Oprócz kanonicznego zestawu: Rios, Nalbandian, Coria, Henman (ten ostatni nie miał nawet finału
) oraz gwiazd czasów NB: Dawidienki, Blake'a, Ljubicicia, Jużnego, Gonzaleza, Haasa (niektórzy z nich nie mają na koncie nawet M-1000 ) od razu przychodzą mi na myśl dwa nazwiska: Kiefera i Soderlinga. Pierwszy za piękny, techniczny tenis, trudny do zaszufladkowania, znakomicie adaptowalny do różnych kortowych warunków, drugi za tenis ekstremalny, może najbardziej ekstremalny, jaki widziałem... Miał swoje dwie szanse, ale grał z wybitnymi rywalami więc trudno mieć do niego pretensje.
Obawiam się że co do Davydenki i Nalbandiana nie da się chyba już nic zrobić. Z Soderlingiem też nie wiadomo co się będzie działo i czy w ogóle wróci do czynnej gry. Gdyby w 2007 roku po drugiej stronie siatki na AO nie stał Federer, może Gonzalez miałby tego upragnionego szlema. Szkoda niewykorzystanej szansy przez Tsongę w 2008 roku. A co do Gasqueta, to nie wiem czy się uda. Może kiedyś. Haas to też już chyba nie ten wiek (chociaż potrafi jeszcze pokazać swoje możliwości) 
Możliwe że Soda nie wraca bo mało go interesuje tułanie się w ogonie Top 100, lub TOP 50. I w sumie miałby racje.
Swego czasu w Wimbledonie -o ile mnie pamięć nie myli, w halowych warunkach- do pewnego momentu rozgrywał popisową partię przeciwko Murray'owi.