II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Obrazek
Awatar użytkownika
jaccol55
Posty: 14888
Rejestracja: 15 lip 2011, 8:59
Lokalizacja: Grochów

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: jaccol55 »

DUN I LOVE pisze: 19 gru 2019, 12:30
jaccol55 pisze: 19 gru 2019, 12:22
DUN I LOVE pisze: 19 gru 2019, 12:12 Po co te psychologiczne analizy?
Bo wg mnie Federer przegrał tyle spotkań na styku z najważniejszymi rywalami, że jedna przegrana więcej niewiele zmienia.
Finał WS przegrał tak pierwszy raz. Dno, ale co zrobić.
Od dawien dawna uważam Federera za słabeusza psychicznego w najważniejszych pojedynkach z Nadalem czy Novakiem. A czy to finał, półfinał czy 40-15, jest to dla mnie kwestia wtórna.

Już pomijam oczywisty fakt, że nie da się wszystkiego wygrywać przy każdej możliwej okazji. I tak zaskakująco dużo dorzucił Szwajcar od 2017 roku.
Awatar użytkownika
Kiefer
Posty: 38926
Rejestracja: 21 lis 2017, 16:25

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: Kiefer »

DUN I LOVE pisze: 19 gru 2019, 12:30
jaccol55 pisze: 19 gru 2019, 12:22
DUN I LOVE pisze: 19 gru 2019, 12:12 Po co te psychologiczne analizy?
Bo wg mnie Federer przegrał tyle spotkań na styku z najważniejszymi rywalami, że jedna przegrana więcej niewiele zmienia.
Finał WS przegrał tak pierwszy raz. Dno, ale co zrobić.
Dokładnie, nie ma sensu tego porównywać z półfinałami USO gdzie w finale i tak czekał Nadal. Ale jak mawiał Andrzej Gołota "co zrobić"
Awatar użytkownika
jaccol55
Posty: 14888
Rejestracja: 15 lip 2011, 8:59
Lokalizacja: Grochów

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: jaccol55 »

Jeśli podzielimy karierę Federera na jakieś etapy, to wg mnie etap rozpoczęty w 2017 r. trwa do dziś.

Po położeniu na lewej stronie wagi wszystkich wyników Federera od 2017 r., a na prawej stronie oczekiwania, jakie były w nim pokładane przed rozpoczęciem tego etapu, waga jednoznacznie przechyla się w lewą stronę.
Awatar użytkownika
Kamileki
Posty: 36989
Rejestracja: 26 sty 2019, 0:39

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: Kamileki »

Jaccol, czy naprawdę sądzisz że podczas Wimbla 2014 gdzie Fed grał z Novakiem, który od półtora roku nie wygrał Szlema i ogólnie przegrywał prawie każdy wielki mecz oczekiwania były mniejsze? Albo w 2015 roku gdzie Szwajcar grał jak natchniony zarówno na Wimblu i USO? Oczywiście w 2015 to już był mentalnie znacznie lepszy Serb, jednak fani Rogera raczej wciąż wierzyli tak samo mocno jak w okresie od 2017 roku, gdzie rzekomo Fed uważany jest za lepszego tenisistę z racji tego, że w końcu po 5 latach ponownie zaczął wygrywać w Szlemach. Z Novakiem z 2017 i pierwszej połowy 2018 roku Federer wygrałby na 99 % Wimbledon 2014, Wimbledon 2015, USO 2015 i AO 2016 (tutaj 1 % niepewności). Ja bym nie dzielił kariery starszego Feda na etapy bo jeśli nie miał kłopotów zdrowotnych to był Szwajcar w latach 2010-2019 faworytem w wielu Szlemach, a to że wygrał tylko 5 jest sprawką dwójki rywali i słabej głowy. Nadal z 2015-2016 nie miał szans na Szlema nawet bez Novaka i Rogera w trasie. A Fed bez tej dwójki miałby ogromne szanse w każdym sezonie oprócz 2013 a i tutaj zrobił połówkę w AO gdzie odpadł po pięciu setach z Murrayem. Na tym forum musiała przyjść bomba w postaci Wimbla 2019 by sympatycy w końcu przejęli się mocniej wtopą Dziadka, ale jeśli obserwuje się zagraniczne fora to fani Szwajcara zawsze oczekują czegoś dużego i te wtopy z lat 2014-2015 bolały także mocno. Tu chyba była na to zlewka, ale nie wiem czy to ze względu na przewagę Szlemową i wynikający z tego spokój. Raczej ze względu na traktowanie Novaka jako tego trzeciego, tego z którym porażki można łatwo przełknąć, nie to co z odwiecznym rywalem z Hiszpanii.
Ostatnio zmieniony 19 gru 2019, 16:13 przez Kamileki, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Mario
Posty: 35183
Rejestracja: 03 sie 2011, 1:34

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: Mario »

Epicka dyskusja się szykuje, jak zwykle gdy jedni fani próbują zaglądać w umysły drugich. Aż chciałoby się powiedzieć - wincyj analiz, wincyj.
MTT bilans finałów (17-26)
W: Queen's Club 13, Monte Carlo 14, Australian Open 15, Nottingham 15, Chennai 16, Rio de Janeiro 17, Wiedeń 17, Acapulco 18, Madryt 18, Queen's Club 21, Cincinnati 21, Indian Wells 21, World Tour Finals 21, s-Hertogenbosch 22, Roland Garros 23, Astana 23, Hong Kong 24
F: Auckland 14, Miami 14, Roland Garros 14, Waszyngton 14, World Tour Finals 14, Rio de Janeiro 15, US Open 15, Estoril 16, Pekin 17, Rio de Janeiro 18, Monte Carlo 18, Rzym 18, Lyon 18, Metz 18, Hamburg 20, Madryt 21, St. Petersburg 21, Adelajda-2 22, Buenos Aires 22, Rio de Janeiro 22, Cincinnati 22, Astana 22, Rio de Janeiro 23, Bastad 23, Rio de Janeiro 24, Dubaj 24
Awatar użytkownika
Del Fed
Posty: 9812
Rejestracja: 15 lis 2012, 14:35

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: Del Fed »

Nie wiem, o czym tu dyskutować. Dejwu ma prawo to przeżywać tak jak chce. Nie wiem, jaki jest sens moralizowania.
Osobiście, najgorzej wspominany mecz tenisowy przeze mnie i raczej to się już nie zmieni. Nigdy. 3 przegrane taje, a byłyby i 303, relatywnie słaby Novak. Co innego przegrać, co innego wpychać bezceremonialnie puchar rywalowi w czasie meczu determinującego ocenę postaci pod tytułem Roger Federer.

A w ogóle, po co tworzyłem temat do płaczu o tym meczu, skoro to się i tak wszędzie rozlewa...
Rafael Nadal, to zło, zgoda?

PS. Nie ma zgody na brak zgody.
Awatar użytkownika
Kiefer
Posty: 38926
Rejestracja: 21 lis 2017, 16:25

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: Kiefer »

W ogóle temat chyba nie był założony w tym celu, ale widzę, że wszystkie drogi prowadzą do tego jednego. Mecz faktycznie epicko spieprzony, szkoda, że trafił się Rogerowi, ale akurat to jest w tym wypadku znamienne.

Ja bym zwrócił uwagę jak blisko Djokovica jest Nadal, raptem na -2 szlemy, a przecież ten okres zdecydowanie bardziej kojarzy się z Serbem niż z Rafą.
Awatar użytkownika
Kamileki
Posty: 36989
Rejestracja: 26 sty 2019, 0:39

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: Kamileki »

Kiefer pisze: 19 gru 2019, 17:56
Ja bym zwrócił uwagę jak blisko Djokovica jest Nadal, raptem na -2 szlemy, a przecież ten okres zdecydowanie bardziej kojarzy się z Serbem niż z Rafą.
Skoro przez 10 lat Novak nadrobił dwa to wychodzi jeden Szlem na pięć lat. W takim tempie gdzieś za piętnaście lat dopiero zrówna się z Hiszpanem. Jeśli marzy o rekordzie to sporo lat gry jeszcze przed Serbem.
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 171475
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: DUN I LOVE »

Rafa zaczął od 3-0.
MTT - tytuły (27)
2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril

MTT - finały (35)
2023 (3) Waszyngton, Indian Wells M1000, Buenos Aires, 2022 (3) Wimbledon, Miami M1000, Australian Open, 2021 (4) San Diego, Wimbledon, Halle, Genewa, 2020 (2) Paryż-Bercy M1000, Acapulco, 2019 (2) Kitzbuhel, Genewa, 2018 (3) Sankt Petersburg, Stuttgart, Marsylia, 2017 (2) Sztokholm, Indian Wells M1000, 2016 (2) Newport, Rotterdam, 2015 (1) Halle, 2014 (1) Tokio, 2013 (2) Basel, Kuala Lumpur, 2011 (3) WTF, Cincinnati M1000, Rzym M1000, 2010 (2) Basel, Marsylia, 2009 (4) WTF, Stuttgart, Wimbledon, Madryt M1000, 2008 (1) WTF
Awatar użytkownika
Michael Scott
Posty: 6363
Rejestracja: 14 lip 2019, 19:21

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: Michael Scott »

Del Fed pisze: 19 gru 2019, 16:27 Co innego przegrać, co innego wpychać bezceremonialnie puchar rywalowi w czasie meczu determinującego ocenę postaci pod tytułem Roger Federer.
Jeden mecz ma rzutować na całościową ocenę dwóch dekad kariery jednego z najwybitniejszych (póki co wciąż najbardziej utytułowanego) tenisistów wszechczasów? Serio?

Jakby sześć przegranych finałów NBA miało determinować ocenę LeBrona Jamesa to gościa chyba nie byłoby w top10 tej dyscypliny. O wielkości sportowca decydują triumfy, a nie klęski.
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 171475
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: DUN I LOVE »

Ten mecz mówi o nim więcej niż wszystkie triumfy.
MTT - tytuły (27)
2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril

MTT - finały (35)
2023 (3) Waszyngton, Indian Wells M1000, Buenos Aires, 2022 (3) Wimbledon, Miami M1000, Australian Open, 2021 (4) San Diego, Wimbledon, Halle, Genewa, 2020 (2) Paryż-Bercy M1000, Acapulco, 2019 (2) Kitzbuhel, Genewa, 2018 (3) Sankt Petersburg, Stuttgart, Marsylia, 2017 (2) Sztokholm, Indian Wells M1000, 2016 (2) Newport, Rotterdam, 2015 (1) Halle, 2014 (1) Tokio, 2013 (2) Basel, Kuala Lumpur, 2011 (3) WTF, Cincinnati M1000, Rzym M1000, 2010 (2) Basel, Marsylia, 2009 (4) WTF, Stuttgart, Wimbledon, Madryt M1000, 2008 (1) WTF
Awatar użytkownika
jaccol55
Posty: 14888
Rejestracja: 15 lip 2011, 8:59
Lokalizacja: Grochów

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: jaccol55 »

:D
Awatar użytkownika
Michael Scott
Posty: 6363
Rejestracja: 14 lip 2019, 19:21

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: Michael Scott »

DUN I LOVE pisze: 19 gru 2019, 18:23 Ten mecz mówi o nim więcej niż wszystkie triumfy.
Rozumiem rozgoryczenie i sportową złość (domyślam się, że tak musieli się czuć fani Atletico, kiedy w 2014 roku przegrali LM po golu Ramosa w ostatnich sekundach meczu), ale bez przesady, zapewne nikt z fanów Federera nigdy nie powiedziałby mu na żywo "ale zjebałeś ten mecz, nie masz prawa nazywać się GOAT-em". On wciąż ma kilkanaście rekordów, najwięcej WS-ów, osiem Wimbledonów, 310 tygodni na jedynce i masę innych sukcesów (w tym ma 107-letnią fankę, to niemałe osiągnięcie). To wszystko naprawdę nic nie znaczy w obliczu jednego spośród ponad czterystu meczów rozegranych w wielkoszlemowych turniejach?

Poza tym trochę optymizmu, postarajcie się spojrzeć w przyszłość nawet jeśli nie zakładając różowych okularów, to może zdejmijcie te z żałobną czernią? :-) Ile to razy w sporcie po klęskach przychodziły wielkie comebacki i triumfy? Może Federer nie powiedział jeszcze ostatniego słowa?
Awatar użytkownika
Del Fed
Posty: 9812
Rejestracja: 15 lis 2012, 14:35

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: Del Fed »

Michael Scott pisze: 19 gru 2019, 18:20
Del Fed pisze: 19 gru 2019, 16:27 Co innego przegrać, co innego wpychać bezceremonialnie puchar rywalowi w czasie meczu determinującego ocenę postaci pod tytułem Roger Federer.
Jeden mecz ma rzutować na całościową ocenę dwóch dekad kariery jednego z najwybitniejszych (póki co wciąż najbardziej utytułowanego) tenisistów wszechczasów? Serio?

Jakby sześć przegranych finałów NBA miało determinować ocenę LeBrona Jamesa to gościa chyba nie byłoby w top10 tej dyscypliny. O wielkości sportowca decydują triumfy, a nie klęski.
Nie zrozumiesz tego jako Nadalista, skoro Fafa wykorzystał znaczną większość swoich szans i okazji. Skoro wygrał RG nawet w 2011, gdzie w obrębie turnieju powinien z Federerem przegrać. RF powinien ocierać się o liczby 24-25, ja wiem, że wszystkiego wygrać się nie da, ale prawie wszystkiego przegrać się też nie powinno. Potem człowiek odpala IW 17 R4 z Nadalem, zestawia z 5-13 i rzeczywiście tworzy się dysonsns poznawczy.

Nie znam się na NBA bardzo, ale coś mi mówi mówi, że LeBron gazylion razy ratował tyłki swoim przypupasom, a Feda strzelającego za 3 w PO na sekundy przed końcem, to jakoś wyobrazić sobie nie mogę. Poza tym porównywanie sportu indywidualnego z zespołowym, chyba nie ma większego sensu.

Dlaczego ten finał determinuje karierę Federera? Dlatego, że można by było sprzedawać historię o wielkim mistrzu, którzy miał blokadę mentalną, ale najpierw przełamał się przeciwko Nadalowi, a następnie w starczym wieku zdominował dominatora dekady, wygrywając z nim w 4 setach. Bo takim wynikiem się to powinno na Wimbledonie skończyć.
Teraz już nie można, skoro doszło do kumulacji przegrywanych Mastersów z Depo i Thimem, łamane przez porażki po meczowych na USO z Djokoviciem 10 i 11. Gdyby wygrał tę jedną piłkę, uwzględniając inne kryteria, obraz porażek z poprzednich lat jak finał USO 2015, udałoby się odsunąć i zamazać. A tak wyszło tsunami. Hekatomba.

A w przyszłość to trudno wierzyć. Wiek też ma swoje prawa. Po świetnym meczu z Djokoviciem w grupie klops w SF z Tsitsipasem, to znaczy powrót na ziemię w stronę pierwszego i drugiego meczu w RR.
Rafael Nadal, to zło, zgoda?

PS. Nie ma zgody na brak zgody.
Awatar użytkownika
jaccol55
Posty: 14888
Rejestracja: 15 lip 2011, 8:59
Lokalizacja: Grochów

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: jaccol55 »

Może to rzeczywiście kwestia tego, kto gdzie stoi.

Dla mnie dramatyzujecie niesamowicie. Facet wygrał 20 WS, a Wam i tak mało. Tłumaczenia jednej strony nie trafiają do drugiej i vice versa. Pewnie tak pozostanie.
Awatar użytkownika
Michael Scott
Posty: 6363
Rejestracja: 14 lip 2019, 19:21

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: Michael Scott »

Del Fed pisze: 19 gru 2019, 18:49 Nie zrozumiesz tego jako Nadalista, skoro Fafa wykorzystał znaczną większość swoich szans i okazji. Skoro wygrał RG nawet w 2011, gdzie w obrębie turnieju powinien z Federerem przegrać. RF powinien ocierać się o liczby 24-25, ja wiem, że wszystkiego wygrać się nie da, ale prawie wszystkiego przegrać się też nie powinno. Potem człowiek odpala IW 17 R4 z Nadalem, zestawia z 5-13 i rzeczywiście tworzy się dysonsns poznawczy.
Nadal ma Soderlinga, wielką kompromitację :-) Z dwojga złego chyba lepiej, by Federer przegrał w meczu z Djokoviciem, niż z pół-anonimowym przeciętniakiem. Oczywiście ironizuję, bo rzeczywiście Fedowi najczęściej spośrób całej big3 w decydujących momentach brakło zimnej krwi/opanowania/wykończenia rywala czy po prostu szczęścia.
Nie znam się na NBA bardzo, ale coś mi mówi mówi, że LeBron gazylion razy ratował tyłki swoim przypupasom, a Feda strzelającego za 3 w PO na sekundy przed końcem, to jakoś wyobrazić sobie nie mogę. Poza tym porównywanie sportu indywidualnego z zespołowym, chyba nie ma większego sensu.
Chodziło mi raczej o porównanie tego, jak jest odbierany LeBron mimo wielu klęsk na koncie i tego, że jego liczby w porównaniu do wielu innych koszykarzy nie są zazwyczaj rekordowe. Federer również doświadczał klęsk, ale moim zdaniem nie mogą one zasłaniać nam obrazu tego, jak genialnym jest/był on tenisistą i jak dominował w latach swojego prime oraz nie można negować wielkich dokonań jego kariery. Feda w przeciwieństwie do LeBrona bronią nawet liczby, bo dopóki ma te 20 WS-ów i inne pompowane w mediach rekordy, dopóty będzie odbierany jako GOAT. I w tym kontekście nieco przejaskrawione są według mnie jęki zawodu fanów Szwajcara. Zrozumiałbym, jakby notował klęskę za klęską, ale tak nie jest, mimo 38 lat na karku wciąż jest competitive dla będącego w swoim prime Djokovicia (1:1 h2h w tym sezonie), a to, że po prostu miał więcej pecha niż Serb jest niemierzalne i subiektywne.
Dlaczego ten finał determinuje karierę Federera? Dlatego, że można by było sprzedawać historię o wielkim mistrzu, którzy miał blokadę mentalną, ale najpierw przełamał się przeciwko Nadalowi, a następnie w starczym wieku zdominował dominatora dekady, wygrywając z nim w 4 setach. Bo takim wynikiem się to powinno na Wimbledonie skończyć.
Rozumiem Twój punkt widzenia, ale sądzę, że po pierwsze - Federer nie napisał jeszcze ostatnich kart swojej historii, przed nim sezon 2020 i nie można powiedzieć, by był to ostatni (wyobraź sobie ten wielki comeback, kiedy staruszek Federer wraca na Wimbla w przyszłym roku, gra z Novakiem czy Rafą i będąc skazywany na porażkę wygrywa z nimi sięgając po tytuł - przecież to byłoby sportowe wydarzenie dekady), po drugie - chyba najlepiej sprzedawać się będzie po prostu historia o wielkim mistrzu, który zmienił świat tenisa, ścierając w pył rekordy Samprasa, bijąc wszystkich dawnych mistrzów i ustanawiając swoje rekordy, dodatkowo grając całkiem przyjemny dla oka tenis :-) Nawet jeśli okaże się, że to jednak Rafa będzie tym "największym" (na co - nie ukrywam - liczę), to historia Federera będzie miała nie mniejszy potencjał na "sprzedanie się".
Awatar użytkownika
Kiefer
Posty: 38926
Rejestracja: 21 lis 2017, 16:25

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: Kiefer »

Del Fed pisze: 19 gru 2019, 18:49 Dlaczego ten finał determinuje karierę Federera? Dlatego, że można by było sprzedawać historię o wielkim mistrzu, którzy miał blokadę mentalną, ale najpierw przełamał się przeciwko Nadalowi, a następnie w starczym wieku zdominował dominatora dekady, wygrywając z nim w 4 setach. Bo takim wynikiem się to powinno na Wimbledonie skończyć.
Teraz już nie można, skoro doszło do kumulacji przegrywanych Mastersów z Depo i Thimem, łamane przez porażki po meczowych na USO z Djokoviciem 10 i 11. Gdyby wygrał tę jedną piłkę, uwzględniając inne kryteria, obraz porażek z poprzednich lat jak finał USO 2015, udałoby się odsunąć i zamazać. A tak wyszło tsunami. Hekatomba.
Generalnie w 100% zgadzam się z Twoją retoryką i widzę to właściwie identycznie. Zastanawiam się tylko po co to dalej rozgrzebywać, no jest jak jest, najlepiej grający tenisista w historii, którego pokochały miliony właśnie za styl gry, niestety miał ogromną wadę w postaci słabej psychiki.

Tylko wcale nie wykluczam kolejnego powrotu, znaczy niby wydaje się to niemożliwe, ale z drugiej strony nie wiem czy tak genialny sportowiec rozegrał w ten sposób ostatni swój wielkoszlemowy finał.
Awatar użytkownika
Del Fed
Posty: 9812
Rejestracja: 15 lis 2012, 14:35

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: Del Fed »

Kiefer pisze: Generalnie w 100% zgadzam się z Twoją retoryką i widzę to właściwie identycznie. Zastanawiam się tylko po co to dalej rozgrzebywać
Chyba nie, po prostu zobowiązany do odpowiedzi się poczułem.
Michael Scott pisze: Nadal ma Soderlinga, wielką kompromitację :-) Z dwojga złego chyba lepiej, by Federer przegrał w meczu z Djokoviciem, niż z pół-anonimowym przeciętniakiem.
Po pierwsze, patrząc na rok 2011, gdyby nie Soderling, bardzo możliwe, że Nadal by to wygrał. Po drugie Soderling nie był przeciętnym tenisistą, w 2010 zdominował w Paryżu Federera itd.
Chodziło mi raczej o porównanie tego, jak jest odbierany LeBron mimo wielu klęsk na koncie i tego, że jego liczby w porównaniu do wielu innych koszykarzy nie są zazwyczaj rekordowe. Federer również doświadczał klęsk,
Porażki Le Brona rozkładają się na wiele osób, zawsze można powiedzieć, że jego drużyny w części przypadków były słabsze od adwersarzy, z którymi przegrywały. Nie czuję się kompetentny, by wchodzić w to dalej. Sęk w tym, że Federer w wielu meczach tej dekady i nie tylko - słabszy nie był, lecz przegrywał. Przecież raczej mało kto się czepia o Wimbledon 2015 albo AO 2016.
Rozumiem Twój punkt widzenia, ale sądzę, że po pierwsze - Federer nie napisał jeszcze ostatnich kart swojej historii, przed nim sezon 2020 i nie można powiedzieć, by był to ostatni (wyobraź sobie ten wielki comeback, kiedy staruszek Federer wraca na Wimbla w przyszłym roku, gra z Novakiem czy Rafą i będąc skazywany na porażkę wygrywa z nimi sięgając po tytuł - przecież to byłoby sportowe wydarzenie dekady)
No przecież to miał zrobić w tym roku. I dzieliło go 20 cm od scenariiuszu filmowego. I jak już pisałem, w razie wygranej, po tym meczu choćby i potop. Bo chociaż tytuł GOAT - a mógłby zostać RF zabrany, no to chociaż symbolika zostałaby zachowana. Nadany twardy stempel. W przyszłym roku w finale może grać ktoś lepiej dysponowany niż Serb. I powiem tak - oby. I oby był młody.
Nawet jeśli okaże się, że to jednak Rafa będzie tym "największym" (na co - nie ukrywam - liczę), to historia Federera będzie miała nie mniejszy potencjał na "sprzedanie się".
Historia o Nadalu lepiej, by się sprzedała, bo właśnie wypchnął tego, który uporał się łatwo z Samprasem, jest młodszy, a poza tym historie tego typu powinny mieć jakiś happy - end. U Federera - moim zdaniem ciężko o to będzie. Jako że w jego życiu sportowym były 2 problemy - Djoković i Nadal i z oboma ma ujemny bilans dużych gier, to byłby to dołujący film o Wielkim (nie do końca spełnionym) artyście. O ile w 2020 nie zdarzy się jakiś cud. Na tym kończę.
Rafael Nadal, to zło, zgoda?

PS. Nie ma zgody na brak zgody.
Awatar użytkownika
Michael Scott
Posty: 6363
Rejestracja: 14 lip 2019, 19:21

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: Michael Scott »

Nie rozumiem tylko czemu się uparliście akurat na ten mecz, jakby to on miał niemal zaważyć o losach wszechświata jako być albo nie być tenisa jako dyscypliny, postawić horacjański pomnik "trwalszy niż ze spiżu" (jakby Federer nie zrobił tego przez ostatnie kilkanaście lat) lub przekreślić całe jego dokonania i sukcesy, zrównując go z Julienem Benneteau. Czemu akurat Wimbledon A.D 2019, a nie np: 2020? Albo i 2021, jeśli Roger będzie dalej grał.

Przedstawianie Federera jako "chokera" czy "losera" przegrywającego w ważnych momentach i spalającego się psychicznie w finałach nie wzięło się znikąd od tego 40-15, tylko było przygotowywane skrupulatnie przez ostatnie kilka lat, w których Roger przegrywał zdecydowanie najwięcej finałów niż kiedykolwiek w swojej karierze, w końcu wyprzedzając Lendla na szczycie listy zawodników z największą liczbą przegranych finałów (Roger ma też najwięcej przegranych finałów WS-ów, aż dwanaście). 53 klęski w decydujących momentach to problem nawarstwiający się przez lata i odkładający się w psychice zawodnika, a nie jeden mecz, jakkolwiek ważny by nie był.

Rzecz jasna można sprowadzić karierę Federera do tegorocznego finału Wimbledonu, ale czy warto? Zwłaszcza fani powinni mieć w sobie choć trochę optymizmu i - jakkolwiek patetycznie to zabrzmi - szacunku dla swojego idola, który w wieku 38 lat był lepszy w finale wielkoszlemowego turnieju niż jedynka światowego rankingu i ubiegłoroczny triumfator, wciąż podejmując ryzyko i grając na najwyższym poziomie. Z tego turnieju też można było wyciągnąć pozytywne wnioski - Federer zagrał w finale WS-a po raz pierwszy od AO 2018, pokonał bez większych problemów Nadala (w przeciwieństwie do Novaka, Nadal nie jest dla Federera już przeszkodą nie do przejścia; poza mączką rzecz jasna), siedem razy przełamał Djokovicia w finale (kiedy to się ostatni raz zdarzyło i czy w ogóle!) i pokazał, że jest "not over yet".

Ten mecz był bardziej dramatyczną wersją półfinału Novaka z Federerem z US Open w 2011 roku, kiedy Fed dominował, wygrał pierwsze dwa sety, ale przegrywając dość łatwo dwa nastepne doszło do piątegow którym Szwajcar miał dwie piłki meczowe po przełamaniu Serba, ale żadnej nie wykorzystał, a Novak wyszedł z opresji i załatwił go bez problemów i z zimną krwią. Cały mentalny problem Feda z Novakiem zaczął się właśnie w 2011 roku.

Niestety problemem jest chyba to, że kibice przeżywają klęski tenisistów zdecydowanie dłużej i dotkliwiej niż sami zainteresowani. Jako fan Nadala też coś o tym wiem.
Awatar użytkownika
Kamileki
Posty: 36989
Rejestracja: 26 sty 2019, 0:39

Re: II dekada XXI wieku w tenisie - cyfry

Post autor: Kamileki »

Best Of The Decade: Records & Achievements
Spoiler:
https://www.atptour.com/en/news/best-of ... hievements
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 44 gości