Puchar Davisa 2016

[DUN I LOVE]

Albiceletes, DelPo.

[Lucas]

Szkoda mi doktorka, na pewno zostanie zgrillowany jutro, chociaż nie da się ukryć, że ugranie < 10 gemów zakrawa na upokorzenie.

Czy ja wiem czy zgrillowany? Wymagać od 37-letniego dziadka, żeby z nożem na gardle wygrywał mecze best of 5 to chyba byłoby zbyt wiele. Pewnie, że mógł zagrać lepiej, ale i tak cały hejt słusznie pójdzie na Marina (choć nie wątpię, że i On dał z siebie wszystko).

Dla mnie takimi małymi bohaterami są właśnie Mayer i Debo, Oni w historii tenisa nie będą wiele znaczyć nawet w porównaniu do Juana, a dziś Federico (a wcześniej Leo) mogli poczuć się naprawdę ważni. Na pewno to, że mają DC w CV mnie cieszy, wolę ich niż na przykład takiego Berdycha (Cilicowi też bym nie żałował, jakby co, ale serce jednak bliżej Latynosów).

[Mario]

Jest różnica między zagrać i przegrać np. 67 46 76 67, a dostać 9 gemów w hali przy takim serwisie.

Ostatnie 3 z 4 decydujących meczów w finale DC kończyły się łatwym zwycięstwem jednego z zawodników. Tu jednak ciężko utrzymać nerwy na wodzy i jak zaczynasz płynąć, raczej nie ma drogi powrotu. Śmiem twierdzić, że mówimy o najtrudniejszym pod względem mentalnym wyzwaniu w całym zawodowym tenisie.

[Robertinho]

Coś się chłopu od życia należało.

[DUN I LOVE]

Kolejny ważny mecz w tym roku wypuścił Cilić z 2-0 w setach. Przykry koniec Ivo w kadrze. Nie tak miał wyglądać ten powrót.

[Barty]

Nie żal mi jakoś Chorwatów w ogóle (szczególnie ze względu na ich trenera, bardzo nieprzyjemne wrażenie sprawia).
Oby dla JMDP to był kop na kolejny sezon, TOP10 stoi otworem.

[lake]

Coś ten DC jednak znaczy skoro wszyscy mistrzowie Szlema od 2005 roku mają go na koncie. Poza Cilicem. A że raptem uzbierało się ośmiu to inna bajka.