Kiedyś to było - głównie o sporcie [odcinek RN Vintage]

[Michael Scott]

Piłka, kosz, tenis, od biedy hokej czy boks.

[Mario]

Rozwiń, Michaelu.

Zawsze Real, Nadal i ten kogo tam w kosza lubisz, czy jakoś inaczej to się kształtowało?

[Piotrek]

To chyba taki sport, gdzie rozwój fizyczny ludzi musi wpływać na wyniki, więc nic dziwnego, że teraz jest bardzo spoko.

U mnie piłka teraz przechodzi renesans, chociaż to już nie jest to (kiedyś byłem w stanie podać pierwszy skład właściwie każdej drużyny w ekstraklasie i większości drużyn z top 5 lig w Europie) ale np. skoki z poziomu oglądam wszystko, nawet kwale, a gdyby szło to i treningi zeszły do poziomu obejrzę czasem jakiś ważniejszy konkurs, a to i tak z reguły tylko najważniejsze skoki. Nie wiem, czy tylko kwestia Gregora, ale na pewno odgrywa ona tu bardzo ważną rolę.

Trochę tak i trochę nie co do 1 akapitu - metody treningowe są podobne, z racji pilnowania dopingu poziom ogólny aż tak nie wyskoczył do przodu w czubie, a starzy trenerzy mają czempionów i dziś. Kwestia w lekkiej moim zdaniem jest taka, że jest bardzo dużo konkurencji - każda ma chwile dołka, ale te kilka konkurencji na parę sezonów blednie i później odbija. W ogólnym rozrachunku jest co oglądać, chociaż Federacja psuje tę dyscyplinę - skracanie transmisji, robienie show na siłę.

Ja w piłce też się znów odnalazłem. Od gówniarza za czasów wspomnianego Bravo sport przez kompletne przerzucenie na tenis i teraz powrót.

[DUN I LOVE]

U mnie siatkówka reprezentacyjna zawsze stała wysoko i trochę w mniejszym stopniu zostało tak do dzisiaj. Zaczęło się mniej więcej od Ligi światowej 2002, kiedy zorientowałem się, że Polacy mogą z powodzeniem rywalizować z najlepszymi. Zarywało się wtedy nocki, żeby obejrzeć mecze w Ameryce Południowej, pamiętam nawet jak podczas któregoś spotkania z Argentyną zostaliśmy ewidentnie przewaleni przez sędziów. Poza tym dużo świetnych graczy przewinęło się w tym okresie: Marcos Milinkovic, Ivan Miljković, Clayton Stanley, Frantz Granvorka, cała Brazylia z Gibą na czele, charakterni Serbowie.

Ivan Miljković to był gość, Gib również.

Spęzająć wakajce u babci na wsi, miałem długo tylko TVP1 i nic więcej, więc Ligę Światową oglądałem ile się dało. Szkoda, że ten format nie przetrwał i pworwadzili jakiś inny, czerstwy turniej.

[Robertinho]

Co do kosza, to Zeeeepteeeer Śląąąąąąąsk Wrooooocław. Maciek Zieliński, Raimonds Miglinieks i oczywiście nieodżałowany Adam Wójcik - niesamowite paka, niesamowita podjarka i szczyt popularności kosza w Polsce, schowaj się panie Gortat. Nie wszyscy pamiętają/wiedzą, że właścicielem Śląska i prezesem rady nadzorczej, był nie kto inny, jak tylko sam Grzegorz Schetyna. Także szacuneczek dla Grzesia po wsze czasy musi być.

[Piotrek]

Raul Lozano to jest moim zdaniem ojciec sukcesu polskiej siatkówki w XXI w. Nowy człowiek wprowadzony do zardzewiałych struktur, nowe standardy, bez gadania, że później albo nie ma pieniędzy. I chyba pierwszy trener zagraniczny, który przekonał polski sport do patrzenia poza granice.

[Mario]

Nigdy Giby nie lubiłem i tej najlepszej Brazylii oczywiście też. Kuzyn był dużym fanem, a wakacje z reguły spędzaliśmy razem (przynajmniej dużą ich część), więc trzeba było hejtować.

Btw, trochę podobna sytuacja była z Rodem, tylko tu akurat brat był wielkim kibicem, dlatego musiałem często tylko dla zasady stawać w opozycji. Tzn. gdyby nie to, na pewno dużo bardziej bym lubił Amerykanina.

[DUN I LOVE]

Nigdy Giby nie lubiłem i tej najlepszej Brazylii oczywiście też. Kuzyn był dużym fanem, a wakacje z reguły spędzaliśmy razem (przynajmniej dużą ich część), więc trzeba było hejtować.

Btw, trochę podobna sytuacja była z Rodem, tylko tu akurat brat był wielkim kibicem, dlatego musiałem często tylko dla zasady stawać w opozycji. Tzn. gdyby nie to, na pewno dużo bardziej bym lubił Amerykanina.

U mnie to samo z MU. Kolega był fanboyem, więc trzeba było pójść w drugą stronę.

[arti]

Co do kosza, to Zeeeepteeeer Śląąąąąąąsk Wrooooocław. Maciek Zieliński, Raimonds Miglinieks i oczywiście nieodżałowany Adam Wójcik - niesamowite paka, niesamowita podjarka i szczyt popularności kosza w Polsce, schowaj się panie Gortat. Nie wszyscy pamiętają/wiedzą, że właścicielem Śląska i prezesem rady nadzorczej, by nie kto inny, tylko sam Grzegorz Schetyna. Także szacuneczek do Grzesia po wsze czasy musi być.

Oj tak też pamiętam te czasy. Jeszcze hasło "Cała Polska w cieniu Śląska"
U mnie poza piłką nożną i koszem, jeszcze ręczna, żużel i do dzisiaj nie opuściłem żadnych MŚ i ME w lekkiej i pływaniu.

[DUN I LOVE]

Tak, ja później przez długi czas zapomniałem sprawdzić, czy to ten sam Schetyna.

Oglądałem z wypiekami na twarzy finał Zepter - Mazowszanka, a później Śląsk w Eurolidze.

[Mario]

Panowie, tak z serii dziwnych rozrywek, wrestling ktoś kiedyś śledził?

[Żilu]

Szkoda, że ten format nie przetrwał i pworwadzili jakiś inny, czerstwy turniej.

Siatkówka w ogóle stała się pośmiewiskiem, przez ciągłe zmiany systemów turniejowych, przybierających coraz bardziej absurdalne formy, ale szczytem wszystkiego jest to, że bywały turnieje w których zasady odnośnie samej gry nie były sprecyzowane. Z tego co pamiętam chodziło o piłkę niesioną, dotknięcie siatki albo coś z challengem. Oczywiście samo wprowadzenie chellengów jak najbardziej na plus.

[Michael Scott]

Rozwijając - w piłkę od zawsze Real (na naszym polskim podwórku Lech Poznań), w kosza różnie - raczej nie mam jednej konkretnej kibicowskiej preferencji. Tenis = Rafa, w hokeja podobnie jak w koszykówkę (choć wolę amerykańskie drużyny od kanadyjskich). W boksie od dłuższego czasu jestem #teamfury.

[Żilu]

Panowie, tak z serii dziwnych rozrywek, wrestling ktoś kiedyś śledził?

Nie, ale wiem że jest ktoś taki jak Jonh Cena i Rey Mysterio. Uwielbiam tę prezentację zawodników

[Michael Scott]

Panowie, tak z serii dziwnych rozrywek, wrestling ktoś kiedyś śledził?

Parę razy obejrzałem wieczorami, regularnie leci na Extreme Sports, a tak się składa, że mam ten kanał w pakiecie. Dla mnie nic ciekawego i niezbyt rozumiem, dlaczego Amerykanie się tym pasjonują.

[Mario]

Ja kiedyś trochę śledziłem, nawet całkiem poważnie bym powiedział. Jak człowiek potrafi się przebić przez to, że walki są reżyserowane i nie robi mu to aż tak wielkiego problemu, to naprawdę fajna sprawa. Te wszystkie historie, proma, wejściówki właśnie. Naprawdę da się to oglądać.

Tylko teraz jak czasem spojrzę, z reguły w okresie wrestlemanii, żeby wiedzieć co się dzieje, to sytuacja podobna jak w wielu innych sportach. Obecne pokolenie gwiazd nie ma podjazdu do starej gwardii. Plus taki, że w WWE są ci starzy często robią za part-timerów i kilka walk, mimo nieraz pięciu dyszek na barkach, w ciągu roku stoczą.

Cena, Undertaker, The Rock, Triple H, Edge, Batista, Orton, Shawn Michaels. No fajne to kiedyś było.

[Robertinho]

Panowie, tak z serii dziwnych rozrywek, wrestling ktoś kiedyś śledził?

W USA to chyba nie jest dziwny sport. I ja mam nawet taką tezę, być może dla wielu śmieszną, że gdyby wreslerom się to opłacało, to by z MMA zrobili jesień średniowiecza. Proporcja siły i masy do sprawności jest u tych ludzi absolutnie niewiarygodna, oczywiście ciosy i kopnięcia są często markowane, ale też mają o tym pojęcie. A w jakimkolwiek kontakcie doszłoby do masakry.

[Mario]

Lesnar w sumie poszedł do UFC i mistrza chyba tam zrobił, Batista też jakąś walkę wygrał, a walczył będąc już po czterdziestce. Z drugiej strony CM Punk ładnego gonga albo nawet dwa wyłapał, tylko to raczej zawodnik o innym stylu, mniej pasującym do normalnej walki.

W sumie teoria ciekawa, tylko jak sam mówisz, raczej tego nie sprawdzimy, bo raz że ładna kasa w WWE, a dwa że po karierze tam są już w wieku, w którym lepiej iść do filmów niż obijać sobie ryj na poważnie.

[Mario]

Zbliżamy się do końca, ale wspomnę jeszcze o jednym. Gadamy cały czas o sporcie, chciałem lekko od tego odejść. Wiecie, czego mi brakuje w naszej telewizji? Teleturniejów. Kiedyś awantura o kasę i inne prowadzone przez Krzysia Ibisza, szczyt milionerów itd. Teraz oglądam sobie Norbiego robiącego z siebie głupka i Izę, która jest fajna dopóki się nie odezwie...

[Robertinho]

Nie no, oczywiście, nie każdy się nadaje, nie każdy byłby w stanie przyjąć poważne ciosy. Oczywiście mówimy o poważnej walce, a nie freak, bo tu myślę zabawnie byłoby zobaczyć Najmanów tego świata wylatujących w powietrze, albo Mariuszka Pudzianowskiego popychanego jak szmacianka. Ale jak mówisz, inna kasa i inne perspektywy, po dobrej karierze grasz sobie w mniej lub bardziej poważnych produkcjach, a nie robisz za obwoźną patologię.

Oczywiście Hulk Hogan, oglądał ktoś Grom w raju?