NBA 2016/2017

[SebastianK]

Pytanie na kogo ? Jakoś nie widzę szeregów chętnych - zważywszy na to, że kurdupel z kontraktem na rok. Podaj listę chętnych do wymiany

Ja myślę, że play-off przede wszystkim pokazały im, że mądrym wyborem będzie sięgnięcie po Fultza niezależnie od ogólnego pitolenia na temat tego jak nie pasuje do drużyny z Thomasem.

[Mario]

Teraz z marszu? Nie chce mi się, może w weekend pomyślę nad tematem.

Ale chętni się znajdą, wprawdzie to co się dzieje w tej serii może nieco obniżyć jego wartość, niemniej coś umiejącego zbierać pod kosz plus jakiś pick ze środka pierwszej rundy spokojnie powinni dostać. Kasę na maksa mają, talentu w cholerę, ja bym oddawał.

[Hankmoody]

Spokojnie znajdzie się chętny na IT. A Boston niech bierze Gordona jeśli ich stać. W sumie to podobno stać ich na dwóch takich luji, więc PG albo Butler i jazda. Do tego liczyć że Fultz i Zizic wypalą, i wschód się robi ciekawszy niż ten super zachód, rozjezdzany przez GSW (tak, tak, wiem, to najlepszy zespół w historii, jeśli idzie o ilość talentu. Co ja mogę, że nienawidzę takich organizacji).

43 punkty w pierwszej kwarcie, dobrze to Bostonowi nie wróży.

Czy jest w tej lidze ktoś bardziej widowiskowy niż Kyrie? Gość jest jakby wyjęte z gry komputerowej.

[Mario]

James Jones siódmy razem z rzędu w finałach, robi wyniki na jego plecach LeBron.

[Joao]

[DUN I LOVE]

Telegazeta.

James chyba rzucił tym wyczynem wyzwanie MJ-owi.

[Mario]

Biorąc pod uwagę, że potrzebował do tego ponad czterdziestu meczów więcej? Niekoniecznie. Chociaż sama statystyka oczywiście fajnie wygląda.

Btw, przyda się ten wje* LeBronowi jak mało kiedy, bo ludzie w różnych miejscach naprawdę zaczynają odpływać po przejściu wschodu...

[simon]

Ale już rzutów zużyli podobną ilość. W PO MJ odpalał średnio o 4,4 FGA i 0,7 FTA więcej niż LBJ. LeBron jest po prostu trochę innym typem zawodnika. Ludziom się specjalnie nie dziwię. Pomału miał się gość nie tyle kończyć, co chociaż zbierać do zjazdu na boczny tor, a on będąc już po 30-tce potrafił na sporym luzie wparować do finałów, mając za głównych pomagierów Tristana, Dżej Ara i Delly'ego. W tamtych finałach też się stawiał 67-15 Warriors, przynajmniej dopóki tamci nie zrobili paru korekt, a Diabłowi Tasmańskiemu nie siadł organizm. Rok temu wiadomo co zrobił i jakie finały zagrał. Teraz znowu dobrnął do ostatniej serii robiąc po drodze 32/8/7. W ogóle muszę wspomnieć, że ten ostatni, już prawie trzyletni odcinek kariery w Cavs robi na mnie większe wrażenie niż jego gra w Heat, mimo różnicy w ilości pierścionków.

LeBron i Jordan na przestrzeni swoich kilkunastoletnich karier mają/mieli podobny wpływ na grę, a długowieczność już teraz jest po stronie LBJ. Nie robił przerw na baseball, nie łamał nóg i dzięki temu ma na liczniku 6826 minut więcej od Jordana grającego dla Bulls (w Wizards to już bardziej benefis mający niewielkie znaczenie dla jego legacy), co daje dodatkowe 170 meczów licząc po 40mpg. Magic czy Bird nie mieli tak mocnej karty w ręku. Na ten moment u mnie wygląda to tak, że MJ miał - nie licząc Russella - najlepszą karierę, w all-time drafcie z jedynką biorę LeBrona, a najchętniej grałbym jak Bird.

Spokojnie znajdzie się chętny na IT. A Boston niech bierze Gordona jeśli ich stać. W sumie to podobno stać ich na dwóch takich luji, więc PG albo Butler i jazda.

Jeśli za Butlera daliby paczkę typu IT+Bradley lub IT+Crowder+Smart, tak żeby kasa w miarę się zgadzała, to go zmieszczą. Pytanie tylko, czy ze sportowego punkty widzenia byłoby to opłacalne i czy pomogłoby wbić się na wyższy poziom.

[Mario]

[youtube]https://m.youtube.com/watch?v=PfB05QgG9vA[/youtube]

[simon]

Mario, hejterstwo przeszkadza Ci w racjonalnym podejściu do tej sprawy. Ja to rozumiem.

[Mario]

Jak mam racjonalnie podejść do sprawy, kiedy jednym z Twoich argumentów jest to, że LeBron wprowadził do finału zespół z Thompsonem i Dellym jako głównymi pomagierami? To nie było na tyle dawno, żebyś zdążył zapomnieć, że kontuzja Irvinga to dopiero finały (coś go tam wcześniej bolało, ale na tej zasadzie można stwierdzić, że Curry był kontuzjowany w ubiegłych finałach), więc jawnie manipulujesz.

Mógłbym iść w tę przepychankę, ale przyznam szczerze, że średnio mi się chce. Wolę poczekać na koniec finałów, będzie jakieś 4-0/1 (albo i nie będzie, wtedy rzeczywiście podobne dyskusje będą miały sens), wtedy nagle wszystkim otworzą się oczy, a pewnie nawet te genialne finały (poważnie piszę, wtedy pokazał klasę) zostaną sprowadzone do "gdyby nie zawieszenie Greena, to byłoby 4-1", a James znów będzie w oczach wszystkich przegrywem. Czyli przesada w drugą stronę.

[Rroggerr]

Simon źle to określił, powinno być ''z Dellavedovą i Mozgowem za 2-3 opcję mocno postawił się w finałach Warriors'', i wychodzi w sumie na to samo.

[simon]

Irving skręcił kostkę w drugiej kwarcie g6 przeciwko Bulls (3-2 w serii, remis w meczu). Wrócił na g1 z Hawks w którym był kiepski i wyglądał na średnio gotowego do gry. W dwóch następnych meczach nie grał. Wystąpił jeszcze w g4, a na początku finałów połamał się całkiem. Generalnie miał bardzo przeciętne PO, w najważniejszych meczach w drodze do finałów Cavs poradzili sobie bez niego, a w finałach ludzie debatowali, czy przypadkiem jego kontuzja nie wyszła drużynie na zdrowie. Ale tak, można uznać, że moje pisanie o LeBronie wjeżdżającym do finałów z Dellym, Smithem i Thompsonem jest przesadą, bo faktycznie Kyrie i Love nie opuścili całych PO.

LeBron jest w tych finałach wyraźnym underdogiem, więc jego legacy nie ucierpi zbytnio, jeśli nie odwali powtórki z 2011 roku. Samo to, że przegra w tym roku z Warriors nie zmieni też mojego zdania o tym, że Jamesa wziąłbym w drafcie przed Jordanem, pamiętając o przygodach tego drugiego. Mając do wyboru dwóch grajków ze zbliżonym wpływem na grę, biorę tego, który gra dłużej, jest wszechstronniejszy i broni cztery albo w niektórych przypadkach nawet pięć pozycji. Tyle. Zupełnie inną sprawą jest to, że LeBron potrzebuje zrobić jeszcze parę dużych rzeczy, aby zostać GOAT-em.

[Rroggerr]

W drafcie czego? W sumie spotkałem się z tą opinią i się z nią zgadzam:

Jordan zagrał 15. sezonów w NBA, z czego jeden to kontuzja i 7 meczów, drugi to powrót z baseballu, trzeci i czwarty to benefis w Wizards.

LeBron rozegrał 14 sezonów NBA, z czego jeden to LeBron rookie, reszta to mniej lub bardziej (no, odejmijmy mu jeszcze drugi sezon) LeBron wymiatacz.

O ile biorę Jordana w prime nad LeBronem w prime (u niego ciężko to określić, ale fizycznie to czasy Miami), o tyle ta długowieczność może to faktycznie mocno rekompensować na rzecz LeBrona. Jakby LBJ był w stanie rozegrać jeszcze dwa sezony na obecnym poziomie, to ta różnica stałaby się bardzo znacząca jak na debatę o GOAT, wyszłoby mniej więcej czy wolisz LeBrona na 14 sezonów czy Jordana na 11 sezonów.

[simon]

W drafcie all-time.

LeBron już teraz ma 12 sezonów w których nie spadał poniżej 6 miejsca w głosowaniu na MVP. W tym roku też nie skończy niżej, więc za chwilę można będzie mówić o 13 sezonach. Jordan miał ich 11. Swoją drogą tak teraz patrzę i nie mam pojęcia jakim cudem MJ był na 11 miejscu w 1995, grając 17 meczów i będąc w średniej jak na siebie formie.

[DUN I LOVE]

Puściłem trolla, żeby podnieść ciśnienie Sławkowi, a tu takie rzeczy.

Dla mnie (najzwyklejszy Janusz) nie ma dyskusji. Żadne cyfry, żadna długowieczność, żaden atletyzm nie będzie w stanie przyćmić aury legendarnego Michaela Jordana. Mam jakieś dziwne przekonanie, że gdyby za czasów MJ powstał jakiś historycznie mocny twór, to on byłby w stanie zbudować wokół siebie jeszcze lepszą drużynę - tak bardzo nie znosił być w cieniu. Kiedy był w prime, nie było nikogo, kto miałby sensowną odpowiedź. LeBronowi brakuje takiego "nie znoszenia sprzeciwu".

[Hankmoody]

To jest jedna z tych dyskusji, że i tak jedna ze stron nie przekona drugiej, choćby nawet przedstawiła milion argumentów. Jak bym był dziennikarzem, i by mi za to płacili to można wchodzić w tego typu dyskusje, ale za darmo... po co? Jest coraz cieplej, lepiej się rozejrzeć za jakimiś chętnymi do zabawy paniami. Jordan to mamut, prehistoria, szkoda czasu na rozważania o emerycie. James jest tu i teraz, ma przed sobą wielki mecz, jeśli go wygra, to szczerze mówiąc, wytrąci swoim przeciwnikom wszystkie argumenty z ust (choć moim zdaniem zrobił to już rok temu, podobnie jak Ronaldo zdobywając ME udowodnił że gorszy od Messiego nie jest, a to że jeden to fizol, a drugi miał więcej naturalnego talentu, to już mnie nie obchodzi). Jaki jest sens bawić się w porównania dwóch gości, którzy nigdy że sobą nie grali?

[Damian]

WIELKIE FINAŁ

[1] Golden State Warriors vs [2] Cleveland Cavaliers

[DUN I LOVE]

Jaki jest sens bawić się w porównania dwóch gości, którzy nigdy że sobą nie grali?

Temat-rzeka, więc dobrze się sprzedaje i jest ogromnym polem dla lubiących analizować.

Podaje się teraz jakieś przykłady, co robił LBJ z Warriors 67-15, a czy przypadkiem to nie LeBron w obawie przed brakiem pierścionka uciekł do dream teamu?

[Mario]

I jak jeden wydusił do ostatnich soków, to poszedł do drugiego...

LeBron ze sportowego punkty widzenia miał pecha, że nagle powstali Warriors, którzy jeszcze w dodatku wzmocnili się Durantem, bo gdyby nie to, to przez kolejne 3 sezony miałby najlepszy team w lidze. Z drugiej strony ten jego pech jest też poniekąd szczęściem, bo wizerunkowo bardzo dużo zyskał na powstaniu GSW, teraz on jest tym dobrym, który ma ratować świat przed zbieraniną gwiazd z Oakland, każdy jego wyczyn jest doceniany, hejtowanie jest trochę nie na miejscu, a ewentualne zwycięstwo warte będzie z 3 razy więcej.