Strona internetowa turnieju
Profil turnieju na oficjalnej stronie ATP
Nazwa turnieju: BNP Paribas Open
Miejsce rozgrywania turnieju: Indian Wells, Kalifornia, Stany Zjednoczone
Czas rozgrywania turnieju: 12.03.2015-22.03.2015
Drabinka: Singiel - 96 osób, Debel - 32 pary
Nawierzchnia: Hard
Pula nagród pieniężnych: $ 6,267,755
Zwycięzca singla 2014:
- Novak Djoković (SRB)
Zwycięzcy debla 2014:
- Bob Bryan/Mike Bryan (USA)
Po długiej przerwie tenisiści wracają do walki o prestiżowe tytuły cyklu ATP Masters 1000. Tradycyjnie, pierwszą imprezą są zawody na twardych kortach w Indian Wells. Od kilku lat turniej regularnie rośnie w siłę, głównie dzięki wysiłkom właściciela turnieju, Larry'ego Ellisona. Amerykański multimiliarder nie szczędzi grosza na popularyzację imprezy, rozwój turniejowej infrastruktury i wszelkie udogodnienia dla zawodników i zawodniczek. Kalifornijska impreza błyskawicznie stała się jedną z ulubionych w kalendarzach zarówno tenisistów, jak i kibiców. Frekwencja na trybunach rokrocznie rośnie, niewiele odstając od turniejów wielkoszlemowych.
en.wikipedia.org
Turnieje w Indian Wells i Miami dla różnych tenisistów spełniają różną rolę. Nie podprowadzają one do żadnej większej imprezy i dla zawodników preferujących korty ziemne są wypełniaczem między Golden Swing a europejskim cyklem rozgrywek na ceglanej mączce. Z drugiej zaś strony turnieje w USA są źródłem niemałej ilości punktów rankingowych i dobre rezultaty mogą zaowocować pokaźną zdobyczą punktową. Także dla mnie stanowią one przerywnik od wielkoszlemowych zmagań, odizolowane od czterech największych imprez. Wyniki w tych turniejach rzadko kiedy mają większe znaczenie w kontekście reszty sezonu, mogą być co najwyżej zwiastunem lepszych (2013) lub gorszych (2011) czasów w rozgrywkach. Ot, przyjemna rozrywka dla fanów na coraz cieplejsze wiosenne wieczory.
Na chwilę obecną nic nie wskazuje na to, byśmy mieli w Indian Wells zaobserwować jakiekolwiek sensacyjne rozstrzygnięcia. Novak Djoković w swoim stylu wygrał Australian Open i nie widać dla niego innej konkurencji niż Roger Federer, który po raz kolejny trafił z formą na domową imprezę w Dubaju zamiast na australijską lewę Wielkiego Szlema. Obaj tenisiści pewnie zameldowali się w finale imprezy w ZEA i to ich należy wymieniać jako głównych faworytów do końcowego triumfu. Rok temu właśnie ta dwójka walczyła na śmierć i życie w meczu o tytuł.
Dyspozycja Rafaela Nadala i Andy'ego Murraya jest jedną wielką niewiadomą. Zdawało się, że po tragicznym sezonie 2014 Szkot wreszcie przypomniał sobie jak grać w tenisa, gdy kompletnie niespodziewanie w Dubaju ugrał trzy gemy z nastoletnim Borną Coriciem. Hiszpan za to jest na najsłabszy od lat, niepewny swojej gry i narażony na porażkę z każdym tenisistą, który nie będzie pakować co trzeciej piłki w siatkę. Wygrana w malutkiej imprezie Buenos Aires nie powinna mieć żadnego wpływu na dyspozycję Hiszpana w Kalifornii -- przed Rafą wiele tygodni ciężkiej pracy.
Trudno powiedzieć, czy szeroko rozumiane zaplecze będzie w stanie postawić skuteczny opór. Tomas Berdych w bieżącym sezonie prezentuje się bardzo solidnie, jednak w krytycznych momentach niedawnego spotkania z Serbem jak zwykle złożył się niczym kieszonkowy scyzory. Stan Wawrinka od miesięcy gra w kratkę, przeplatając sety natchnione z kompromitującymi, Kei Nishikori za to ustabilizował swoją grę, tylko po to, by przegrać w finale Acapulco z wiecznie młodym Davidem Ferrerem...
Pocieszeniem dla wyjących ze zgryzoty doświadczonych fanów będą występy wschodzących talentów dyscypliny. W Kalifornii na korty powróci bohater tłumów, Nick Kyrgios, solidnie prezentuje się w ostatnich miesiącach jego rodak, Thanasi Kokkinakis, a kwalifikacje nie bez kłopotów przebrnął Borna Corić. W drabince znalazło się także miejsce dla ich starszych kolegów -- Filipa Krajinovicia i Jacka Socka.
W turnieju singla jedynym polskim akcentem będzie występ Jerzego Janowicza. Jeśli Polak spisze się na miarę oczekiwań i pokona Diego Schwartzmanna, to w drugiej rundzie skrzyżuje rakiety z Rogerem Federerem.
- Wątek poświęcony temu eventowi przed rokiem: klik!