Re: Długość sezonu, a zdrowie tenisistów
: 26 sty 2018, 12:48
To jak ktoś okaże jakieś emocje to jest skończony? Surowy jesteś.
Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA.
http://mtenis.com.pl/
Emocje są zawsze na plus. Bieberowatość nigdy.Kiefer pisze:To jak ktoś okaże jakieś emocje to jest skończony? Surowy jesteś.
Mnie tam to akurat nie przeszkadza, zresztą staram się zrozumieć, w końcu nigdy nie byłem w podobnej sytuacji, Szwajcar po kolejnych przegranych na styk dał po prostu upust swym emocjom i tyle, sam pewnie się nie spodziewał tego. Mnie tam irytowały jego płacze owszem, ale po banalnie wygranych turniejach, jak na AO po finale z Baghdatisem.hokej pisze:Emocje są zawsze na plus. Bieberowatość nigdy.Kiefer pisze:To jak ktoś okaże jakieś emocje to jest skończony? Surowy jesteś.
Oooo.. muszę przyznać, że takiego steku bzdur dawno na tym forum nie przeczytałem. Znaczy czytam tutaj mnóstwo głupich tekstów, ale rzadko ktoś tak nieudolnie udaje, że cośkolwiek wie o tym sporcie.hokej pisze:To biadolenie Hiszpana jako żywo przypomina mi strażaka podpalającego las, żeby go później gasić za 15 zeta za godzinę.
Co się takiego zmieniło w ostatnich 15 latach, że sezon zaczął być wyczerpujący, za długi, za dużo hardu itp. pitolenie? Rakiety jak były wcześniej, tak dalej są niemal te same (pomijając marketingowy bełkot "technologiczny"), dalej grają drutami, które, nawiasem mówiąc, są potencjalnie bardziej "przyjazne", niż te z rewolucji lat 90-tych, korty się nie zmieniły, poza szybkością. Zmieniły się (podobno) piłki, są cięższe i wolniejsze (też zależy od imprezy i oficjalnego dostawcy).
Zmienili się diametralnie zawodnicy. I zmienił się tenis. A prekursorem tego jest właśnie naczelny strażak ATP, Don Rafaello. To On zaproponował zamianę tenisa w maraton, On doprowadził rotacje na granice wytrzymałości ciała, to nie kto inny, jak On uczynił z walorów czysto fizycznych przewagę nad resztą. I teraz zdziwiony, że ciało wystawia Mu rachunek? Czym?
Za przykładem Nadala poszli przede wszystkim trenerzy młodzieży. Bo przecież znacznie łatwiej jest nauczyć naspidowanego gówniaka biegania, niż myślenia, techniki, taktyki etc. Takie to proste. Znam wiele przykładów, jak to młodzi-zdolni, walący z każdej piłki tak, że rakieta z ramieniem wylatywała na trybuny, dostawali klasyczny wpi... od baloniastego amatora. Oczywiście do czasu, aż walnięcie nie było naprawdę konkretne.
Za Nadalem poszedł niemal cały świat. Pod rączkę z ATP (korty). Nie ma 5 setów w ATP 1000, są już TB w Szlemach, dalej jest za dużo grania. Bo zawodnicy zapomnieli o Newtonie.
Osobna sprawa to prowadzenie gracza, ogólnorozwojówka itd. Dlaczego Dymitrow czy Federer (w normalnym dla zawodowca wieku) nie łamią się co pół roku? Geny, jasne... . Bo ich ogólne przygotowanie, gibkość, zrównoważony rozwój mięśniowo-ścięgnowy jest taki, jaki być powinien. A pozostali niech włączą myślenie, to nie boli. Jak widzę JMDP zagrywającego forehand, to zastanawiam się, czy kiedykolwiek miał w sztabie biomechanika. Jakiś geniusz Raonica chciał nauczyć bycia allround`erem. Itd. itp.
Reasumując - to, że Nadal zszedł z kortu w tegorocznym AO to nie żadne szczęście Cilicia. To suma składników składająca się na wynik w sporcie zawodowym. Dla Hiszpana była ujemna. Tylko On sam nie widzi, że to tylko i wyłącznie Jego "zasługa".
Wybitne, biorąc pod uwagę autora.SebastianK pisze:Znaczy czytam tutaj mnóstwo głupich tekstów, ale rzadko ktoś tak nieudolnie udaje, że cośkolwiek wie o tym sporcie.
Akcenty nadal się nie zmieniły. To tylko Ty wierzysz w fikcję. Zobacz sobie statystyki gry takiego Nadala i zobacz jakie wymiany i o jakiej długości przeważają w jego grze. Wciąż gra opiera się na serwisie i dwóch piłkach po nim.hokej pisze:Jasne, wcześniej wystarczyło przebić return, trzymanie piłki w wymianie pojawiło się w XXI wieku.
Czytanie ze zrozumieniem się kłania - nie chodzi o nowości, tylko akcenty.
Może dlatego, że wytrzymałość stawów i ścięgien u Del Potro, który ma 198 cm, jest taka sama jak u niższych Federera i Dimitrova, choć Del Potro ma dłuższe kończyny, większy zasięg i większą siłę kinetyczną uderzeń, ale i większą podatność na kontuzje? Są tenisiści, którzy mają „gibkość, zrównoważony rozwój mięśniowo-ścięgnowy”, genialną koordynację ruchową itd. i są tenisiści, którzy poruszają się ciężej i mają więcej kontuzji. Djoković i Tsonga mają bodajże taki sam wzrost, a Djoković przy Tsondze wygląda skromnie, bo różnice w budowie kośćca i ułożeniu masy mięśniowej robią swoje. To chyba niezbyt odkrywcze, że natura obdarza ludzi nierówno, jeśli chodzi o te Twoje „gibkość, zrównoważony rozwój mięśniowo-ścięgnowy”, no i co z tego?hokej pisze:Osobna sprawa to prowadzenie gracza, ogólnorozwojówka itd. Dlaczego Dymitrow czy Federer (w normalnym dla zawodowca wieku) nie łamią się co pół roku? Geny, jasne... . Bo ich ogólne przygotowanie, gibkość, zrównoważony rozwój mięśniowo-ścięgnowy jest taki, jaki być powinien. A pozostali niech włączą myślenie, to nie boli. Jak widzę JMDP zagrywającego forehand, to zastanawiam się, czy kiedykolwiek miał w sztabie biomechanika. Jakiś geniusz Raonica chciał nauczyć bycia allround`erem. Itd. itp.
Nie musisz odpuszczać.jonathan pisze:Może dlatego, że wytrzymałość stawów i ścięgien u Del Potro, który ma 198 cm, jest taka sama jak u niższych Federera i Dimitrova, choć Del Potro ma dłuższe kończyny, większy zasięg i większą siłę kinetyczną uderzeń, ale i większą podatność na kontuzje? Są tenisiści, którzy mają „gibkość, zrównoważony rozwój mięśniowo-ścięgnowy”, genialną koordynację ruchową itd. i są tenisiści, którzy poruszają się ciężej i mają więcej kontuzji. Djoković i Tsonga mają bodajże taki sam wzrost, a Djoković przy Tsondze wygląda skromnie, bo różnice w budowie kośćca i ułożeniu masy mięśniowej robią swoje. To chyba niezbyt odkrywcze, że natura obdarza ludzi nierówno, jeśli chodzi o te Twoje „gibkość, zrównoważony rozwój mięśniowo-ścięgnowy”, no i co z tego?hokej pisze:Osobna sprawa to prowadzenie gracza, ogólnorozwojówka itd. Dlaczego Dymitrow czy Federer (w normalnym dla zawodowca wieku) nie łamią się co pół roku? Geny, jasne... . Bo ich ogólne przygotowanie, gibkość, zrównoważony rozwój mięśniowo-ścięgnowy jest taki, jaki być powinien. A pozostali niech włączą myślenie, to nie boli. Jak widzę JMDP zagrywającego forehand, to zastanawiam się, czy kiedykolwiek miał w sztabie biomechanika. Jakiś geniusz Raonica chciał nauczyć bycia allround`erem. Itd. itp.
Jeśli już się bawić w to, dlaczego Federer i Dimitrov nie mają częstych kontuzji, a Del Potro i Raonić tak, to poza tym, że Federer po prostu ma rozum i wie, że sukces w tenisie (poza głową) to w 80-85% nogi, a raczej ich sprawność i zdrowie, a ręki używa w sposób naturalny zamiast, jak to napisałeś, walić z całej siły tak, że rakieta z ramieniem wylatuje na trybuny, co pozwala mu na lata wygrywania, nie rujnując mu stawów, jaki jest najlepszy wzrost dla tenisisty, powyżej którego tenisiści nigdy zbyt długo nie utrzymywali się w ścisłym topie, bo mieli zbyt dużo kontuzji?
Tych, którzy wcale nie szli żadną drogą Nadala, a wybierali styl i sposób gry według własnego widzimisię, co choć pięknie i efektownie wyglądało, kończyło się kontuzjami i przedwczesnym końcem kariery, już Ci odpuszczę.