Strona internetowa turnieju
Profil turnieju na oficjalnej stronie ATP
Miejsce rozgrywania turnieju: Nowy Jork, Stany Zjednoczone
Czas rozgrywania turnieju: 31.08.2015-13.09.2015
Drabinka: Singiel - 128 osób, Debel - 64 pary
Nawierzchnia: Hard
Pula nagród: $19,852,700
Zwycięzca singla 2014:
- Marin Cilić (CRO)
Zwycięzcy debla 2014:
- Bob Bryan (USA)/Mike Bryan (USA)
Punktacja:
Zwycięzca - 2000 pkt.
Finalista - 1200 pkt.
Półfinalista - 720 pkt.
Ćwierćfinalista - 360 pkt.
Uczestnik 4. rundy - 180 pkt.
Uczestnik 3. rundy - 90 pkt.
Uczestnik 2. rundy - 45 pkt.
Uczestnik 1. rundy - 10 pkt.
WIELKI SZLEM 2015: OSTATNIE ROZDANIE. US OPEN.
Najważniejsze jest show - można dojść do prostego wniosku, że to niemal motto większości Amerykanów. Niebywały harmider na trybunach, głośna muzyka w przerwach między gemami, huk samolotów, przelatujących z pobliskiego lotniska La Guardia, mieszanka dobrej zabawy, radości, emocji i elektryczność unosząca się w powietrzu. Słowem: masówka. US Open. Nowy Jork.
Wiele próśb największych tenisowych malkontentów w polskiej sieci zostało brutalnie wyszydzonych przez Bogów tego świata - dopiero powyższy wpis Przemka był zwiastunem najbardziej nieoczekiwanego rozstrzygnięcia w Złotej Erze Tenisa. W ubiegłorocznym finale zabrakło bowiem etatowych uczestników najważniejszych spotkań w kalendarzu dyscypliny: miejsca do tej pory wręcz zarezerwowane dla Rogera Federera, Rafaela Nadala, Novaka Djokovicia i Andy'ego Murraya zajęli Marin Cilić i Kei Nishikori. Długo wyczekiwana odmiana przyniosła nam relatywnie szybki, 3-setowy mecz, nudny, przewidywalny i okraszony połową wolnych miejsc na Arthur Ashe Stadium. Chyba tylko kryzys formy Rafaela Nadala jest czymś gorszym niż finał WS bez udziału przedstawicieli Fab4.Jacques D. pisze:Nie ma wątpliwości – jesteśmy świadkami okresu przejściowego w dziejach ATP. Wielkie gwiazdy nie świecą jak dawniej, wciąż zdobywają najważniejsze tytuły, choć trochę z urzędu, „młodzi gniewni” wciąż niewystarczająco gniewni i wciąż nie do końca ukształtowani jako tenisiści.
Tamten finał to już jednak przeszłość i trudno oczekiwać, żeby miał się kiedykolwiek powtórzyć. Szczególnie w tym roku szanse są niewielkie. Cilić kończy spłacać rachunki, jakie wystawił swojemu ciału podczas ubiegłorocznego turnieju, Nishikori to z kolei najbardziej rozczarowujący tenisista tego sezonu. W obliczu fatalnego sezonu Nadala i założeniu, że Wawrinka swój moment w 2015 już miał, naturalnym jest okrojenie grona faworytów do 3 nazwisk - nazwisk najlepszych graczy tegorocznej kampanii.
Novak Djoković to bezsprzecznie najlepszy zawodnik ostatnich miesięcy. Do Wimbledonu włącznie kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa. 2 finały osiągnięte w ostatnich tygodniach to cały czas konkretne rezultaty, mimo że zniweczyły jego zakusy na najlepszy indywidualny sezon w Erze Open. Mecze z Murrayem w Kanadzie i z Federerem w Cincinnati zdają się sugerować, że są luki w tenisie Serba, które w kolejnych miesiącach powinny być wreszcie wykorzystywane przez rywali. Dochodzi też kwestia sił fizycznych - zbliżamy się do tego punktu sezonu, gdzie mało kto gra w tenisa, a głównie chodzi o to, żeby jak najrozsądniej oszczędzać pozostałe w baku paliwo. Djoković być może nie ograniczył spalania w wystarczającym zakresie. Póki jednak jest w drabince, trzeba go postrzegać jako faworyta numer 1 do tytułu. Ma rachunki do wyrównania z US Open, bo bilans finałów 1-4 nie godzi się dla gracza takiego formatu.
Próbę tę podjął z kolei Roger Federer - szokująco dobry jak na swoją metrykę, cały czas z serią wygranych imprez (5) i osiągniętych finałów (3: Indian Wells, Rzym i Wimbledon). Z drugiej jednak strony wyraźnie poszukujący oszczędności po wyczerpującym sezonie 2014. Wczesne porażki w Melbourne, Monte Carlo i Madrycie, rezygnacja z Miami i Kanady mogą zaprocentować, tym bardziej, że cały czas gra chyba zbyt dobrze jak na kogoś, kto od ponad 3 lat nie wygrał turnieju wielkoszlemowego. Nie ma jednak sensu budować większych oczekiwań, skoro tak wysoko oceniany tenis nie ma większego przełożenia na końcowy sukces i to mimo bardzo ekonomicznych prób przebrnięcia pierwszych rund turnieju. Tym razem też może czegoś zabraknąć podobnie jak w ostatnich 5 edycjach - tylko bowiem czasu mija od ostatniego finału RF na Flushing Meadows (2009).
Andy Murray, coraz skuteczniejszy w turniejach M1000, ma problem z przełożeniem tejże skuteczności na turnieje rozgrywane w formule best-of-5. Wielkie tegoroczne próby konsekwentnie go przerastały - zarówno w finale Australian Open, jak i w półfinałach Roland Garros i Wimbledonu. Na wielki triumf czeka ponad 2 lata, ale czy magia Flushing Meadows, gdzie wygrywał swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł (wcześniej był najlepszy w grze juniorskiej) wystarczy, żeby "uderzyć w puchara"? A może "wystarczy" najważniejszych meczach zagrać tak jak w finale Rogers Cup?
US Open 2015 będzie turniejem szczególnym, bo ostatnim dla symboli amerykańskiego tenisa ostatniej dekady, a nawet i całych kilku dekad. Z naszego pola widzenia zniknął już Robby Ginepri, a za chwilę znikną Mardy Fish, Arthur Ashe Stadium bez dachu i nieodżałowana strata - Grandstand - jeden z najbardziej specyficznych kortów na kompleksach wielkoszlemowych.
Nowe inwestycje USTA to z pewnością pogoń za "duchem czasu" i dostosowanie się do powszechnych standardów, ale każda tak zasadnicza zmiana wzbudza refleksje i każe nawiązywać do wspomnień. Zalany deszczem Arthur Ashe Stadium odejdzie w niepamięć, a już teraz wygląda jak swego czasu kort centralny Wimbledonu, kiedy władze turnieju z bólem serca rezygnowały z tradycji, chyba jednak poddając się siłom zdrowego rozsądku.
Nie będzie też finału w poniedziałek, super soboty (próba powrotu do klasycznego, 14-dniowego kalendarza imprezy), nieczytelnej strony www i innych tego typu wynalazków.
Pozytywnie zaskoczyło losowanie, którego wyniki skutkują co najmniej 4 atrakcyjnymi sprawdzianami w pierwszej rundzie - sprawdzianami dla najlepszych. Rafael Nadal zagra z Borną Coriciem, Kei Nishikori z Benoitem Paire, pierwszy nierozstawiony Leo Mayer przypadł Rogerowi Federerowi, a hitem pierwszych spotkań powinien być bez wątpienia mecz Andy'ego Murraya z najbardziej kontrowersyjną postacią rozgrywek w ostatnich dniach - Nickiem Kyrgiosem. W której parze drzemie waszym zdaniem największy potencjał na niespodziankę? Nick uważa, że stać go na to.
Patrzmy, póki mamy na co.Transmisje z 11 kortów:
Arthur Ashe Stadium
Louis Armstrong Stadium
Grandstand
4, 5, 6, 7, 10, 11, 13 i 17.
- Wątek poświęcony temu eventowi przed rokiem: klik!