Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Obrazek

Jak będzie wyglądał ostatni rozdział kariery Rogera?

Odbuduje się, powalczy o tytuł mniejszej imprezy, zagra kilka efektownych pojedynków
5
42%
Maks to dwa-trzy mecze w turnieju na przyzwoitym poziomie, będą głównie smutne porażki
1
8%
Zagra kilka spotkań i znowu dozna urazu/nie wróci na korty już jako zawodowy tenisista
6
50%
 
Liczba głosów: 12
Awatar użytkownika
Kiefer
Posty: 39097
Rejestracja: 21 lis 2017, 16:25

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Kiefer »

Po Wimbledonie 2008? Absurd jakiś. Zresztą naprawdę nie ma nic dziwnego w tym, że grał tak długo, kochał grać w tenisa, a przyszłości nie mógł przewidzieć. Można powiedzieć, że jego status po 2012 byłby mniej zachwiany, ale gdybyś ktoś mu później powiedział, że było przed nim jeszcze 7 lat gry na bardzo wysokim poziomie, to plułby sobie w brodę, że nie kontynuował.

Ostatnio Ljubicic powiedział, że Federer tylko w ten sposób mógł zakończyć karierę, więc triumf w 2019 na Wimblu pewnie nic by nie zmienił w tym kontekście, on dalej by grał do końca. Niestety pech chciał, że po tym Wimbledonie tam wszystko zaczęło się sypać i czas pokazał, że to był jego ostatni Wielki Szlem grany na jego warunkach.
Awatar użytkownika
Jacques D.
Posty: 7255
Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Jacques D. »

Gwoli ścisłości, ja nigdy nie pisałem, że powinien skończyć po W08 - to rzeczywiście byłby absurd - ale że to jego najdotkliwsza i najbardziej znacząca porażka w karierze. Skończyć mógł po W12, gdyby kluczowe dla niego było nieroztrwanianie dziedzictwa i odejście jako zwycięzca - bo to, że, w wypadku kontynuacji. owo dziedzictwo zostanie w mniejszym czy większym stopniu roztrwonione, było już na tamtym etapie więcej niż prawdopodobne. Wybrał inaczej i też miał do tego prawo.
Awatar użytkownika
Kiefer
Posty: 39097
Rejestracja: 21 lis 2017, 16:25

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Kiefer »

Gdyby odszedł w 2018, czyli 6 lat po roku 2012, to odszedłby również w bardzo dobrym stylu, będąc aktualnie najlepszym i najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii, który w dodatku znowu został numerem 1 po latach przerwy.

Ostatnio Fed również powiedział, że Wimb 2008 to jego największa porażka, ale wątpię szczerze mówiąc by mówił prawdę. Szwajcar po porażce z Hiszpanem jeszcze wrócił i wygrywał w 2009, 2012 i 2017 i miał wiele lat gry przed sobą. No ale on chyba nie bardzo chce przyznać, że to z Djokovicem doznał największej i najbardziej bolesnej klęski, która w dodatku kojarzy się z tym, że była jego ostatnim podejściem i jeszcze zadecyduje o tym, że nawet na tej trawie nie utrzyma swojego statusu numeru 1.
Awatar użytkownika
Kamileki
Posty: 37178
Rejestracja: 26 sty 2019, 0:39

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Kamileki »

Kiefer pisze: 26 wrz 2022, 18:18 Gdyby odszedł w 2018, czyli 6 lat po roku 2012, to odszedłby również w bardzo dobrym stylu, będąc aktualnie najlepszym i najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii, który w dodatku znowu został numerem 1 po latach przerwy.

Ostatnio Fed również powiedział, że Wimb 2008 to jego największa porażka, ale wątpię szczerze mówiąc by mówił prawdę. Szwajcar po porażce z Hiszpanem jeszcze wrócił i wygrywał w 2009, 2012 i 2017 i miał wiele lat gry przed sobą. No ale on chyba nie bardzo chce przyznać, że to z Djokovicem doznał największej i najbardziej bolesnej klęski, która w dodatku kojarzy się z tym, że była jego ostatnim podejściem i jeszcze zadecyduje o tym, że nawet na tej trawie nie utrzyma swojego statusu numeru 1.

Obrazek
Awatar użytkownika
Jacques D.
Posty: 7255
Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Jacques D. »

Kiefer pisze: 26 wrz 2022, 18:18 Ostatnio Fed powiedział, że Wimb 2008 to jego największa porażka, wątpię szczerze mówiąc by mówił prawdę, on po tym jeszcze wrócił i wygrywał w 2009, 2012 i 2017 i miał wiele lat gry przed sobą. No ale on chyba nie bardzo chce przyznać, że to z Djokovicem doznał największej i najbardziej bolesnej klęski, która w dodatku kojarzy się z tym, że była jego ostatnim podejściem i jeszcze zadecyduje o tym, że nawet na tej trawie nie utrzyma swojego statusu.
Ależ oczywiście, że mówił prawdę, wystarczy bardziej kontekstowe spojrzenie, niezależnie od tego, czy się to wtedy widziało, czy nie. Wimbledon 19 zapewne powiedział mu, że nie ma co się już kopać dalej z koniem, coś, co się i tak musiało wkrótce stać. Nawet podłamał go mocno, bo został przegrany w dość zawstydzających okolicznościach, ale historycznie, wynikowo nie zmienił kompletnie NIC (statusu "1", tak ogólnie, jak i na trawie, i tak by nie utrzymał). Wimbledon 08, jako część całej serii spektakularnych porażek (AO 08 - RG 08 - W 08 - AO 09) zmienił zaś wszystko, z niepokonanego mistrza czyniąc zawodnika stłamszonego, złamanego psychicznie i zdominowanego nawet we własnej twierdzy.
Awatar użytkownika
Kiefer
Posty: 39097
Rejestracja: 21 lis 2017, 16:25

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Kiefer »

Nie utrzymałby statusu na trawie? No co prawda czas pokaże, ale miałby 9 tytułów do 6 Serba, a 2-2 w h2h na Wimbledonie też wygląda inaczej niż 1-3 i 0-3 w finałach, a tymczasem z Nadalem przegrał jedyny raz, kiedy ten był w szczytowej formie, a 3-krotnie zostawił w pokonanym polu. W sumie jak to zwykle z Rodżą, zupełnie niepotrzebnie się poderwał (w 2014 było identycznie, wyszedł z 2-5 w czwartym secie, by tylko przegrać w 5), przegrałby 4-6, 4-6, 6-7 czy też nawet 4-6, 4-6, 7-6, 6-7 i nie byłoby tematu.

Inna sprawa, że w dużym stopniu z Twoją narracją się zgadzam (nie wiem co prawda, co ma do tego AO 2008, nie był w formie wtedy Szwajcar), bo gdyby udało się wyrwać ten mecz, to mogłoby się to przełożyć nawet na kolejne pojedynki, oczywiście nie na rywalizację w Paryżu, ale na finał w AO 09 jak najbardziej mogłoby. Niewątpliwie bardzo bolesna i historyczna w tej rywalizacji porażka.

Tyle tylko, że w 2019 nie poniósł zwykłej porażki bez kontekstu, to był mecz i turniej zdecydowanie o wyrownanie rachunków, triumf u progu 38 urodzin pokonując Rafole jeden po drugim pierwszy raz w karierze byłby czymś niespotykanym, a porażka jak się okazało właściwie zakończyła jego karierę.
Awatar użytkownika
Robertinho
Posty: 44472
Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Robertinho »

A na tym Wimledonie w formie był? Raczej na automatyźmie z poprzednich lat finały RG i Wimledonu zrobił. Ten ostatni powinien się skończyć 3-1 dla Nadala i to by dobrze oddawało różnicę formy tenisowej i fizycznej w tym momencie. Tym klasycznym dla siebie przegraniem wyciągniętego meczu na ostatniej prostej, pewnie sobie tylko większą przykrość zrobił, a już z całą pewnością fanom.

Mecz ważny statycznie, tu się zgodzę, zresztą każda stracona szansa na WS się okrutnie zemściła na koniec. Na pewno wtedy musiał to bardzo przeżywać Szwajcar, na pewno pamięta to do dziś jako bolesną przegraną, ale globalnie i na chłodno jedna z 3-4 najważniejszych porażek, na pewno nie jakoś wyraźnie przed innymi.
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Awatar użytkownika
Kiefer
Posty: 39097
Rejestracja: 21 lis 2017, 16:25

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Kiefer »

To też chciałem napisać, on w tym 2008 był w dużym kryzysie (wygrał kurniki w Estoril i w Halle do tego czasu ) i co prawda na Wimblu awansował do finału jak burza mając genialne statsy serwisiwe, ale już te 4-6 i 4-6 w pierwszych dwóch setach nie wskazywało na nic , jeszcze chyba w drugim 5 gemów z rzędu od stanu 4-1 przerżnął.
Ostatnio zmieniony 26 wrz 2022, 19:55 przez Kiefer, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Robertinho
Posty: 44472
Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Robertinho »

Co do AO 09, to nie chcę zabrzmieć jak fan sympatycznego tenisisty z Majorki, ale tam słabo fizycznie było. Tragiczne jak na Szwajcara serwowanie, a to granie pod górkę do bh Rafy też chyba nie było tylko "genialnym" pomysłem taktycznym, ale ze słabości wynikało, co pewnie z pyzatością i tym że nie wytrzymał kondycyjne pojedynku ma związek, bo owszem kilka historycznych wymian było, ale na koniec zjechał do bazy konkretnie.

Rok później przecież to był zupełnie inny zawodnik i w wymianach cały turniej niszczył rywali jak za najlepszych lat, zresztą chyba to był ostatni turniej WS topowego Federera, bo 2015 to było skracanie gry atakami do siatki, a 2017-18 już granie mocno dostosowane do wieku było. Oczywiście można dorzucić 2011 RG i USO, ale chyba lepiej niej, bardzo przykro zakończone turnieje mimo naprawdę konkretniej formy.
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Awatar użytkownika
Kiefer
Posty: 39097
Rejestracja: 21 lis 2017, 16:25

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Kiefer »

Owszem, wyglądał Fed dosyć okrągło jak na siebie, ale z tego co kojarzę to akurat w 5 secie miał najwyższy % jedynki ze wszystkich setów. Nie wiem co tam zaszło w tym 5 secie, że tak wysoko przegrał, może i faktycznie zabrakło kondycji, ale do momentu 2-2 to był mega mecz, imo lepszy niż ten na Wimbledonie, który zaczął się dopiero w 3 secie.
Awatar użytkownika
Jacques D.
Posty: 7255
Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Jacques D. »

Kiefer pisze: 26 wrz 2022, 19:28 Inna sprawa, że w dużym stopniu z Twoją narracją się zgadzam (nie wiem co prawda, co ma do tego AO 2008, nie był w formie wtedy Szwajcar)
Tylko tyle, że to jedna, i akurat pierwsza, z serii bolesnych i historycznie ważnych porażek, jakie stały się jego udziałem w tamtym okresie. Oczywiście najmniej istotna, bo nie był pod każdym względem w formie na Szlema RF, ale z racji tego, że wyznacza początek osłabionego, "ludzkiego" RF trochę działa na wyobraźnię. :)

Co do Wim 08, odstawał od Nadala fizycznie, to fakt, natomiast już sportowo, tu nie zgodzę się. Nawet w ówczesnej, średniej formie, był od Hiszpana o klasę lepszy w grze na tej konkretnej nawierzchni (co owo wyciągnięcie z 0-2 do prawie zwycięstwa dobitnie podkreśla).

Wim 19 - tu ewentualne zwycięstwo na pewno działałoby na wyobraźnię, ale zmieniłoby naprawdę bardzo niewiele. Ów status, o którym piszemy, to przecież chyba nie tyle 1-2 Szlemy więcej, jeśli w ogóle (bo chyba w to, że Djokovic już nic na Wimbledonie nie dorzuci nikt nie wierzy), ale bardziej pochodna absolutnej dominacji na danej nawierzchni, która po porażkach w 08, 14 i 15 (plus wyniki ND z lat najnowszych) była już dawno przeszłością.

A co do AO 10 - bardzo niedoceniony i niesłusznie zapomniany, a przecież kapitalnie rozegrany turniej, zaledwie o paznokieć słabiej od wersji fruwającej z 04-07 (może poza wymęczoną pierwszą rundą z Andriejewem).
Federasta20
Posty: 9042
Rejestracja: 08 wrz 2011, 18:07

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Federasta20 »

Tak, wygrana na Wimbledonie 2019 byłaby bardziej symboliczna, tak jak Australian Open 2017, takie osłodzenie sobie lat przykrych porażek. Ogólny obraz pojedynków RF z Rafole jest jasny, na jedno wielkie zwycięstwo przypada kilka przykrych przegranych i jeden zwycięski WM'19 by ogólnego zarysu nie zmienił.

Żak wspomniał o Andreevie - RF miał spore kłopoty z nim w swojej karierze, pięć setów na US Open 2008, a na tym AO'10 bronił setowych aby nie przegrywać 1-2. Taki wcześniejszy Millman :)
Awatar użytkownika
Jacques D.
Posty: 7255
Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Jacques D. »

Federasta20 pisze: 26 wrz 2022, 21:10 Żak wspomniał o Andreevie - RF miał spore kłopoty z nim w swojej karierze, pięć setów na US Open 2008, a na tym AO'10 bronił setowych aby nie przegrywać 1-2. Taki wcześniejszy Millman :)
Potężny topspin na fh i obijanie nim backhandu, ojjj, nigdy nie lubił takich klimatów Roger. ;-)

Dokładnie o to mi chodziło w kontekście Wimbledonu 19, nawet gdyby przyszło to zwycięstwo, to już za późno, by cokolwiek zmienić.
Awatar użytkownika
Kiefer
Posty: 39097
Rejestracja: 21 lis 2017, 16:25

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Kiefer »

Przypomnijcie sobie, co pisaliśmy o tym jaki postawiłby nieśmiertelny pomnik Federer tym triumfem, w takich okolicznościach i w tak zaawansowanym wieku, rekordy by potracił (prawdopodobnie nie na Wimbledonie, co imo jest bardzo ważne), ale właśnie bardzo wiele by ten tytuł zmienił.

Zamiast tego jak potężną rysą na wizerunku jest ta porażka, właśnie w takich okolicznościach, mając znowu 2 mp. Porażka z Nadalem w prime nie jest niczym zaskakującym i dokładnie na to się zapowiadało zważywszy na rosnącą formę jednego i słabszą drugiego. Jeszcze rok wcześniej się udało, ale jak w 2007 Fed był pewnie 5-10% słabszy niż w 2004-2006, tak w 2008 był już to potężny zjazd i ostatecznie przegrał z lepszym, jedyny raz w karierze w tych warunkach, a i tak musiał ten się solidnie napocić, by tego dokonać, żaden to wstyd ani upokorzenie.
pascal
Posty: 485
Rejestracja: 14 lip 2019, 23:34

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: pascal »

Robertinho pisze: 26 wrz 2022, 19:54 Rok później przecież to był zupełnie inny zawodnik i w wymianach cały turniej niszczył rywali jak za najlepszych lat, zresztą chyba to był ostatni turniej WS topowego Federera, bo 2015 to było skracanie gry atakami do siatki, a 2017-18 już granie mocno dostosowane do wieku było. Oczywiście można dorzucić 2011 RG i USO, ale chyba lepiej niej, bardzo przykro zakończone turnieje mimo naprawdę konkretniej formy.
Z Rg 2011 jak najbardziej się zgadzam- ja bym nawet powiedział, że półfinał z Novakiem nie odstawiał poziomem od gry z Ao 2010. A co do USO, to mi aż tak bardzo nie imponował Szwajcar. Nawet byłbym gotów określić występ półfinałowy słowem clutcherer, gdyby nie końcówka piątego seta. :D I jednak trzeba oddać Federerowi Wimbledon 2012, gdzie pokazał kawał dobrego tenisa- spójnego do aktualnych możliwości. A trzeba pamiętać, że wisiał dwa punkty od przepaści w pojedynku z Bennetau.
Awatar użytkownika
Kamileki
Posty: 37178
Rejestracja: 26 sty 2019, 0:39

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Kamileki »

Kiefer pisze: 26 wrz 2022, 21:55 Przypomnijcie sobie, co pisaliśmy o tym jaki postawiłby nieśmiertelny pomnik Federer tym triumfem, w takich okolicznościach i w tak zaawansowanym wieku, rekordy by potracił (prawdopodobnie nie na Wimbledonie, co imo jest bardzo ważne), ale właśnie bardzo wiele by ten tytuł zmienił.

Zamiast tego jak potężną rysą na wizerunku jest ta porażka, właśnie w takich okolicznościach, mając znowu 2 mp. Porażka z Nadalem w prime nie jest niczym zaskakującym i dokładnie na to się zapowiadało zważywszy na rosnącą formę jednego i słabszą drugiego. Jeszcze rok wcześniej się udało, ale jak w 2007 Fed był pewnie 5-10% słabszy niż w 2004-2006, tak w 2008 był już to potężny zjazd i ostatecznie przegrał z lepszym, jedyny raz w karierze w tych warunkach, a i tak musiał ten się solidnie napocić, by tego dokonać, żaden to wstyd ani upokorzenie.
No tak, bo przegrać (tylko i wyłącznie przez słaby mental) w wieku 38 lat gdy mogło się już dawno odwiesić rakietę na kołku to ogromny wstyd i upokorzenie. Nie mówiąc już o tym jak ten mecz wyglądał - to 6 lat młodszy Djokovic mógł i powinien się czuć upokorzony, że truchło Szwajcara go długimi fragmentami ośmiesza. Oczywiście Serb tak się nie czuł, utrzymał nerwy na wodzy, wykorzystał cienką głowę rywala oraz specyficzny system liczenia punktów i doprowadził do pozytywnego dla siebie końca.
Federasta20
Posty: 9042
Rejestracja: 08 wrz 2011, 18:07

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Federasta20 »

pascal pisze: 26 wrz 2022, 22:13 A trzeba pamiętać, że wisiał dwa punkty od przepaści w pojedynku z Bennetau.
Ogólnie Roger nie był aż taki cienki pod presją jak chociażby Monfils, który przegrywał każdy ważniejszy stykowy mecz, bo ze słabszymi rywalami od siebie potrafił wygrzebać się z tarapatów. Jak z Benneteau właśnie, ale podobnie było z Monfilsem na US Open 2014, Ciliciem na Wimbledonie 2016 czy zwycięstwa nad Millmanem oraz Sandgrenem na AO 2020.
Awatar użytkownika
Kiefer
Posty: 39097
Rejestracja: 21 lis 2017, 16:25

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Kiefer »

Kamileki pisze: 26 wrz 2022, 22:17
Kiefer pisze: 26 wrz 2022, 21:55 Przypomnijcie sobie, co pisaliśmy o tym jaki postawiłby nieśmiertelny pomnik Federer tym triumfem, w takich okolicznościach i w tak zaawansowanym wieku, rekordy by potracił (prawdopodobnie nie na Wimbledonie, co imo jest bardzo ważne), ale właśnie bardzo wiele by ten tytuł zmienił.

Zamiast tego jak potężną rysą na wizerunku jest ta porażka, właśnie w takich okolicznościach, mając znowu 2 mp. Porażka z Nadalem w prime nie jest niczym zaskakującym i dokładnie na to się zapowiadało zważywszy na rosnącą formę jednego i słabszą drugiego. Jeszcze rok wcześniej się udało, ale jak w 2007 Fed był pewnie 5-10% słabszy niż w 2004-2006, tak w 2008 był już to potężny zjazd i ostatecznie przegrał z lepszym, jedyny raz w karierze w tych warunkach, a i tak musiał ten się solidnie napocić, by tego dokonać, żaden to wstyd ani upokorzenie.
No tak, bo przegrać (tylko i wyłącznie przez słaby mental) w wieku 38 lat gdy mogło się już dawno odwiesić rakietę na kołku to ogromny wstyd i upokorzenie. Nie mówiąc już o tym jak ten mecz wyglądał - to 6 lat młodszy Djokovic mógł i powinien się czuć upokorzony, że truchło Szwajcara go długimi fragmentami ośmiesza. Oczywiście Serb tak się nie czuł, utrzymał nerwy na wodzy, wykorzystał cienką głowę rywala oraz specyficzny system liczenia punktów i doprowadził do pozytywnego dla siebie końca.
I co z tego, że mógł dawno odwiesić rakietę na kołek? Najwidoczniej nie chciał tego robić, bo niby dlaczego? Facet rozgrywał bardzo dobry sezon, fizycznie wyglądał bardzo dobrze i wypuścił mecz, który miał na rakiecie, a w konfrontacji z Nadalem nie, po prostu przegrał po walce z lepszym.
Federasta20 pisze: 26 wrz 2022, 22:20
pascal pisze: 26 wrz 2022, 22:13 A trzeba pamiętać, że wisiał dwa punkty od przepaści w pojedynku z Bennetau.
Ogólnie Roger nie był aż taki cienki pod presją jak chociażby Monfils, który przegrywał każdy ważniejszy stykowy mecz, bo ze słabszymi rywalami od siebie potrafił wygrzebać się z tarapatów. Jak z Benneteau właśnie, ale podobnie było z Monfilsem na US Open 2014, Ciliciem na Wimbledonie 2016 czy zwycięstwa nad Millmanem oraz Sandgrenem na AO 2020.
Potrafił wyrywać spotkania z rywalami nad którymi miał dużą przewagę tenisową i był tego świadom. Zresztą oni też byli, co im nie pomagało. Federer nie grał jakoś rewelacyjnie w finale Wimbledonu 2009, świetnie funkcjonowało jego podanie, ale to głównie Roddickowi zawdzięcza, że nie przegrywał 0-2 w setach. Ogromnie szkoda było mi wówczas Roddicka, ale no trochę to zawalił.

pascal
Posty: 485
Rejestracja: 14 lip 2019, 23:34

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: pascal »

To jest fenomen- ten WM 2019. Nikt nie pamięta, że Roger musiał odrabiać stratę brejka w piątym secie z 6 lat młodszym rywalem, który nie miał przecież ewidentnej kontuzji- kandydatem do Goata(xd). Nikt nie pamięta, jak Rafa oddał przewagę brejka z Medem w 5 secie na AO 2022, mając kontrolę nad spotkaniem od dłuższego czasu. Owszem ostatecznie zabrakło odrobinę do postawienia spiżowego pomniku, ale same zwycięstwo Novaka zapisało się jako kolejna cyferka a wiktoria Nadala w 2008 roku jako coś znacznie więcej niż szlem. I myślę, że zarówno Fed jak i Nadal czują podskórnie, że Novak nie należy do tej samej ligi. Federer niby przegrał tyle spotkań wielkoszlemowych z Serbem, ale czy któreś mogło zaboleć jak Ao 2009 czy Wm 2008 czy rzymski maraton - według mnie żadne nie ma podejścia. Nadal ma niby dwie przegrane na Garrossie- jaki Nadal(?), Us Open(2011), Ao(2012), WM(2011)- to owszem bolesny trójpak, ale nie powiedziałbym, że to była najlepsza wersja Rafy na poszczególnych turniejach wielkoszlemowych a mierzyła się z topowym Novakiem. Można dodać jeszcze Rg 2013 po stronie plusów Serba w kontekście rywalizacji z Fedalem. Naprawdę horendalne staty swoją drogą wykręcił Serb, biorąc pod uwagę okres peaku.

Wiesz, @Kiefer porównaj fizykę Federera z 2008 roku do 2019 roku- to jest przepaść- i naprawdę to ma kolosalne znaczenie w kontekście oceny takich meczów. Nadal w pewnym momencie też zaczął mieć problemy z domykaniem zaciętych spotkań za pierwszym razem.
Awatar użytkownika
Kiefer
Posty: 39097
Rejestracja: 21 lis 2017, 16:25

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Kiefer »

pascal pisze: 26 wrz 2022, 23:19 To jest fenomen- ten WM 2019. Nikt nie pamięta, że Roger musiał odrabiać stratę brejka w piątym secie z 6 lat młodszym rywalem, który nie miał przecież ewidentnej kontuzji- kandydatem do Goata(xd). Nikt nie pamięta, jak Rafa oddał przewagę brejka z Medem w 5 secie na AO 2022, mając kontrolę nad spotkaniem od dłuższego czasu.
Nie wiem skąd wniosek, że nikt nie pamięta, pamiętamy, podobnie jak pamiętamy, że w finale Wimbledonu 2014 Djokovic prowadził 5-2 w 4 secie by przegrać go 5-7, tylko co z tego jak ostatecznie wygrał? To samo Nadal, który rzeczywiście nie wytrzymał presji przy pierwszej próbie na mecz, chyba zresztą dosyć gładko przegrał tego gema, co daje nieco inny wydźwięk niż błyskawiczne doprowadzenie do 2 mp i następnie przegraniu 4 piłek z rzędu.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości