mtenis.com.pl

Niewątpliwie 30 lat to nie jest wiek w którym sportowiec powinien się szykować już do emerytury, oczywiście wiele zależy od tego jak szybko osiągnęło się światowy poziom, jaki ma styl gry (Federer wiadomo było, że będzie grał długo, prawdopodobnie dłużej niż Djokovic czy Nadal).

Jednak w dalszym ciągu trzeba jasno sobie powiedzieć, że 36 letni Federer nie powinien wygrywać AO, ale wcale nie dlatego, że ma lat 36, a dlatego, że gra po prostu słabo, i to jest podstawowy problem współczesnego tenisa.

Dokładnie to samo tyczy się Venus Williams, z całym szacunkiem, ale to nie jest lepsza tenisistka ani nawet równie dobra co 10-15 lat temu.

Więc granica wieku się przesuneła i uważam, że to jest okej, że wybitne postacie możemy obserwować co raz dłużej, problem polega na tym, że te wybitne postacie mimo obniżonego własnego powodu dalej wygrywają.

Cristiano Ronaldo można podziwiać za skuteczność, ale też trzeba sobie powiedzieć, że daleki jest on tego co robił w Manchesterze United, piłka nożna to jednak jest sport drużynowy, można maskować swoje straty, w tenisie ziemnym już nie bardzo.

I tak dość szybko pobierała się Sloane, miała trochę popłynąć po USO i popłynęła, ale chyba mamy powrót na właściwe tory. Z takim atletyzmem można chyba myśleć poważnie o cegle.

Dwie sprawy.

Po pierwsze, kolego Love, kiedy Ty wreszcie dasz sobie spokój z porównywaniem sportu indywidualnego do sportów zespołowych?

Po drugie, akurat rola Venus w rozgrywkach tzn. dochodzenie do dalekich faz i przegrywanie tam z młodszymi od siebie zawodniczkami jest wręcz wymarzona dla kobiecego tenisa. Coś jak Agassi w 2004-05, wciąż wielkie nazwisko w tourze, robiące dalekie fazy, od czasu do czasu odnoszące jakieś duże zwycięstwo, ale praktycznie bez poważniejszych sukcesów turniejowych. Na Feda też bym nie narzekał, gdyby koniec końców przegrywał z tymi Zverevami, Kyrgiosami, czy innymi Dimugami.