Było trochę świętowania, a teraz - gratulacje dla Djokovicia - wspaniały tenis, piękne, bardzo wyraźne, zasłużone zwycięstwo dające mu dublet Mastersów i kolejny tysięcznik do kolekcji. Grając tak jak teraz z Nadalem jest od niego po prostu lepszy, równiejszy i wszechstronniejszy na hardzie. Nikt nie atakuje też tak jego topspinów, a w Miami, gdzie piłka odbija się wyżej, backhand Novaka działa nawet jeszcze lepiej. Nie wierzyłem w żadne opowieści o jego słabej formie, bo nie mam wątpliwości, że on świetnie przygotował się do tego sezonu, o czym najlepiej świadczą teraz zwycięstwa nad Federerem i Nadalem. W pierwszym finale wyciągał takie piłki, że brak słów, a w drugim przez cały mecz nie schodził z wysokiego poziomu. Myślę, że takiemu Serbowi zagrozić mógłby tylko właśnie Roger (ten atakujący i chodzący do siatki jak w pierwszym secie z IW), więc szkoda, że nie doszło do ich meczu w 1/2. Atuty Szwajcara Djoković może eliminować stopniowo, a Nadalowi najlepiej jak wybija tenis z głowy od samego początku. Miło było widzieć, jak np. serwis Rafy nie był dziś żadnym argumentem. Ależ Novak wzmocnił się po porażce w AO i przed sezonem na mączce. Jest też jego drugi ojciec w boksie (Vajda), to są zwycięstwa.
Jest i mała seria trzech zwycięstw z rzędu nad Nadalem rozpoczęta w Pekinie, gdzie Djoković przerwał też passę wygranych meczów Rafy na hardzie. Przy takiej grze to kwestia czasu, kiedy wróci na pozycję lidera, ale skoro Novak gra z Hiszpanem (jedynką na świecie) lepiej będąc numerem dwa (bilans 5:1, z kolei jako numer jeden 3:3), to byłoby dobrze, gdyby Serb, zanim nastąpi jego powrót na fotel lidera, zgarnął po drodze kilka najważniejszych tytułów.
Robertinho pisze:Dziś na szczęście było tu trochę prawdziwego Djokovica, grającego z góry w dół, agresywnego, technicznego, a nie tego nudnego przebijacza, jakim stał się lata temu. Oby tak dalej.
Djoković zwykle w meczach z Nadalem zagrywa więcej płaskich i agresywnych piłek niż z innymi rywalami, choć w 2011 roku potrafił pokonywać go bawiąc się nawet w topspiny.