Kto wygra swój pierwszy turniej w 2016?

[Mario]

Tradycyjny temat. Zapraszam do głosowania i komentowania.

[DUN I LOVE]

Kyrgios.

[Lleyton]

Groth.

[Federasta20]

Stawiam na Kyrgiosa, nie wykluczam Kokkinakisa lub Coricia przy dobrych wiatrach.

[Widzu]

Myśle, że kilu wygra swój pierwszym turniej, ale Kyrgios ma na to największe szanse, ale Coric czy Pospisil też powinni to zrobić...

Po tym co w końcówce pokazał Johnson, to w przyszłym sezonie też spokojnie powinniec coś wygrać na swojej ziemi, gdzie obsada nie zawsze zachwyca...

[Emu]

Rublev, Fritz i Chung.

[Joao]

Johnson

[AniaPova]

Z tego grona raczej Kyrgios ma największe szanse, ale nie zdziwię się jak jakiś tytuł wpadnie w ręce Grotha lub Pospisila.

[Jacques D.]

Oprócz tego "czy" wypadałoby też zastanowić się "gdzie", to mocno weryfikuje realność szans...

Pospisil - teoretycznie na amerykańskim hardzie już dawno powinien coś wygrać, ale z drugiej strony Atlantę i W-S obstawiają Isner i Anderson, Memphis Nishikori, w Waszyngtonie drabinka przy jego średniej formie może być już za mocna i skończy się jak co roku...
Groth - tu raczej głównie Newport wchodzi w grę. Nie wiadomo też, jak będzie wglądała szybkość nawierzchni w nowym San Lucas, jeśli podobnie do Bogoty, to też może być opcja dla niego.
Johnson - w ankiecie zaznaczyłem właśnie jego. Bardzo ciekawie się rozwija, a przy tym jest wszechstronniejszy od wyżej wspomnianych i, jak pokazał miniony sezon, spokojnie może ustrzelić też coś w Europie.
Muller - marzenie, teoretycznie przy jego możliwościach jest dobrych kilka kurników w roku, które może wygrać, a pewnie i tak wyjdzie z tego tyle, co zwykle...
Kokinakisy, Coricie i inne Zwieriewy - oby nie
Kyrgios - jeśli ma ambicje na naprawdę poważną karierę, w tym sezonie ma obowiązek otworzyć już konto. Poza cegłą prawie wszędzie może to zrobić (choć i tak nie stoi na przegranej pozycji), ale prawdę mówiąc, czy się to stanie, czy nie, nie robi mi najmniejszej różnicy...

Jeśli chodzi o mnie - jak zwykle głównie marzą mi się leśne dziadki i luzerzy, oprócz wspomnianego Mullera np. Gabaszwili, Sela, Sijsling, Copil, Robert - czyli raczej sfera s-f...

Oprócz tego, sądząc po wynikach w ostatnich miesiącach/ogólnym obrazie kariery, zaskoczyć w jakimś małym turnieju mogą też Bedene (bez większej różnicy dla mnie), AHM (oby nie), Santi Giraldo (jak zawsze od jakichś 6 lat ), Carreno - Busta (kolejny ceglany kurnik do zapomnienia), Lajovic (nawet ok, raczej bym się uśmiechnął), Gimeno - Traver (dziwnie by było, gdyby nie ugrał przez całą karierę ani jednego kurnika na cegle), czy nawet de Bakker (tenisowo wszystko na miejscu, ale z jego głową, jakoś trudno mi sobie wyobrazić nawet 250 w jego wykonaniu...).

[Widzu]

Z De Bakkerem i Gimeno - Traverem to chyba jakieś bajki? Przecież to poziom challangerów nic wiecej! Tam od pierwszych rund się męczą sporo dziwnych meczy, przegranych z dziwnymi zawodnikami itp:) Nie daje i szans na tytuł na poziomie ATP nie ma szans... Carreno - Busta to na pewno supr wyniki na challangerach i tyle, gra z kimś ogarniętym i jest bez szans, wiec nie żartujmy, że ma szanse na tytuł. Niech się skupi na tym aby grac regularnie w turze, a nie mieszać ATP i challangery i taki na pewno ma cel:)

Muller na trawie grozny dla każego, wiec może może coś ugra, bez większego znaczenia:)

Jakoś cieżko mi sobie wyobrazić aby ktoś kto błysnął w chalangerach w tym roku kilka miesiecy pozniej wygrał turniej ATP, raczej nie mają takiego talentu. Fritz objawienie na pewno, ale nie grał na najwyższym poziomie, wiec raczej to narazie bajki:)

[Jacques D.]

Gimeno w tym roku osiągnął finał "250" w Casablance - jeden mecz od tytułu to chyba nie aż tak dużo. De Bakker zaliczył kilka półfinałów i na początku swej profesjonalnej drogi niebezpodstawnie uważany był za spory talent. Z racji tego, że przeszkodami w jego karierze były głównie głowa i kontuzje, nie zaś skończona tenisowa marność, absolutnie nie jest narkotyczną wizją jakiś mniejszy turniej w całości dobrze przez niego zagrany. Zwłaszcza pamiętając, że finalistą jednego z tegorocznych kurników był niejaki Luca Vanni.

Widzu, popracuj nad zawartością stylistyczną i interpunkcyjną swoich postów - wielokrotne powtórzenia tego samego wyrazu w obrębie jednego/dwóch zdań, nieskoordynowana interpunkcja, literówki, wielokrotny brak polskich znaków - to zbyt dużo chyba nie tylko dla mnie.

[Mario]

Te męczarnie w pierwszych rundach i dziwne porażki w niektórych CH niekoniecznie muszą oznaczać jedynie słabą formę...

Zdecydowanie jestem w stanie sobie wyobrazić Carreno z tytułem w jakimś przykładowym Kitzbuhel. Przy sprzyjających okolicznościach (wylot kilku rozstawionych) te turnieju zaczynają przypominać mocniejsze challengery, co Hiszpan może wykorzystać. Na podobnej zasadzie można myśleć o triumfie Gimeno, choć tu akurat mam trochę więcej zastrzeżeń.

Z De Bakkerem jest ten kłopot, że po kolejnej kontuzji nie był stanie wrócić do głównego cyklu i od kilku lat tkwi w CH. Mimo wszystko umiejętności wciąż posiada spore, a końcówka sezonu pozwala mieć nadzieję, że w końcu ustabilizował się na tyle, by zagościć przynajmniej w okolicach top 70. Biorąc pod uwagę dość chętne wędrówki w okolice obu Ameryk, możemy w ciemno zakładać udział w golden swing, Los Cabos i innych okolicznych kurnikach (Delray Beach, Atlanta). Nie jest to całkowicie typ z d...

Całkiem sensowna wydaje się kandydatura Saszy Zvereva. Zapomniałem o nim w momencie tworzenia tematu, ale biorąc pod uwagę największą, nazwijmy to dojrzałość, z całej gromadki 96 plus, oraz dużą wszechstronność, istnieje możliwość wygrania przez niego jakiejś słabej "250" na samych trzysetówkach.

Poza tym Kyrgios i Groth. Na temat Nicka szerzej wypowiem się w innym temacie, a Sam powinien zrobić kolejny krok do przodu zwieńczony sukcesem w którejś z trawiastych imprez. U Johnsona zakładam kilka frajersko przegranych finałów (i ogólnie szans na zwycięstwo, może być też SF).

Pospisil - teoretycznie na amerykańskim hardzie już dawno powinien coś wygrać, ale z drugiej strony Atlantę i W-S obstawiają Isner i Anderson, Memphis Nishikori, w Waszyngtonie drabinka przy jego średniej formie może być już za mocna i skończy się jak co roku...

Akurat dla Pospisila w formie Anderson i Isner (z którym już chyba z 3 razy wygrywał) nie są przeszkodami nie do przejścia. Inna sprawa, że gość jest w formie 2 razy do roku - jeden wyskok przypada na wielki turniej, który jest poza jego zasięgiem, w drugim zwykle czołkuje, w momencie gdy wyczyści się drabinka. Mieliśmy o nim małą dyskusję, więc nie ma sensu się powtarzać. Ostatni dzwonek, by nie zostać kolejnym journeymanem.

Lajovic (nawet ok, raczej bym się uśmiechnął)

Ja również. Uśmiechem politowania.

[Jacques D.]

Lajovic (nawet ok, raczej bym się uśmiechnął)

Ja również. Uśmiechem politowania.

Co jest w nim aż tak fatalnego? Pod warunkiem, że byłby to turniej na cegle, nie miałbym po takim zwycięstwie traumy - o wiele bardziej odpychający tenis można spotkać w ziemniaczanych kurnikach dziś, Lajovic gra, jak na specjalistę od tej nawierzchni, zupełnie estetycznie.

Do mojej życzeniowej listy dopisuję Miszę Zwieriewa - to może nie jest kandydatura s-f, jak Roberta czy Copila, ale na pewno z gatunku mało prawdopodobnych. Choć, z drugiej strony, w ostatnim sezonie nieco wrócił do żywych...

[Widzu]

Idąc typ tropem to każdy może wygrać turniej. Wybierać najsłabiej obsadzone i szukać swojej szansy. Gdyby trawel wygrał turniej ATP to była by to dla mnie niezła załamka... Młodzi gniewni jak Zverev czy Coric, życze jak najlepiej... Idąc waszym tropem to czemu nie typujemy Janowicza? Finał we Francji w lutym... teraz uporał się z kontuzjami i normalnie szykuje się do nowego sezonu. Jak sam mówi w ciagu trzech lat chce być w top10... dość mądre słowa? Nie tu i teraz na koniec sezonu top 10... tylko daje sobie trzy lata i chce być coraż lepszy. Ma na koncie trzy finały, raz był bliski tytułu, wiec czemu nie teraz? Lepiej żeby wygrał Jurek niż jakiś podstarzały challangerowiec:)

[Mario]

Akurat od Janowicza gorszy byłby tylko Adolf Hitler, gdyby akurat zmartwychwstał i wziął do ręki rakietę.

[DUN I LOVE]

Dosadnie.

[Emu]

Akurat od Janowicza gorszy byłby tylko Adolf Hitler, gdyby akurat zmartwychwstał i wziął do ręki rakietę.

Swoją drogą większość graczy z twojego obozu nigdy nie zrobi takich wyników i rankingu jak Janowicz.

[Mario]

Większość to znaczy? Bo akurat wśród tych najważniejszych to tylko Mahut skończy trochę gorzej (choć i to można różnie odbierać).

[Lucas]

Akurat od Janowicza gorszy byłby tylko Adolf Hitler, gdyby akurat zmartwychwstał i wziął do ręki rakietę.

Jakby polosował Selę mogłoby być ciekawie . Z drugiej strony do zadymy wystarczyli Jaziri i tunezyjska federacja .

[Emu]

Większość to znaczy? Bo akurat wśród tych najważniejszych to tylko Mahut skończy trochę gorzej (choć i to można różnie odbierać).

Z aktywnych tylko Hewitt i Monfils mają lepsze osiągnięcia. Chardy, Paire, Mahut, Kyrgios, LLorda Kokkinakis im wiele do naszego orła.