WS czy #1?

Obrazek

Które Twoim zdaniem jest bardziej wartościowe?

Triumf w Wielkim Szlemie
17
85%
Pozycja #1 rankingu ATP Entry
3
15%
 
Liczba głosów: 20
Anula
Posty: 5022
Rejestracja: 26 lip 2011, 21:37

Re: Monte Carlo 2014

Post autor: Anula »

DUN I LOVE pisze:
Buzz pisze:Oczywiście Wawrinka to faktycznie gracz z papierami na zgarnianie szlemów!
Moim zdaniem masz trochę niepoważne podejście do tej kwestii. Powiedziałbym nawet, że sprzeczne z innymi teoriami, jakie tutaj prezentujesz. Najpierw wypisujesz rzeczy typu "szlema można wygrać przypadkiem", a później sugerujesz, że papiery na takie sukcesy mają tylko ci, którzy od lat grają na pewnym poziomie i mają na koncie XX tytułów. Takie wnioski wyprowadzam z powyższego cytatu i z kolejnych, jakie czytamy poniżej. Nie wiem, czy Wawrinka ma papiery na wygrywanie szlemów, ale na zwycięstwo w tym jednym, który do tej pory wygrał - jak najbardziej posiadał i nawet pokazał je na korcie. Zapomnij na chwilę o osiągnięciach w przekroju całej kariery, spójrz na poziom gry w imprezie docelowej. O tym też poniżej.
Buzz pisze:Pomijając ostatnie AO, cóż takiego wielkiego pokazał Wawa aby go już do szlemowych pretendentów upychać?
Dlaczego mamy pomijać AO, kiedy właśnie o zwycięstwie w tym turnieju dyskutujemy? :o :o To jest już dla mnie całkowicie nielogiczne, nawet trochę mnie zdumiewa. Sugerujesz, że szlemy dostaje się za zasługi z miesięcy poprzednich, a nie wskutek wybitnej formy i wygraniu max. 7 meczów na przestrzeni 2 tygodni? Ale ok - Stan przed AO zagrał kilka znakomitych turniejów - finał mastersa, sukcesy w 250, półfinał USO, wreszcie 2 niesamowicie zacięte spotkania z samym Djokoviciem. Do tego ręka Normana, który "odblokował" potencjał Szwajcara podobnie jak to zrobił swego czasu z Soderlingiem, który też na przestrzeni kilku tygodni zaczął pokazywać pełnię swoich umiejętności.
Buzz pisze:Któregoż z "wielkich" ogrywał, którzy to szlemy zgarniali?
Przed AO14 Stan miał co najmniej 1 zwycięstwo na koncie nad Murrayem (6, jak śmiał? :o), del Potro (2), Safinem (3), Roddickiem (3), Hewittem (2), Ferrero (3) czy nawet pojedyncze wygrane mecze z Djokoviciem (Umag 2006) i Federerem (Monte Carlo 2009). No ale z drugiej strony mogłeś nie kojarzyć, bo żaden z nich nie nazwał się Rafa Nadal - do czasu. :P
Buzz pisze:Jakie wybitne sukcesy osiągał nawet w porównaniu do Delpo, Tsongi, Berdycha, Ferrera? Ile tych turniejów wcześniej wygrał, 5?
Wygrał turniej wielkoszlemowy, pokonując w 3 ostatnich meczach 3 graczy z Top-8, w tym #1 i #2 na świecie. :D Do tego Berdych, który Twoim zdaniem wyrasta ponad Stanislasa. :P

Wawrinka był w Australii w życiowej formie i podobnie jak del Potro wykorzystał szansę. Nie dał rady zrobić tego Tsonga (tu wielka szkoda, bo potencjał i forma była, Novak mu jednak na to nie pozwolił), ani tym bardziej Berdych czy Ferrer - zresztą, to stawianie w jednym rzędzie Wawrinki z Czechem i Hiszpanem to chyba żart, bo najlepsze wydanie Stana to tenis na poziomie, na jaki tych 2 panów (Tomasa i Davida) zwyczajnie nie stać, bo przy użyciu jakich argumentów mają coś takiego zagrać?

Stan wygrał w karierze 6 turniejów, Ferrer 21, Berdych 9 (śmiech na sali jak na tyle czasu w Top-8), ale czy to ma być wyznacznik skali "peaku" formy? Kiedyś Przemek napisał fajnego posta o kibicach - statystykach, którzy w grze danych tenisistów widzą tylko cyferki i to, ile w karierze wygrali, ignorując to jak grają w tenisa. Tu chyba jest podobnie. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie.

Del Potro w drodze po USO ograł Nadala i Federera, Wawrinka Djokovicia i Nadala.
Buzz pisze:Ale od dawna odnoszę wrażenie głębokiego przewartościowywania Wawrinki, nie wiem może to z przyzwyczajenia, że jak coś szwajcarskie to musi być dobre?
Patrzę na skrót pierwszego seta rzeczonego finału AO i nie mogę wyjść z zachwytów.
Buzz pisze:Ok, nie ma co kopii kruszyć, sam niech pokaże na co go stać i na którym miejscu będzie za rok.
On już nic nie musi. W Melbourne swoje zrobił i postawił swego rodzaju stempel jakości na całokształcie swojej kariery i skali umiejętności, jakie nabył. Dla niego ten szlem to prędzej zwieńczenie ciężkiej pracy na swoim tenisem, a nie preludium do serii wielkich wyników. To nie ten typ gracza, nie ma 20 lat, a blisko 30.
Dawid.
Nikt tu nie neguje sukcesu Stasia. Jedynie podkreśla przypadkowośc (fart) o k o l i c z n o ś c i, w jakich to miało miejsce. Można oczywiście zachwycac się pierwszym setem, można nawet udawac , że pozostałych trzech nie było, co w żaden sposób nie zmieni faktu, że po jednej stronie grał zawodnik kontuzjowany, po drugiej nie. Tylko o to chodzi.

Również, co do kwestii wyższości bycia światową jedynką a zdobyciem WS, chodziło tylko o preferencje zawodników, o których mamy znikome pojęcie i generalizowanie w tej sprawie jest co najmniej nieuprawnione. To podkreślał Buzz czytelnie i zrozumiale. Widac nie dla wszystkich. ;)

Przypadkowy nr 1 wg. Twojego scenariusza.? Oczywiście, że możliwy. Możliwe nawet, że po drodze ( skoro cała jest przypadkowa), ten ktoś wygrałby przypadkowo WS, może nawet dwa. :P
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 171281
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Monte Carlo 2014

Post autor: DUN I LOVE »

Anula pisze:Dawid.
Nikt tu nie neguje sukcesu Stasia. Jedynie podkreśla przypadkowośc (fart) o k o l i c z n o ś c i, w jakich to miało miejsce. Można oczywiście zachwycac się pierwszym setem, można nawet udawac , że pozostałych trzech nie było, co w żaden sposób nie zmieni faktu, że po jednej stronie grał zawodnik kontuzjowany, po drugiej nie. Tylko o to chodzi.
Czytając ten twój wpis, jak i 99% na ten temat, można wywnioskować, że Rafa prowadził 6-2 4-0, nagle coś go zabolało i przegrał 6-2 5-7 3-6 4-6. Niestety, było zupełnie odwrotnie. Do momentu, kiedy Nadal nie zdradzał oznak urazu, to Szwajcar był "przy piłce" - miał 1-0 w setach i przewagę przełamania w drugim secie. Można udawać, że było inaczej, co nie zmieni faktu, że było 6-3 *2-1.

Grał jak z nut, więc podnoszenie tego do rangi "przypadku" jest mocno naciągane. Niestety, jest też swego rodzaju specjalności, jaka wielokrotnie była i jest praktykowana.

I tak:
Soderling pokonał niepełnosprawnego rywala na RG;
Del Potro pokonał Nadala po przewlekłym urazie;
Murray wygrał z Nadalem na AO, bo Rafie coś dolegało i poddał mecz (pal licho, że zanim Hiszpan zaczął niedomagać, było 0-2 w setach, a Szkot miał odpowiedź niemal na każdą próbę wojownika z Manacor).

Tylko ten Djoković...nie ma się do czego przyczepić. Na dodatek, klaruje w wywiadach, że triumf na RG to dla niego sprawa absolutnie priorytetowa - nie jakiś numer 1. :P
MTT - tytuły (27)
2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril

MTT - finały (35)
2023 (3) Waszyngton, Indian Wells M1000, Buenos Aires, 2022 (3) Wimbledon, Miami M1000, Australian Open, 2021 (4) San Diego, Wimbledon, Halle, Genewa, 2020 (2) Paryż-Bercy M1000, Acapulco, 2019 (2) Kitzbuhel, Genewa, 2018 (3) Sankt Petersburg, Stuttgart, Marsylia, 2017 (2) Sztokholm, Indian Wells M1000, 2016 (2) Newport, Rotterdam, 2015 (1) Halle, 2014 (1) Tokio, 2013 (2) Basel, Kuala Lumpur, 2011 (3) WTF, Cincinnati M1000, Rzym M1000, 2010 (2) Basel, Marsylia, 2009 (4) WTF, Stuttgart, Wimbledon, Madryt M1000, 2008 (1) WTF
Awatar użytkownika
Rodżer Anderłoter
Posty: 3852
Rejestracja: 16 maja 2012, 17:29

Re: WS czy #1?

Post autor: Rodżer Anderłoter »

Fakt grania Stasia w finale z zawodnikiem kontuzjowanym nie zmienia faktu, że turniej to 7 meczy a nie tylko finał. Jeśli podchodzisz do turnieju, wiesz, że po jednym meczu masz w perspektywie następne. Jeśli podchodzisz do sezonu, po jednym turnieju masz następne ewenty. Jeśli chcesz wygrać turniej, trzeba efektywnie gospodarować siłami i oszczędzać swoje ciało, bo w perspektywie kolejne mecze. Tak samo powinno się postępować w trakcie sezonu i całej kariery jeśli mamy ochotę na kolejne trofea. Rozumiem, żeby Rafa został potrącony przez pijanego posła lub doznał kontuzji podczas obrony staruszki przed opryszkami, wtedy można by mówić o farcie Stasia ale kontuzje to u Hiszpana chleb powszedni i produkt uboczny jego tenisa. Staś grał świetnie przez całe 7 meczy. Tenis Rafy pozwolił mu na rozegranie 6 takich meczy.

Dlaczego w tytule tematu nie ma nic odnośnie Federerowego matrixu ?
Awatar użytkownika
Rodżer Anderłoter
Posty: 3852
Rejestracja: 16 maja 2012, 17:29

Re: Monte Carlo 2014

Post autor: Rodżer Anderłoter »

DUN I LOVE pisze: Tylko ten Djoković...nie ma się do czego przyczepić. Na dodatek, klaruje w wywiadach, że triumf na RG to dla niego sprawa absolutnie priorytetowa
...i tylko przez to, że na głowie ma przygotowania do RG, przegrywa z Fedem w Dubaiu.
Awatar użytkownika
Buzz
Posty: 1558
Rejestracja: 22 maja 2013, 20:26

Re: WS czy #1?

Post autor: Buzz »

Ok, jak widzę tylko Anula posiada zdolność uważnego czytania, a nie jedynie doszukiwania się złośliwości.

Spokojnie, zatem jeszcze raz, w temacie wyższości szlema nad jedynką przez cały czas dążyłem do przedstawienia poglądu, że tak naprawdę nie wiemy jakie są preferencje zawodników w tym zakresie. My możemy mieć swoje poglądy, on swoje. To trochę taka dyskusja jakbyśmy dywagowali czy ładniejsza jest Woźniacka czy Radwańska (nie ważne która). Głupio brzmiałoby - na pewno Radwańska, tak samo głupio brzmi - na pewno szlem! Otóż nie na pewno, bo w takiej dyskusji nie ma pewnika.
Przytaczanie wypowiedzi Novaka o koncentrowaniu się na tytule RG w sytuacji gdy ponad 100 tygodni był nr 1 też jest nie na miejscu, trzeba byłoby zapytać go zanim został nr 1.

Odnośnie Wawrinki, moim zdaniem to nie był / jest zawodnik, który w jakiś szczególny sposób zapisze się w historii tej dyscypliny. Oczywiście zapisał się wygrywając AO, ale to raczej jest jak skok Fortuny w Sapporo. Ale po pierwsze, finał grał z kontuzjowanym zawodnikiem, tak czy inaczej, jakby nie zagrał w 1 secie, do końca meczu było jeszcze baaaaaardzo daleko. A dlaczego nikt nie przytacza jego gry w 3 secie, kiedy mu czaszka zaparowała i niewiele brakowało aby doszło do 5 seta. Przecież takiego Nadala grającego na stojąco powinien ustrzelić w 45 minut nie dając mu ugrać gema. Ale co się działo? Zgłupiał, tak jak czynił to wiele, wiele razy. I to nie tylko on, ale wielu zawodników, którzy przez turniej szli jak burza, w finale dostawali skurczu mózgu i było po zawodach. Trochę inna presja ciąży na zawodniku gdy gra o wejście do finału, a trochę inna gdy walczy o szlema. Historia doskonale to dokumentuje.
Nie odbieram mu tego tytułu i to bez względu na kogo miałby po drugiej stronie siatki, bo akurat postać Nadala nie ma tu nic do rzeczy. Uważam tylko, że mogę tytuł ten traktować w kategoriach przypadku. Piszecie, że zagrał wcześniej 7 meczów, ok, ale na jaki poziom touru trafił? Że mając bodajże 4800 pkt. został nr 3. Patrząc przez pryzmat ostatnich lat, z takim dorobkiem byłby może 6, może 5, to zatem też wyznacza poziom jego przeciwników. Żeby nie było, szacun za mecz z Djokovicem wielki i to akurat Wawie kibicowałem w tamtym meczu.
MTT - tytuły (13)
Dubaj '15, Dubaj '16, Houston '16, Tokio '16, Brisbane '17, Marsylia '17, Sydney '18, Australian Open '18, Rotterdam '18, Dubaj '18, Lyon '18, Szanghaj '18, Brisbane '19
MTT - finały (16)
Awatar użytkownika
Buzz
Posty: 1558
Rejestracja: 22 maja 2013, 20:26

Re: Monte Carlo 2014

Post autor: Buzz »

DUN I LOVE pisze:
Buzz pisze:Oczywiście Wawrinka to faktycznie gracz z papierami na zgarnianie szlemów!
Moim zdaniem masz trochę niepoważne podejście do tej kwestii. Powiedziałbym nawet, że sprzeczne z innymi teoriami, jakie tutaj prezentujesz. Najpierw wypisujesz rzeczy typu "szlema można wygrać przypadkiem", a później sugerujesz, że papiery na takie sukcesy mają tylko ci, którzy od lat grają na pewnym poziomie i mają na koncie XX tytułów.
A gdzie tu widzisz sprzeczność? Szlemy od lat wygrywają ci sami zawodnicy, powiedzmy słynne TOP 4, dlaczego? Bo są, czy byli tym TOP 4 i funkcjonowali na innym poziomie, dla takiego Wawrinki niedostępnym. Tak więc w pełni uprawnionym jest osąd, że tytuł Wawrinki był przypadkowy, bo nigdy wcześniej nie zbliżył się do poziomu koniecznego do wygrywania szlemów i raczej nigdy potem też go nie osiągnie. Zakładam, że teraz raczej będziemy mieli do czynienia z pikowanie w dół.

Tak jeszcze w kwestii wyjaśnienia, moja wypowiedź: "Oczywiście Wawrinka to faktycznie gracz z papierami na zgarnianie szlemów!" była w tym przypadku ironizowaniem. Wyjaśniam, bo nie do końca jestem przekonany czy wszyscy tak to zinterpretowali.
MTT - tytuły (13)
Dubaj '15, Dubaj '16, Houston '16, Tokio '16, Brisbane '17, Marsylia '17, Sydney '18, Australian Open '18, Rotterdam '18, Dubaj '18, Lyon '18, Szanghaj '18, Brisbane '19
MTT - finały (16)
Awatar użytkownika
Buzz
Posty: 1558
Rejestracja: 22 maja 2013, 20:26

Re: Monte Carlo 2014

Post autor: Buzz »

DUN I LOVE pisze:
Buzz pisze:Pomijając ostatnie AO, cóż takiego wielkiego pokazał Wawa aby go już do szlemowych pretendentów upychać?
Dlaczego mamy pomijać AO, kiedy właśnie o zwycięstwie w tym turnieju dyskutujemy? :o :o To jest już dla mnie całkowicie nielogiczne, nawet trochę mnie zdumiewa.
Ponieważ właśnie rozmawiamy o kwestii przypadkowości / nieprzypadkowości tego zwycięstwa. Jak zatem można używać jako argumentu na nieprzypadkowość zwycięstwa w AO, to właśnie zwycięstwo?
MTT - tytuły (13)
Dubaj '15, Dubaj '16, Houston '16, Tokio '16, Brisbane '17, Marsylia '17, Sydney '18, Australian Open '18, Rotterdam '18, Dubaj '18, Lyon '18, Szanghaj '18, Brisbane '19
MTT - finały (16)
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 171281
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: WS czy #1?

Post autor: DUN I LOVE »

Buzz, sam sukces w WS jest swego rodzaju zapisaniem się w historii. Poza tym, czy mi się wydaje, czy w Twojej opinii prawdziwymi mistrzami takich turniejów są ci, którzy aspirują do miana najlepszych w historii?
Buzz pisze:A gdzie tu widzisz sprzeczność? Szlemy od lat wygrywają ci sami zawodnicy, powiedzmy słynne TOP 4, dlaczego? Bo są, czy byli tym TOP 4 i funkcjonowali na innym poziomie, dla takiego Wawrinki niedostępnym. Tak więc w pełni uprawnionym jest osąd, że tytuł Wawrinki był przypadkowy, bo nigdy wcześniej nie zbliżył się do poziomu koniecznego do wygrywania szlemów i raczej nigdy potem też go nie osiągnie. Zakładam, że teraz raczej będziemy mieli do czynienia z pikowanie w dół.
Niestety dla Ciebie, ale zbliżył się. Rok wcześniej w Melbourne przegrał 10-12 po kapitalnym meczu z późniejszym mistrzem turnieju. Kilka miesięcy później także grał 5 setów i był jedną partię od finału US Open. Poza tym od lat regularnie rywalizuje z najlepszymi na świecie, a w całej swojej karierze wygrał ponad 20 meczów z różnymi mistrzami takich turniejów w przeszłości.

Ja cały czas nie widzę tutaj przypadku, kiedy wygrał WS, po drodze wygrywając z największymi w obecnym układzie. Jak słusznie napisano - kontuzje Nadala to pochodna jego stylu gry, przydarzają mu się co jakiś czas, więc z definicji nie są przypadkiem (bo jak przypadkowo może się dziać coś, co występuje regularnie co jakiś czas), nieprawdaż? Mogło się trafić Djokoviciowi w ćwiartce, Berdychowi w połówce czy Nadalowi w finale. Oczywiście, że do końca meczu było bardzo daleko, ale skoro już bazujemy na faktach: w momencie, w którym Rafa poczuł dyskomfort w lędźwiach, to Stan był bliżej wygrania całego meczu. To jest fakt. Nie wiem jaki sens ma rozwodzenie, czy wytrzymałby do końca meczu, skoro pierwszym, który w tym finale nie zniósł obciążeń był Rafa?
MTT - tytuły (27)
2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril

MTT - finały (35)
2023 (3) Waszyngton, Indian Wells M1000, Buenos Aires, 2022 (3) Wimbledon, Miami M1000, Australian Open, 2021 (4) San Diego, Wimbledon, Halle, Genewa, 2020 (2) Paryż-Bercy M1000, Acapulco, 2019 (2) Kitzbuhel, Genewa, 2018 (3) Sankt Petersburg, Stuttgart, Marsylia, 2017 (2) Sztokholm, Indian Wells M1000, 2016 (2) Newport, Rotterdam, 2015 (1) Halle, 2014 (1) Tokio, 2013 (2) Basel, Kuala Lumpur, 2011 (3) WTF, Cincinnati M1000, Rzym M1000, 2010 (2) Basel, Marsylia, 2009 (4) WTF, Stuttgart, Wimbledon, Madryt M1000, 2008 (1) WTF
Awatar użytkownika
Rodżer Anderłoter
Posty: 3852
Rejestracja: 16 maja 2012, 17:29

Re: WS czy #1?

Post autor: Rodżer Anderłoter »

Murray nigdy nie był nr 1, a deklarował większe pragnienie wygrania szlema niż zostania no. 1.
Awatar użytkownika
Rodżer Anderłoter
Posty: 3852
Rejestracja: 16 maja 2012, 17:29

Re: WS czy #1?

Post autor: Rodżer Anderłoter »

Buzz pisze:
Odnośnie Wawrinki, moim zdaniem to nie był / jest zawodnik, który w jakiś szczególny sposób zapisze się w historii tej dyscypliny. Oczywiście zapisał się wygrywając AO, ale to raczej jest jak skok Fortuny w Sapporo. Ale po pierwsze, finał grał z kontuzjowanym zawodnikiem, tak czy inaczej, jakby nie zagrał w 1 secie, do końca meczu było jeszcze baaaaaardzo daleko. A dlaczego nikt nie przytacza jego gry w 3 secie, kiedy mu czaszka zaparowała i niewiele brakowało aby doszło do 5 seta. Przecież takiego Nadala grającego na stojąco powinien ustrzelić w 45 minut nie dając mu ugrać gema. Ale co się działo? Zgłupiał, tak jak czynił to wiele, wiele razy. I to nie tylko on, ale wielu zawodników, którzy przez turniej szli jak burza, w finale dostawali skurczu mózgu i było po zawodach. Trochę inna presja ciąży na zawodniku gdy gra o wejście do finału, a trochę inna gdy walczy o szlema. Historia doskonale to dokumentuje.
Nie odbieram mu tego tytułu i to bez względu na kogo miałby po drugiej stronie siatki, bo akurat postać Nadala nie ma tu nic do rzeczy. Uważam tylko, że mogę tytuł ten traktować w kategoriach przypadku. Piszecie, że zagrał wcześniej 7 meczów, ok, ale na jaki poziom touru trafił? Że mając bodajże 4800 pkt. został nr 3. Patrząc przez pryzmat ostatnich lat, z takim dorobkiem byłby może 6, może 5, to zatem też wyznacza poziom jego przeciwników. Żeby nie było, szacun za mecz z Djokovicem wielki i to akurat Wawie kibicowałem w tamtym meczu.
W którym dokładnie momencie trzeciego :D seta niewiele brakowało do 5 seta w tym finale ?
Poziom touru jest jaki jest. Taki sam dla każdego z zawodników biorących w nim udział.
Awatar użytkownika
Buzz
Posty: 1558
Rejestracja: 22 maja 2013, 20:26

Re: WS czy #1?

Post autor: Buzz »

DUN I LOVE pisze:Buzz, sam sukces w WS jest swego rodzaju zapisaniem się w historii. Poza tym, czy mi się wydaje, czy w Twojej opinii prawdziwymi mistrzami takich turniejów są ci, którzy aspirują do miana najlepszych w historii?
Oczywiście, że taki sukces = miejsce w historii, nazwisko pozostanie w annałach. To nie w mojej opinii prawdziwymi mistrzami takich turniejów są ci, którzy aspirują do miana najlepszych w historii, tylko tak przedstawiają się fakty. Fed, Nadal, Djoko, może w mniejszym stopniu przynajmniej na razie Murray to są zawodnicy, którzy będą uważani za największych tej dyscypliny
Buzz pisze:A gdzie tu widzisz sprzeczność? Szlemy od lat wygrywają ci sami zawodnicy, powiedzmy słynne TOP 4, dlaczego? Bo są, czy byli tym TOP 4 i funkcjonowali na innym poziomie, dla takiego Wawrinki niedostępnym. Tak więc w pełni uprawnionym jest osąd, że tytuł Wawrinki był przypadkowy, bo nigdy wcześniej nie zbliżył się do poziomu koniecznego do wygrywania szlemów i raczej nigdy potem też go nie osiągnie. Zakładam, że teraz raczej będziemy mieli do czynienia z pikowanie w dół.
Niestety dla Ciebie, ale zbliżył się. Rok wcześniej w Melbourne przegrał 10-12 po kapitalnym meczu z późniejszym mistrzem turnieju. Kilka miesięcy później także grał 5 setów i był jedną partię od finału US Open. Poza tym od lat regularnie rywalizuje z najlepszymi na świecie, a w całej swojej karierze wygrał ponad 20 meczów z różnymi mistrzami takich turniejów w przeszłości.
Być może nie doprecyzowałem wyrażenie "zbliżył się". Wielu zawodników, z Wawą włącznie już prawie wygrywało Z Fedem, Nadalem, czy Djoko, ale w ich przypadku od "prawie" do wygranej to są lata świetlne. Przecież wszyscy widzimy, że prawdziwym mistrzostwem jest domknąć mecz grany pod bardzo dużą presją i to właśnie odróżnia tych największych od pozostałych. Wiele było przypadków, gdy jakiś zawodnik grał zaskakująco dobry mecz przeciwko wspomnianym, ale gdy wychodził by serwować po zwycięstwo, wówczas drżącą ręką przegrywał do zera, potem trzy szybkie gemy dla przeciwnika i po marzeniach. A Wawrinka niestety zawsze łapał się do tej grupy słabszych psychicznie. Chwała mu za pokonanie Djoko w SF, ale to są jednak przygody incydentalne.
Rodżer Anderłoter pisze:W którym dokładnie momencie trzeciego :D seta niewiele brakowało do 5 seta w tym finale ?
Poziom touru jest jaki jest. Taki sam dla każdego z zawodników biorących w nim udział.
Sorry, źle to ująłem, ale chyba wiadomo co miałem na myśli.
Poziom touru jest jaki jest, ale to też szczęśliwy przypadek, że zawodnik z taką ilością punktów ląduje na 3 miejscu, gdzie w perspektywie ostatnich lat byłby co najwyżej 5-6. Akurat dla Nadala, czy Djoko, pod względem pozycji rankingowej, poziom touru nie miał większego znaczenia, bo i tak po AO ich pozycje by się nie zmieniły.
MTT - tytuły (13)
Dubaj '15, Dubaj '16, Houston '16, Tokio '16, Brisbane '17, Marsylia '17, Sydney '18, Australian Open '18, Rotterdam '18, Dubaj '18, Lyon '18, Szanghaj '18, Brisbane '19
MTT - finały (16)
Awatar użytkownika
Rodżer Anderłoter
Posty: 3852
Rejestracja: 16 maja 2012, 17:29

Re: WS czy #1?

Post autor: Rodżer Anderłoter »

W ogóle miałeś coś na myśli, bo na 5 set nie było szansy ? W czwartym Staszek normalnie wyserwował mecz i odrobił stratę 0-40 (gdzie tu chwiejna ręka ?) by zamknąć pierwszy set, kiedy jeszcze Nadal grał normalnie. Już pomijając przyczyny, dla których przegrał 3 set, w czwartym zwyciężył nie będąc w żadnym momencie tego seta zagrożonym porażką.
A Nadal wygrywając USO czy Murray wygrywając Wimbledon na jaki poziom touru trafili ? Taki sam. W przeciągu 7 meczy turniejowych top 2 dostaje do ogrania zawodników z tego samego touru co Wawrinka. Co w ogóle skok rankingowy Stasia po AO ma do rzeczy w kwestii przypadkowości wygrania przez niego szlema ? Ranking ma taką postać, bo dwóch graczy (których Staszek w jednym turnieju pokonał) zgarnia prawie wszystkie wysoko punktowane trofea. Taki zastrzyk punktowy w postaci szlema spokojnie wystarczy, żeby wskoczyć na trójkę, gdyż gracze z pozycji 3-8 mają znacznie mniej punktów niż pierwsza dwójka. Pokonanie Djoko przez Stasia nie należy określać incydentalnie. W AO '13, w USO '13 Szwajcar doprowadził do 5 setów, w Australii '13 nie wiele brakowało, żeby wygrał (gdyby miał challenge, mógłby sprawdzić aut, dostać przełamanie i potem serwować na mecz). Dlaczego trzecia z rzędu pięciosetówka (tym razem wygrana) w szlemie z Serbem ma być incydentalna ?
Buzz pisze:Akurat dla Nadala, czy Djoko, pod względem pozycji rankingowej, poziom touru nie miał większego znaczenia, bo i tak po AO ich pozycje by się nie zmieniły.
No i ?
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2014, 15:27 przez Rodżer Anderłoter, łącznie zmieniany 1 raz.
Anula
Posty: 5022
Rejestracja: 26 lip 2011, 21:37

Re: Monte Carlo 2014

Post autor: Anula »

DUN I LOVE pisze:
Anula pisze:Dawid.
Nikt tu nie neguje sukcesu Stasia. Jedynie podkreśla przypadkowośc (fart) o k o l i c z n o ś c i, w jakich to miało miejsce. Można oczywiście zachwycac się pierwszym setem, można nawet udawac , że pozostałych trzech nie było, co w żaden sposób nie zmieni faktu, że po jednej stronie grał zawodnik kontuzjowany, po drugiej nie. Tylko o to chodzi.
Czytając ten twój wpis, jak i 99% na ten temat, można wywnioskować, że Rafa prowadził 6-2 4-0, nagle coś go zabolało i przegrał 6-2 5-7 3-6 4-6. Niestety, było zupełnie odwrotnie. Do momentu, kiedy Nadal nie zdradzał oznak urazu, to Szwajcar był "przy piłce" - miał 1-0 w setach i przewagę przełamania w drugim secie. Można udawać, że było inaczej, co nie zmieni faktu, że było 6-3 *2-1.

Grał jak z nut, więc podnoszenie tego do rangi "przypadku" jest mocno naciągane. Niestety, jest też swego rodzaju specjalności, jaka wielokrotnie była i jest praktykowana.

To, że nie zdradzam Ci, że mnie boli głowa, to nie znaczy, że tak nie jest.

I tak:
Soderling pokonał niepełnosprawnego rywala na RG;
Del Potro pokonał Nadala po przewlekłym urazie;
Murray wygrał z Nadalem na AO, bo Rafie coś dolegało i poddał mecz (pal licho, że zanim Hiszpan zaczął niedomagać, było 0-2 w setach, a Szkot miał odpowiedź niemal na każdą próbę wojownika z Manacor).

Tylko ten Djoković...nie ma się do czego przyczepić. Na dodatek, klaruje w wywiadach, że triumf na RG to dla niego sprawa absolutnie priorytetowa - nie jakiś numer 1. :P

To, że nie zdradzam Ci, że mnie boli głowa, to nie znaczy, że tak nie jest. ;)
Chyba, że masz nadprzyrodzone zdolności diagnostyczne i to jeszcze za pośrednictwem ekranu/monitora. :P
Można również byc głuchym na wypowiedź samego zawodnika, bo o ile sobie przypominam, to kontuzja Rafy nie zaczęła się w czasie meczu, tylko na treningu/rozgrzewce przed finałem.
Ale przecież zawsze można powiedziec, że szuka usprawiedliwienia swojej porażki.
Można, co jak widac, dla jednych istnieje znak równości między meczem dwóch zawodników bez kontuzji, a zawodnikami, z którcyh jeden gra z problemami zdrowotnymi. Dla mnie nie, i nie ma znaczenia kogo dotyczy.

Gdzie napisałm, że Nadal na pewno wygrałby mecz z Wawrinką, grając bez ograniczeń zdrowotnych.?

Nie wiem, czy celowo, czy nie, ale pominąłeś na tej liście Rosola. :P
To błąd nie do wybaczenia. ;-D

Wciąż mam wrażenie, że nadajemy na innych falach. Zauważył to zresztą bardzo słusznie Buzz.
jonathan
Posty: 6546
Rejestracja: 01 sie 2011, 19:49

Re: Monte Carlo 2014

Post autor: jonathan »

Buzz pisze:Ale po pierwsze, finał grał z kontuzjowanym zawodnikiem, tak czy inaczej, jakby nie zagrał w 1 secie, do końca meczu było jeszcze baaaaaardzo daleko. A dlaczego nikt nie przytacza jego gry w 3 secie, kiedy mu czaszka zaparowała i niewiele brakowało aby doszło do 5 seta. Przecież takiego Nadala grającego na stojąco powinien ustrzelić w 45 minut nie dając mu ugrać gema. Ale co się działo? Zgłupiał, tak jak czynił to wiele, wiele razy. I to nie tylko on, ale wielu zawodników, którzy przez turniej szli jak burza, w finale dostawali skurczu mózgu i było po zawodach. Trochę inna presja ciąży na zawodniku gdy gra o wejście do finału, a trochę inna gdy walczy o szlema. Historia doskonale to dokumentuje.
Rozumiem, że ta porażka Nadala jest bolesna dla samego Rafy i jego fanów, bo był murowanym faworytem, a tu spotkał go taki zawód i przynajmniej do RG uciekła mu szansa zrównania się z Samprasem w ilości zdobytych Szlemów, ale analizując tamtego trzeciego seta należałoby jednak zauważyć, że Wawrinka mógł być wyraźnie zmieszany tym, że sytuacja z kontuzją przeciwnika przytrafiła się być może w jego jedynym w życiu finale wielkoszlemowym, i to, gdy poczuł, że może pokonać Nadala dzięki własnej świetnej grze z pierwszego seta. Mówiąc o tym meczu możemy wyciągać jakieś wnioski tylko na podstawie pierwszego seta i początku drugiego, bo gdybać, czy gdyby nie kontuzja szanse Rafy na odrobienie strat i zwycięstwo wynosiłyby np. 60-40, może każdy, tak samo jak ja mogę się zastanawiać, czy Nadal odpadłby już w ćwierćfinale, gdyby Dimitrov grał tak jak Wawrinka. Szwajcara pochwaliłbym nie tylko za pierwszego i początek drugiego seta, ale jeszcze za czwartego. W trzecim dał się chyba nabrać na mowę ciała Nadala, bo ta pokazywała, że to już koniec Rafy, a okazało się, że trzeba było jeszcze go dobić. Stan przez jakiś czas nie wiedział, co ma grać (czy dalej ultra ofensywnie, czy nie), bo nawet kontuzjowany, słabo serwujący i biegający Hiszpan potrafił zagrywać winnery samą ręką. Zresztą nikt nie wie, czy czasem Wawrince nie byłoby łatwiej pokonać Nadala, gdyby ten nie zdradzał oznak kontuzji, zwłaszcza że tamtego dnia wychodziło mu nieporównywalnie więcej niż w poprzednich meczach z nim. Jestem też zdania, że Stan w topowej formie ma więcej argumentów na Rafę niż taki Federer. I dlaczego niby ten zwycięski Szlem Wawrinki był przypadkowy? Szlemy z definicji wygrywa ten, kto przez dwa tygodnie rywalizacji jest najmocniejszy tenisowo, fizycznie i psychicznie. W AO kimś takim był właśnie Stan. Że nie brakowało mu zdrowia, było widać na tle Rafy w finale i w 1/4 z Djokoviciem, a przecież nie każdego stać na podjęcie (i to po raz kolejny) czterogodzinnej walki z Novakiem. Poza tym ten Wawrinka stoczył w przeszłości już wiele meczów z najlepszymi, w zeszłym roku wszedł na obroty Serba, więc po zrobieniu kolejnego kroku naprzód i dzięki szczęściu, które moim zdaniem jest jakąś częścią każdego zwycięstwa w Szlemie, należał mu się taki triumf. Właśnie za ogranie Djokovicia, półfinał z Berdychem i pierwszy set z Nadalem (choć nie tylko). Nie wierzę, że plecy Nadala ucierpiały już podczas rozgrzewki i on sam doprowadził się do tej kontuzji. To najpierw Stan zmusił go do gry na najwyższych obrotach i Hiszpan tego nie wytrzymał. Zauważyłem też, że jako fan Nadala nie tylko przypisujesz porażkę Rafy, ale jeszcze sukces Szwajcara kontuzji. No tak, albo Hiszpan jest obolały, albo to już nie sam tenisista co kiedyś, jak to niektórzy mówią po porażkach z Djokoviciem. Jakie to szczęście, że jest ten Serb i przynajmniej o nim Nadal może powiedzieć, że nie ma niego prostej recepty.
DUN I LOVE pisze:Murray wygrał z Nadalem na AO, bo Rafie coś dolegało i poddał mecz (pal licho, że zanim Hiszpan zaczął niedomagać, było 0-2 w setach, a Szkot miał odpowiedź niemal na każdą próbę wojownika z Manacor).
Wspominałem o tamtym meczu na gorąco podczas finału AO. Oczywiście, że Nadal poddał go, gdy był już przegrany. Rafa miał zwyczajnie dość lania, jakie spuszczał mu wtedy Murray. Było to niehonorowe zachowanie i zasłużenie spotkała go za nie lawina krytyki. Nie wierzę, że Hiszpan nie byłby w stanie dograć tych kilku gemów do końca. Tylko że najprawdopodobniej przegrałby wtedy seta do zera i nie miałby żadnego wytłumaczenia porażki.

Buzz pisze:Dokładnie tak, bo ja w ostatnich postach wypowiadałem się przede wszystkim w sprawie deprecjonowania prestiżu bycia rankingową "jedynką".
Mnie nie interesują Twoje ostatnie posty poza tym, który zacytowałem i który był odpowiedzią na mój wpis. Mówisz, że z uporem coś tam powtarzasz, a ja dalej nie mam pojęcia, dlaczego moje słowa o pozycji w rankingu odniosłeś tylko do miejsca numer jeden. Ale uwielbiam, jak „chlapnę” jakieś jedno zdanie, co staje się potem powodem do wszczęcia takiej dyskusji.
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2014, 16:47 przez jonathan, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
Buzz
Posty: 1558
Rejestracja: 22 maja 2013, 20:26

Re: WS czy #1?

Post autor: Buzz »

Rodżer Anderłoter pisze:W ogóle miałeś coś na myśli, bo na 5 set nie było szansy ? W czwartym Staszek normalnie wyserwował mecz i odrobił stratę 0-40 (gdzie tu chwiejna ręka ?) by zamknąć pierwszy set, kiedy jeszcze Nadal grał normalnie. Już pomijając przyczyny, dla których przegrał 3 set, w czwartym zwyciężył nie będąc w żadnym momencie tego seta zagrożonym porażką.
No chyba w takim razie coś mi się pomieszało, bo myślałem, że pretendent do tytułu, ogrywające wcześniej zdrowego Novaka, grając z przeciwnikiem kontuzjowanym, który w niczym nie przypomina siebie, to raczej powinien gładko go odstrzelić, zostawiając z 3-4 gemami. A dlaczego mamy w tej dyskusji pomijać 3 set, przecież to była kompromitacja ze strony Wawrinki. W 4 secie też go jakoś szczególnie nie zmiażdżył, a 5 set w świetle tego co się działo na korcie jakimś szczególnym zaskoczeniem by nie był.
Nie będę się już rozwodził nad tym kiedy Rafa doznał urazu, ale chyba każdy przyzna, że ukrywanie swojej słabości za symulacją kontuzji to raczej nie jest w jego stylu. Równie dobrze mógł poddać mecz. A zakładam, że dograł go po to żeby koledze nie odbierać do końca satysfakcji z wygranej. Nie jest wiadomym od dziś, że po Nadalu, pomimo niepowodzeń można byłoby spodziewać się gryzienia ziemi aż do ostatniej piłki, co często czynił i często z powodzeniem. Myślę, że nawet po dwóch nieudanych setach nie posunąłby się do symulacji kontuzji, tylko raczej liczyłby, że Wawa nie utrzyma poziomu i wcześniej, czy później pęknie, co z resztą miało miejsce nawet w tamtym meczu.
Rodżer Anderłoter pisze:Co w ogóle skok rankingowy Stasia po AO ma do rzeczy w kwestii przypadkowości wygrania przez niego szlema ? Ranking ma taką postać, bo dwóch graczy (których Staszek w jednym turnieju pokonał) zgarnia prawie wszystkie wysoko punktowane trofea.
Ma i to dużo, bo to akurat tez w pewnym sensie przypadkowość. Wiele ostatnich lat, nawet w okresach dominacji jakiejś dwójki, charakteryzowało się tym, że pierwszych czterech notowanych miało na koncie po 6-7 tys. pkt. A w tym przypadku wystarczyło niecałe 5 aby wyskoczyć na pozycję nr 3. Nie czepiam się tego, takie czasy, podaję to jedynie jako też w pewnym sensie anormalną sytuację.
Rodżer Anderłoter pisze:W AO '13, w USO '13 Szwajcar doprowadził do 5 setów, w Australii '13 nie wiele brakowało, żeby wygrał (gdyby miał challenge, mógłby sprawdzić aut, dostać przełamanie i potem serwować na mecz). Dlaczego trzecia z rzędu pięciosetówka (tym razem wygrana) w szlemie z Serbem ma być incydentalna ?
To mimo wszystko wiele i pewnie doskonale sobie z tego zdajesz sprawę. Z wieloma miał już setowe, a jednak kończyło się standardowo. Pisałem już wcześniej o tym, więc szkoda się powtarzać.
Rodżer Anderłoter pisze: Buzz pisze:
Akurat dla Nadala, czy Djoko, pod względem pozycji rankingowej, poziom touru nie miał większego znaczenia, bo i tak po AO ich pozycje by się nie zmieniły.

No i ?
Czy Ty w ogóle starasz się zrozumieć sens tego co piszę, przecież to nie zagadnienie z fizyki kwantowej. Napisałem to w takim kontekście, że w przypadku Wawy zgarnięcie tytułu AO i dzięki temu uzyskanie niecałych 5 tys. punktów w rankingu (przy akurat takim poziomie touru) pozwoliło mu wskoczyć na pozycję nr 3. W przypadku Nadala i Djoko poziom touru nie miał znaczenia w kwestiach pozycji rankingowych. A wywód ten był odpowiedzią na wcześniejsze pytanie, a wcześniejsze pytanie było wynikiem wcześniejszej odpowiedzi, która była konsekwencją wcześniejszego pytania, itd.

Napisz wprost co starasz mi się udowodnić poza tym, że nie powinno się manifestować swoich poglądów jeśli nie są zgodne z Twoimi.
Anula pisze:Można, co jak widac, dla jednych istnieje znak równości między meczem dwóch zawodników bez kontuzji, a zawodnikami, z którcyh jeden gra z problemami zdrowotnymi. Dla mnie nie, i nie ma znaczenia kogo dotyczy.
Jak widać gdy kwestia tyczy się kontuzjowanego (symulującego) Nadala, znak równości mile widziany, przy odwrotnej sytuacji byłoby, że się Nadalowi fuksnęło, bo przecież Wawa był w gazie, więc bez problemu by go ograł, jak to już wcześniej czynił...0 razy.
MTT - tytuły (13)
Dubaj '15, Dubaj '16, Houston '16, Tokio '16, Brisbane '17, Marsylia '17, Sydney '18, Australian Open '18, Rotterdam '18, Dubaj '18, Lyon '18, Szanghaj '18, Brisbane '19
MTT - finały (16)
Awatar użytkownika
Buzz
Posty: 1558
Rejestracja: 22 maja 2013, 20:26

Re: Monte Carlo 2014

Post autor: Buzz »

jonathan pisze:
Buzz pisze:Ale po pierwsze, finał grał z kontuzjowanym zawodnikiem, tak czy inaczej, jakby nie zagrał w 1 secie, do końca meczu było jeszcze baaaaaardzo daleko. A dlaczego nikt nie przytacza jego gry w 3 secie, kiedy mu czaszka zaparowała i niewiele brakowało aby doszło do 5 seta. Przecież takiego Nadala grającego na stojąco powinien ustrzelić w 45 minut nie dając mu ugrać gema. Ale co się działo? Zgłupiał, tak jak czynił to wiele, wiele razy. I to nie tylko on, ale wielu zawodników, którzy przez turniej szli jak burza, w finale dostawali skurczu mózgu i było po zawodach. Trochę inna presja ciąży na zawodniku gdy gra o wejście do finału, a trochę inna gdy walczy o szlema. Historia doskonale to dokumentuje.
Rozumiem, że ta porażka Nadala jest bolesna dla samego Rafy i jego fanów, bo był murowanym faworytem, a tu spotkał go taki zawód i przynajmniej do RG uciekła mu szansa zrównania się z Samprasem w ilości zdobytych Szlemów, ale analizując tamtego trzeciego seta należałoby jednak zauważyć, że Wawrinka mógł być wyraźnie zmieszany tym, że sytuacja z kontuzją przeciwnika przytrafiła się być może w jego jedynym w życiu finale wielkoszlemowym, i to, gdy poczuł, że może pokonać Nadala dzięki własnej świetnej grze z pierwszego seta.
Byłbym głupcem i hipokrytą pisząc, że tamta porażka nie była przykra i bardzo ubolewam, że tak się stało. Pisałem już o tym.
Natomiast Wawrinka jako zawodowiec i wielki tego sportu, walczący o wygranie szlema nie powinien być zmieszany taką sytuacją i ulegać emocjom z tym związanym. Dwa dni wcześniej wytrzymał presję i ograł Djokovica, więc kontuzjowanego Nadala powinie ograć z palcem... A widząc przeciwnika w takim stanie tym pewniej powinien go dobić, a nie dostawać zawrotów głowy.
A co byś powiedział gdyby Wawrinka przegrał ten finał, zwaliłbyś winę na Nadala?
jonathan pisze:Zauważyłem też, że jako fan Nadala nie tylko przypisujesz porażkę Rafy, ale jeszcze sukces Szwajcara kontuzji.
Akceptuję wynik meczu, ale pozostawiam znak zapytania, bo to nie był klasyczny przebieg meczu, jak np. Wawrinki z Djokovicem.
jonathan pisze:Mnie nie interesują Twoje ostatnie posty poza tym, który zacytowałem i który był odpowiedzią na mój wpis. Mówisz, że z uporem coś tam powtarzasz, a ja dalej nie mam pojęcia, dlaczego moje słowa o pozycji w rankingu odniosłeś tylko do miejsca numer jeden.
Myślę, że w ogóle moje opinie Cię nie interesują, a zaczynam wątpić czy w ogóle je czytasz?
MTT - tytuły (13)
Dubaj '15, Dubaj '16, Houston '16, Tokio '16, Brisbane '17, Marsylia '17, Sydney '18, Australian Open '18, Rotterdam '18, Dubaj '18, Lyon '18, Szanghaj '18, Brisbane '19
MTT - finały (16)
Anula
Posty: 5022
Rejestracja: 26 lip 2011, 21:37

Re: WS czy #1?

Post autor: Anula »

Buzz pisze:...
Jak widać gdy kwestia tyczy się kontuzjowanego (symulującego) Nadala, znak równości mile widziany, przy odwrotnej sytuacji byłoby, że się Nadalowi fuksnęło, bo przecież Wawa był w gazie, więc bez problemu by go ograł, jak to już wcześniej czynił...0 razy.
Sądzę, że już zorientowałeś się, że Nadal nigdy z kontuzją nie grał. To zawsze jest symulowanie, chociaż z drugiej strony, zdaniem niektórych forumowiczów sam jest sobie tym kontuzjom winny. ;) :P

Jonathanie, jeśli oceniasz sprawę kontuzji zawodnika miernikiem swojej wiary, to ja nie mam więcej pytań.

Dalszą dyskusję uważam za bezcelową. :P
Awatar użytkownika
Robertinho
Posty: 44267
Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13

Re: WS czy #1?

Post autor: Robertinho »

Szkoda, bo liczyłem, że jeszcze bardziej odlecicie w kosmos. :D
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
jonathan
Posty: 6546
Rejestracja: 01 sie 2011, 19:49

Re: Monte Carlo 2014

Post autor: jonathan »

Buzz pisze:Natomiast Wawrinka jako zawodowiec i wielki tego sportu, walczący o wygranie szlema nie powinien być zmieszany taką sytuacją i ulegać emocjom z tym związanym. Dwa dni wcześniej wytrzymał presję i ograł Djokovica, więc kontuzjowanego Nadala powinie ograć z palcem... A widząc przeciwnika w takim stanie tym pewniej powinien go dobić, a nie dostawać zawrotów głowy.
A co byś powiedział gdyby Wawrinka przegrał ten finał, zwaliłbyś winę na Nadala?
Powodem tego, że Wawrince „zagotowała się czaszka” nie było to, że stanął przed szansą na wygranie Szlema, tylko coś bardziej obiektywnego – kontuzja Nadala. To z nią miała związek słabsza gra Stana, bo to bardzo niekomfortowa sytuacja, która wytrąca z rytmu i może przekreślić przedmeczowe założenia, zwłaszcza że rywal wciąż potrafił jakoś tam biegać i kąśliwie odgrywać, a samemu rozgrywało się swój pierwszy finał Szlema. Nie będę zachodził w głowę, czy obwiniałbym za coś Nadala, bo przecież Rafa nie mógł wygrać tego meczu. On od momentu kontuzji pewnie wiedział, że to już koniec jego szans. Zdaje się, że zakomunikował to nawet wujkowi Toniemu. Trzeciego seta zgarnął tylko siłą woli i dzięki mętlikowi w głowie Wawrinki. W czwartym wystarczyło, że Szwajcar przyłożył sobie palec do głowy i ogarnął się mentalnie i było po wszystkim. Ale widzę, że dla Ciebie (oczywiście jako fana Nadala) ważniejsza jest postawa Stana w trzecim secie niż w pierwszym i na początku drugiego, kiedy poczynał sobie z normalnie biegającym Rafą jak nigdy. To drugie to też był przypadek?
Awatar użytkownika
Rodżer Anderłoter
Posty: 3852
Rejestracja: 16 maja 2012, 17:29

Re: WS czy #1?

Post autor: Rodżer Anderłoter »

Buzz pisze:No chyba w takim razie coś mi się pomieszało, bo myślałem, że pretendent do tytułu, ogrywające wcześniej zdrowego Novaka, grając z przeciwnikiem kontuzjowanym, który w niczym nie przypomina siebie, to raczej powinien gładko go odstrzelić, zostawiając z 3-4 gemami. A dlaczego mamy w tej dyskusji pomijać 3 set, przecież to była kompromitacja ze strony Wawrinki. W 4 secie też go jakoś szczególnie nie zmiażdżył, a 5 set w świetle tego co się działo na korcie jakimś szczególnym zaskoczeniem by nie był.
Gdzie Ty tam widziałeś jakieś chociażby zalążki 5-go seta ? Prawie w każdym gemie serwisowym czwartego seta Nadal bronił dwóch breakpointów. Staś poza tym gemem tuż po pierwszym przełamaniu w 4 secie był nie do ruszenia w przy swoim serwisie. Pierwszy set to była normalna wyrównana gra z obu stron. Drugi set gładko dla Szwajcara. W trzecim trochę się podpalił i przegrał głównie przez własne błędy(nie mówiąc o tym, że Wawa też zaczął grać mniej intensywnie),z resztą przyczyny porażki w 3 secie ładnie opisał Jonathan w poście wyżej. Czwarty prawie cały pod kontrolą. No ale jeśli według Ciebie posiadanie meczowych ( o czym dalej piszesz) nie zbliża do sukcesu w meczu, to wygrana w Stasia z kontuzjowanym Nadalem w czterech setach, to żadne zwycięstwo :D .

Buzz pisze:Ma i to dużo, bo to akurat tez w pewnym sensie przypadkowość. Wiele ostatnich lat, nawet w okresach dominacji jakiejś dwójki, charakteryzowało się tym, że pierwszych czterech notowanych miało na koncie po 6-7 tys. pkt. A w tym przypadku wystarczyło niecałe 5 aby wyskoczyć na pozycję nr 3. Nie czepiam się tego, takie czasy, podaję to jedynie jako też w pewnym sensie anormalną sytuację.
O przypadkowości to można by mówić, gdyby wygrał tylko z resztą touru nie pokonując po drodze dwójki, która ma w posiadaniu lwią część punktów.
Buzz pisze:To mimo wszystko wiele i pewnie doskonale sobie z tego zdajesz sprawę. Z wieloma miał już setowe, a jednak kończyło się standardowo. Pisałem już wcześniej o tym, więc szkoda się powtarzać.
Z kim miał setowe ? Jeśli posiadanie piłek meczowych i serwowanie po mecz, to wciąż wiele mniej niż wygranie meczu, to co tak obszernego znajduje się jeszcze pomiędzy ? Rzeczywiście zacięte pięciosetówki w dwóch poprzednich spotkaniach nie świadczą o niczym i w przypadku prób prognozowania tego co zajdzie w trzecim meczu można śmiało obstawiać rower trójkołowy dla Serba. Równie dobrze Wawrinka mógłby przegrać te dwa poprzednie mecze do zera. Różnicy nie ma.

Buzz pisze: Czy Ty w ogóle starasz się zrozumieć sens tego co piszę, przecież to nie zagadnienie z fizyki kwantowej. Napisałem to w takim kontekście, że w przypadku Wawy zgarnięcie tytułu AO i dzięki temu uzyskanie niecałych 5 tys. punktów w rankingu (przy akurat takim poziomie touru) pozwoliło mu wskoczyć na pozycję nr 3. W przypadku Nadala i Djoko poziom touru nie miał znaczenia w kwestiach pozycji rankingowych. A wywód ten był odpowiedzią na wcześniejsze pytanie, a wcześniejsze pytanie było wynikiem wcześniejszej odpowiedzi, która była konsekwencją wcześniejszego pytania, itd.
:facepalm: Jakiego wcześniejszego pytania ?
Buzz pisze:... że nie powinno się manifestować swoich poglądów jeśli nie są zgodne z Twoimi.
:facepalm: Gdzie ja coś takiego napisałem ?
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 73 gości