Pięć dni wyścigu, a już mamy wyjaśnione pewne niewiadome, jeśli chodzi o zespoły z aspiracjami do walki o generalkę:
Ineos: po wycofaniu Sivakowa, który leżał dziś w kraksie, Bernal zostaje jedynym liderem ekipy. Przyjechał tu po zwycięstwo i liderowaniem nie będzie się musiał dzielić. Innego planu ekipa już nie ma.
Bahrain - Victorius: Wycofanie Landy to dla samego Baska katastrofa. Mikel miał wszystko by poważnie namieszać w tym wyścigu: mocną ekipę, dobrze przepracowaną zimę jak i świetną formę. Bilbao i Caruso tracą stosunkowo niewiele i od wyników jutrzejszego etapu będzie zależeć, czy ekipa zdecyduje się powierzyć któremuś z nim miano samodzielnego lidera.
Trek - Segafredo: Niby Nibali miał być liderem, choć nie obiecywał sobie wiele. Ciccone spisuje się tutaj o niebo lepiej i poświęcenie całej ekipy do pracy na rzecz Rekina z Messyny będzie błędem. Ciccone zapracował na swoją szansę a Nibali zalicza niestety konsekwentny zjazd jako grandtourowiec i wiek też nienajlepszy (w tym roku kończy 37 lat).
Astana: Tutaj bez zmian. Własow dobrze się trzyma od początku i ten stan rzeczy może trwać nadal. Astana postawi na niego wszystko co ma.
Education First: Tutaj podobna sytuacja, co w przypadku Astany i Własowa. Hugh Carthy także dobrze jedzie w tym wyścigu i z pewnością powalczy.
Deceunick: Almeida stracił za dużo w deszczowym etapie, żeby się liczyć. Do faworytów już traci prawie cztery minuty i poza czasówką nie przekonuje w tym wyścigu. Sądzę, że nie poświęcą go już jutro. Wiele zależy od postawy Evenepoela, który w generalce jest blisko faworytów i to on powinien na tą chwilę być samodzielnym liderem ekipy.
Israel Start Up Nation: Mają różową koszulkę, więc to oni powinni teoretycznie dyktować tempo, ale nie mają najmocniejszej ekipy, więc zwłaszcza pod koniec etapu zacznie się chowanie za innymi. Taką taktykę przyjmie raczej Dan Martin, który jest liderem ekipy. Nie sądzę, by mieli bronić różu de Marchiego za wszelką cenę i poświęcą go jak Ineos Gannę.
Movistar: Tutaj bez zmian. Soler od początku miał być liderem i nim pozostanie. Oliveira raczej nie wytrzyma trudów jutrzejszego etapu i skupi się na pomocy Hiszpanowi. Marc to jeden z tych kolarzy, którzy muszą już teraz próbować odrabiać straty.
Team BikeExchange: Tutaj także bez zmian. Samodzielnym liderem był i jest Simon Yates. Raczej ta słabość na deszczowym etapie jest wypadkiem przy pracy, choć nie od dziś wiadomo, że Brytyjczyk nie czuje się najlepiej w zimnie.
Team DSM: Jai Hindley i Romain Bardet trzymają się nieźle i żaden z nich nie będzie samodzielnym liderem jutro. Hindley podobnie jak przed rokiem jedzie początek wyścigu na spokojnie, bez jakichś fajerwerków. Francuz także nie jest zbytnio widoczny, ale jeśli faktycznie są w formie obaj, to powinni się jutro utrzymać. Nie w takich górach sobie radzili, choć Australijczyk ma o wiele mniej doświadczenia.
Qubeka Assos: Domenico Pozzovivo zawsze będzie walczył w Giro dopóki będzie się ścigał. Jeśli jutro noga będzie podawać to zaatakuje. Włoch nie słynie z kalkulacji i ruszy do przodu, jeśli tylko będzie się dało.
Jumbo - Visma: George Bennett jest nominalnym liderem ekipy, ale jakoś nie przekonuje mnie jak dotąd. Zdążył do faworytów stracić prawie 1,5 minuty i będzie ciężko o dobry wynik a i drużyny nie ma jakiejś wybitnej na góry, bo najlepsi jadą do Francji.
UAE Emirates: Davide Formolo nadal pozostaje liderem ekipy i to na jego barkach spoczywać będzie odpowiedzialność za jak najwyższe miejsce w generalce. Ekipa całkowicie postawiła na niego przed wyścigiem i zmienników nie widać. Ok, Dombrowski wygrał etap, ale dziś już wylądował w szpitalu po kraksie a i Ulissi to nie jest typ kolarza, który wytrzymałby trzy tygodnie ścigania. Formolo to jedyna opcja na generalkę.
Profil etapu: