Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA.
Jacques D. pisze:Jej, jak miło. Dzisiejszy mecz Virginie z Sereną to woda na mój młyn i idealny dowód na przewagę WTA nad ATP obecnie.
Raczej na to, że WTA to rozgrywki czysto amatorskie. Zawodniczka, która niedawno wbiła w kort całą "elitę" WTA, seryjnie ładuje serwisowe pierdy rywalki w płot i to wszystko na temat tego meczu.
Jacques D. pisze:Po prostu esencja tenisa/ogólnie sportu.
Esencją sportu jest obustronny festiwal nieudacznictwa, spowodowany słabą forma jednej z pań, oraz średnimi umiejętnościami i pampersem drugiej?
Jacques D. pisze:Po prostu esencja tenisa/ogólnie sportu.
Esencją sportu jest obustronny festiwal nieudacznictwa, spowodowany słabą forma jednej z pań, oraz średnimi umiejętnościami i pampersem drugiej?
Nie, esencją sportu rzeźbienie Nadala z Bolellim, który przez większość meczu pisze swoimi zagraniami podręcznik bezmyślności taktycznej w tenisie...
A propos festiwali nieudacznictwa, to polecam przypomnieć sobie półfinał tegorocznego AO pomiędzy dwoma tenisistami tworzącymi jedną z najwspanialszych rywalizacji w dziejach sportu...
To był niezły, a czasem naprawdę dobry tenisowo mecz z wielkimi emocjami w finale, które niewątpliwie kwintesencją sportu są, a których w tenisie męskim po prostu nie ma...
Nie bardzo wiem, jak polemizować. My sobie na forum oczywiście piszemy o "żałosnych" meczach Federera z Nadalem, ale to jest bardziej figura retoryczna rozżalonych federastów, niż opinia mająca konkretny związek z rzeczywistością. Bo też ich mecze są często słabe, ale na Boga, JAK NA ICH MOŻLIWOŚCI, które są kosmiczne, a nie w porównaniu z meczem, no ja wiem, Wawrinka - Cipolla na przykład, a już na pewno nie można tego porównać ze spotkaniem Razzano - Williams, gdzie jedna tenisistka jest po prostu pod każdym względem przeciętna, a druga rusza się jak słoń i wali w płot bez ustawień. To jest zupełnie inna dyscyplina sportu.
Taki mecz, jak dzisiejszy Sereny, niesie sporo emocji i na pewno z punktu widzenia "widowiska" może być odebrany jako dobre spotkanie. Czysto "tenisowo" bywało w tym meczu różnie. Ale to jest taki sport, że ktoś musi albo popsuć albo zrobić coś świetnego aby punkty zdobyć.
Mimo wszystko chciałbym Ci zwrócić uwagę, że to jest jeden mecz. Popatrz na wynik Sharapowej, na wynik Radwańskiej, Kvitowej. W tamtych meczach było tak samo jak w ATP.
A w ATP jest tak, że Ci słabsi gracze zwyczajnie nie podejmują próby zrobienia krzywdy tuzom. Po pierwsze brak im umiejętności, po drugie rywale są za silni, po trzecie są pogodzeni z losem.
Oczywiście nie wszyscy, ale dzisiejszy rywal Nadala po dwóch gemach zdał sobie sprawę, że to jest inna tenisowa bajka w której On nie ma za bardzo czego szukać. I pewnie też zdawał sobie sprawę z tego, że czego by nie wyciągał to piłka i tak wróci na jego stronę. Może dlatego nie szukał ?
Robertinho pisze:Nie bardzo wiem, jak polemizować. My sobie na forum oczywiście piszemy o "żałosnych" meczach Federera z Nadalem, ale to jest bardziej figura retoryczna rozżalonych federastów, niż opinia mająca konkretny związek z rzeczywistością. Bo też ich mecze są często słabe, ale na Boga, JAK NA ICH MOŻLIWOŚCI, które są kosmiczne, a nie w porównaniu z meczem, no ja wiem, Wawrinka - Cipolla na przykład, a już na pewno nie można tego porównać ze spotkaniem Razzano - Williams, gdzie jedna tenisistka jest po prostu pod każdym względem przeciętna, a druga rusza się jak słoń i wali w płot bez ustawień. To jest zupełnie inna dyscyplina sportu.
Dlatego takie zestawienia nie mają sensu. Teraz sobie porównaj wspomniany przeze mnie mecz Feda i Nadala z QF Stuttgartu Stosur-Szarapowa. Meczem tenisistek, które łącznie nie mają połowy z tego, co ugrał każdy z tych tenisistów.
Jakościowo nie ma co moim zdaniem porównywać, bo dzisiejszy tenis jest tak przeciętnym/słabym poziomie, zarówno męski jak i kobiecy, że zawsze da się wytoczyć jakieś miażdżące działo. Mnie chodzi raczej o to, że w WTA jak dziewczyny z dalszych miejsc wychodzą przeciwko nawet 13-krotnej zwyciężczyni Szlema to bardzo wielu przypadkach się nie boją, kolokwialnie mówiąc mają jaja. Jak Bolelli wychodzi to choć ma facet potencjał (większy od Razzano tak btw) to jaj nie ma... I wynik potem jest jaki jest. I jakość widowiska też.
Tylko zauważ, że Nadal w tym sezonie nie przegrał na czerwonej mączce nawet seta, zniszczył dwa razy Djokovica i w ogóle wygranie z nim wymiany na cegle nie jest prostą sprawą. Tu jest się czego bać. A Williams gra sobie kiedy akurat ma ochotę, mieszając występy znakomite z parodystycznymi i respekt u rywalek budzić może głównie wyglądem. Mecz był emocjonujący, ale stawianie na jego podstawie tez o wyższości WTA jest dość żartobliwe jednak. Jest szum, bo grała Serena, o meczu Chardy-Lu, 11-9 w 5, nikt się nawet nie zająknął, a myślę, że emocje były nie mniejsze.
Robertinho pisze: Mecz był emocjonujący, ale stawianie na jego podstawie tez o wyższości WTA jest dość żartobliwe jednak.
Bynajmniej, bo ta wyższość polega na wyższości nawet niekoniecznie tenisowej, ale przede wszystkim mentalnej.
Bać się? Mnie pusty smiech ogarnia, gdy to słyszę, facet z prawie 10-letnim stażem zawodniczym wychodzi na kort, ma zostać zjedzony i... czego się boi? Że zostanie zjedzony? Ja rozumiem, że on przegrywa do 5 gemów w meczu po nieustannym ryzykowaniu i świetnych obronach Nadala/własnych UE popełnianych siłą rzeczy. Ale tu było jakieś 25% ryzyka i 75% pykanki, oddawania pola Nadalowi. Jak można tak grać z Hiszpanem będąc doświadczonym zawodnikiem? Absurd.
I co do tego ma mecz Chardy-Lu,w którym ciśnienie psychicznie na którymkolwiek z zawodników w porównaniu z ciśnieniem na Razzano w meczu z Williams jest właściwie żadne?
Ale gdzie widzisz ową wyższość mentalną WTA? Bo ktoś się nie bał ledwo i mocno szczęśliwie wymęczyć meczu z podstarzałą Sereną? Mając 5-0? Może sobie ona mieć te 13 Szlemów, Sampras też miał, a jechali go bez mydła. Tenisistki z niższym rankingiem dzieli mniej od czołówki, bo ta czołówka jest żałośnie słaba. W WTA jest czasem więcej emocji, ale częściej wyniki to z niestabilności zawodniczek w czasie meczu, niż z jakiegoś niebywałego poziomu.
Robertinho pisze: W WTA jest czasem więcej emocji, ale częściej wyniki to z niestabilności zawodniczek w czasie meczu, niż z jakiegoś niebywałego poziomu.
Mój spis meczów z najwyższej półki jak na razie w tym sezonie (i chodzi mi tu o mecze zarówno emocjonujące jak i z pełnym repertuarem tenisowym, a nie przebijanie z końcowej dwoma uderzeniami przez 6,5 godziny ):
ATP:
Federer-Davydenko Rotterdam SF
Nadal-Nalbandian Indian Wells SF
(względnie) Raonic-Tipsarevic Chennai F
WTA:
Stosur-Sharapova Stuttgart QF
Azarenka-Cibulkova Miami 4R
Stosur-V.Williams Charleston QF
Azarenka-Barthel Stuttgart QF
plus kosmiczna, fenomenalna wręcz gra Kerber np.w meczu w Paryżu z Szarapową czy w Stuttgarcie z Woźniacką. Polecam sobie zrobić takie zestawienie, może to coś rozjaśni.
Naprawdę uważasz, że mecz Stosur z Williams z Charleston czy żałośnie czołkająca Cibulkova (tak byśmy nazwali to spotkanie, gdybyśmy byli w wątku o ATP ) to są mecze z najwyższej półki? Nie przesadzajmy, w obu tourach jest dużo dobrych spotkań, pominąłeś chociażby świeżutki pojedynek Rafy z Berdychem, niesamowicie walecznego Roda w Miami itp. itd.
Ja rozumiem, że mecze Djoko-Murray i Djoko-Nadal w Australii nie stały na wyśnionym przez nas poziomie, aczkolwiek było w nich przecież ogromnie dużo spektakularnych akcji, które niestety trochę ginęły w seriach długich i dość monotonnych wymian, ale przecież pod względem emocji stały bardzo wysoko. Zwłaszcza finał był widowiskiem przprawiającym o szybsze bicie serca, również kibiców którzy nie są sympatykami tych graczy. Oczywiście w tej dyskusji nie dojdziemy do konsensusu.
DUN I LOVE pisze:Dziś Isia zagra z Venus. Jak typujecie?
Również uważam, że Radwańska przerzeźbi, po cichu jednak liczę na to, że Venus zagra na swoim wysokim poziomie i pokaże światu ile warta jest trzecia zawodniczka w rankingu.
MTT bilans finałów (17-26)
W: Queen's Club 13, Monte Carlo 14, Australian Open 15, Nottingham 15, Chennai 16, Rio de Janeiro 17, Wiedeń 17, Acapulco 18, Madryt 18, Queen's Club 21, Cincinnati 21, Indian Wells 21, World Tour Finals 21, s-Hertogenbosch 22, Roland Garros 23, Astana 23, Hong Kong 24
F: Auckland 14, Miami 14, Roland Garros 14, Waszyngton 14, World Tour Finals 14, Rio de Janeiro 15, US Open 15, Estoril 16, Pekin 17, Rio de Janeiro 18, Monte Carlo 18, Rzym 18, Lyon 18, Metz 18, Hamburg 20, Madryt 21, St. Petersburg 21, Adelajda-2 22, Buenos Aires 22, Rio de Janeiro 22, Cincinnati 22, Astana 22, Rio de Janeiro 23, Bastad 23, Rio de Janeiro 24, Dubaj 24
Mecz Radwańskiej bez większej historii. Venus zrobiła masę błędów, ale na pewno należy docenić bardzo dobry mecz w wykonaniu Polki. Jej popisy w defensywie w dniu dzisiejszym budziły u mnie niejednokrotnie duży podziw.
MTT GOAT, 144 weeks #1, 2010, 2011, 2012 Year-end no. 1 W: LA 08, Dubaj 09, New Heaven 09, Bangkok 09, Pekin 09, Madryt 10, Roland Garros 10, Barcelona 11, Madryt 11, Roland Garros 11, Cincinnati 11, Paryż-Bercy 11, Monte Carlo 12, Tokio 12, Dusseldorf 14 F: Olympic Games 08, Bangkok 08, s'Hertogenbosch 10, Wimbledon 10, LA 10, Memphis 11, Waszyngton 11, Montreal 11, Szanghaj 12, WTF 12, Madryt 14
Dzisiejszy mecz Virginie z Sereną to woda na mój młyn i idealny dowód na przewagę WTA nad ATP obecnie.
Ja rozumiem, że on przegrywa do 5 gemów w meczu po nieustannym ryzykowaniu i świetnych obronach Nadala/własnych UE popełnianych siłą rzeczy. Ale tu było jakieś 25% ryzyka i 75% pykanki, oddawania pola Nadalowi. Jak można tak grać z Hiszpanem będąc doświadczonym zawodnikiem? Absurd.
):
