Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA.
Wujek Toni pisze:I trudno mieć o cokolwiek pretensje do Novaka, bo w moim odczuciu on jest z tej trójki zdecydowanie najnormalniejszy, więc naturalnie trudno rywalizować mu z parą psychopatów.
+1000
Nawet chciałem coś podobnego dzisiaj napisać.
MTT bilans finałów (17-26)
W: Queen's Club 13, Monte Carlo 14, Australian Open 15, Nottingham 15, Chennai 16, Rio de Janeiro 17, Wiedeń 17, Acapulco 18, Madryt 18, Queen's Club 21, Cincinnati 21, Indian Wells 21, World Tour Finals 21, s-Hertogenbosch 22, Roland Garros 23, Astana 23, Hong Kong 24
F: Auckland 14, Miami 14, Roland Garros 14, Waszyngton 14, World Tour Finals 14, Rio de Janeiro 15, US Open 15, Estoril 16, Pekin 17, Rio de Janeiro 18, Monte Carlo 18, Rzym 18, Lyon 18, Metz 18, Hamburg 20, Madryt 21, St. Petersburg 21, Adelajda-2 22, Buenos Aires 22, Rio de Janeiro 22, Cincinnati 22, Astana 22, Rio de Janeiro 23, Bastad 23, Rio de Janeiro 24, Dubaj 24
Mówicie o facecie, który czystą orką był w stanie zniwelować gigantyczną przewagą techniczną jednego, a atletyczną drugiego "psychopaty". Facecie, który wyciągał przegrane mecze w najwyższych fazach WS, nie tracąc wiary w zupełnie krytycznych momentach i który miał w oczach szaleństwo i rządzę mordu, przy których Hannibal Lecter wydaje się niegroźnym gimbusem. Facecie, który wierzy w magiczne diety, bransoletki, "podejście holistyczne" i współpracuje od lat z ewidentnym szarlatanem. Jeśli ktoś z Fap ma lekki ryś świra i w dużej mierze dzięki temu rysowi wygrał dużo więcej, niż patrząc na jego realny potencjał powinien, to jest to Nole.
Tylko to ma swoją cenę: złe decyzje, które odbijają się na jego zdrowiu i formie, wypalenie mentalne.
Oczywiście odbijam piłeczkę w dużej mierze dla sportu, bo nie mam dla swoich tez jakiegoś wielkiego materiału dowodowego. Ale jak czytam o "normalności" Djokovica, to nie wiem, czy leci z nami pilot. Normalnymi typami, jak na tak wybitnych sportowców, to byli Roddick, czy Safin. Dość normalny wydaje się Murray. Ale, jak wspomniałem, upierać się jakoś zasadniczo nie będę.
I przedstawione przez Ciebie fakty, według mnie, dowodzą właśnie prawdziwości postawionej tezy. Bo Serb po kilku latach takich praktyk skończył z urazem i całkowitym wypaleniem zawodowym, podczas gdy tamte świry mając i tak zaklepane miejsce jako dwójka najlepszych grajków w historii walczą po 4 godziny na pełnym słońcu z Del Potrami tego świata w zupełnie nieistotnym Mastersie, albo mając wygrany sezon startują gdzie się da, żeby tylko zaspokoić swoją żądzę.
"Zabrałem kiedyś Rafaela wraz z Pico Monaco na ryby. Pamiętam, że chłopcy niezwykle radowali się na myśl o spędzeniu w taki sposób tamtego poranka - lato miało się już ku końcowi i była to jedna z ostatni okazji, by złowić kilka moren przed zamknięciem sezonu. Przypominam sobie bardzo dokładnie moment, gdy Rafael próbował po raz pierwszy zarzucić swoją wędkę , siedząc na skraju barki. Samą czynność wykonał nienagannie - widać było gołym okiem, że chłopak ma do wędkarstwa talent i czerpie z niego wielką przyjemność. Mimo to nie omieszkałem zbliżyć się do mojego bratanka, po czym chwyciłem go dosyć łagodnie, acz pewnie za muskularne prawe ramię, którym to przed chwilą zarzucił energicznie żyłkę wraz ze spławikiem i rzekłem: 'Którą ręką Cię uczyłem?'" Toni Nadal, Życie moje
Przecież to Djokovic od sezonu 2007 grał przez dekadę absolutnie wszędzie. To Djokovic nabijał tytuły w jakichś Dubajach, czy innych Azjach. Federer tankuje od sezonu 2006(!), Nadal co chwila ma jakąś "kontuzję", które niestety uniemożliwia mu grę w turniejach, w których grać nie chce.
Nie bez powodu zareagowałem takim oburzeniem na start Rogera w Rotterdamie. Aczkolwiek już za chwilę ten sam Federer odpuszcza CAŁY sezon ziemny, oddając Nadalowi wpływ na ranking. Nie wiem, jak można jednocześnie forsować tezę o zajechaniu Serba, do którego sam doprowadził morderczą polityką startową, twierdząc zarazem, że to sympatyczny, zupełnie normalny chłopaczyna. Nie gra, po słabsza kość pękła. Jakby mógł, to by dalej tłukł turniej za turniejem.
Przecież od 2011 Djoković grał Szlemy, Mastersy + Dubai i Pekin(nie zawsze oba). To, że robił SF/F niemalże w każdym turnieju, zasługuje na odrębny temat.
"Zabrałem kiedyś Rafaela wraz z Pico Monaco na ryby. Pamiętam, że chłopcy niezwykle radowali się na myśl o spędzeniu w taki sposób tamtego poranka - lato miało się już ku końcowi i była to jedna z ostatni okazji, by złowić kilka moren przed zamknięciem sezonu. Przypominam sobie bardzo dokładnie moment, gdy Rafael próbował po raz pierwszy zarzucić swoją wędkę , siedząc na skraju barki. Samą czynność wykonał nienagannie - widać było gołym okiem, że chłopak ma do wędkarstwa talent i czerpie z niego wielką przyjemność. Mimo to nie omieszkałem zbliżyć się do mojego bratanka, po czym chwyciłem go dosyć łagodnie, acz pewnie za muskularne prawe ramię, którym to przed chwilą zarzucił energicznie żyłkę wraz ze spławikiem i rzekłem: 'Którą ręką Cię uczyłem?'" Toni Nadal, Życie moje
Tak dla porównania. Wszedłem w staty bez żadnych założeń, wręcz zdawało mi się, że Nadal przez te południowoamerykańskie kurniki będzie miał więcej na liczniku.
Jak się komuś chce, może sprawdzić, ile u Nadala jest w tym spotkań na cegle, w tym wygranych in straight-sets.
Żeby była jasność, te staty nic nie udowadniają, różnica jest praktycznie żadna. Acz procentowy udział hardu u Novaka z pewności znacznie większy. Niemniej jestem zdania, że patrząc na budowę Serba i jego styl gry, oraz biorąc po uwagę, ile stoczył zaciętych pojedynków, to w tych liczbach kryje się wyjaśnienie obecnego stanu Djoko.
Nie jestem co prawda pewny i nie chce mi się sprawdzać, ale przypuszczam, że Federer w latach 2007-2017 rozegrał więcej spotkań niż w/w dwójka. Szwajcar również bierze udział w większej liczbie spotkań pokazowych. Tylko, że to jedynie liczby, gdybyśmy mieli zastanawiać się nad energią jaką wkłada Rafa z Novakiem a jaką Roger to spotkania tego ostatniego musielibyśmy podzielić przez dwa.
Gdybym miał obstawiać kto zajedzie się pierwszy, czy Djoko czy Rafa to grałbym na tego drugiego, moim zdaniem styl gry Serba był bardziej oszczędny, a Serb był bardziej elastyczny i wygimnastykowany od Rafy.
Tylko spójrz na budowę panów. Oczywiście Nadal płaci za swoją obudowę mięśniową częstszymi urazami aparatu ruchu, jednak typowe urazy tenisowe raczej go omijały dotąd. U Novaka odwrotnie.
Kolejna rzecz, to jakość tych startów. U Rafy dużą część to ceglane paziowanie gamoni, oczywiście, to go kosztuje, ale jednak wyniszcza mniej, iż intensywne starty na hard.
A Feda też tu potem wrzucę, tylko jednak u niego już od sezonu 2014 możemy zaobserwować dążenie do znacznego skracania gry i unikania długich wymian, a już od powroty w ubiegłym roku, stało się to wręcz głównym priorytetem w tenisie Szwajcara.
Co do psychiki Djokovicia, zgadzam się z Wujkiem. Jest normalniejszy od pozostałej dwójki, oczywiście owa "normalność" istnieje tylko w ściśle wyselekcjonowanym kontekście, bo w porównaniu do przeciętnego "-icia", pracującego na poczcie pod Belgradem, chłop wciąż jest konkretnym świrem.
Jednak psychologicznie rzecz rozpatrując, jego zwrot w kierunku czarnej magii i fascynacja czarnoksiężnikiem ( :d ) dowodzi jednak mniejszej "psychopatii" niż u pozostałej dwójki. Dowodzi tego, że Serb jednak nie wytrzymał nie tylko fizycznie, ale też psychicznie narzuconego samemu sobie trybu życia. Podobnie jak zwykły człowiek idzie do wróżki czy innego znachora, nie radząc sobie z codziennymi przeciwnościami i starając się znaleźć "łatwiejszą" drogę, tak i Nole to zrobił. W obliczu wyrzeczeń i poświęceń, jakimi okupił lata skutecznej walki z Fedalem, potrzebował duchowej ucieczki i emocjonalnego podparcia w czymś zewnętrznym i znalazł je w czarodziejskich kulkach.
Natomiast ci dwaj to faktycznie już psychopaci w stopniu zaawansowanym i wydaje się, że mogą tak w nieskończoność ciągnąć ten tryb przeplatania sezonów odpoczynkowych i tych, w których stukają na luzie 2 WS i wyżynają się o Mastersa nr 500. Być może Nole jeszcze na dobre wróci do tego i okaże się, że nie jest od Fedala wcale wiele mniej psychopatyczny, ale jak na razie wydaje się, że jednak go trochę za sobą pozostawili, nie tylko tenisowo.
Też się skłaniam do interpretowania mistycznych zamiłowań Serba jako formy swojego rodzaju eskapizmu, w dodatku Djoković nie krył się nigdy ze swoją religijnością (nie wiem jak daleko posuniętą), więc skłonności do poszukiwania ukojenia czy inspiracji w świecie metafizycznym istniały u niego od zawsze. Wszyscy solidarnie i bardzo często zapominamy, jak absurdalnych wyrzeczeń wymaga kariera sportowca na takim poziomie. Oczywiście nie mam zamiaru żałować tych multimiliarderów, zwracam jedynie uwagę na okoliczności gromadzenia ich fortun.
"Zabrałem kiedyś Rafaela wraz z Pico Monaco na ryby. Pamiętam, że chłopcy niezwykle radowali się na myśl o spędzeniu w taki sposób tamtego poranka - lato miało się już ku końcowi i była to jedna z ostatni okazji, by złowić kilka moren przed zamknięciem sezonu. Przypominam sobie bardzo dokładnie moment, gdy Rafael próbował po raz pierwszy zarzucić swoją wędkę , siedząc na skraju barki. Samą czynność wykonał nienagannie - widać było gołym okiem, że chłopak ma do wędkarstwa talent i czerpie z niego wielką przyjemność. Mimo to nie omieszkałem zbliżyć się do mojego bratanka, po czym chwyciłem go dosyć łagodnie, acz pewnie za muskularne prawe ramię, którym to przed chwilą zarzucił energicznie żyłkę wraz ze spławikiem i rzekłem: 'Którą ręką Cię uczyłem?'" Toni Nadal, Życie moje
Popatrz, a ja myślałem, że to zwykła głupota i Novak dając się robić w konia jakiemuś clownowi, wykazuje znaczące deficyty intelektualne. A tymczasem to eskapizm i pragnienie mistycyzmu jego uduchowionej osobliwości.
Aczkolwiek po ostatnio widzianych na forum opisach doznań i rytuałów religijnych, po raz kolejny przekonałem się, jak osamotniony jestem w swoim racjonalizmie.
W sumie to coś w tym jest co Wujek pisze IMO.
Odkąd Federer ogarnął 20, a Serb został z 12 WS, wyprzedzenie go stało się mało prawdopodobne dla Serba.
Kryzys ND zaczął się momentalnie po ogarnięciu RG 2016, jakby osiągnął wszystko, co chciał i nie był w stanie znaleźć czegoś, co by go nadal napędzało. W sumie nic niezywykłego, czy jesteś 3 czy 6 w historii pod względem WS, to w końcu nie jest aż taka wielka różnica.
Ten cały Pepeusz był już chyba trochę wcześniej w boksie, po prostu potem Novak, być może, zrobił się bardziej podatny na jego wpływ. Sytuacja jest tutaj także o tyle skomplikowana, że w rodzinie Djoko wierzą, że Imaz pomógł wyciągnąć brata Nole z depresji, więc i wiara w to i wdzięczność mogą się na siebie nakładać. Jakiś czas wcześniej mówiło się także o jakiejś pobocznej miłostce Kuku i to też mogło zmienić finalnie jego podejście czy priorytety.
Może się jeszcze ogarnie, jak z Vajdą znajdzie znowu wspólny język albo ten mu kogoś poleci.
Ostatnio zmieniony 10 kwie 2018, 17:31 przez Del Fed, łącznie zmieniany 1 raz.
Rafael Nadal, to zło, zgoda? PS. Nie ma zgody na brak zgody.
Tak naprawdę to, że przyszedł kryzys nie jest niczym nadzwyczajnym, w końcu musiał przyjść, czy to mentalny czy fizyczny to w sumie bez większego znaczenia. Stracił motywacje po ogarnięciu RG i wcale mnie to nie dziwi, przeszedł bardzo długą drogą by to ogarnąć, nawet dłuższą niż Federer moim zdaniem, ale dla Federera celem nadrzędnym było pobicie rekordu Samprasa, więc nadal był mocno zmotywowany. Jednak kiedy Szwajcar tego to dokonał to udokumentował to jeszcze jednym tytułem i też mocno sie opuścił, co prawda nie aż tak jak Serb, ale umówmy się, że to jednak inna jest skala talentu.
Pytanie czy jeśli zdrowie pozwoli to odzyska Novvak motywacje, jeśli tak to nie widzę przeszkód do kolejnego zrywu. Federera już nie prześcignie ani nie dogoni, ale możliwe, że chęć powrotu do wygrywania po dwóch suchych latach powróci.
Ja nie będę uważał Dkoko za normalniejszego, bo szuka pomocy w czynnikach nieracjonalnych, w przeciwieństwie do Federara, który sprawia wyraźnie racjonalnego, oraz chyba ogólnie dość obojętnego Nadala.
Ja wiem, czy powierzchowna... Mnie po prostu tłumaczenie na zasadzie "Novak jest w miarę normalny, stracił motywację bo mu rekordy odjechały", jest nie dość, że wewnętrznie sprzeczne, to jeszcze niezbyt mi pasuje do postawy Serba. A ja naprawdę wierzę, że gra w tenisa to jest jedna z dwóch aktywności, w takcie których człowiek pokazuje prawdę o sobie... Ale spór jest czysto akademicki i mogę przyjąć to, co napisał Delu.
Trochę dyskusja zdążyła już pójść w innym kierunku, ale mnie chodziło właśnie o to wychodzenie z kryzysów. Bo w trakcie dominacji raczej każdy z tych wielkich (niezależnie w jakim sporcie); no może z wyłączeniem cudownych dzieci, które szczyt formy osiągają w wieku dwudziestu lat, a za 5 są już de facto na emeryturze; przejawia jakieś oznaki "choroby psychicznej".
Ale dopiero wtedy, kiedy zaczyna iść trochę gorzej, kiedy gość robi się coraz starszy i coraz częściej coś tam pobolewa, można zauważyć różnicę. I z jednej strony mamy Federera, który po słabiutkim 2013, mając już wszystko wygrane i mogąc już właściwie stawiać nogę po drugiej stronie rzeki, zabiera się do pracy i zalicza spektakularny powrót. A żeby tego było mało, 3 lata później, w wieku 35 lat, po pierwszej poważniejszej kontuzji w karierze, znów nie zamierza odpuszczać, wraca i wygrywa 3 Szlemy. Teraz ma 37 lat, ale jestem pewien, że sytuacja by się powtórzyła (nie wiem, czy wyniki też, niemniej Fed byłby zwarty i gotowy do walki), gdyby zaszła taka potrzeba. A jeśli nie zajdzie, to będzie grał do czterdziestki, walcząc na całego, odwracając mecze z Filipami Krajinovicami tego świata w trzeciej rundzie Montrealu.
Nadul z kolei (wiadomo, nie jest aż tak źle jak mówią, ale nie wierzę, że wszystko zmyślają) zmaga się z urazami, niby ciągle go coś boli, ma te swoje słabsze sezony, ale podobnie jak szwajcarski kolega ani myśli odpuszczać. Tu zrobi chwilę przerwy, tu przegra z kimś niżej notowanym, jednak koniec końców od czternastu sezonów siedzi w topie, rokrocznie zamiata cegłę i jak miał kończyć karierę przed trzydziestką, tak teraz zanosi się na odbijanie co najmniej przez kolejne 3-4 sezony.
Djoko z kolei wygląda na faceta, który jeśli dalej będzie przegrywał, a łokieć nie przestanie go boleć, to zwyczajnie da sobie spokój za rok, może dwa. Nie będzie rozpaczliwych prób, kilkumiesięcznych przerw, zarzynania się w offseason, po to, żeby wygrać z dwie pięćsetki, mastersa i może ulubionego Szlema (pamiętajmy, że w normalnych okolicznościach mniej więcej tyle dałyby zrywy Fedala). Ma żonę, dzieci, jakieś zainteresowania, chyba zwyczajnie mógłby żyć bez odbijania piłki rakietą do momentu aż odpadną mu nogi. Z Murrayem jest chyba podobnie.
A Nadal i Fed to właśnie tacy psychopaci (idealnie określił to wujek), ludzie uzależnieni od wygrywania albo obsesyjnie zakochani w samym tenisie, którzy mieliby poważne problemy, gdyby ktoś nagle odciął im dostęp do ich narkotyku. Ale to chyba cechuje wszystkich największych sportowców, jak człowiek przypomni sobie takiego Jordana albo popatrzy na Cristiano Ronaldo, to tam też nie mamy do czynienia z całkowicie normalnymi ludźmi.
MTT bilans finałów (17-26)
W: Queen's Club 13, Monte Carlo 14, Australian Open 15, Nottingham 15, Chennai 16, Rio de Janeiro 17, Wiedeń 17, Acapulco 18, Madryt 18, Queen's Club 21, Cincinnati 21, Indian Wells 21, World Tour Finals 21, s-Hertogenbosch 22, Roland Garros 23, Astana 23, Hong Kong 24
F: Auckland 14, Miami 14, Roland Garros 14, Waszyngton 14, World Tour Finals 14, Rio de Janeiro 15, US Open 15, Estoril 16, Pekin 17, Rio de Janeiro 18, Monte Carlo 18, Rzym 18, Lyon 18, Metz 18, Hamburg 20, Madryt 21, St. Petersburg 21, Adelajda-2 22, Buenos Aires 22, Rio de Janeiro 22, Cincinnati 22, Astana 22, Rio de Janeiro 23, Bastad 23, Rio de Janeiro 24, Dubaj 24