Kiedyś to było - głównie o sporcie [odcinek RN Vintage]

[DUN I LOVE]

Pamiętam, że w telegazecie sprawdzałem wtedy wyniki i było grubo, ale nie sądziłem że aż tak. Trochę szoku doznałem sporządzając tę drabinkę (musiałem ją trochę dopieścić po skopiowaniu z neta).

[Mario]

Żeby nie było, że wrzucone tendencyjnie, teraz zacząłem sobie wpisywać jakieś zupełne randomowe turnieje typu Kitzbuhel 2004 i nawet tam można by obdzielić pewnie całe lato na europejskiej cegle sprzed roku, dwóch, trzech...

Nie wiem, czy tylko ja, ale zawsze miałem sentyment do tych ceglarzy z pierwszej dekady XXI wieku. Ramirez Hidalgo, Vasallo Arguello, Roitman, Hartfield, King Oscar, Alberto Martin. Niby kompletne randomy w większości, ale jakoś lubiłem oglądać to męczenie buły.

E: Jeszcze Luis Horna chociażby.

[DUN I LOVE]

Poza tym
Guga - Mika
Agassi - Blake
Rusedski - Srichaphan

A od biedy to i Haas z Lee oraz Dupois z Bryanem by wszedł.

Kosmos jakiś.

Woodruff - Sampras od biedy też. Ja to pewnie bym od tego zaczął nawet.

Nie wiem, czy tendencyjnie, sprawdź Scottsdale, jakieś Sydney czy QC przełomu wieków czy w zasadzie każdy ceglany kurnik. Na każdej nawierzchni było mnóstwo świetnych, wyspecjalizowanych graczy.

No faktycznie, może się schować Sampras ze swoimi 14 szlemami...

[Robertinho]

Przede wszystkim sama gra poszła w fatalnym kierunku. Ja byłem przekonany, że tenis koło 2010-15 roku będzie wyglądał mniej więcej tak:



tylko bardziej. A dostaliśmy najbardziej przebijacki okres rywalizacji rafole, no i najgorszego raka w historii dyscypliny, czyli mecze murole. A na deser wysp dwumetrowych drągali, plumkających sobie biegając pod bandą.

Nawierzchnie, piłki, nieproporcjonalna poprawa defensywy w stosunku do ataku, wybitność Nadala, Djokovia i Murray'a w tej dziedzinie, nie ma co szukać winnych po latach. W każdym razie PolskaATP naszych marzeń, zmieniło się w ATP naszych koszmarów, a pogardzane jeszcze latach 90-tych poza cegłą przebijactwo, stało się jednym opłacalnym sposobem gry w tenisa.

Chyba już nie chcę więcej na takie tematy pisać.

[Mario]

To na rozluźnienie tematu, planowałem zrobić tę wrzutkę w pewnym momencie. Szkoda, że ATP dojechało tego świra, w zasadzie szkoda, że dał im ku temu powód.

[Robertinho]

Ciekawe jest to, że kiedyś za świrów i ubarwiaczy, robiły typowe świry i ubarwiacze, a teraz jednak mający jakiś tam potencjał ludzie typu Kyrgios, Fognini, czy nawet ten cały Paire. Głębsze zaplecze jest kompletnie bezbarwne.

Pamiętacie pana Tarango?

[DUN I LOVE]

Wpisałem od czapy to Scottsdale (mój ulubiony kurnik kiedyś), więc wypadało jednak sprawdzić ten przykładowy 2001 rok. To był kurnik grany tuż przed Indian Wells, też odpowiednik dzisiejszej 250.

ATP Scottsdale 2001 - MD:

[1] Pete Sampras (USA) vs Andrew Ilie (AUS)
Harel Levy (ISR) vs Dusan Vemić (SRB)
Michael Kratochvil (SUI) vs German Puentes (ESP)
Albert Costa (ESP) vs [6] Tim Henman (GBR)

[3] Magnus Norman (SWE) vs Gianluca Pozzi (ITA)
Hyeun-Taik Lee (KOR) vs [WC] Jose Acasuso (ARG)
Juan Ignacio Chela (ARG) vs [WC] Mardy Fish (USA)
Younes El Aynaoui (MAR) vs [5] Thomas Enqvist (SWE)

[7] Marcelo Ríos (CHI) vs [Q] Adrian Voinea (ROU)
Rainer Schüttler (GER) vs Arnaud Di Pasquale (FRA)
Richard Fromberg (AUS) vs Sargis Sargsian (ARM)
David Sanchez (ESP) vs [4] Lleyton Hewitt (AUS)

[8] Sjeng Schalken (NED) vs [Q] Andrea Gaudenzi (ITA)
[WC] James Blake (USA) vs Nicolas Massu (CHI)
[Q] Alex O'Brien (USA) vs [SE] Guillermo Canas (ARG)
Francisco Clavet (ESP) vs [2] Andre Agassi (USA)

[Mario]

Chodzi o ten wimbledoński meltdown?

Też bardzo Scottsdale lubiłem, Hewitt tam zawsze fajnie pogrywał.

[DUN I LOVE]

Tak, Jeff Tarango. Samego zdarzenia nie widziałem, ale postać bardzo charakterystyczna.

Ten filmik Rf - Blake widziałem chyba 600 razy. MOżna było się przestraszyć takiego tenisa. Źle to się rozwinęło.

[Mario]

Panowie, a jak to było z innymi sportami? Nożna, koszykówka, może coś jeszcze? Kogo lubiliście, co oglądaliście itd?

Ja pozwolę sobie zacząć od ciekawostki, otóż kiedyś lubiłem Barcelonę. Na początku jeszcze byli mi mocno obojętni, nawet lekko wkurzyli, gdy wywalili Valencię z LM w tym pamiętnym meczu w ostatniej kolejce. Za czasów Ronaldinho wciąż raczej na plus, a tę drużynę z Messim, Henrym, wchodzącymi Gio i Bojanem oglądałem w zasadzie co tydzień. Później niestety zaczął się wysyp fanów Barcy i Messiego plus rywalizacja na linii Leo-Cristiano z racji ich piłkarskiego rozwoju zaczęła przybierać na sile, a wtedy byłem prawie że fanboyem CR7, więc musiałem stanąć po drugiej stronie.

[Robertinho]

Chodzi o ten wimbledoński meltdown?

Też bardzo Scottsdale lubiłem, Hewitt tam zawsze fajnie pogrywał.

Tak, ogólnie ciekawa postać, tj konkretny pojeb.

[robpal]

Panowie, a jak to było z innymi sportami? Nożna, koszykówka, może coś jeszcze? Kogo lubiliście, co oglądaliście itd?

Nic, zero. Kopaną się zawsze brzydziłem, kosz od zawsze w nieprzyjaznych godzinach.
Trochę NFL oglądałem swego czasu, ale na to też szkoda marnować życia

[Piotrek]

Ja zawsze w lekką byłem nakręcony, ale nie uważam, żeby "kiedyś to było" do tej działki się imało.

[DUN I LOVE]

Jeszcze jeden turniej, Fed się pojawił. Świetny graczem był też Wayne Arthurs, lubiłem oglądać.

ATP Sydney 2001 - MD:

[1] M Norman vs A Pavel
[WC] T Woodbridge vs [Q] J Tarango
C Moyá vs [Q] G Bastl
[SE] B Ulihrach vs [5] A Clément

[4] C Pioline vs J Bjorkman
[Q] S Draper vs [SE] J Stoltenberg
C Doseděl vs R Schüttler
T Martin vs [7] T Haas

[6] S Grosjean vs [WC] R Fromberg
M Mirni vs [Q] C Rochus
V Voltchkov vs M Rosset
R Federer vs [3] W Ferreira

[8] Y El Aynaoui vs G Pozzi
D Prinosil vs F Santoro
M Chang vs A Ilie
[WC] W Arthurs vs [2] L Hewitt

[Mario]

To chyba taki sport, gdzie rozwój fizyczny ludzi musi wpływać na wyniki, więc nic dziwnego, że teraz jest bardzo spoko.

U mnie piłka teraz przechodzi renesans, chociaż to już nie jest to (kiedyś byłem w stanie podać pierwszy skład właściwie każdej drużyny w ekstraklasie i większości drużyn z top 5 lig w Europie) ale np. skoki z poziomu oglądam wszystko, nawet kwale, a gdyby szło to i treningi zeszły do poziomu obejrzę czasem jakiś ważniejszy konkurs, a to i tak z reguły tylko najważniejsze skoki. Nie wiem, czy tylko kwestia Gregora, ale na pewno odgrywa ona tu bardzo ważną rolę.

NBA - jeśli o jakimś sporcie mogę z całą stanowczością powiedzieć, że teraz jest lepiej niż było kiedyś, to właśnie to. Oczywiście sentyment pozostaje i wciąż wolałbym oglądać to pojordanowskie pokolenie, ale nie da się pominąć jak bardzo napakowana talentem jest dzisiejsza liga.

[DUN I LOVE]

Panowie, a jak to było z innymi sportami? Nożna, koszykówka, może coś jeszcze? Kogo lubiliście, co oglądaliście itd?

Ja pozwolę sobie zacząć od ciekawostki, otóż kiedyś lubiłem Barcelonę. Na początku jeszcze byli mi mocno obojętni, nawet lekko wkurzyli, gdy wywalili Valencię z LM w tym pamiętnym meczu w ostatniej kolejce. Za czasów Ronaldinho wciąż raczej na plus, a tę drużynę z Messim, Henrym, wchodzącymi Gio i Bojanem oglądałem w zasadzie co tydzień. Później niestety zaczął się wysyp fanów Barcy i Messiego plus rywalizacja na linii Leo-Cristiano z racji ich piłkarskiego rozwoju zaczęła przybierać na sile, a wtedy byłem prawie że fanboyem CR7, więc musiałem stanąć po drugiej stronie.

Też kiedyś Cię lubiłem.

Ja oglądając The Last Dance miałem ciepło, ale wydaje mi się, że NBA przetrwało próbę czasu i od kilku sezonów odnalazłem sens oglądania tej ligi. Kiedyś było inaczej, ale dziś też uważam jest bardzo fajnie.

W piłce za mocno zaakcentował się podział bogaci vs biedni i praktycznie mamy 6-7 drużyn zdolnych do wygrywania w Europie (w ostatnich latach może i mniej), wydaje mi się, że można jednak mówić o kryzysie, bo piłkarzy choć sporo, to jednak podobnie jak w tenisie - poza Mbappe i kilkoma innymi przebłyskami, brakuje odważnego pierdo*nięcia i próby przejęcia szatni przez gówniarzy. Paleta wielkich graczy moim zdaniem trochę mniej zasobna niż kiedyś. Za mocno to się zakręciło wokół rywalizacji CR - Messi.

Jedyne, co się nie zmieniło tutaj to magia LM, ale bez 20:45 to już też nie to samo.

[Robertinho]

Panowie, a jak to było z innymi sportami? Nożna, koszykówka, może coś jeszcze? Kogo lubiliście, co oglądaliście itd?

Ja pozwolę sobie zacząć od ciekawostki, otóż kiedyś lubiłem Barcelonę. Na początku jeszcze byli mi mocno obojętni, nawet lekko wkurzyli, gdy wywalili Valencię z LM w tym pamiętnym meczu w ostatniej kolejce. Za czasów Ronaldinho wciąż raczej na plus, a tę drużynę z Messim, Henrym, wchodzącymi Gio i Bojanem oglądałem w zasadzie co tydzień. Później niestety zaczął się wysyp fanów Barcy i Messiego plus rywalizacja na linii Leo-Cristiano z racji ich piłkarskiego rozwoju zaczęła przybierać na sile, a wtedy byłem prawie że fanboyem CR7, więc musiałem stanąć po drugiej stronie.

No ja niestety bardzo dużo, dlatego pewnie zresztą dopiero teraz bardziej bawię się w udawanie uprawiania sportu i to dyscypliny, która niemal żadnych umiejętności technicznych nie wymaga na poziomie amatorskim.

Kosz, oczywiście NBA, jakimś wielkim fanem Bulls nie byłem, ale miałeś świadomość fenomenu Jordana. Kobe, oczywiście dzięki Bravo sport, które robiło z niego nowego MJ-a, uwierzyłem, że to nowy MJ. Niesamowicie przeżywałem walkę o pierwszy pierścień, pamiętam jak pojawił się w Lakers Rodman, 10 bodaj wygranych z rzędu z nim i poszedł dalej chlać/ruchać/cokolwiek. Glen Rice, kluczowy gracz, od początku czułem, że on da te brakujące kilka(naście)procent. Zupełnie zapomniany obecnie zawodnik, a była to niesamowita klasa.

Na maksa przed wuefem w ostatniej klasie podstawówki wnerwiałem większość gadaniem, jacy są zajebiści Lakers, sam tytuł był niesamowitą radością i chyba najfajniejszym moim kibicowskim wspomnieniem, jeśli idzie o NBA, a teraz z wiadomych względów stał się również najbardziej sentymentalnym.

[Żilu]

U mnie siatkówka reprezentacyjna zawsze stała wysoko i trochę w mniejszym stopniu zostało tak do dzisiaj. Zaczęło się mniej więcej od Ligi światowej 2002, kiedy zorientowałem się, że Polacy mogą z powodzeniem rywalizować z najlepszymi. Zarywało się wtedy nocki, żeby obejrzeć mecze w Ameryce Południowej, pamiętam nawet jak podczas któregoś spotkania z Argentyną zostaliśmy ewidentnie przewaleni przez sędziów. Poza tym dużo świetnych graczy przewinęło się w tym okresie: Marcos Milinkovic, Ivan Miljković, Clayton Stanley, Frantz Granvorka, cała Brazylia z Gibą na czele, charakterni Serbowie.

[Robertinho]

Ja zawsze w lekką byłem nakręcony, ale nie uważam, żeby "kiedyś to było" do tej działki się imało.

Niby tak, ale z drugiej strony, niesamowite jest, jak stare wyniki, robione na dużo prostszym koksie i przede wszystkim gorszym sprzęcie, metodach treningowych, opiece medycznej, dużo wolniejszych bieżniach itp, dalej się bronią. 9,79, 19:32, 43:18 - takie czasy do dziś dadzą niemal w każdych zawodach wygraną. O kobiecych wynikach nie mówię nawet, bo biorąc poprawkę na sprzęt, mamy regres, co oczywiście błogosławią sobie organizmy zawodniczek, bo jednak takie dawki jak kiedyś, dziś nie przechodzą.

[Mario]

U mnie to będzie run Celtics po tytuł w 2008.

Polubiłem ich, gdy jeszcze mało co ogarniałem i spodobał mi się parkiet, siłą rzeczy wraz z jakimś tam rozwojem zainteresowania zacząłem jarać się ich liderem. Więc kiedy wszyscy podniecali się Kobem, crossami Iversona, dunkami Vince'a i innymi takimi, ja kibicowałem Pierce'owi. Szkoda, że w swoim faktycznym primie nie dostał ludzi do grania (tam długo za drugą opcję robił Antoine Walker taki ówczesny JR Smith), dobrze że przynajmniej udało się zbudować ten mistrzowski team. Żeby było ciekawiej, KG często mnie irytował, Judasza nigdy nie lubiłem, ale jakoś z biegiem sezonu do obu się przekonałem. Kevin dziś to pewnie moje top 5 w ogóle w całej historii oglądania ligi, Allena byłem w stanie tolerować przez te kilka sezonów.

Męczyli bułę przez całe PO, nawet z Hawks w R1 grali siedem meczów (same wtopy na wyjazdach), później ta seria z Cavs i młodym LeBronem z tym genialnym G7, którego highlightsy oglądałem pewnie z 40 razy, no i finały z Lakers. Piękna sprawa, szkoda kontuzji Garnetta w kolejnym sezonie i Perka przed G7 w 2010, bo szło z tego więcej ugrać.

A najbardziej żałuję chyba tego, że ten rzut tak naprawdę nic nie dał.



E: Żilu przypomniał o siatce. Też mocno byłem wciągnięty w kibicowanie reprezentacji, kobiecej również. Wlazły i Kasia Skowrońska na zawsze w sercu.