Ale po co znowu coś bronić? Naprawdę po x latach zainteresowania tenisem, po przeżyciu tego, co ATP serwuje nam w ostatnich 5-6 latach, wciąż masz w sobie jakieś niezrozumiałe (przynajmniej dla mnie) poczucie, że ten sport musi być na jakimś poziomie? Bo ja mówiąc zupełnie szczerze, już nie. To znaczy, załóżmy czysto hipotetycznie, że jedną czołówkę tworzy Murray, Djokovic, Nadal, Ferrer, jakiś Thiem i podstarzały Federer (wszyscy poza RF w szczycie swoich możliwości), a drugą Dimug, Monfils, Tsonga, Zverev, Delpo i niech znowu będzie ten Thiem, a Ty masz to oglądać. Którą wybierasz? Pierwszą, w której poziom, wyrażony w jakiejś jednostce, wynosi powiedzmy 80, ale atrakcyjność jest zerowa, bo praktycznie wszyscy z czołówki będąc w formie potrafią pozbawić chęci do gry pozostałych zawodników, w związku z czym oglądamy widowiska pełne jałowej przebijanki i niewymuszonych błędów; czy drugą, gdzie czołówka jest niestabilna, ich poziom jest wyraźnie niższy, zdarzają się niespodzianki, niemniej ich wzajemne mecze ekscytują? Bo ja bez najmniejszych wątpliwości wybieram drugą opcję.
I tak, u facetów choć generalnie szorujemy po dnie, gramy na wyższym poziomie niż u pań, chociażby ze względu na Federera i Nadala, ale to kobiety mają w turnieju mistrzyń kolejno zawodniczki z rocznika 91, 93, 92, 94, 90, 97 i 93 (plus Venus), z których co najmniej połowa swój prime ma dopiero przed sobą. Które w dodatku z reguły grają w tego tenisa całkiem ciekawie, które przez najbliższe miesiące, w przeciwieństwie do panów, nie będą nabierać kompleksów po kolejnych porażkach z dwoma dominatorami będący dawno po trzydziestce (chyba, że Serena zrobi powrót w stylu RF i RN, wtedy odszczekam). Innymi słowy, mamy fajną, względnie młodą czołówkę, młode zaplecze, z których co najmniej 2-3 tenisistki powinny dość poważnie atakować top 8 w przyszłym roku i w związku z tym perspektywy na naprawdę interesujące rozgrywki. Ok, panie nie grają na poziomie Sereny, pewnie i dobra Azarenka, czy Szarapowa to poziom na tę chwilę nieosiągalny, a taka Ana z 2014 byłaby mocną kandydatką do fotela liderki, ale naprawdę wierzę, że jeśli te dziewczyny będą grały między sobą (tzn. jeśli wyżej wymienione nie wrócą do rządzenie rozgrywkami, spychając je na drugi plan), nakręcą się w tej rywalizacji i rozwiną swoje kariery na miarę potencjału, to za 2 lara możemy mieć naprawdę dobre rozgrywki, stojące na zadowalającym poziomie. A, że w tej chwili lideruje Halep? No jest regularna, powtarzalna, więc siłą rzeczy wykorzysta moment wymiany pokoleniowej w rozgrywkach, tylko chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to panowanie nie potrwa długo. Zresztą, nawet jeśli się mylę, nikt tam przesadnie się nie rozwinie i WTA wciąż będzie przypominało grę w ruletkę, to dopóki będą w niej brały udział ciekawe zawodniczki, to nie mam nic przeciwko. I niech nawet grają na poziomie niższym od nudziarzy z ATP, naprawdę nic mnie to już nie obchodzi.
Wiadomo, ideałem byłaby mocna czołówka, względnie młode zaplecze dbające o zdrową wymianę pokoleniową, ciekawe style gry i osobowości, wszystko ładnie opakowane i sprzedane. Tylko kiedy my mieliśmy taką sytuację? Z 8-10 lat temu i to w zasadzie w obu tourach. Więc generalnie stoimy przed wyborem, czy wolimy troszkę gorzej i ciekawiej, czy troszkę lepiej, ale nudno i przewidalnie. I jak wyżej, ani ten poziom nie jest jakoś konkretnie mierzalny oraz bardzo często oznacza dużo gorsze wizualnie widowiska (topowy Djoko to tenisista dużo lepszy od topowego Nalba, ale kto tworzy lepsze widowiska?). Ale co kto woli...
jonathan pisze:Jajcarz z waści przeokrutny.
Jeżeli ktoś jest naczelnym krytykiem poziomu ATP i chwali WTA (gdzie wyniki nie kolidują z jego sympatiami, ot co), to uprawia kalizm w postaci wydestylowanej. Albo przedawkował Garcię.
Nie chciałbym być nieuprzejmy, czy coś w tym stylu, ale gdy ja nie mam pojęcia lub wiem tylko tyle, ile gdzieś usłyszałem, to nie wypowiadam się w tych politycznych kwestiach, w których jesteś całkiem dobry. Tak samo, byłoby miło, gdybyś Ty nie wypowiadał się na tematy, o których w zasadzie nie masz pojęcia. O ile w ATP da się to jeszcze czytać, tak ewentualne wywody Twojego autorstwa o WTA mogłyby być przyczyną raka u osób przeglądających temat, a tego przecież nie chcemy.
Ale szpilę wbiłeś całkiem nieźle, błysnąłeś niecodziennym słownictwem, bardzo ładnie. Nawet lekko szanuję.