NBA 2021/2022

[DUN I LOVE]

LeBron z numerem 6 od kolejnego sezonu.

[Nando]

[Federasta20]

Duża wymiana sprzed chwili pomiędzy Celtics a Thunder! Kemba wraca do grania na mniejszym rynku i dla słabszego zespołu, a Horford wraca do Celtics. Boston otrzymuje jeszcze Mosesa Browna i drugorundowy pick w 2023, z kolei Thunder biorą tegoroczny pick Celtics (#16) i drugorundowy w 2025.

[DUN I LOVE]

To się opłaca Celtom?

[Mario]

Ta organizacja od dłuższego czasu nie patrzy, czy coś się opłaca, czy nie.

[arti]

To co @DUN I LOVE RW w Lakers ?

[DUN I LOVE]

To co @DUN I LOVE RW w Lakers ?

Idealny stempel tego wyczerpanego projektu. Skąd info?

[arti]

Żartuję. Lebron i Davis zaczęli jego żonę na Twitterze śledzić i od razu plotki .

[DUN I LOVE]

Westbrook chyba pochodzi z przedmieść LA btw.

[Nando]

[Nando]

[DUN I LOVE]

Melo na celowniku Lakers.

[Jacuszyn]

To on jeszcze ma zamiar grać?

[Nando]

[Mario]

Carlisle wraca do Pacers, w sumie spoko.

[Nando]

[Damian]

Niezwykła determinacja Giannisa rozpala nadzieje Bucks. Trzy rzeczy po trzecim meczu finałów NBA

Spoiler:

Tegoroczna seria finałowa w NBA przeniosła się do Milwaukee i po niedzielnym meczu wiemy na pewno, że wróci jeszcze do Phoenix. Z takiego obrotu spraw najbardziej cieszą się kibice Bucks, bo ich drużyna wygrała 120:100, złapała kontakt z Suns i w serii do czterech zwycięstw przegrywa już tylko 1-2. Po meczu numer trzy o trzech najważniejszych rzeczach z tego pojedynku.

1
KOMPLETNY GIANNIS

Ledwie tydzień temu nie wiadomo było, czy Giannis Antetokounmpo wystąpi w ogóle w pierwszym meczu finałów. Dziś można tymczasem rozpływać się nad tym, jak znakomicie wygląda grecki skrzydłowy. W dwóch ostatnich meczach zdobył łącznie ponad 80 punktów. Został ledwie drugim po Shaqu graczem w historii finałów, który w dwóch meczach z rzędu zapisał na konto co najmniej 40 oczek i 10 zbiórek. Niezwykła jest determinacja 26-latka, który właśnie rozegrał być może swój najbardziej kompletny mecz w karierze.

Wielkich zawodników poznaje się w wielkich momentach. Nie było chyba wcześniej takiego MVP, któremu tak często i tak głośno mówiłoby się, czego ma nie robić i czego nie może robić. Ale jemu nie trzeba o tym przypominać, on sam doskonale zdaje sobie z tego sprawę. – Nie jestem Michaelem Jordanem – stwierdził, gdy po meczu jeden z dziennikarzy przywołał MJ’a i jego cztery kolejne mecze z dorobkiem co najmniej 40 punktów w finałach. W niedzielę Giannis zagrał nie jak Jordan, ale jak najlepsza wersja siebie.


To prawda, że rzuty za trzy nie są jego silną stroną, a rzuty wolne przez niego wykonywane stały się jedną z najgłośniejszych historii tej fazy play-off. W teorii ktoś taki jak Giannis w playoffs powinien nie mieć życia. W praktyce to właśnie Grek jest obecnie najlepszym graczem finałów, nawet jeśli to Suns wciąż wygrywają 2-1. W meczu numer trzy zdobył 41 punktów, trafiając 14 z 23 rzutów po ciągłych atakach na obręcz. Świetnie znajdował również kolegów (sześć asyst i tylko jedna strata), a do tego był nieustępliwy także na tablicach.

Z czterech jego zbiórek w ataku zrobiło się aż 10 punktów dla Bucks. Wreszcie udało mu się też trafić aż 13 z 17 rzutów wolnych przy przejmującej, momentami jakby głośnej ciszy fanów Milwaukee na trybunach. Ogromny kontrast z tym, z czym Antetokoumpo spotykał się kilka dni temu w Phoenix czy kilka tygodni temu na Brooklynie. Z meczu na mecz rośnie więc Giannis i rosną też nadzieje fanów Bucks. Tym bardziej że wciąż ani Jae Crowder, ani Mikal Bridges, ani ktokolwiek inny nie znalazł odpowiedzi na brutalną wręcz siłę 26-latka.

Ten zdawał się mieć wszystko pod kontrolą, a w niedzielę nareszcie ze wsparciem kolegów – o czym więcej zaraz – wygrał swój pierwszy w karierze mecz finałów. W końcu ma argumenty, by wejść do konwersacji razem z innymi wielkimi zawodnikami. Dość powiedzieć, że zdobyć 40 punktów więcej niż raz w finałach to sztuka, która udała się nielicznym. A przecież to dopiero początek tej przygody greckiego skrzydłowego. Po dwóch porażkach w Phoenix był jakiś taki nad wyraz spokojny – teraz już wiadomo dlaczego.

2
WITAMY W FINAŁACH

Przez dwa pierwsze spotkania to były finały Suns kontra Giannis. Długo musiał czekać Antetokounpo na to, by dwójka jego najważniejszych pomocników przyszła na imprezę, zamiast wciąż stać pod drzwiami. Z buta wszedł przede wszystkim Jrue Holiday, który po dwóch meczach w Phoenix zbierał najwięcej krytyki. Na otwarcie przeszedł obok meczu, w drugim pojedynku zagrał dużo bardziej agresywnie, ale wtedy zabrakło jeszcze skuteczności. Tą znalazł dopiero w Milwaukee, bo wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.

Jego pięć trafień za trzy – w tym kilka w końcówce trzeciej kwarty – bardzo Bucks pomogło. Pomógł też Khris Middleton, bo choć on akurat skuteczności wciąż szuka, to mimo tego i tak otworzył ofensywie Kozłów sporo dobrych pozycji. Middleton ma bowiem tendencję do łapania wiatru w żagle, momentami zamieniając się w gracza, który jest w stanie trafiać seriami z każdego miejsca na parkiecie. Suns wysyłali więc w niedzielę sporo podwojeń w jego stronę, a Middleton szybko i znakomicie na to reagował.

Kozły już w pierwszej połowie miały więc 18 asyst przy 24 trafieniach z gry. Dużo lepsza gra w obronie pozwoliła też częściej wychodzić im do szybkich ataków, z których chętnie i często lubią korzystać. A potrafią przecież w kontrach zagrać akcję wręcz pokazową:


Zmieniło się też nieco podejście Bucks do pomocy, której nie wysyłają już tak mocno w kierunku Bookera czy Paula. To z kolei pozwala im lepiej zachować się przy obronie rzutów z dystansu. Suns po 20 trójkach w drugim finałowym pojedynku, w Milwaukee trafili zza łuku tylko dziewięć razy, z czego autorem aż sześciu trafień był Jae Crowder. Warto chwalić też PJ Tuckera, który coraz bardziej utrudnia życie Devinowi Bookerowi. Ten po znakomitym meczu numer dwa zdobył w niedzielę ledwie 10 punktów, pudłując 11 z 14 rzutów.

3
PIERWSZE PROBLEMY SUNS

Przez pierwsze 12 minut tego spotkania zdawało się, że trener Mike Budenholzer znów przereagowuje. Zmiany krycia w pierwszym meczu, złe ustawienia, nietrafione reakcje i wszystko to, co powinien był robić w poprzednich rundach, a od czego wtedy stronił. Momentami ma się po prostu wrażenie, że Bucks liczą na dwie rzeczy: że oni będą trafiać, a przeciwnik nie. Trudno w taki sposób wygrywać, szczególnie gdy Suns w pierwszej kwarcie wyglądali jak zespół, który do Milwaukee przyleciał bez zamiaru powrotu do Phoenix.

Potrzeba było dopiero przebudzenia Jrue Holidaya, by ofensywa Bucks wreszcie zaczęła lepiej funkcjonować. Pojawiły się też pierwsze problemy Suns, na które drużyna Monty’ego Williamsa tym razem nie znalazła odpowiedzi. Nie pomogły problemy z faulami znakomitego w pierwszej połowie DeAndre Aytona. Po meczu Williams narzekał na sędziów, bo sam jeden Giannis oddał więcej rzutów wolnych (17) niż Suns ogółem (16), ale to akurat nie powinno dziwić, skoro Antetokounmpo swój styl opiera na grze blisko kosza.

Brwi można jednak podnieść na fakt, że Chris Paul przegrał ostatnich 12 meczów fazy play-off, w których jednym z sędziów był Scott Foster. Nie inaczej było w niedzielę, choć Suns sami sobie nie pomogli. Słabo spisał się wszak Booker, a niemal cały zespół miał tym razem problemy z trafianiem zza łuku przy dużo lepszej obronie Bucks. Dość powiedzieć, że Słońca poza Jae Crowderem (6/7 za trzy) trafiły tylko trzy z 24 rzutów dystansowych. Można powiedzieć, że nadzieje Bucks wreszcie się spełniły.

Impuls w trzeciej kwarcie próbował dać jeszcze Cameron Johnson, czyli autor najlepszego wsadu tych finałach, bo trudno będzie to pobić:


Udało się wtedy Słońcom zmniejszyć przewagę rywala do ledwie czterech oczek, ale tym razem odpowiednia była reakcja trenera Budenholzera oraz Kozłów. Trzeba też powiedzieć, że ekipa z Milwaukee jakby bardziej w tym meczu chciała. Wygrywała dużo piłek „na styku”, zebrała dwa razy więcej piłek w ataku (13 do 6) i zdobyła aż 20 punktów drugiej szansy przy zaledwie dwóch takich punktach ze strony Suns. Tymczasem DeAndre Ayton w drugiej połowie na parkiecie spędził zaledwie cztery minuty. Kolejny pojedynek finałów w środę.

https://newonce.sport/artykul/niezwykla ... finaow-nba

[arti]

Sezon zasadniczy pewnie w całości bez Leonarda. Ciekawe co z PO.

[DUN I LOVE]

Sezon zasadniczy pewnie w całości bez Leonarda. Ciekawe co z PO.

Czyli jednak @Mario miał rację. Ukrywali kontuzję, żeby Kawhi był straszakiem.

A on zostaje w LAC w ogóle?

[Nando]

Kolejny wybitny koszykarz w ostatnim czasie z kontuzją, po której powrót może być różny.

Kto wie czy ten uraz nie spowoduje jego pozostania w Clippers, ci mu rzucą przedłużenie, a on je weżnie by się zabezpieczyć.