Strona internetowa turnieju
Profil turnieju na oficjalnej stronie ATP
Nazwa turnieju: Shanghai Rolex Masters
Miejsce rozgrywania turnieju: Szanghaj, Chiny
Czas rozgrywania turnieju: 05.10.2014-12.10.2014
Drabinka: Singiel - 56 osób, Debel - 24 pary
Nawierzchnia: Hard
Pula nagród pieniężnych: $ 3,849,445
Zwycięzca singla 2013:
- Novak Djoković (SRB)
Zwycięzcy debla 2013:
- Ivan Dodig / Marcelo Melo (CRO/BRA)
Szanghaj Rolex Masters to przedostatni w sezonie turniej z serii Masters 1000, a zarazem turniej kończący trwający trzy tygodnie Asian Swing. Swoją rangę uzyskał on w 2009 roku, kiedy to rozgrywany wcześniej jesienią halowy Masters w Madrycie przeniesiono na wiosnę i korty ziemne i zastąpiono go szanghajską imprezą, rozbudowując przez to cykl zmagań tenisistów w Azji. Wcześniej, w latach 2002 oraz 2005-2008, odbywał się tu Turniej Mistrzów.
Szanghaj to najludniejsze miasto dynamicznie rozwijających się Chin. Jest ono największym ośrodkiem gospodarczym, finansowym i komunikacyjnym w kraju oraz trzecim co do wielkości portem morskim na świecie. Klimat miasta buduje interesujące połączenie nowoczesności i tradycji. Tę pełną kontrastów metropolię, która panoramą swych niezliczonych wieżowców i drapaczy chmur ustępuje tylko Hong Kongowi, powszechnie uznaje się za centrum wschodnich Chin. Przez przybyszów z Zachodu została ona nazwana nawet Paryżem Wschodu. W całym szanghajskim kompleksie tenisowym największe wrażenie robi stadion główny Qi Zhong Stadium z oryginalną konstrukcją dachu przypominającą liście magnolii. W tym wielokrotnie wybieranym na najlepiej zorganizowany Masters turnieju najwięcej razy na listę zwycięzców wpisywali się Novak Djoković, który triumfował tu w dwóch ostatnich latach (2012, 2013), oraz Andy Murray, najlepszy w edycjach 2010, 2011.
W pierwszej fazie zeszłorocznego turnieju uwaga kibiców skupiła się na Rogerze Federerze, który zaszczycił swoją obecnością różne imprezy organizowane przez szefostwo turnieju i rozegrał debla z pierwszą rakietą Chin, czym zwiększył zainteresowanie fanów. Pobyt Szwajcara w Szanghaju nie trwał jednak długo, bowiem poniósł on porażkę w trzeciej rundzie singla z Gaelem Monfilsem. Była to kolejna przegrana Rogera na długiej liście ubiegłorocznych niepowodzeń. Druga faza turnieju stanęła już pod znakiem fantastycznej dyspozycji Juana Martina Del Potro i jego finału z Novakiem Djokoviciem. W półfinale Argentyńczyk zdeklasował Rafaela Nadala - występującego już jako lider rankingu. Pokonał go serią nisko, bardzo mocno uderzanych i dokładnie lokowanych piłek, a na taką grę Hiszpanowi czasem trudno znaleźć odpowiedź, szczególnie na relatywnie szybkich kortach. Porażka Nadala nie zrobiła jednak zbyt dużego wrażenia na większości fanów. Rafa zdążył się już wcześniej nawygrywać, a poza tym ta część sezonu nigdy nie należała do jego ulubionych. Fani mający przesyt meczów Nadal vs Djoković mogli odetchnąć - dla odmiany czekał ich pojedynek Serba z Del Potro. Pamiętając spotkania dwójki bohaterów z Indian Wells i Wimbledonu obaj nie zawiedli i stworzyli widowisko godne finału turnieju Masters 1000 oraz mistrzów turniejów w Pekinie i Tokio. Po początkowym łomocie Del Potro powstał i wykorzystując lekki kryzys Djokovicia po łatwo wygranym przez niego pierwszym secie walczył już do końca meczu niczym lew. Stojąc przywiązanym do linii końcowej udowadniał, że jego forehand to jedno z najbardziej niszczycielskich zagrań w tenisie. Juan Martin potrafił jednocześnie zjednać sobie chińską publiczność. Jego wzbudzające sympatię zachowanie wyraźnie kontrastowało z tym Djokovicia dającego często (jak w całym turnieju) upust emocjom, co skutkowało np. uderzeniem nogą kortowego zegara Rolexa. Z całej batalii po tie-breaku trzeciego seta zwycięsko wyszedł bardzo solidny i wprowadzony na wysokie obroty Novak. Dla Del Potro oznaczało to trzecią porażkę w trzecim finale turnieju Masters 1000. Z kolei Djoković przechylił na swoją szalę następny emocjonujący finał w Szanghaju, bowiem rok wcześniej obronił pięć piłek meczowych przeciwko Murray'owi. Serb zapisał tym samym na swoje konto drugi z rzędu azjatycki dublet. Była to zarazem mistrzowska odpowiedź podrażnionego Serba na utratę pozycji lidera rankingu na rzecz Nadala i jasny sygnał, że nie zamierza on odpuszczać końcówki sezonu.
Pisząc o tegorocznej edycji turnieju nasuwa się pytanie, czy Novakowi Djokoviciowi uda się podtrzymać swoją skuteczność z azjatyckich turniejów i kontynuować serię meczów bez porażki w Chinach, którą ostatnio w stolicy tego kraju wyśrubował do 25. Kibice z pewnością będą uważnie przyglądać się Rafaelowi Nadalowi. W ubiegłym roku Hiszpan przyjechał do Szanghaju w glorii rakiety numer jeden na świecie, a w tym melduje się tam jako tenisista rozgrywający drugi turniej po trzymiesięcznej przerwie i mający za sobą drugą porażkę z kwalifikantem (Martinem Klizanem) w karierze. Gorące powitanie zgotowano także Rogerowi Federerowi. Szwajcar nie poznał jeszcze smaku zwycięstwa w mieście nazywanym Królową Orientu i był w minionym tygodniu rozgrywkowym jedynym zawodnikiem z czołowej dziesiątki, który nie wystąpił ani w Pekinie, ani w Tokio. Przy korzystnym rozwoju wypadków może jednak wyprzedzić na światowej liście Nadala. Na głównego kandydata do pokrzyżowania szyków faworytom wyrasta Kei Nishikori. Japończyk w przeciwieństwie do Marina Cilicia nie zwalnia tempa po US Open i nie przestaje ustanawiać rekordów w męskim azjatyckim tenisie. Jak zwykle nie wiadomo za to, czego spodziewać się po Stanie Wawrince. Wysoko punktowana impreza w Szanghaju, tak jak całe azjatyckie tournee, to również ważny punkt zmagań o kwalifikację do kończącego sezon World Tour Finals. Tej jesieni walka o brakujące miejsca odbywa się między Berdychem, Raoniciem, Murray’em (zawsze dobrze spisującym się w tym turnieju), Ferrerem oraz Dimitrovem i wygląda o tyle ciekawie, że zajmującego siódme miejsce w rankingu Race to London Czecha od jedenastego Bułgara dzieli niecałe 400 punktów. W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego jak tylko uważnie śledzić najbliższą edycję Szanghaj Rolex Masters i mieć nadzieję, że turniej będzie stał przynajmniej na takim poziomie jak ten zeszłoroczny. Jak pokazuje przebieg obecnego sezonu, nie wszystko musi kończyć się w nim przewidywalnie jak w poprzednich latach.
- Wątek poświęcony temu eventowi przed rokiem: klik!