Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA.
LE: Rosjanie prowokują Celtic Glasgow. To zemsta za niedawną wpadkę Szkotów
Spoiler:
Zenit Sankt Petersburg zagra w Lidze Europy z koszykarzami Boston Celtics? Tak wynika z programu meczowego, przygotowanego przez Rosjan. Wpadka jednak była celowa i ma głębsze dno.
Robert Czykiel
Robert Czykiel
22 Lutego 2018, 11:12
Udostępnij 0 Tweetnij Skomentuj 0
Materiały prasowe / Zenit Sankt Petersburg / Na zdjęciu: program meczu Zenit - Celtic z herbem Boston Celtics
Liga Europy: włoskie pościgi. Tylko AC Milan spokojnie czeka na Polaków
Przed nami decydujące spotkania 1/16 finału Ligi Europy. Jednym z ciekawszych spotkań jest potyczka Zenitu Sankt Petersburg z Celtikiem Glasgow. Rosjanie w pierwszym spotkaniu przegrali 0:1 i na własnym stadionie muszą odrobić straty, aby awansować do kolejnej rundy. Między klubami iskrzy, ale tylko w portalach społecznościowych.
Zaczęło się przed tygodniem, gdy Szkoci zapowiadali spotkanie z Zenitem. Pracownicy Celticu w sieci zamieścili grafikę, na której był stary herb rosyjskiego klubu. Sprawa ostatecznie szybko została zapomniana, ale Rosjanie przygotowali słodką zemstę.
Klub z Sankt Petersburga przygotował program meczowy (widzicie go powyżej), w którym zamieścił herb koszykarzy Boston Celtics. To oczywiście nie jest pomyłka, a celowy odwet za wpadkę sprzed tygodnia.
2015: Tokio
2016: Rio de Janeiro, Indian Wells, Waszyngton, Chengdu, WTF
2017: Doha, Sydney, Dubaj, Miami, Marrakesz, Estoril, s-Hertogenbosch
2018: Barcelona,Winston-Salem,Sztokholm, Paryż-Bercy,
2019: Dubaj, Miami, Monachium, Kitzbühel, St. Petersburg, WTF
2020: Adelaide, Rzym
2022: Adelaide 1, Australian Open, Rzym, Halle
2023: Indian Wells, Miami, Barcelona, US Open, WTF
2015: Kuala Lumpur
2016: Queens, Sankt Petersburg
2017: Waszyngton, Winston-Salem, US Open, Sankt Petersburg, WTF
2018: Doha, Miami, Hamburg,
2019: Eastbourne, US Open,
2020: RG, Sofia
2021: ATP Cup
2022: Stuttgart, Eastbourne, Winston-Salem, Florencja
2023: Montpellier
MTT (DEBEL) - Tytuły (7) / Finały (7)
Spoiler:
2019: RG, Cincinnati, Paryż-Bercy, WTF
2020: RG, US Open
2021: Rzym
2018: WTF
2019: Indian Wells, Madryt
2020: Australian Open
2021: Australian Open, RG, Paryż-Bercy
2015: Tokio
2016: Rio de Janeiro, Indian Wells, Waszyngton, Chengdu, WTF
2017: Doha, Sydney, Dubaj, Miami, Marrakesz, Estoril, s-Hertogenbosch
2018: Barcelona,Winston-Salem,Sztokholm, Paryż-Bercy,
2019: Dubaj, Miami, Monachium, Kitzbühel, St. Petersburg, WTF
2020: Adelaide, Rzym
2022: Adelaide 1, Australian Open, Rzym, Halle
2023: Indian Wells, Miami, Barcelona, US Open, WTF
2015: Kuala Lumpur
2016: Queens, Sankt Petersburg
2017: Waszyngton, Winston-Salem, US Open, Sankt Petersburg, WTF
2018: Doha, Miami, Hamburg,
2019: Eastbourne, US Open,
2020: RG, Sofia
2021: ATP Cup
2022: Stuttgart, Eastbourne, Winston-Salem, Florencja
2023: Montpellier
MTT (DEBEL) - Tytuły (7) / Finały (7)
Spoiler:
2019: RG, Cincinnati, Paryż-Bercy, WTF
2020: RG, US Open
2021: Rzym
2018: WTF
2019: Indian Wells, Madryt
2020: Australian Open
2021: Australian Open, RG, Paryż-Bercy
LE: przebojowy start Olympique Marsylia. Baskowie mają problem
Spoiler:
Olympique Marsylia strzelił dwa gole w kwadransie otwierającym mecz z Athletikiem Bilbao. Ostatecznie wygrał 3:1 pierwsze spotkanie o awans do ćwierćfinału Ligi Europy.
LE: ekipa Macieja Rybusa bez argumentów. Atletico wyraźnie lepsze
W ostatnim meczu w Ligue 1 z FC Nantes piłkarze Olympique Marsylia doprowadzili do remisu 1:1 już po minięciu doliczonego czasu. W spotkaniu z Athletikiem Bilbao przewrotnie zdobyli gola w 1. minucie. Lucas Ocampos wykorzystał podanie Floriana Thauvina i mierne zachowanie w bramce Iago Herrerina. Nie minął kwadrans i Dimitri Payet huknął na 2:0 z kilkunastu metrów.
Dzięki przebojowemu startowi sytuacja Olympique była przyjemna. Baskowie stanowili początkowo tło dla trzeciej siły Ligue 1. Dopiero na zakończenie drugiego kwadransa oddali celne uderzenie na bramkę Steve'a Mandandy. Nadzieję na zwycięstwo przywrócił gościom Aritz Aduriz golem na 1:2 z rzutu karnego w czasie doliczonym do pierwszej połowy. To ósme trafienie lidera klasyfikacji strzelców Ligi Europy.
W 58. minucie ponownie dali o sobie znać Ocampos i Payet. Tym razem w jednej akcji bramkowej. Strzelcem gola na 3:1 był Argentyńczyk po podaniu Francuza. Po meczu w Marsylii zanosi się na to, że przedstawiciel Ligue 1 ponownie wyrzuci z Ligi Europy klub z Primera Division. W poprzedniej rundzie Olympique Lyon był lepszy od Villarreal CF.
Po wyeliminowaniu Napoli wzrosły oczekiwania wobec piłkarzy RB Lipsk. W meczu z Zenitem Sankt Petersburg walczyli ponadto o pierwsze zwycięstwo po trzech porażkach i remisie z Borussią Dortmund. Podstawowym problemem Niemców był brak precyzji. Żadne z ich ośmiu uderzeń z pierwszej połowie nie było celne. Niemoc strzelecką RB Lipsk przerwał w 56. minucie autor gola na 1:0 Bruma. Świadomy mocy Zenitu na własnym stadionie przedstawiciel Bundesligi postanowił pójść za ciosem, a nagrodą było trafienie Timo Wernera na 2:0 w 77. minucie. Rosjanom został mniej niż kwadrans na zwiększenie swoich szans przed rewanżem. Wykorzystali ten czas efektywnie. W 86. minucie gola na 1:2 strzelił Domenico Criscito.
ZOBACZ WIDEO Messi królem rzutów wolnych. Barcelona zmierza po tytuł [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
10 Czechów i jeden Słowak byli w podstawowym składzie Viktorii Pilzno na mecz ze Sportingiem Lizbona. Zabrakło im koncentracji w czasie doliczonym do pierwszej połowy, kiedy to gola dla stołecznego zespołu strzelił Fredy Montero po podaniu Fabio Coentrao. Kolumbijczyk był bohaterem spotkania. W drugiej połowie podwoił przewagę Sportingu na 2:0.
1/8 finału Ligi Europy:
REKLAMA
Olympique Marsylia - Athletic Bilbao 3:1 (2:1)
1:0 - Lucas Ocampos 1'
2:0 - Dimitri Payet 14'
2:1 - Aritz Aduriz (k.) 45'
3:1 - Lucas Ocampos 58'
RB Lipsk - Zenit Sankt Petersburg 2:1 (0:0)
1:0 - Bruma 56'
2:0 - Timo Werner 77'
2:1 - Domenico Criscito 86'
2015: Tokio
2016: Rio de Janeiro, Indian Wells, Waszyngton, Chengdu, WTF
2017: Doha, Sydney, Dubaj, Miami, Marrakesz, Estoril, s-Hertogenbosch
2018: Barcelona,Winston-Salem,Sztokholm, Paryż-Bercy,
2019: Dubaj, Miami, Monachium, Kitzbühel, St. Petersburg, WTF
2020: Adelaide, Rzym
2022: Adelaide 1, Australian Open, Rzym, Halle
2023: Indian Wells, Miami, Barcelona, US Open, WTF
2015: Kuala Lumpur
2016: Queens, Sankt Petersburg
2017: Waszyngton, Winston-Salem, US Open, Sankt Petersburg, WTF
2018: Doha, Miami, Hamburg,
2019: Eastbourne, US Open,
2020: RG, Sofia
2021: ATP Cup
2022: Stuttgart, Eastbourne, Winston-Salem, Florencja
2023: Montpellier
MTT (DEBEL) - Tytuły (7) / Finały (7)
Spoiler:
2019: RG, Cincinnati, Paryż-Bercy, WTF
2020: RG, US Open
2021: Rzym
2018: WTF
2019: Indian Wells, Madryt
2020: Australian Open
2021: Australian Open, RG, Paryż-Bercy
LE: spory sukces Dynama Kijów w Rzymie. Cały mecz Tomasza Kędziory
Spoiler:
Lazio Rzym dało się zaskoczyć i niespodziewanie zremisowało na swoim boisku z Dynamem Kijów 2:2. Przed rewanżem większe szanse na awans mają wicemistrzowie Ukrainy, w szeregach których całe spotkanie rozegrał Tomasz Kędziora.
LE: przebudzenie Arsenalu, koniec serii Milanu
Pierwsza połowa meczu rozgrywanego na Stadio Olimpico w Rzymie to była niestety prawdziwa męka dla widza. Praktycznie przez pełne 45 minut nie było nam dane obejrzeć żadnej klarownej sytuacji, niemniej jeśli na boisku działo się coś ciekawego, to głównie pod bramką Denysa Bojki.
Najbliżej strzelenia gola był Felipe Anderson. Równo po kwadransie gry Brazylijczyk otrzymał świetną piłkę na 10 metrze, lecz jego uderzenie minimalnie minęło słupek. Sporo pecha miał zaś Dusan Basta. Futbolówka pewnie trafiłaby do siatki gdyby nie... Ciro Immobile. Serb trafił wprost w kolegę z drużyny, który znajdował się w dodatku na pozycji spalonej.
Końcówka pierwszej części gry należała jednak do piłkarzy Dynama. Wyjście ze strefy defensywnej zajęło im dużo czasu, lecz gdy zobaczyli już, że nie taki wilk straszny jak go malują, postanowili zaatakować nieco odważniej. Do przerwy zdążyli oddać jedynie kilka niecelnych strzałów, niemniej ich postawa została nagrodzona w drugiej części gry.
REKLAMA
Mowa oczywiście o przepięknym trafieniu piętą Wiktora Cygankowa w 51. minucie spotkania. 19-latek pokazał, że ukraiński futbol może czekać świetlana przyszłość - technika i zimna krew młodego pomocnika robią spore wrażenie. Goście objęli więc prowadzenie i czekali na odpowiedź Lazio.
ZOBACZ WIDEO Messi królem rzutów wolnych. Barcelona zmierza po tytuł [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Rzymianie zrewanżowali się zaś w najlepszy możliwy sposób. Anderson znakomicie obsłużył Immobile, zaś były król strzelców Serie A pokazał prawdziwą piłkarską klasę i wpakował futbolówkę do siatki. W 61. minucie było już 2:1 dla gospodarzy - tym razem to Brazylijczyk wpisał się na listę strzelców, a uczynił to w sposób, którego nie powstydziłby się sam Filippo Inzaghi - brat szkoleniowca Biancocelesti, Simone Inzaghiego.
Ambitne Dynamo postanowiło jednak spłatać kolejnego psikusa wszystkim kibicom zgromadzonym na Stadionie Olimpijskim i wyrównało. Cygankow obsłużył rezerwowego napastnika Juniora Moraesa, który posłał prawdziwą rakietę ziemia-powietrze w kierunku bramki Thomasa Strakoshy, czym kompletnie zaskoczył Albańczyka.
REKLAMA
Lazio nie potrafiło już odpowiedzieć, pomimo wejścia na boisko samego Naniego oraz strzału w słupek Immobile. Dość niespodziewany remis 2:2 to na pewno sukces wicemistrza Ukrainy. Pikanterii końcówce dodał jeszcze Denis Garmasz, ukarany po czasie drugą żółtą kartką. Pomocnik wdał się w pyskówki z arbitrem Ivanem Kruzilakiem, ale już wcześniej wykluczył się z gry w rewanżu.
Lazio Rzym - Dynamo Kijów 2:2 (0:0)
0:1 - Wiktor Cygankow 51'
1:1 - Ciro Immobile 54'
2:1 - Felipe Anderson 61'
2:2 - Junior Morais 81'
Lazio: Thomas Strakosha - Stefan Radu, Stefan de Vrij, Wallace (85' Nani) - Jordan Lukaku, Sasha Milinković-Savić, Lucas Leiva, Alessandro Murgia (75' Marco Parolo), Dusan Basta (75' Patric) - Ciro Immobile, Felipe Anderson.
Dynamo: Denys Bojko - Tomasz Kędziora, Mykyta Burda, Tamas Kadar, Josip Pivarić - Mykoła Shaparenko (67' Junior Moraes), Witalij Bujalski, Wiktor Cygankow, Denis Garmasz, Mykoła Moroziuk, Artem Besiedin.
Żółte kartki: Alessandro Murgia, Sasha Milinković - Savić, Jordan Lukaku (Lazio) oraz Josip Pivarić, Tamas Kadar, Denys Bojko, Denis Garmasz (Dynamo).
2015: Tokio
2016: Rio de Janeiro, Indian Wells, Waszyngton, Chengdu, WTF
2017: Doha, Sydney, Dubaj, Miami, Marrakesz, Estoril, s-Hertogenbosch
2018: Barcelona,Winston-Salem,Sztokholm, Paryż-Bercy,
2019: Dubaj, Miami, Monachium, Kitzbühel, St. Petersburg, WTF
2020: Adelaide, Rzym
2022: Adelaide 1, Australian Open, Rzym, Halle
2023: Indian Wells, Miami, Barcelona, US Open, WTF
2015: Kuala Lumpur
2016: Queens, Sankt Petersburg
2017: Waszyngton, Winston-Salem, US Open, Sankt Petersburg, WTF
2018: Doha, Miami, Hamburg,
2019: Eastbourne, US Open,
2020: RG, Sofia
2021: ATP Cup
2022: Stuttgart, Eastbourne, Winston-Salem, Florencja
2023: Montpellier
MTT (DEBEL) - Tytuły (7) / Finały (7)
Spoiler:
2019: RG, Cincinnati, Paryż-Bercy, WTF
2020: RG, US Open
2021: Rzym
2018: WTF
2019: Indian Wells, Madryt
2020: Australian Open
2021: Australian Open, RG, Paryż-Bercy
2015: Tokio
2016: Rio de Janeiro, Indian Wells, Waszyngton, Chengdu, WTF
2017: Doha, Sydney, Dubaj, Miami, Marrakesz, Estoril, s-Hertogenbosch
2018: Barcelona,Winston-Salem,Sztokholm, Paryż-Bercy,
2019: Dubaj, Miami, Monachium, Kitzbühel, St. Petersburg, WTF
2020: Adelaide, Rzym
2022: Adelaide 1, Australian Open, Rzym, Halle
2023: Indian Wells, Miami, Barcelona, US Open, WTF
2015: Kuala Lumpur
2016: Queens, Sankt Petersburg
2017: Waszyngton, Winston-Salem, US Open, Sankt Petersburg, WTF
2018: Doha, Miami, Hamburg,
2019: Eastbourne, US Open,
2020: RG, Sofia
2021: ATP Cup
2022: Stuttgart, Eastbourne, Winston-Salem, Florencja
2023: Montpellier
MTT (DEBEL) - Tytuły (7) / Finały (7)
Spoiler:
2019: RG, Cincinnati, Paryż-Bercy, WTF
2020: RG, US Open
2021: Rzym
2018: WTF
2019: Indian Wells, Madryt
2020: Australian Open
2021: Australian Open, RG, Paryż-Bercy
2015: Tokio
2016: Rio de Janeiro, Indian Wells, Waszyngton, Chengdu, WTF
2017: Doha, Sydney, Dubaj, Miami, Marrakesz, Estoril, s-Hertogenbosch
2018: Barcelona,Winston-Salem,Sztokholm, Paryż-Bercy,
2019: Dubaj, Miami, Monachium, Kitzbühel, St. Petersburg, WTF
2020: Adelaide, Rzym
2022: Adelaide 1, Australian Open, Rzym, Halle
2023: Indian Wells, Miami, Barcelona, US Open, WTF
2015: Kuala Lumpur
2016: Queens, Sankt Petersburg
2017: Waszyngton, Winston-Salem, US Open, Sankt Petersburg, WTF
2018: Doha, Miami, Hamburg,
2019: Eastbourne, US Open,
2020: RG, Sofia
2021: ATP Cup
2022: Stuttgart, Eastbourne, Winston-Salem, Florencja
2023: Montpellier
MTT (DEBEL) - Tytuły (7) / Finały (7)
Spoiler:
2019: RG, Cincinnati, Paryż-Bercy, WTF
2020: RG, US Open
2021: Rzym
2018: WTF
2019: Indian Wells, Madryt
2020: Australian Open
2021: Australian Open, RG, Paryż-Bercy
2015: Tokio
2016: Rio de Janeiro, Indian Wells, Waszyngton, Chengdu, WTF
2017: Doha, Sydney, Dubaj, Miami, Marrakesz, Estoril, s-Hertogenbosch
2018: Barcelona,Winston-Salem,Sztokholm, Paryż-Bercy,
2019: Dubaj, Miami, Monachium, Kitzbühel, St. Petersburg, WTF
2020: Adelaide, Rzym
2022: Adelaide 1, Australian Open, Rzym, Halle
2023: Indian Wells, Miami, Barcelona, US Open, WTF
2015: Kuala Lumpur
2016: Queens, Sankt Petersburg
2017: Waszyngton, Winston-Salem, US Open, Sankt Petersburg, WTF
2018: Doha, Miami, Hamburg,
2019: Eastbourne, US Open,
2020: RG, Sofia
2021: ATP Cup
2022: Stuttgart, Eastbourne, Winston-Salem, Florencja
2023: Montpellier
MTT (DEBEL) - Tytuły (7) / Finały (7)
Spoiler:
2019: RG, Cincinnati, Paryż-Bercy, WTF
2020: RG, US Open
2021: Rzym
2018: WTF
2019: Indian Wells, Madryt
2020: Australian Open
2021: Australian Open, RG, Paryż-Bercy
Półfinał LE 2018. Atletico - Arsenal: Wenger rozczarowany. "Przykro, że odchodzę w taki sposób"
Spoiler:
Na pomeczowej konferencji prasowej Arsene Wenger był wyraźnie załamany faktem, że Arsenal nie awansował do finału Ligi Europy. Przyznał także, że po rozstaniu z Arsenalem będzie potrzebował trochę czasu, aby się pozbierać.
Półfinał LE 2018. Atletico Madryt pierwszym finalistą. Dramat Laurenta Koscielnego!
Arsenal znowu rozczarował swoich kibiców, którzy wierzyli, że ich klub wygra Ligę Europy. Przygoda z tymi rozgrywkami zakończyła się w półfinale. Londyńczycy w pierwszym spotkaniu z Atletico Madryt zremisowali 1:1, a w rewanżu przegrali na wyjeździe 0:1. Trofeum mogło być piękny ukoronowaniem przygody Arsene'a Wengera, który po sezonie rozstaje się z "Kanonierami".
Francuski szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej był załamany. Pochwalił Atletico, życzył Hiszpanom powodzenia w finale, ale nie krył rozczarowania.
- Jestem jak cały zespół bardzo smutny, rozczarowany, a nawet sfrustrowany. Szczególnie bolesne jest odpadnięcie z rozgrywek po tak dobrych dwóch meczach w naszym wykonaniu. Klub teraz ma trochę czasu, aby zastanowić się, co zrobić w przyszłym sezonie - mówił Wenger.
Jeden z dziennikarzy zapytał trenera Arsenalu, co będzie robił po zakończeniu 22-letniej pracy w tym klubie. 68-latek nie chciał wypowiadać się na ten temat.
- W tej chwili nie mam żadnych planów. Najpierw muszę wyleczyć się z ogromnego rozczarowania. Jest mi bardzo przykro, że odchodzę w taki sposób. Muszę się zregenerować, bo futbol bywa okrutny. Czasami jest przyjemnie, a czasami cierpienie jest tak silne, jak dziś - przyznał.
2015: Tokio
2016: Rio de Janeiro, Indian Wells, Waszyngton, Chengdu, WTF
2017: Doha, Sydney, Dubaj, Miami, Marrakesz, Estoril, s-Hertogenbosch
2018: Barcelona,Winston-Salem,Sztokholm, Paryż-Bercy,
2019: Dubaj, Miami, Monachium, Kitzbühel, St. Petersburg, WTF
2020: Adelaide, Rzym
2022: Adelaide 1, Australian Open, Rzym, Halle
2023: Indian Wells, Miami, Barcelona, US Open, WTF
2015: Kuala Lumpur
2016: Queens, Sankt Petersburg
2017: Waszyngton, Winston-Salem, US Open, Sankt Petersburg, WTF
2018: Doha, Miami, Hamburg,
2019: Eastbourne, US Open,
2020: RG, Sofia
2021: ATP Cup
2022: Stuttgart, Eastbourne, Winston-Salem, Florencja
2023: Montpellier
MTT (DEBEL) - Tytuły (7) / Finały (7)
Spoiler:
2019: RG, Cincinnati, Paryż-Bercy, WTF
2020: RG, US Open
2021: Rzym
2018: WTF
2019: Indian Wells, Madryt
2020: Australian Open
2021: Australian Open, RG, Paryż-Bercy
No więc Atleti vs Marsylia w finale. Skład fajny, ale zwycięzca może być chyba tylko jeden. Fajną piłkę w ćwiartkach grali Francuzi, ale wczoraj o mały włos nie wypuścili przewagi z pierwszego meczu z Salzburgiem.
MTT - tytuły (27) 2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril
Dla Atletico Liga Europy znaczy wiele więcej niż puchar pocieszenia
Spoiler:
W Hiszpanii toczy się dyskusja nad tym, kto tak naprawdę może być bardziej zadowolony z obecnego sezonu – cules czy madridistas? Ci, którzy widzą szklankę do połowy pełną dowodzą wyższości Primera Division oraz Pucharu Króla nad Ligą Mistrzów i odwrotnie. Pesymiści są umiarkowanie usatysfakcjonowani tymi triumfami, ale chcieliby więcej.
REKLAMA
Gdzieś z boku stoją z kolei fani Atletico, kręcąc głowami z niedowierzaniem. Gdyby mogli wskoczyć na miejsce jednych lub drugich, zrobiliby to bez wahania. Stawiali sobie przecież podobne cele co Barca czy Real, ale z całej hiszpańskiej świętej trójcy osiągnęli zdecydowanie najmniej.
Pytanie, czy taka perspektywa rzeczywiście jest słuszna? Czy aby na pewno Los Colchoneros zmierzyli siły na zamiary?
W pewnym sensie trudno dyskutować z faktami. O wysokich ambicjach Diego Simeone oraz jego podopiecznych najlepiej świadczy wypowiedź Gabiego, na którą powoływaliśmy się już kilkakrotnie, ale do dziś nie ma nic bardziej miarodajnego względem tego, co w bieżącym sezonie madrytczycy pragnęli osiągnąć. – W tym momencie Liga Europy to dla mnie gówno – przekonywał kapitan Atletico, między wierszami podkreślając, jak wielkim faux pas z ich strony było odpadnięcie z Champions League po fazie grupowej.
Los co prawda nie był dla nich łaskawy, wszak w czwórce znaleźli się z Chelsea, Romą oraz Qarabagiem. Z perspektywy czasu możemy stwierdzić, iż to żaden wstyd zająć miejsce za stosunkowo mocnymi wówczas The Blues, a tym bardziej za niespodziewanie silnymi Rzymianami, którzy później dotarli do półfinału, w spektakularny sposób eliminując Barcelonę, potem zaś nawiązali jeszcze równorzędną walkę z najlepszym od lat Liverpoolem. Druga strona tego medalu jest taka, że to jednocześnie żadne usprawiedliwienie za wykręceniem wyniku zdecydowanie poniżej możliwości tej drużyny. Czego natomiast nie dało się zaakceptować, to dwóch remisów z azerską ekipą, które w tegorocznym CV Rojiblancos wyglądają żenująco, żeby nie powiedzieć haniebnie.
Ale żeby nie było, że bezmyślnie ciśniemy po Gabim. Wcale nie chodzi o to, by zacytować sobie jego kontrowersyjną wypowiedź i wokół niej oprzeć narrację. Obecna sytuacja Atletico w podejmowanej analizie aż prosi się o ujęcie jej w znacznie szerszym kontekście niż tylko te bieżącego rozgrywki, do czego właśnie nawiązywał hiszpański pomocnik. – Nie mogę pogodzić się z faktem, iż nie zależymy tylko od siebie – podkreślał, mówiąc jeszcze w chwili, gdy jego drużyna miała matematyczne szanse na awans z grupy. A to najgorsze, co może się w futbolu przytrafić, czyli liczenie na czyjąś wtopę oraz numerologię. Wobec tychże jest się bezradnym, co de facto już powinno skłaniać do refleksji – gdzie został popełniony błąd?
– Zdaję sobie jednak sprawę z tego jak wiele niegdyś dała nam Liga Europy – zaznaczał kapitan Los Colchoneros. I o to właśnie chodziło. W 2012 roku jeszcze nie można było mówić o Atleti jako o zespole ze ścisłego europejskiego topu. Natomiast wszystko to, co stało się z madrytczykami później, świadczyło o wielkim progresie klubu praktycznie pod każdym względem. Bo i wyniki sportowe tego dowodziły – dwa finały Ligi Mistrzów oraz mistrzostwo kraju, a także wygrany Superpuchar Hiszpanii – i zainteresowanie fanów rosło do rekordowych liczb, i ekonomicznie było najlepiej od dawien dawna, również dzięki inwestycjom przedsiębiorstwa Dalian Wanda. To wszystko razem wzięte sprawiło, że aktualne osiągnięcia Rojiblancos prawie wcale nie imponują szeroko pojętej opinii publicznej.
Emocjonalna przepaść
Czy słusznie? Cóż, jeśli spojrzymy na sposób, w jaki Diego Simeone i jego banda świrów przedostawali się przez kolejne fazy Ligi Europy aż do finału, dojdziemy do wniosku, że dziś wieczorem nie będziemy mieli do czynienia z piłkarskim świętem w czerwono-białej części stolicy Hiszpanii. Dwumecz z Kopenhagą był dla nich przyjemnym spacerkiem (5:1). Lokomotywę z Rosji prześcignęliby nawet na segwayu (8:1). Sporting sprawił im problemy na własne życzenie, choć i tak dzięki dwubramkowej zaliczce z pierwszego spotkania Rojiblancos nie musieli bać się aż nadto. Właściwie dopiero Arsenal okazał się być dla nich równorzędnym przeciwnikiem. Wniosek z tego płynie jeden – pod względem poziomu ten zespół po prostu przerasta zdecydowaną większość ekip występujących regularnie w Lidze Europy, co jednocześnie pokazuje, iż tak naprawdę Atletico miało potencjał znacznie większy, niż wskazywałyby jego wyniki. Dlatego też wielu kibiców oraz ekspertów postrzegało konieczność gry w „Champions League dla biedaków” jako potwarz, policzek wymierzony ambicjom madrytczyków.
Rzecz tym, że kontekst historyczny nie jest jedynym pryzmatem, przez który powinniśmy patrzeć na obecną sytuację naszych protagonistów. Bo gdy zestawimy sobie w jaki sposób Los Colchoneros przebyli drogę do finału LE oraz w jakich okolicznościach wędrowali przez kolejne etapy tych rozgrywek, dostrzeżemy raczej przeciwieństwo sielankowego krajobrazu powstałego wokół klubu.
Tu jeszcze raz trzeba cofnąć się bowiem do chwili, w której madrycka drużyna odpadała z Ligi Mistrzów. Konsekwencje tego wydarzenia sięgnęły znacznie dalej niż na boisko, bo aż do klubowego sejfu, który nagle przestał się zapełniać. Jednym z powodów było oczywiście wycofanie się chińskich inwestorów z grupy Dalian Wanda, przez lata współpracujących z Atletico na wielu płaszczyznach. Dlatego tym bardziej odczuwalny zaczął być brak dopływu świeżej gotówki z tytułu kolejnych występów w najważniejszych europejskich rozgrywkach. Nawet najostrożniejsze prognozy ekonomiczne nie zakładały, że Cholo oraz jego piłkarze tak słabo zaprezentują się na arenie międzynarodowej. Wyjście z grupy brano za trzecią po śmierci i podatkach najbardziej pewną rzecz na świecie, przez co budżet obliczono na zupełnie innych zasadach, niż potem wykazały realia. O koniecznej do załatania dziurze pisaliśmy mniej więcej trzy miesiące temu: w kasie Los Colchoneros brakuje teraz mniej więcej 25 milionów potrzebnych do uzupełnienia sejfu. Tym bardziej, że Enrique Cerezo wciąż nie sprzedał jeszcze terenów spod Vicente Calderon, starego stadionu Atletico.
Ratowano się zatem zimową wyprzedażą zawodników, przytulając 30 baniek za Carrasco oraz kilka mniejszych sum za Gaitana i Augusto. Oprócz z Wanda Metropolitano pożegnano się też z Vietto i Moyą. Pukaliśmy się w głowy widząc te ruchy. No bo jak to – Cholo niby zapewnia, że jego żołnierze nie złożą broni, będą walczyć zarówno o dogonienie Barcelony w Primera Division, lecz także o triumf w Europie, a mimo tego pozwala, by kadra zespołu uszczupliła się aż o pięciu zawodników? Nie trzymało się to kupy. Nawet argument dotyczący tego, że Argentyńczyk i tak nie ufał wszystkim wyżej wymienionym zdawał się być niewystarczający z prostego powodu. Zawsze lepiej jest mieć paru rezerwowych w kadrze, których można wystawić do gry, jeśli zajdzie taka potrzeba, niż polegać na bardzo wąskim gronie piłkarzy, maksymalizując w ten sposób wszelakie ryzyko. Simeone musiał natomiast wyjść z założenia, że nawet w ekstremalnej sytuacji nie korzystałby z żadnego z nich, dlatego nawet nie próbował o nich walczyć. Innego wytłumaczenia, mieszczącego się gdzieś w granicach logiki, chyba po prostu nie ma.
Tak czy siak – Atletico zostało z kadrą złożoną z 17 zawodników z pola, przy czym część – na przykład Koke oraz Saul – była zajechana niczym konie przewożące turystów na Krupówkach. Ci dwaj akurat jakoś cudownie się uchowali, ale poza tym wiosną kontuzje wielokrotnie nawiedzały pozostałych członków zespołu. Rotacje w formacji obronnej stały się niemal codziennością, bo często niedostępny był Filipe Luis, Savić oraz Gimenez mijali się w korytarzu lokalnej przychodni lekarskiej, nie zawsze w pełni sił był Juanfran, co chwilę słyszymy też o bólach oraz i kontuzjach Diego Costy. Zresztą, tylko lewy obrońca miał do czynienia z urazem mechanicznym. Efekt był taki sam – momentami Simeone musiał zapychać ławkę rezerwowych wychowankami klubu, na których wcale nie lubi stawiać i którzy de facto na ogół nie są jacyś wybitni. Uciekał się też do sztuczek typu treningi na 35 minut, aby nie nakładać na zespół dodatkowych obciążeń.
I właśnie w związku z tym wszystkim trudno mówić o Lidze Europy jako o „pucharze pocieszenia”. Gdyby faktycznie nim był, to ani Simeone, ani jego zawodnicy nie mieliby takiego parcia na zdobycie go. Atletico musiało pokonać wiele trudności w ostatnich miesiącach, aby znaleźć się w finale LE. Cholo nie jest zresztą typem szkoleniowca, który widząc jakiekolwiek trofeum na horyzoncie uznałby, iż nie warto się o nie starać. Triumf to zawsze triumf, podnoszący prestiż i markę danego klubu, a także potwierdzenie jego jakości, wzbudzenie zaufania w potencjalnych nowych nabytkach, których umiejętność odnoszenia sukcesów zawsze przyciąga do poszczególnych ekip. Latem na Wanda Metropolitano prawdopodobnie odbędzie się gruntowna przebudowa kadry, więc tym bardziej dzisiejsze zwycięstwo z Marsylią jawi się jako pożądane dla dobra dalszych losów Atletico.
Niesłuszne jest zatem twierdzenie, iż dzisiaj Los Colchoneros zamykają koło, pewien cykl, spinają klamrą kadencję argentyńskiego szkoleniowca. Wręcz przeciwnie – wydaje się, że Cholo nie zamierza ruszać się z Madrytu, dlatego też wygranie Ligi Europy należy postrzegać jako szansę na nowe otwarcie, które przy odpowiednim zarządzaniu klubem znów pozwoli mu wrócić na międzynarodowy piedestał.
Tylko dla poszczególnych graczy wieczorny finał będzie stanowił zwieńczenie ich czerwono-białych losów. – Nigdy nie wygrałem z Atletico żadnego tytułu, dlatego dziś chciałbym tego dokonać, aby w ten sposób ukoronować ten jakże ważny etap mojego życia – podkreślał Fernando Torres, wszak wraz z zakończeniem bieżącego sezonu po raz drugi i ostatni w piłkarskiej karierze pożegna się z Rojiblancos. To samo zresztą tyczy się jego konkurenta do miejsca w składzie, przez ostatnie lata będącego prawdziwym boiskowym liderem zespołu. Antoine Griezmann, jak twierdzi Luis Suarez, jak uważają hiszpańskie media, niebawem przeniesie się z Wanda Metropolitano na Camp Nou, więc prawdopodobnie będzie to dla niego ostatni wielki mecz w madryckim zespole. Przez 4 lata zaliczył takich całkiem sporo, aczkolwiek żadne nie przyniosło mu na koniec historycznego triumfu. Ba, raczej w stylu Jose Mourinho przypięto mu łatkę specjalisty od przegrywania (finałów), dlatego tym większa powinna być motywacja Francuza, aby się jej pozbyć.
A zatem, pisząc czy mówiąc o znaczeniu Ligi Europy dla Atletico, warto rozgraniczyć dwie kwestie. Tak, faktycznie ma ona dla tego klubu wartość znacznie mniejszą niż mistrzostwo kraju oraz zwycięstwo w Champions League. Nie ma co porównywać. Podstawowe cele Rojiblancos na ten sezon po prostu nie zostały zrealizowane, zaś rozpacz powstała wśród z nich z tego powodu wynikła bezpośrednio z apetytu, który przez lata rósł w miarę jedzenia. To rzecz naturalna, której nie należy się dziwić.
Lekceważenie LE jest jednak w dużej mierze ignorancją, wynikającą z pewnego rozpieszczenia oraz przyzwyczajenia kibiców do walki o największe laury, skutecznej rywalizacji z najlepszymi na kontynencie drużynami. Triumf w tych rozgrywkach natomiast świadczyłby mimo wszystko o naprawdę dużych, lecz chwilowo uśpionych możliwościach Atletico. Do Ligi Europy powinno się podchodzić z większym szacunkiem, gdyż może pełnić rolę kamienia węgielnego w kontekście budowy nowej – zwłaszcza pod względem personalnym – drużyny, która w przyszłości znów wedrze się przebojem do europejskiej czołówki.
A zatemm jeśli dziś Los Colchoneros pokonają Olympique Marsylia, będzie to dla nich sukces wcale nie mniej ważny niż ten z 2012 roku.
2015: Tokio
2016: Rio de Janeiro, Indian Wells, Waszyngton, Chengdu, WTF
2017: Doha, Sydney, Dubaj, Miami, Marrakesz, Estoril, s-Hertogenbosch
2018: Barcelona,Winston-Salem,Sztokholm, Paryż-Bercy,
2019: Dubaj, Miami, Monachium, Kitzbühel, St. Petersburg, WTF
2020: Adelaide, Rzym
2022: Adelaide 1, Australian Open, Rzym, Halle
2023: Indian Wells, Miami, Barcelona, US Open, WTF
2015: Kuala Lumpur
2016: Queens, Sankt Petersburg
2017: Waszyngton, Winston-Salem, US Open, Sankt Petersburg, WTF
2018: Doha, Miami, Hamburg,
2019: Eastbourne, US Open,
2020: RG, Sofia
2021: ATP Cup
2022: Stuttgart, Eastbourne, Winston-Salem, Florencja
2023: Montpellier
MTT (DEBEL) - Tytuły (7) / Finały (7)
Spoiler:
2019: RG, Cincinnati, Paryż-Bercy, WTF
2020: RG, US Open
2021: Rzym
2018: WTF
2019: Indian Wells, Madryt
2020: Australian Open
2021: Australian Open, RG, Paryż-Bercy
2015: Tokio
2016: Rio de Janeiro, Indian Wells, Waszyngton, Chengdu, WTF
2017: Doha, Sydney, Dubaj, Miami, Marrakesz, Estoril, s-Hertogenbosch
2018: Barcelona,Winston-Salem,Sztokholm, Paryż-Bercy,
2019: Dubaj, Miami, Monachium, Kitzbühel, St. Petersburg, WTF
2020: Adelaide, Rzym
2022: Adelaide 1, Australian Open, Rzym, Halle
2023: Indian Wells, Miami, Barcelona, US Open, WTF
2015: Kuala Lumpur
2016: Queens, Sankt Petersburg
2017: Waszyngton, Winston-Salem, US Open, Sankt Petersburg, WTF
2018: Doha, Miami, Hamburg,
2019: Eastbourne, US Open,
2020: RG, Sofia
2021: ATP Cup
2022: Stuttgart, Eastbourne, Winston-Salem, Florencja
2023: Montpellier
MTT (DEBEL) - Tytuły (7) / Finały (7)
Spoiler:
2019: RG, Cincinnati, Paryż-Bercy, WTF
2020: RG, US Open
2021: Rzym
2018: WTF
2019: Indian Wells, Madryt
2020: Australian Open
2021: Australian Open, RG, Paryż-Bercy