LM - kompendium & panel

[Michael Scott]

To prawda, ale cały czas ten dzień startu turnieju (do dziś kupuję skarby kibica ), później mecz otwarcia Polaków to coś niepowtarzalnego.

Eh Skarby Kibica, kupuję je co roku, i to nie tylko LM, ale top5 lig. Mam sentyment do takich rzeczy, nawet, jeśli wszystko można dziś sprawdzić w Internecie, to papierowe wydanie ma w sobie "to coś"

[Kulfon bez moniki]

Ja nie wiem jaki pierwszy mecz LM widziałem, na pewno pierwszą edycją którą bardzo dobrze pamiętam jest 98/99

[DUN I LOVE]

Tamten mecz, przy którym "debiutowałem" to była tylko przystawka do rewanżu. Niesamowite emocje i historyczny awans Widzewa, okraszony wariującym przy radiowym mikrofonie Tomaszem Zimochem (legendarne "Panie Turku, kończ Pan ten mecz" ).

[Robertinho]

Byczki, a bramki na wyjeździe? Dobra zasada, czy głupota?

[DUN I LOVE]

Ja nie wiem jaki pierwszy mecz LM widziałem, na pewno pierwszą edycją którą bardzo dobrze pamiętam jest 98/99

Wtedy podwójnie serce mnie zabolało. Najpierw Barca chciała na stulecie zagrać w finale na Camp Nou, później United wyszarpało zwycięstwo (najlepszy kolega był fanem MU, więc ja musiałem kibicować Bayernowi). Kawał historii to, co się wtedy stało.

[COA]

U mnie edycja 98/99 i dwumecz MU z Juve.

[Michael Scott]

Byczki, a bramki na wyjeździe? Dobra zasada, czy głupota?

Jeden rabin powie, że dobra, drugi, że głupota.

[DUN I LOVE]

Byczki, a bramki na wyjeździe? Dobra zasada, czy głupota?

Trudno powiedzieć. Niby byłoby sprawiedliwiej, ale z drugiej strony zniknąłby pewien element przypadkowości. Sam nie wiem, ale historycznie chyba się ta zasada broni.

U mnie edycja 98/99 i dwumecz MU z Juve.

Super powrót diabłów.

[Robertinho]

U mnie edycja 98/99 i dwumecz MU z Juve.

Tamto MU to chyba moja ulubiona drużyna klubowa ever, piękne czasy.

[COA]

Same here, Beckham z Giggsem zawładnęli ścianą mojego pokoju.

[Kulfon bez moniki]

Z Interem w 1/4 też wtedy United grali super dwumecz. No i w grupie z Barcą 2*3:3.

Byczki, a bramki na wyjeździe? Dobra zasada, czy głupota?

Dla mnie ok, aczkolwiek w dogrywce nie powinna obowiązywać.

[DUN I LOVE]

Ja na przełomie wieków w zasadzie notowałem same wtopy. W 1997 roku Borussia wygrała finał (ku mej uciesze), a kilka kolejnych (do 2005 włącznie) wygrywały zespoły, którym w finale nie kibicowałem.

Pierwszy finał Lm jaki pamiętam. Cudowne bramki - najpierw Del Piero, później Rickena.

[COA]

U mnie kolejne lata też średnio, nie lubiłem ani Realu ani Milanu, jedynie tytuł dla Bayernu w miarę fajnie przyjąłem. W 2005 kibicowałem dwudziestu dwóm kontuzjom, choć w sumie fajnie, że Dudek sobie mógł potańczyć.
Dopiero w 2008 coś się ruszyło, 2009 stracona szansa, ale imo w 2010 jeszcze bardziej, łysemu musiał siąść jeden strzał na siedemset.

[DUN I LOVE]

Z Interem w 1/4 też wtedy United grali super dwumecz. No i w grupie z Barcą 2*3:3.

Odpaliłem sobie, super mecz, świetna akcja duetu Yorke - Cole.

Dla mnie ok, aczkolwiek w dogrywce nie powinna obowiązywać.

Tu się zgadzam, w dogrywce to kompletnie nie ma sensu.


Wasze ulubione/najlepsze finały?

[Kulfon bez moniki]

Tamta piłka klubowa też była lepsza od obecnej, przynajmniej jeśli chodzi o emocje. Ostatnie mecze które faktycznie mocno przeżywałem to pewnie były grane z około 10 lat temu. Chyba byłby to finał Chelsea- Bayern, tam byłem mocno za Chelsea, bo było mi ich szkoda za stracone szanse w latach wcześniejszych, no i mieli jeszcze w składzie kilku graczy których bardzo lubiłem, jak Cole, Lampard, Drogba czy Terry.

[COA]

Obok 99’ nic nawet nie stało, trochę w drugiej połowie przysnąłem, ale ryk radości tatusia po wyrównaniu pamietam do dziś. Bramka OGSa już obejrzana lajw.

Próbowałem sobie przypomnieć jakieś ciekawe spotkanie finałowe z ostatnich lat (ew. takie, które mnie interesowało) i niestety nie podołałem, chociaż Karius show zawsze na propsie.

[Kulfon bez moniki]

Ulubione finały to Liverpool- Milan 3:3, United- Bayern, United- Chelsea, i Bayern- Chelsea.

[Michael Scott]

Wasze ulubione/najlepsze finały?

Pod względem emocji w końcówce i powrotu z piekła do nieba w dosłownie sekundy to 1999 (choć żeby być szczerym, przez 80 minut nie był to żaden super mecz) i 2014, 92:48 z La Decimy zapamiętam do końca życia. W ostatniej dekadzie na pewno 2005 (klasyka), 2008, 2012 i - z racji sympatii kibicowskich - wszystkie zwycięskie finały Realu.

[DUN I LOVE]

Ja mam sentyment do finału w Moskwie. Pewnie dlatego, że kolega z klasy z LO przyleciał ze Stanów (kibicował MU) i razem starym, licealnym składem wyszliśmy oglądać do pubu. Emocje mega.

Dopiero w 2008 coś się ruszyło, 2009 stracona szansa, ale imo w 2010 jeszcze bardziej, łysemu musiał siąść jeden strzał na siedemset.

Czy ja wiem czy stracona szansa w 2009? Wprawdzie w połowie zmienialiśmy lokal, ale z tego co pamiętam to bramka Eto'o ustawiła mecz. United chcieli strzelić szybko, nie wpadło i w zasadzie tyle.

[Kulfon bez moniki]

2010 jeszcze bardziej, łysemu musiał siąść jeden strzał na siedemset.

Do dzisiaj nie wiem jakim cudem United wtopili wtedy z Bayernem. To jest jedna z największych rys na karierze Fergusona. Nani miał na 4:1, jak zajebał w poprzeczkę to dwa dni się trzęsła.