Strona internetowa turnieju
Profil turnieju na oficjalnej stronie ATP
Miejsce rozgrywania turnieju: Londyn, Wielka Brytania
Czas rozgrywania turnieju: 24.06.2013-07.07.2013
Drabinka: Singiel - 128 osób, Debel - 64 pary
Nawierzchnia: Trawa
Pula nagród: £ 1,900,000
Zwycięzca singla 2012:
- Roger Federer (SUI)
Zwycięzcy debla 2012:
- Jonathan Marray / Frederik Nielsen (GBR/DEN)
Punktacja:
Zwycięzca - 2000 pkt.
Finalista - 1200 pkt.
Półfinalista - 720 pkt.
Ćwierćfinalista - 360 pkt.
Uczestnik 4. rundy - 180 pkt.
Uczestnik 3. rundy - 90 pkt.
Uczestnik 2. rundy - 45 pkt.
Uczestnik 1. rundy - 10 pkt.
Jeśli ktoś zadałby grupie ludzi pytanie, jaki sport kojarzy im się z prestiżem i elitarnością, dość łatwo przewidzieć, że obok być może golfa, tenis byłby najczęściej wymienianą odpowiedzią. Mimo coraz większej powszechności, ta dyscyplina nieodmiennie kojarzy się z czymś odrobinę szlachetniejszym, pewną domieszką elegancji, jak również i blichtru. Niestety, obecna rzeczywistość na światowych kortach, zawiera w sobie głównie elementu już tylko tego ostatniego, choć częściej zamiast arystokratów, polityków i ludzi kultury, na trybunach widać różnej maści celebrytów i innych postaci znanych głównie z bycia znanymi. O tym, że zarówno sama gra, jak i działalność napędzających światowe rozgrywki organizacji, federacji i przedsiębiorstw, dalekie są od romantycznych wyobrażeń, opartych na równie sentymentalnych wspomnieniach, nawet nie warto przypominać.
Jest jednak na mapie trasy zawodowego cyrku pewne magiczne miejsce, gdzie można na chwilę ulec iluzji, że to ciągle sport z klasą i dla ludzi z klasą. Gdzie ohydna często pstrokacizna zawodniczych strojów musi ustąpić "przewadze bieli", a maniery zarówno na korcie, jak i na trybunach, również wydają się jakby nieco lepsze, niż zazwyczaj można obserwować w zawodowych rozgrywkach. Gdzie w czasie wymian panuje cisza, zawodników oklaskuje się niemal wyłącznie za wygrane piłki i wpiera w momentach słabości. Gdzie królują truskawki ze śmietaną.
Wygrać Wimbledon. WYGRAĆ WIMBLEDON. To marzenie nie tylko każdego brytyjskiego zawodnika(który zresztą, niezależnie od obywatelstwa, w chwilach glorii staje się rodowitym Anglikiem), to uniwersale pragnienie, które łączy cały tenisowy świat. O tym marzyli wielcy mistrzowie, nie tylko tak oczywiści w tym kontekście jak Roger Federer, ale również wielki oponent Szwajcara, wykarmiony od maleńkości czerwoną cegłą Rafa Nadal.
Na tej specyficznej do gry nawierzchni, na której zawodowcy rywalizują w kilku zaledwie turniejach w roku, walczy się o coś więcej, niż tylko puchar i pieniądze. Zwycięstwo w tym turnieju to niebywała i nieporównana z niczym nobilitacja, krok ku nieśmiertelnej sławie. Wiele osób nie lubi Wimbledonu. Kiedyś krytykowano go za rzekomo zbyt krótkie wymiany(choć wygrywali w Londynie Borg, Agassi i Hewitt), teraz krytykuje się za grę zbyt podobną do tej na innych nawierzchniach; niezmiennie krytyce podlegają tradycje i rytuały szacownego turnieju. A jednak, on trwa, ma się dobrze i jego prestiż jest ciągle nie do przebicia, a marka jedyna w swoim rodzaju.
Rok temu, w tym magicznym również dla niego miejscu, ponownie zapisał się na kartach historii Roger Federer. Spisany na straty, odstawiany na boczny tor, po raz kolejny powrócił w wielkim stylu. Po sensacyjnym odpadnięciu Nadala, którego pokonał Lukas Rosol, wydawał się Szwajcar następnym do odstrzału, co zdawały się potwierdzać mecz z Benneteau, w którym Federer musiał odrabiać wynik 0-2 w setach i spotkanie z Xavierem Malisse, w czasie trwania którego przeżywał Szwajcar problemy z plecami. Jednak od kolejnych rund zaprezentował już dużo lepszą dyspozycję. W półfinale, mimo słabszych momentów w grze, dość pewnie wygrał z Novakiem Djokovicem, zaś w finale po raz kolejny wbił Brytyjczykom sztylet w samo serce, pokonując ich bohatera, Andy Murray'a. Spotkanie rozpoczęło się od doskonałej gry Szkota, który znakomicie odbierał podanie rywala, samu zaś dobrze radząc sobie przy swoim serwisie. Kiedy pierwszy set padł łupem Murray'a, a w drugim również prezentował się on znakomicie, w sercach kibiców Federera zagościł niepokój. Szwajcar zgasił go jednak swoją świetną grą, po kapitalnych akcjach przełamał wreszcie rywala i wygrał drugą partię. W kolejnych setach, rozgrywanych po zamknięciu dachu w halowych warunkach, Federer wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności, po maratońskich gemach odbierał podania Szkotowi, samemu pewnym serwisem i grą w ataku dominując we własnych, wreszcie - pieczętując wygraną. Był to siódmy tytuł w kolekcji Rogera, kolejny rekord w jego księdze.
Jeśli idzie o faworytów tegorocznej edycji, zdania są dość podzielone. Trwająca od wczesnej wiosny zwycięska marszruta Rafaela Nadala przez światowe korty, nakazuje widzieć w nim mocnego kandydata, jednak jego gra na tej nawierzchni jest na razie niewiadomą. W pierwszych rundach, zawsze problematycznych dla Hiszpana na świeżej jeszcze trawie, nie widać trudnych rywali, jednak jego losowanie trudno uznać za przyjazne, trafił bowiem do ćwiartki z obrońcą tytułu Rogerem Federerem, w półfinale czekać może go Murray. Co do szans Federera, właściwie można uznać, że pojawienie się nazwiska "Nadal" w jego okolicy zamyka sprawę, w razie interwencji niebios i tak czekają najpewniej Murray i Djokovic. Andy, jak zwykle będący wielką nadzieją Wielkiej Brytanii, ma w ćwierćfinale groźnego na trawie Tsongę.
W tej sytuacji jeszcze bardzie idą w górę akcje Novaka Djokovica, którego rywalami w walce o finał będą Berdych i Ferrer. Polskę reprezentować będzie w tym roku aż trzech zawodników: Janowicz, Kubot i Przysiężny.
- Wątek poświęcony temu eventowi przed rokiem: klik!