Europejska Superliga

[Kiefer]

Masz rację, powinienem napisać, że to nie jest target o który powinno chodzić Perezowi. Jak ktoś się piłką nie interesuje, to nie zainteresuje się jeśli mecz będzie po 2x30 minut, a rzuty z autu będą dośrodkowaniami.

Świat się zmienia i zainteresowanie rzeczywiście sportem spada, a co za tym idzie spada sportowy poziom, moim zdaniem ten trend już się zresztą nie odwróci.

Tylko piłka cały czas jest obecnie mega dochodowa i ma olbrzymią widownie, a zmiany, które w piłce zachodzą bardziej mogą jedynie zaszkodzić i spowodować, że to ludzie piłki właśnie zaczną się od niej odwracać, co zresztą następuje.

Mnie np. obecny format ME mnie po prostu nie grzeje, eliminacje w ogóle, a kiedyś było inaczej, dlaczego? No bo jak były one o coś, to były interesujące, a teraz nawet faza grupowa ME jest tak skonsturowana z 24 drużynami, że nie wzbudza większych emocji.

[DUN I LOVE]

Trudno, żeby grzały. Co to za eliminacje, gdzie połowa kontynentu ma kwalifikację, a połowa to tych, co odpadają to Andory, Luksemburgi czy inne Malty.

[Robertinho]

Jeśli mamy utrzymać przez kolejne dekady format 2×45, to spotkań będzie musiało być zdecydowanie mniej. Ale raczej pójdzie w kierunku skrócenia czasu gry i ułatwienia zdobywania bramek.

To wszystko powstało, kiedy poza pracą/nauką, przeciętni ludzie nie mieli za bardzo zapychaczy czasu. Teraz odwrotnie, walczą o wyrwanie kilku godzin netowi, serialom itp, a to się będzie pogłębiać.

Mózgi już są tak przebodźcowane, że coraz ciężej wysiedzieć, albo się "ogląda " gapiąc w telefon i potem niczego nie pamięta. Podobny problem ma tenis zresztą i zmiana przepisów w tych dyscyplinach pewnie jest nieunikniona.

[DUN I LOVE]

Nikt nie zapłaci 100 euro za bilet na mecz, który trwa zbyt krótko. Ja będąc na Camp Boy byłem zasmucony, że końcowy gwizdek przyszedł tak szybko.

[Robertinho]

Bardzo kategoryczne. Powstanie oferta, która będzie satysfakcjonująca, to raz, a dwa korona pokazała, że opieranie się na przychodach ze stadionów to zbytnie ryzyko. Streaming to przyszłość.

[DUN I LOVE]

Na pewno masz sporo racji, nie kontruję.

[Jacques D.]

Bo ja jestem humanistą w czasie wolnym, a zawodowo zajmuję się naukami społecznymi.

No nie wiem, odpisywanie na moje posty raczej nie należy do Twoich obowiązków zawodowych, a to, co piszesz, nie brzmi specjalnie humanistycznie.

W tej sytuacji generalnie ma się dwa wyjścia - można narzekać jak jest źle, postawić na non-konformizm i się odciąć od tego co nam nie pasuje albo jakoś próbować żyć w warunkach i społeczeństwie jakie mamy. Ta pierwsza postawa, która jak mi się wydaje jest Ci bliższa, jest bardzo chwalebna i odważna, ale wydaje mi się też strasznie męcząca.

Tak zostałem wychowany, takie cechy chyba też mam "z natury" - nie mam wyboru. Natomiast, konformizm ma jedną zasadniczą wadę - w pewnym momencie dochodzi do ściany. Jest tak, bo, jak pokazuje historia, ludzkość w różnych swoich niezbyt mądrych pomysłach nie zatrzymuje się, tylko lubi docierać do granic absurdu i na przykład będąc konformistą i widząc niedaleko dymiący obóz zagłady musisz mówić: "No cóż, może to nie najlepsze, że sobie tak dymi, ale ostatecznie świat się rozwija, nie stoi w miejscu, nie ma co narzekać i się kłócić z rzeczywistością". Tak, wiem, w takiej sytuacji to też postawa bardziej opłacalna... Nie dochodząc jednak do takich ekstremów, w bardziej "uprzeciętnionych" warunkach, jak oddzielić konformizm od braku własnego zdania? Bo jak tak obserwuję dzisiejszych młodych ludzi, u których postawa konformistyczna jest absolutnie dominującą, to jedno idealnie zlewa mi się z drugim - przyjmują bez zastrzeżeń to, co im świat narzuca, nie wyrażając przy tym własnej opinii, ba, wydaje się, że owo wyrażanie własnej opinii jest dla nich czynnością zupełnie niepociągającą.
Czy życie konformisty jest takie ciężkie? Pewnie tak, jest frustrujące, ciężkie, czasem bardzo wkur...., czasem jedynie smutne, zwłaszcza w głupich czasach, jak obecne. Ale też bez przesady, wciąż jest możliwość, by otoczyć się pewnymi wartościami nieprzemijającymi, przynoszącymi jakąś dozę satysfakcji i szczęścia, i je kultywować. Trudne, ale nawet dziś, wciąż wykonalne. Przyznam też, że (tak, wiem, Robertinho nazwie mnie zdziadziałym) mam stosunkowo niewielką potrzebę przeżywania emocji jak w dzieciństwie, typu ściskanie kciuków do białości, bo Montero właśnie podchodzi do karnego, a ja jeszcze nie wiem, że zaraz go spartoli. Dziś termin "emocje" oznacza dla mnie coś zupełnie innego niż palpitacje serca przy meczach Martiny, więc to, że sobie analizuję na chłodno i krytykuję niewiele mi zabiera - a już na pewno w odniesieniu do piłki.

Tu nie ma walki między romantykami i pazernymi. Jest walka między dwoma rakami, o to kto tego romantyka wydoi.

Pełna zgoda, problem w tym, że panowie Perez i Agnelli tak mocno pokazują, że mają na tych romantyków wywalone, że w końcu mogą zacząć mieć problem z dojeniem ich. Tak jak powiedziałem, biznesowo, wizerunkowo, moim zdaniem, zła strategia.

Tyle że, jeśli chodzi o Superligę, tu jest jeszcze jedna płaszczyzna, o której wspomniałem na samym początku i która w sumie jest głównym powodem, dla którego tak się w tym temacie udzielam. Mianowicie projekt ten został wysunięty w momencie, w którym tzw.cywilizacja europejska znajduje się w bardzo potężnym, wieloletnim, postępującym kryzysie - i idealnie wpisuje się on w tego typu tendencje. I w tym kontekście interesujące jest to, że przy całym dzisiejszym, coraz bardziej chińsko-amerykańskim modelu życia w Europie (przez przeważającą większość akceptowanym), projekt SL spotkał się z aż tak powszechną i agresywną opozycją.

[Lucas]

Perez prawie wszystko zrobił źle, ale ma rację, że muszą coś zmienić by pozyskać młodego odbiorcę. Prawie wszyscy jak tu siedzimy zaczęliśmy oglądać piłkę za dzieciaka i teraz to kontynuujemy. Jeśli za młodu nie wyrobisz nawyku, szanse że wciągniesz się później są marne. Jednak, jak sam podkreślasz, dzisiejsza młodzież jest inna, trudniej zdobyć ich uwagę i sprawić, by się na czymś skupili. Teraz 20 minutowy film na YT jest za długi, nie mówiąc o 90 minutowym meczu czy meczu tenisa. Stąd uważam, że opcja "mniej meczów i mniej drużyn" jest bardziej adekwatna od tego co robią FIFA i UEFA. Ten problem sam się nie rozwiąże i lepiej żeby wszyscy to zrozumieli. Oczywiście powinni zaproponować coś sprawiedliwszego niż napełnienie kabzy Realu czy Juventusu, ale sama diagnoza jest słuszna.

W moim przypadku to raczej nie jest kwestia nie posiadania własnej opinii, ale trzymania jej dla siebie. Dyskusja w internecie wielokrotnie bywa jałowa i przypomina kopanie się z koniem. To ja już wole obejrzeć jakiś mecz, nawet jeśli nie jest z Super Ligi .

[DUN I LOVE]

Też brak LM w ogólnodostępnej tv działa na niekorzyść. Z czego i jak 12-letni dzieciak zapłaci za dostęp? Mundial i Euro też powinny być w otwartym paśmie.

[Kiefer]

Tyle że, jeśli chodzi o Superligę, tu jest jeszcze jedna płaszczyzna, o której wspomniałem na samym początku i która w sumie jest głównym powodem, dla którego tak się w tym temacie udzielam. Mianowicie projekt ten został wysunięty w momencie, w którym tzw.cywilizacja europejska znajduje się w bardzo potężnym, wieloletnim, postępującym kryzysie - i idealnie wpisuje się on w tego typu tendencje. I w tym kontekście interesujące jest to, że przy całym dzisiejszym, coraz bardziej chińsko-amerykańskim modelu życia w Europie (przez przeważającą większość akceptowanym), projekt SL spotkał się z aż tak powszechną i agresywną opozycją.

To prawda, dlatego pisałem, że tym akurat jestem zbudowany, właśnie tym, że tacy kibice np. Chelsea, którzy przecież są miłośnikami klubu, który miał być w tym elitarnym gronie się zbuntowali, bo im to wcale nie odpowiada, że wszystko mają zagwarantowane i nie mogą przegrać, a widzą, że stworzenie superligi dla tych kilkunastu klubów defakto do tego się sprowadza, że zawsze będą już wygranymi.

[Jacques D.]

Perez prawie wszystko zrobił źle, ale ma rację, że muszą coś zmienić by pozyskać młodego odbiorcę.

Rację może i ma, ale zaproponowane rozwiązanie, nawet jeśli zapomnieć o całym aspekcie moralno - finansowym, starczy, przy dzisiejszej ewolucji świata, na 5-10 lat. Przeciętny człowiek 60+ nie potrafi się skupić na lekturze Mickiewicza, przeciętny 40+ na filmie Scorsese, przeciętny 20+ ogląda tylko seriale na Netfliksie, przeciętny nastolatek - nic oprócz filmików na tiktoku czy innym gównie. Jak sądzisz, jakie możliwości percepcyjne będzie miało następne pokolenie? Na ile starczy to, że zrobi się sztuczną ligę złożoną z kilku znanych zespołów? Co za kilka lat? Mecze po 15 minut, bo dłużej nie wytrzyma znerwicowany dziesięciolatek? Droga do zatracenia.

@Kiefer Tak, dlatego jak napisałem, dla mnie tworzenie tego typu pokrak nie jest żadnym rozwiązaniem osławionego "problemu młodych ludzi", a realnych kibiców może tylko odstraszyć. Zawężenie grona odbiorców piłki, podobnie jak innych sportów, i wielu innych dziedzin życia jest nieuchronne, bo dla najmłodszych ludzi dziś punktem odniesienia jest rzeczywistość wirtualna, a nie spoceni faceci, biegający po boisku.

[DUN I LOVE]

Mianowicie projekt ten został wysunięty w momencie, w którym tzw.cywilizacja europejska znajduje się w bardzo potężnym, wieloletnim, postępującym kryzysie - i idealnie wpisuje się on w tego typu tendencje. I w tym kontekście interesujące jest to, że przy całym dzisiejszym, coraz bardziej chińsko-amerykańskim modelu życia w Europie (przez przeważającą większość akceptowanym), projekt SL spotkał się z aż tak powszechną i agresywną opozycją.

Bo angielscy kibice i włoscy tifosi to dalej fanatyczne i bardzo zaangażowane grupy, gdzie przywiązanie do tradycji znaczy więcej niż wizje Pereza, a futbol cały czas jest religią.

Jestem ciekaw reakcji np. szefa kibiców Napoli, kiedy mówisz mu że zmiana stylu życia Europejczyków wymusza krótsze mecze, a przez kwadrans w każdej połowie powinniście przestać śpiewać, żeby rzucić okiem co tam na smartfonie. Pewnie kilka liści zostałoby wypłaconych.

[Kiefer]

Nawet wśród tych kibiców Realu, którzy mają manie wielkości i faktycznie poczucie, że im się należy, byli mocno podzieleni w tej kwestii. Dziś czytałem komentarze na rm.pl i ku mojemu zaskoczeniu chyba większość jednak krytykowała Pereza po ostatnim wywiadzie.

[Jacques D.]

Jestem ciekaw reakcji np. szefa kibiców Napoli, kiedy mówisz mu że zmiana stylu życia Europejczyków wymusza krótsze mecze, a przez kwadrans w każdej połowie powinniście przestać śpiewać, żeby rzucić okiem co tam na smartfonie. Pewnie kilka liści zostałoby wypłaconych.

Ano właśnie, dlatego moim zdaniem to tacy ludzie są, paradoksalnie, przyszłością piłki - tacy, u których z pokolenia na pokolenia przekazywane są silne piłkarskie tradycje (jak piszesz, w wielu krajach, zwłaszcza południowych + Anglia, rzecz powszechna) a nie dzieci - pokemony, które i tak wybiorą wirtualnego Mbappe zamiast realnego.

[Robertinho]

Mianowicie projekt ten został wysunięty w momencie, w którym tzw.cywilizacja europejska znajduje się w bardzo potężnym, wieloletnim, postępującym kryzysie - i idealnie wpisuje się on w tego typu tendencje. I w tym kontekście interesujące jest to, że przy całym dzisiejszym, coraz bardziej chińsko-amerykańskim modelu życia w Europie (przez przeważającą większość akceptowanym), projekt SL spotkał się z aż tak powszechną i agresywną opozycją.

Bo angielscy kibice i włoscy tifosi to dalej fanatyczne i bardzo zaangażowane grupy, gdzie przywiązanie do tradycji znaczy więcej niż wizje Pereza, a futbol cały czas jest religią.

Jestem ciekaw reakcji np. szefa kibiców Napoli, kiedy mówisz mu że zmiana stylu życia Europejczyków wymusza krótsze mecze, a przez kwadrans w każdej połowie powinniście przestać śpiewać, żeby rzucić okiem co tam na smartfonie. Pewnie kilka liści zostałoby wypłaconych.

No ja akurat trochę spotkań z widokiem na Żyletę zaliczyłem i oni to w ogóle często meczu nie widzą, bo są zasłonięci szmatą i faktycznie, potrafią wyzywać 45 minut bez patrzenia na smartfona xD Pytanie, czy tacy ludzie są jakkolwiek reprezentywni i czy ktoś będzie na nich budował strategię finansową na następne dekady. Mówię oczywiście o gigantach, a nie średniakach, jak Napoli czy Dortmund, bo tam faktycznie kibice będą ważni.

[Lucas]

Takie skupienie się na tzw. prawdziwych kibicach pociągnęłoby za sobą całkowitą zmianę pozycji piłki nożnej - przestałaby być produktem globalnym. Nie twierdzę, że to byłoby do końca złe, bo sam uważam, że zarobki piłkarzy są za wysokie a zmniejszenie liczby kibiców z pewnością przyniosłoby powrót do normalniejszych sum za transfery i wysokości tygodniówek. Z drugiej strony to dzięki temu, że w futbolu mamy dziś tak dużo pieniędzy możemy oglądać transmisje na wysokim poziomie z czołowych lig i nawet z tej naszej dennej Ekstraklapy. Bez kasy pewnie trudno by było znaleźć w TV ładnie opakowany mecz Sampdorii z Parmą, który teraz mam dostępny od ręki.

Perez jest jeszcze z tej epoki (która może właśnie się kończy), gdzie piłka jest globalna i nie dziwi mnie, że chciał zarobić póki jeszcze żyje. Nie wiadomo jak będzie za te 10-20 lat, na pewno jemu albo Angellemu nie uśmiecha się zejście z powrotem do poziomu lokalności i znaczące zmniejszenie zysków.

Co do tych zaangażowanych kibiców to mam ambiwalentne odczucia. Oczywiście zdarzają mi się pewne przytyki wobec Interu czy Napoli, ale dla mnie mecz to po prostu mecz, a nie bitwa na śmierć i życie. Ta atmosfera, w której drużyna i kibice rywali są zaciekłymi wrogami jakoś do mnie nie trafia. Uczynienie z tego typu kibiców bazy dla klubu ma swoje plusy, ale też jest ryzykowne. Ci ludzie bywają nieobliczalni (o tym jakie kary dla klubu czasem prokurują burdy stadionowe nie wspominam).

[Lucas]

Polecam całą nitkę

[Kulfon bez moniki]

Polecam całą nitkę

Bzdury, w Hiszpanii małe kluby dostają grosze z TV. Co innego w Anglii czy Niemczech. Taka Osasuna dostała 7,5 bańki przy 160 dla Realu Madryt.

[Lucas]

Chodzi o to, że jest korelacja między kondycją najlepszych a kondycją całej ligi. Podobnie jest w tenisie, gdzie pieniądze generowane przez Fabsterów częściowo przypadły też słabszym graczom, bo powiększono wypłaty za pierwsze rundy. Jeśli mamy kryzys to ci mniejsi tracą jako pierwsi, dlatego dobra kondycja gigantów jest też trochę w interesie tych mniejszych. Wiadomo że nie jest to jakaś wielka solidarność i zachowano proporcje, ale jednak bez tych praw TV niektórym klubom byłoby trudno ( Swięcicki, który podał ten tweet wspomniał właśnie o Anglii).

[Kulfon bez moniki]

Chodzi o to, że jest korelacja między kondycją najlepszych a kondycją całej ligi. Podobnie jest w tenisie, gdzie pieniądze generowane przez Fabsterów częściowo przypadły też słabszym graczom, bo powiększono wypłaty za pierwsze rundy. Jeśli mamy kryzys to ci mniejsi tracą jako pierwsi, dlatego dobra kondycja gigantów jest też trochę w interesie tych mniejszych. Wiadomo że nie jest to jakaś wielka solidarność i zachowano proporcje, ale jednak bez tych praw TV niektórym klubom byłoby trudno ( Swięcicki, który podał ten tweet wspomniał właśnie o Anglii).

3 sekundy w google. To jest za 2 sezony w tył, w BPL.
http://prntscr.com/11vn7ok
50% jest dzielone między wszystkich po równo, a 50 procent wypłacane na podstawie wyników. Podobnie jest w Niemczech, ale to są dużo mniejsze pieniądze http://prntscr.com/11vndgx
natomiast w Hiszpanii cały czas mali są dymani, bo Real i Barca zabierają większość, więc narzekanie Realu jest dla mnie śmieszne.