TennisUser pisze: ↑20 paź 2019, 17:18
LeBron vs Jordan też nie to pokolenie.
Ale to dwóch najwybitniejszych koszykarzy w historii NBA. I to wyścig między Jordanem a LeBronem (a raczej pogoń tego drugiego za tym pierwszym) jest tym, co w dużej mierze napędza koszykówkę. Podobnie jak wojna Messi/Ronaldo przekłada się na bez mała miliardowe zyski klubów, organizacji, ogólnie futbolu.
W tenisie mamy Federer vs. Nadal, starcie charakterów i dwóch jakże odmiennych, acz równie zwycięskich stylów gry. Djokovic tu nie pasuje, bo jest taki... bezpłciowy? Mało medialny? Na doczepkę? Gra nudny tenis? Trudno to dokładnie określić, ale wówczas, gdy duet Federer/Nadal był tym rozpalającym emocje kibiców, pojawienie się Djokovicia, który nabijał swoje statystyki w momentach, gdy powyższa dwójka w większości przechodziła kryzys było trochę zaskakujące. Fedal absolutnie zdominował tour przez siedem lat (2003 - 2010), Djokovic pojawił się dopiero w 2008 roku, a na swój prime musiał jeszcze kilka lat poczekać. W dodatku kiedy media wykreowały duet Nadal/Federer jako ten, który będzie firmował ATP i napędzał męski tenis przez kilkanaście lat, a zwycięzca zostanie GOAT-em, pojawienie się Djokovicia było niepotrzebne, bo on - bijąc Nadala i Federera - tylko przeszkadzał im w rozstrzygnięciu "tego" starcia i uniemożliwiał im prowadzenie korespondencyjnej wojny, która tak rozpalała emocje i cieszyła oko.
Novak ma też swoje dziwne zachowania i specyficzne poczucie humoru, które odstraszają niektórych kibiców, w przeciwieństwie do Fedala ma też tendencję do mocnego okazywania negatywnych emocji podczas meczów (czasami wobec kibiców).
W dodatku Djokovic nie ma niczego, co charakteryzowałoby go jako "uwielbianego przez tłumy". Jego gra jest kliniczna, skrupulatna i przynosi wyniki, jest bardzo wszechstronna, ale nie ma tego "pierwiastka" geniuszu, który widać, kiedy po raz pierwszy ogląda się Feda czy Nadala z okresu ich peaku.
Dziś Djokovic jest mistrzem i legendą tego sportu, ale moim zdaniem nigdy nie będzie tak uwielbiany jak Fedal i nigdy nie zdobędzie takiego fanbase'u. Na pewno Djoko ma za sobą już ten etap swojej kariery, kiedy robił "za dużo" i starał się, by na siłę ludzie go polubili (a oni wciąż nie mogli go zaakceptować). Wciąż nie jest też ulubieńcem (i nigdy nie będzie) krytyków i ekspertów - tenisowych purystów - którzy rządzą w mediach świata tenisa, a ich słowa są szanowane w środowisku i toczą się niczym kula śnieżna po mediach również nie związanych z tenisem ani nawet sportem. Wiele osób docenia jego osiągnięcia, ale po prostu go nie lubi. Kolejną stroną jest też to, że Serb nie wniósł nic nowego do ATP, w przeciwieństwie do rewolucji Federera i Nadala, nie ma też tak przejmującej historii jak np: Nadal (ascetyczne dzieciństwo, reżim wujka Toniego itp.).
Serb za bardzo próbował naśladować Fedala, próbował być tak samo wirtuozerski jak Federer oraz taką samą bestią - wojownikiem na korcie jak Nadal. Nie wykształcił swojego charakterystycznego stylu. W dodatku ma przeciw sobie gigantyczne rzesze fanów Nadala i Federera, którzy z oczywistych względów będą wyrażać się o nim w najlepszym wypadku z dużą rezerwą - chłodno szanując dokonania, ale nic więcej.