Nasze historie związane z oglądaniem tenisa

[Joao]

W 2003 roku troszkę zacząłem sie intersować tenisem. Chciałem zobaczyć US Open na niemieckim Eurosporcie. Poniedziałek dzien pierwszy godz. 17 pada deszcz, wtorek to samo. Myślę sobie nie ma co tracić czasu na oglądanie ochłapów, zobaczę finał. Niedziela 22.30 gadają, rozgrzewają się, noc ciema. Co tak późno ten finał. Gdzieś około 22.45 wyłączyłem tv i poszedłem spać. Niech sobie grają noc całą . Tak to z turnieju zobaczyłem tylko rozgrzewkę .

[DUN I LOVE]

Ja to w sumie nie miałem jakichś mocno spektakularnych. Powiem tylko tyle, że jak w zegarku śmigają mi mecze Nadal - Federer, kiedy Rafa wygrywa. Z kolei, 2 ostatnie triumfy Rogera mnie w wersji "Live" ominęły, bowiem stream odmawiał posłuszeństwa.

Inna sprawa, że nie mam możliwości oglądania tenisa w TV, stąd też okazja do takich specyficznych przygód jest mocno ograniczona.

[Joao]

No to teraz Wimbledon 2008. Polszamt się zepsuł, więc pozostały streamy, których nie lubię. Oczywiście jakość koszmarna, ciągle się zacina się. Końcówkę człowiek zobaczył jak Rafa przytula się z trawą .

[Saboteur]

Ja zacząłem oglądać tenis na serio od AO 2009. Pamiętam mecz Matadora1 i Matadora2 w semisach. Wracam ze szkoły, i nie pamiętam, ale na pewno wtedy nie zjadłem zupy, byłem w dresach i na Eurosporcie był znaczek FullHD . Pamiętam tą farciarską piłkę Verdasco w Tb, no i fenomenalne obrony Nadala. To było coś, a nie jakieś lifty Wiecznie Zmęczonego... Potem w finale jadłem śniadanko z rodzinką, no i skończyła się śmietana. Więc pojechałem z siorą i jej ówczesnym narzeczonym po to, ale nie mogliśmy znaleźć, bo dopiero co otworzyli Kauflanda. Jeszcze wcześniej widziałem mecz 3. rundy Tipsy i Feda na AO 2008, i było to genialne.

[Bizon]

No to teraz Wimbledon 2008. Polszamt się zepsuł, więc pozostały streamy, których nie lubię. Oczywiście jakość koszmarna, ciągle się zacina się. Końcówkę człowiek zobaczył jak Rafa przytula się z trawą .

Wimbledon 2008 to był turniej którego decydująca fazę oglądałem na wakacjach na Krecie. Finał Nadala z Federerem oglądałem w knajpce, która była już na morzu. Miło to sobie tak teraz wspominam, ten mecz w pewnym sensie był pojedynkiem, który zakończył erę Federera. W trakcie tego finału zostawiłem w tej knajpie sporo kasy (pamiętacie jakie jaja były z deszczem, 2 razy przerywali grę). Kiedy przerwali po raz drugi grę (nie pamiętam już to był 4 czy 5 set? Chyba jeszcze w 4... ), z racji faktu iż w Londynie było już późno, a zanim przestanie padać spodziewałem się że dokończą finał w poniedziałek. Pewnie bym stamtąd poszedł, gdyby nie fakt że chwilę przed przerwą zamówiłem ciepłe danie. Jakbym tego nie widział na żywo to plułbym sobie w brodę, wszakże nienawidziłem w tamtym okresie Federera okropnie.

W trakcie oglądania spotkania do mojego stolika podeszło dwóch Szwajcarów, mówiąc że przyszli oglądnąć Federera i zapytali czy jesteśmy Hiszpanami. Powiedziałem że jesteśmy Polakami, fanami Nadala i wygląda na to że mamy problem. Uśmiechnęli się i powiedzieli że nie, nie ma żadnego problemu

[DUN I LOVE]

Kiedy przerwali po raz drugi grę (nie pamiętam już to był 4 czy 5 set? Chyba jeszcze w 4... ), z racji faktu iż w Londynie było już późno, a zanim przestanie padać spodziewałem się że dokończą finał w poniedziałek.

Druga przerwa na deszcz miała miejsce w 5 secie, przy stanie 2-2 i po 40 w gemie. Serwował Federer.

[Bizon]

Dzięki za przypomnienie, ostatnio strasznie kiepsko u mnie z pamięcią. Chociaż to już 3,5 roku temu było. Widzę że pamiętasz ten moment, równie dobrze jak ja słynne 6:2 w tie breaku drugiego seta.

[DUN I LOVE]

Dzięki za przypomnienie, ostatnio strasznie kiepsko u mnie z pamięcią. Chociaż to już 3,5 roku temu było. Widzę że pamiętasz ten moment, równie dobrze jak ja słynne 6:2 w tie breaku drugiego seta.

No niestety, każdy z nas, fanów tenisa, nosi jakąś zadrę w sercu.

[DUN I LOVE]

Dlaczego nikt z Was nie dzieli się wspomnieniami z niebywałej poniedziałkowo-wtorkowej nocy? Nie wierzę, że było nudno.

[Robertinho]

Najpierw spałem, potem wstałem.

[robpal]

Dlaczego nikt z Was nie dzieli się wspomnieniami z niebywałej poniedziałkowo-wtorkowej nocy? Nie wierzę, że było nudno.

Spałem.

[Mario]

Po trzecim secie poszedłem do całodobowego po coś do picia i zamierzałem wrócić do oglądania, ale jak już wróciłem do domu i zobaczyłem 5:1 w czwartym to poszedłem spać.

Ale wieczorem podzielę się wspomnieniami z lepszych innych meczów.

[DUN I LOVE]

Miałem podobnie, ale jak wstałem, to byłem bardzo głodny (świdrów Rafy naturalnie).

[Saboteur]

Śniły mi się latające jednorożce.

[Robertinho]

A taki mecz straciliśmy.