W 2010 w Cincy przegrał zdaje się z Bagietą, a w Toronto z Murkiem. W 2013 nie miał w nogach 20h na AO, z Wimbledonu wyleciał w pierwszej rundzie i był cztery lata młodszy. Co do Federera też mu się zdarzały wtopy na trawie a potem wygrana w Wimbledonie, nawet w tym roku. Nole w 2015 czołgał się przez cały letni hard a w finale USO zniszczył Dziadka. O tytułach Wawrinki nawet nie ma co wspominać bo to jednak inna kategoria zawodnika. Zmierzam jednak do tego że jakby nie patrzeć mówimy o zawodnikach dla których liczą się przede wszystkim skalpy wielkoszlemowe, reszta to tylko forma przygotowania do nich. Jak skala dominacji nad resztą jest taka jak w ich najlepszych latach to biorą po 5 Mastersów na rok, jeżeli nie lub/i zdrowie już nie to, to nie ma większego sensu przywiązywać uwagi do wyników przed Szlemem.MrHesiak pisze:Dziwnie ułożył się ten turniej jak dla mnie. O ile w 2013 wygrana Nadala w Us Open mnie nie zdziwiła, bo był w wysokiej formie (wyższej niż tego lata) i wygral przed nim Mastersy w Montrealu i Cinncinati, o tyle w tym roku po przegranych z Shapovalovem w Montrealu i Kyrgiosem w Cinnci, nie było żadnych przesłanek, że wygra w tym roku Us Open. To tak jakby Federer w aktualnej formie wygrał French Open w tym roku, mając rywali podobnych co Nadal w tym turnieju.
Jesteś tu od niedawna więc pewnie nie wiesz że autor tych słów to "wychowanek" forum i jego najlepszej federerowej części. Także pod pozorem przedstawienia faktów wylewa swój lament nad drabinką umniejszając ewentualnej wygranej Nadala. Wspominając porażkę Rafy w finale AO 2014 nawet się nie zająknął o kontuzji Hiszpana w tamtym meczu.MrHesiak pisze:Nawet na stronie sportowych faktów napisali takie coś:
"Droga obu do finału bardziej przypominała zmagania w turnieju rangi ATP World Tour 250 niż w Wielkim Szlemie. Nadal bowiem nie trafił na rywala z czołowej "25" rankingu. Wyeliminował kolejno: Dusana Lajovicia (ATP 85), Taro Daniela (ATP 121), Leonardo Mayera (ATP 59), Ołeksandra Dołgopołowa (ATP 64), Andrieja Rublowa (ATP 53) i Juana Martina del Potro (ATP 28). W finale trafił na gracza notowanego na 32. lokacie. Jeżeli Hiszpan zwycięży, zostanie pierwszym w XXI wieku tenisistą, który wygrał turniej wielkoszlemowy bez meczu z rywalem z Top 20."
Podsumowując lamenty nad drabinką może i miałyby sens w przypadku Andersona i gdyby po drugiej stronie stał inny kandydat do One Slam Wonder z drogą Rafy. Pisanie w tym kontekście o kimś kto zrobił 23 finał szlema to ból tyłka i nic więcej.