Strona 6 z 6

Re: Długość sezonu, a zdrowie tenisistów

: 26 sty 2018, 12:48
autor: Kiefer
To jak ktoś okaże jakieś emocje to jest skończony? Surowy jesteś. :D

Re: Długość sezonu, a zdrowie tenisistów

: 26 sty 2018, 13:08
autor: lake
To nie to pewnie. Raczej Bóg okazał się słabym człowiekiem. Dla jednych powód do jeszcze większej miłości dla innych koniec religii. :D

Re: Długość sezonu, a zdrowie tenisistów

: 26 sty 2018, 14:21
autor: hokej
Kiefer pisze:To jak ktoś okaże jakieś emocje to jest skończony? Surowy jesteś. :D
Emocje są zawsze na plus. Bieberowatość nigdy.

Re: Długość sezonu, a zdrowie tenisistów

: 26 sty 2018, 15:21
autor: Kiefer
hokej pisze:
Kiefer pisze:To jak ktoś okaże jakieś emocje to jest skończony? Surowy jesteś. :D
Emocje są zawsze na plus. Bieberowatość nigdy.
Mnie tam to akurat nie przeszkadza, zresztą staram się zrozumieć, w końcu nigdy nie byłem w podobnej sytuacji, Szwajcar po kolejnych przegranych na styk dał po prostu upust swym emocjom i tyle, sam pewnie się nie spodziewał tego. Mnie tam irytowały jego płacze owszem, ale po banalnie wygranych turniejach, jak na AO po finale z Baghdatisem.

Re: Długość sezonu, a zdrowie tenisistów

: 26 sty 2018, 15:46
autor: Robertinho
Jeśli rzeczywistoście mieć o coś pretensje, to raczej o ówczesny brzuszek i totalnie bezmyślną taktykę na ten mecz. Słabość serwisu, słabością serwisu, ale ogólnie było to głęboko niepoważne wydanie Federera, zwiększa patrząc z perspektywy dyspozycji, do jakiej był w stanie dojść w starszym wieku.

Re: Długość sezonu, a zdrowie tenisistów

: 27 sty 2018, 23:18
autor: SebastianK
hokej pisze:To biadolenie Hiszpana jako żywo przypomina mi strażaka podpalającego las, żeby go później gasić za 15 zeta za godzinę.

Co się takiego zmieniło w ostatnich 15 latach, że sezon zaczął być wyczerpujący, za długi, za dużo hardu itp. pitolenie? Rakiety jak były wcześniej, tak dalej są niemal te same (pomijając marketingowy bełkot "technologiczny"), dalej grają drutami, które, nawiasem mówiąc, są potencjalnie bardziej "przyjazne", niż te z rewolucji lat 90-tych, korty się nie zmieniły, poza szybkością. Zmieniły się (podobno) piłki, są cięższe i wolniejsze (też zależy od imprezy i oficjalnego dostawcy).

Zmienili się diametralnie zawodnicy. I zmienił się tenis. A prekursorem tego jest właśnie naczelny strażak ATP, Don Rafaello. To On zaproponował zamianę tenisa w maraton, On doprowadził rotacje na granice wytrzymałości ciała, to nie kto inny, jak On uczynił z walorów czysto fizycznych przewagę nad resztą. I teraz zdziwiony, że ciało wystawia Mu rachunek? Czym?

Za przykładem Nadala poszli przede wszystkim trenerzy młodzieży. Bo przecież znacznie łatwiej jest nauczyć naspidowanego gówniaka biegania, niż myślenia, techniki, taktyki etc. Takie to proste. Znam wiele przykładów, jak to młodzi-zdolni, walący z każdej piłki tak, że rakieta z ramieniem wylatywała na trybuny, dostawali klasyczny wpi... od baloniastego amatora. Oczywiście do czasu, aż walnięcie nie było naprawdę konkretne.

Za Nadalem poszedł niemal cały świat. Pod rączkę z ATP (korty). Nie ma 5 setów w ATP 1000, są już TB w Szlemach, dalej jest za dużo grania. Bo zawodnicy zapomnieli o Newtonie.

Osobna sprawa to prowadzenie gracza, ogólnorozwojówka itd. Dlaczego Dymitrow czy Federer (w normalnym dla zawodowca wieku) nie łamią się co pół roku? Geny, jasne... . Bo ich ogólne przygotowanie, gibkość, zrównoważony rozwój mięśniowo-ścięgnowy jest taki, jaki być powinien. A pozostali niech włączą myślenie, to nie boli. Jak widzę JMDP zagrywającego forehand, to zastanawiam się, czy kiedykolwiek miał w sztabie biomechanika. Jakiś geniusz Raonica chciał nauczyć bycia allround`erem. Itd. itp.

Reasumując - to, że Nadal zszedł z kortu w tegorocznym AO to nie żadne szczęście Cilicia. To suma składników składająca się na wynik w sporcie zawodowym. Dla Hiszpana była ujemna. Tylko On sam nie widzi, że to tylko i wyłącznie Jego "zasługa".
Oooo.. muszę przyznać, że takiego steku bzdur dawno na tym forum nie przeczytałem. Znaczy czytam tutaj mnóstwo głupich tekstów, ale rzadko ktoś tak nieudolnie udaje, że cośkolwiek wie o tym sporcie.

Nic się w tenisie nie zmieniło ? Piłka nie wraca szybciej ? Czas na reakcję nie skrócił się o połowę ?
Naciągi to zwykłe druty (pomijam to, że 15 lat temu grano często naturalnymi) w ogóle nie zmieniającymi charakterstyki odbicia - no skąd. A zawodnicy zmieniają rakiety przy nowych piłkach pewnie dlatego, że chcą zareklamować rakietę i naciąg..


A trzymanie piłki w korcie ? Tego nawet mnie uczył mój trener. I myślę, po jego i mojej metryce sądząc, że nie uczył się tego od wielkiego reformatora - Nadala.

Re: Długość sezonu, a zdrowie tenisistów

: 28 sty 2018, 0:36
autor: hokej
Jasne, wcześniej wystarczyło przebić return, trzymanie piłki w wymianie pojawiło się w XXI wieku.

Czytanie ze zrozumieniem się kłania - nie chodzi o nowości, tylko akcenty.

Re: Długość sezonu, a zdrowie tenisistów

: 28 sty 2018, 1:40
autor: Mario
SebastianK pisze:Znaczy czytam tutaj mnóstwo głupich tekstów, ale rzadko ktoś tak nieudolnie udaje, że cośkolwiek wie o tym sporcie.
Wybitne, biorąc pod uwagę autora. :lol:

Re: Długość sezonu, a zdrowie tenisistów

: 28 sty 2018, 1:42
autor: SebastianK
hokej pisze:Jasne, wcześniej wystarczyło przebić return, trzymanie piłki w wymianie pojawiło się w XXI wieku.

Czytanie ze zrozumieniem się kłania - nie chodzi o nowości, tylko akcenty.
Akcenty nadal się nie zmieniły. To tylko Ty wierzysz w fikcję. Zobacz sobie statystyki gry takiego Nadala i zobacz jakie wymiany i o jakiej długości przeważają w jego grze. Wciąż gra opiera się na serwisie i dwóch piłkach po nim.

Niestety nie rozumiesz jak bardzo profesjonalnym sportem stał się tenis. Jaka jest obecnie dbałość o detale. Jest tak jak jest nie dlatego, że ktoś tam zmienił styl gry ale dlatego, że profesjonalizm w tym sporcie znacząco wzrósł, pieniądze to uczyniły. Lepsze treningi, lepsza odnowa, lepszy sprzęt. Tenis w ciągu 20 lat poczynił znaczący postęp.

Warto się tylko pochylić nad tym czy jest to zawsze postęp w dobrą stronę. O ile dobrze jest, że ludzie bardziej świadomie trenują, że mają lepszą pomoc. O tyle gorzej jeśli chodzi o sprzęt, który teoretycznie pomaga ale w praktyce tylko zwiększa wymagania.

Re: Długość sezonu, a zdrowie tenisistów

: 29 sty 2018, 21:13
autor: jonathan
hokej pisze:Osobna sprawa to prowadzenie gracza, ogólnorozwojówka itd. Dlaczego Dymitrow czy Federer (w normalnym dla zawodowca wieku) nie łamią się co pół roku? Geny, jasne... . Bo ich ogólne przygotowanie, gibkość, zrównoważony rozwój mięśniowo-ścięgnowy jest taki, jaki być powinien. A pozostali niech włączą myślenie, to nie boli. Jak widzę JMDP zagrywającego forehand, to zastanawiam się, czy kiedykolwiek miał w sztabie biomechanika. Jakiś geniusz Raonica chciał nauczyć bycia allround`erem. Itd. itp.
Może dlatego, że wytrzymałość stawów i ścięgien u Del Potro, który ma 198 cm, jest taka sama jak u niższych Federera i Dimitrova, choć Del Potro ma dłuższe kończyny, większy zasięg i większą siłę kinetyczną uderzeń, ale i większą podatność na kontuzje? Są tenisiści, którzy mają „gibkość, zrównoważony rozwój mięśniowo-ścięgnowy”, genialną koordynację ruchową itd. i są tenisiści, którzy poruszają się ciężej i mają więcej kontuzji. Djoković i Tsonga mają bodajże taki sam wzrost, a Djoković przy Tsondze wygląda skromnie, bo różnice w budowie kośćca i ułożeniu masy mięśniowej robią swoje. To chyba niezbyt odkrywcze, że natura obdarza ludzi nierówno, jeśli chodzi o te Twoje „gibkość, zrównoważony rozwój mięśniowo-ścięgnowy”, no i co z tego?

Jeśli już się bawić w to, dlaczego Federer i Dimitrov nie mają częstych kontuzji, a Del Potro i Raonić tak, to poza tym, że Federer po prostu ma rozum i wie, że sukces w tenisie (poza głową) to w 80-85% nogi, a raczej ich sprawność i zdrowie, a ręki używa w sposób naturalny zamiast, jak to napisałeś, walić z całej siły tak, że rakieta z ramieniem wylatuje na trybuny, co pozwala mu na lata wygrywania, nie rujnując mu stawów, jaki jest najlepszy wzrost dla tenisisty, powyżej którego tenisiści nigdy zbyt długo nie utrzymywali się w ścisłym topie, bo mieli zbyt dużo kontuzji?

Tych, którzy wcale nie szli żadną drogą Nadala, a wybierali styl i sposób gry według własnego widzimisię, co choć pięknie i efektownie wyglądało, kończyło się kontuzjami i przedwczesnym końcem kariery, już Ci odpuszczę.

Re: Długość sezonu, a zdrowie tenisistów

: 30 sty 2018, 8:55
autor: hokej
jonathan pisze:
hokej pisze:Osobna sprawa to prowadzenie gracza, ogólnorozwojówka itd. Dlaczego Dymitrow czy Federer (w normalnym dla zawodowca wieku) nie łamią się co pół roku? Geny, jasne... . Bo ich ogólne przygotowanie, gibkość, zrównoważony rozwój mięśniowo-ścięgnowy jest taki, jaki być powinien. A pozostali niech włączą myślenie, to nie boli. Jak widzę JMDP zagrywającego forehand, to zastanawiam się, czy kiedykolwiek miał w sztabie biomechanika. Jakiś geniusz Raonica chciał nauczyć bycia allround`erem. Itd. itp.
Może dlatego, że wytrzymałość stawów i ścięgien u Del Potro, który ma 198 cm, jest taka sama jak u niższych Federera i Dimitrova, choć Del Potro ma dłuższe kończyny, większy zasięg i większą siłę kinetyczną uderzeń, ale i większą podatność na kontuzje? Są tenisiści, którzy mają „gibkość, zrównoważony rozwój mięśniowo-ścięgnowy”, genialną koordynację ruchową itd. i są tenisiści, którzy poruszają się ciężej i mają więcej kontuzji. Djoković i Tsonga mają bodajże taki sam wzrost, a Djoković przy Tsondze wygląda skromnie, bo różnice w budowie kośćca i ułożeniu masy mięśniowej robią swoje. To chyba niezbyt odkrywcze, że natura obdarza ludzi nierówno, jeśli chodzi o te Twoje „gibkość, zrównoważony rozwój mięśniowo-ścięgnowy”, no i co z tego?

Jeśli już się bawić w to, dlaczego Federer i Dimitrov nie mają częstych kontuzji, a Del Potro i Raonić tak, to poza tym, że Federer po prostu ma rozum i wie, że sukces w tenisie (poza głową) to w 80-85% nogi, a raczej ich sprawność i zdrowie, a ręki używa w sposób naturalny zamiast, jak to napisałeś, walić z całej siły tak, że rakieta z ramieniem wylatuje na trybuny, co pozwala mu na lata wygrywania, nie rujnując mu stawów, jaki jest najlepszy wzrost dla tenisisty, powyżej którego tenisiści nigdy zbyt długo nie utrzymywali się w ścisłym topie, bo mieli zbyt dużo kontuzji?

Tych, którzy wcale nie szli żadną drogą Nadala, a wybierali styl i sposób gry według własnego widzimisię, co choć pięknie i efektownie wyglądało, kończyło się kontuzjami i przedwczesnym końcem kariery, już Ci odpuszczę.
Nie musisz odpuszczać. :D

Ale dotknąłeś sedna problemu - dopasowywanie na siłę zawodnika do trendu. Trendu wyznaczanego przede wszystkim przez ikony (wyniki) i wpisującego się w działania organizatora rozgrywek. W każdej dyscyplinie opartej na technice są różne wzorce, bo i zawodnicy są różni. Klasyczna urawniłowka, którą obserwuję w tenisie od kilkunastu lat powoduje, że przystosowani psychofizycznie jakoś sobie radzą, pozostali mają kariery jak rollercaster.

W przypadku JMDP akurat nie warunki fizyczne determinują Jego uderzenia tylko technika ich wykonywania. Technika, która, jakkolwiek zabójcza biorąc pod uwagę skuteczność, musi doprowadzić do przeciążenia nadgarstków. I nie ma takiej opcji, żeby organizm to wytrzymał. Przeciwny biegun to Isia Pysia, Ona nigdy nie będzie miała problemu z nadgarstkami, bo ich po prostu...nie używa w grze. :roll:

Pytanie za 10 punktów - jaka jest różnorodność stylów gry w top 20 obecnie, a jaka była u schyłku 20 wieku? Jak wygląda gra juniorów? Mówię o ogólnym stylu, nie szczegółach. Cierpi na tym dyscyplina, zawsze najbardziej atrakcyjne do oglądania były zderzenia typu Agassi-Rafter, a nie kilkugodzinne Murole, z całym szacunkiem dla geniuszu wynalazców soku z gumijagód.

A w ramach podsumowania - przeciążony kalendarzem Nadal zgłosił się do Acapulco. Pewnie dlatego, że tam hard jest na sprężynach.

Re: Długość sezonu, a zdrowie tenisistów

: 24 kwie 2018, 17:44
autor: DUN I LOVE
Rubliow popsuł sobie plecy, Kyrgios łokieć, a Kokkinakis chodzi o kulach.

Nie mają te dzieciaki zdrowia, żeby czymkolwiek zagrozić naszym ikonom.

Re: Długość sezonu, a zdrowie tenisistów

: 25 kwie 2018, 0:30
autor: Robertinho
Jest gorzej. Oni nie mają zdrowia, by zagrozić pachołom naszych ikon. I to dopiero jest dramat.