Sztuka kibicowania

Obrazek
Awatar użytkownika
Jacques D.
Posty: 7255
Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Jacques D. »

DUN I LOVE pisze:
Mario pisze:I tak byłem w szoku, że kiedyś interesowałeś się piłką nożną.
Szok to mało powiedziane. Największe zaskoczenie 2015.
Rozumiem sugestię. A potem będzie, że kategorii w plebiscycie za dużo. :P
RA, dzięki.
Awatar użytkownika
Lucas
Moderator
Posty: 27011
Rejestracja: 04 cze 2014, 21:45

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Lucas »

Aleś mnie zaskoczył z tą piłką, Przemku. Do tego byłeś fanem Juventusu, od teraz jesteśmy rodziną :D.

Od siebie mogę dodać, że nawet jeśli Nadal zakończy karierę będę oglądać tenis. To dlatego, że życie nie znosi pustki i na pewno prędzej czy później przyjdzie ktoś kto spowoduje, że będę chciał mu kibicować. Tak jak napisał Sławek pierwsza miłość jest jedna, ale to nie znaczy, że nie można zakochać sie ponownie. Pewnie znów będzie to w moim wykonaniu oglądanie ze względu na osobę, a nie dyscyplinę jako taką, ale z tenisem nie zamierzam się rozstawać.

Jako kibic piłkarski przeżyłem zakończenie karier kilku graczy, których lubiłem, ale nie przestałem kibicować Juve, pojawiły się i będą się pojawiać nowe postacie, które zastąpią stare. Za chwilę karierę zakończy Buffon (osobiście mój ulubiony zawodnik), ale to nie znaczy, że odejdę od Juve. Wiadomo, że będzie jakiś zgrzyt, bo się człowiek przyzwyczaił do tego, że to Gigi stoi w bramce, ale trzeba będzie zaakceptować kolej rzeczy. Tevezowi udało się kupić kibiców, choć zastępował Del Piero, także próżni nie ma, zawsze będzie ktoś nad kim warto się zatrzymać. Poza tym gdybym nie oglądał tenisa to pewnie ograniczyłbym obecność tutaj, a tego nie chce :D. Myślę, że potrafię docenić fajny mecz nawet jak nie ma w nim Nadala, łatwiej mi jest w WTA, bo tam nie ma jednej zawodniczki, która jest u mnie ponad resztą więc nie ma też odwiecznych wrogów i można kibicować każdemu po trochę.

Mam swój ulubiony klub, ale lubię oglądać piłkę w każdym wydaniu, problemem jest chyba brak czasu. Doba ma 24 godziny, więc człowiek nie jest w stanie zobaczyć wszystkiego co by chciał. Żeby ogarnąć takie AO trzeba by było wziąć urlop z pracy i nie spać 2 tygodnie, często jest to niemożliwe, więc dokonuje się selekcji. Wiadomo, że wtedy w pierwszej kolejności idą sympatie, a potem pozostałe mecze.

Jeśli myślałeś, że po końcu Nadala się mnie pozbędziesz to się nie uda :D :mrgreen: :] , zostaje w tenisowym światku, nawet bez Hiszpana :).
“I doubt about myself, I think the doubts are good in life. The people who don’t have doubts I think only two things: arrogance or not intelligence.”- Rafa Nadal

"There are other tournaments in which I would like to win. However, in the end, trophies are just pieces of metal. The main thing that I took from tennis is love. She will remain with me forever, and I am sincerely grateful for this “ - David Ferrer
Awatar użytkownika
Robertinho
Posty: 44260
Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Robertinho »

Jacques D. pisze:Naprawdę jest aż tak fatalnie i każdą ironię/autoironię trzeba oznaczać stosownym emotikonem, bo sam tekst już nawet dorosłym ludziom nie wystarcza do właściwego zrozumienia?
Nie, jest znacznie gorzej. Ja odpuściłem, bo redagowanie godzinami tekstu tak, żeby na pewno każdy zrozumiał go zgodnie z intencjami, to syzyfowa praca.
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Awatar użytkownika
Jacques D.
Posty: 7255
Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Jacques D. »

Lucas pisze:Za chwilę karierę zakończy Buffon (osobiście mój ulubiony zawodnik)
Proste. Zaraz po nim zaś del Piero i Nedved. :P

Odnośnie sztuki kibicowania jeszcze. Parędziesiąt postów temu Dawid pisał o fatalnym losie miłośników "wielkich rywalizacji" - o tym, że dopingowanie jednego automatycznie oznacza niechęć do drugiego. W pełni zgadzam się z tą wypowiedzią i jest to, jak sądzę, jeden z głównych powodów, dla których w żadną z tego typu rywalizacji nie potrafiłem się nigdy zaangażować.O ile w przypadku śmiesznie napompowanej "rywalizacji" RF-RN (oglądałem wszystkie ich mecze i z nielicznymi chlubnymi wyjątkami prawdziwej, obustronnej rywalizacji było tam jak na lekarstwo) sprawa jest prosta, bo stereotypowy wręcz kontrast pomiędzy ich stylami w zasadzie wymusza stanięcie po jednej ze stron barykady, o tyle w przypadku rywalizacji Agassi - Sampras np. nie jest to już takie oczywisty. Dla mnie np. obaj grali ciekawy tenis, różny, ale mający wiele wspólnych zalet. Dlaczego miałbym odczuwać niechęć do jednego z nich? A tego typu rywalizacje i angażowanie się w nie niestety trochę taką niechęć z góry zakłada.
Tego typu podejście do kibicowania premiuje również tak popularne i wysoko stawiane dzisiaj "czyste emocje", przyćmiewa zaś dwa inne aspekty obcowania z dyscypliną - w mojej ocenie, w przypadku tenisa, kluczowe.
Raz - znika nam wtedy z oczu ludzki wymiar tenisa, który jest w nim - jako że to dyscyplina indywidualna - kwintesencjonalny. Gdy dopinguję Rybarikovą, wiem, że kibicuję jej przede wszystkim w jej walce z własnymi słabościami, czy to fizycznymi, czy charakteru. No i w pojedynku z przeciwnikiem, również zazwyczaj nade wszystko ludzkim - w walce na taktyczne przechytrzenie go, w walce o to, kto lepiej poradzi sobie z własnymi słabościami i wykorzysta własne atuty. Mecze ikon mnie mało interesują - właśnie z powodu tego, że mało tam ludzi, a dużo symboli i medialnych tworów, nierzadko sztucznie kreowanych. Te zaś nie są dla mnie jakkolwiek pociągające.
Po drugie - gdy oglądam np. mecz Flipkens z Niculescu, Switoliny z Rybarikovą, na dalszy plan schodzą powierzchowne emocje (Tak!!! Wygraj to!!! Skończ ją!!!) do głosu dochodzi Tenis. Z całą jego zawiłością, nieprzewidywalnością, nierzadko też z dziwnością. No i z pięknem. Kiedy ostatnio zauważyliście, jak osobliwy jest nierzadko tor lotu piłki po dobrze wykonanym, mocno rotowanym agresywnym slajsie? Jak niemożliwy niemal do wykonania zdaje się półwolej po bardzo szybkim, mocnym passing shocie rywala? W kolejnym Rafole, Murole, czy nawet Fedalu trudno Wam będzie to dostrzec.
Oczywiście są wyjątki, na tym forum nawet względnie ich dużo. Tyle że wyjątki jak zawsze są dowodem na to, że reguła istnieje. Oczywiśćie, DIL być może napisze coś poprawnego politycznie w odpowiedzi, że np.większość jego znajomych jest zupełnie inna, a Robert nie omieszka wspomnieć o tym, jaki jestem zdziadziały, tyle że niestety - to, że się nie chce czegoś widzieć nie sprawi, że to coś przestanie istnieć...
Sztuka kibicowania - no właśnie. Dziś to słowo "sztuka" brzmi nieco absurdalnie w tym kontekście. Internet to ściek, to jasne, ale odzwierciedla niestety bardzo wiele smutnych zjawisk społecznych, które z łatwością w otaczającym świecie można dostrzec, jeśli się go choćby ze średnią uwagą obserwuje. Z jednej strony zalew januszy i kibiców sukcesu, nieuchronnie związany ze stopniowym przeobrażaniem się tenisa w coraz bardziej jednoznacznie mainstreamową rozrywkę, odzierający dyscyplinę z jakiejkolwiek wyjątkowości. Dyskurs stereotypowo piłkarski, "czystych emocji" (czyt. bezsensownej napinki, wyżywania mrocznych instynktów przez wylewanie pomyj, braku jakiejkolwiek merytoryki) niestety coraz bardziej udziela się tenisowi. Sami mamy już na forum parę wyrazistych przykładów tego typu podejścia, zgadnijcie, jakich. Z drugiej strony, jest, zwłaszcza w Internecie, niemała obsesja na punkcie swobody wyrażania własnej opinii (tak jakby ktoś tam realnie mógł jej komukolwiek zabronić...). Konstruktywna polemika z wyrazistymi opniami i argumentami jest nagminnie mylona z brakiem poszanowania dla kogoś/jego opinii. Sam parę razy przeczytałem tego typu zdaniem pod swoim adresem na tym forum (choć raczej z przewidywalnego źródła ;-) ). Niewielu pamięta dziś przecież o tym, że konstruktywna polemika, z krytycznym podejściem i merytoryczną argumentacją, bez inwektyw i z jak najskromniejszą dawką emocjonalnego nabuzowania jest najdoskonalszą formą wyrażenia respektu dla naszego rozmówcy, jaka tylko istnieje.
Jaki zatem ostateczny wniosek można wysnuć z mojego wywodu? Jeżeli fora tenisowe takie, jak to, mają mieć jeszcze jakąkolwiek rację istnienia, "czyste emocje" i fascynacja wyłącznie tenisem fab3 i wielkimi rywalizacjami, coraz bardziej widoczna też niestety na na naszym forum, nie wystarczy. Potrzeba czegoś więcej, czymkolwiek by to miało nie być (tenis to, wbrew temu, co zwykł mawiać Rafa, dość skomplikowany sport - jest w czym wybierać). Jednym słowem - tennis matters. :) Inaczej za parę lat poza wspomnieniem Federera/Nadala/Djokovicia trzymającego kolejny taki sam puchar, niewiele po nim zostanie. Pewna część bowiem niewątpliwie wciąż zachwyca się tym, jak na głównym korcie Federer wykonywał slajsy. Kolejna niewielka część dostrzega, jak płynnie na korcie nr 2 wykonywał je Grigor Dimitrow. Ilu jednak zauważyło, jak doskonale na jednym z kortów bocznych wykonywał je Nicolas Mahut...?
Awatar użytkownika
Robertinho
Posty: 44260
Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Robertinho »

Jacques D. pisze:
Robertinho pisze:Wolę oglądać prawdziwe mecze o prawdziwe trofea i cierpieć, niż szukać czegoś na siłę. (...) Sam tenis to dla mnie za mało, nigdy tego nie ukrywałem.
To z innego tematu, ale nie mogłem sobie odmówić. Cytaty jak z rasowego kibica sukcesu. :)
Niestety kompletnie nie zrozumiałeś tego fragmentu, co dziwi u humanisty. :) Podobnie jak dziwi jakaś dziwaczna próba postrzegania jednej z najbardziej intensywnych i trudnych psychologicznie dyscyplin sportu, w kategoriach zimnego podziwiania sztuki wykonywania uderzeń.

Która bez serca, walki, emocji, a te największe i najintensywniejsze występują w meczach o wielkie stawki, jest tylko rzemieślniczą umiejętnością. Dopiero presja, nie tylko walki z rywalem, ale i walki o coś wielkiego, czyni tę dyscyplinę tak niezwykłą i odróżnia łupanie asów w meczu o nic, co potrafi niemal każdy, kto nie robi nic innego od dziecka, od wykonania takiego zagrania przy meczbolu dla rywala w ważnym pojedynku. Albo przy piłce mistrzowskiej w finale turnieju wielkoszlemowego.

Czy można w tak to bólu indywidualnym sporcie, w dyscyplinie, w której widzimy nagie ludzkie emocje, kibicować i przeżywać mecze w pełni, nie mając kogoś, z kim się utożsamiamy, razem z kim gramy na tym korcie, żyjemy kolejnymi punktami, wczuwamy się w jego/jej emocje, a nie tylko je na chłodno analizujemy? Przecież traci się wiele z piękna tenisa w ten sposób.

Sprowadzenie tego do płytkiego "emocjonalnego kibicowania", jest prostu bardzo... płytkie. Jedni mają tego jedynego faworyta, inni kilku i nie są w tym aż tak zero-jedynkowi, inni po prostu w danym pojedynku utożsamiają się z jednym z graczy, bo tak, niechby i z powodu ładnego bekhendu. Ale przeżywać go będą już na poziomie emocjonalnym. Nie chodzi mi bynajmniej o żaden fanatyzm, czy kult idola, tylko zaangażowanie, przeżywanie i empatię. Obcowania z czyimiś emocjami przez cztery godziny, przyglądanie się czyimś rekcjom, słabościom, smutkowi i radości, każdemu drgnięciu twarzy, to jednak zupełnie co innego, niż plemienne "wspieranie swoich" w trakcie 90 minut ganiania za piłką.

A oglądanie tenisa bez tego komponentu, tylko dla podziwiania jego piękna, to pozbawianie się kontaktu z esencją tego sportu. Którą są emocje. Graczy i widzów. Kościół bez Boga, po prostu. :)
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Awatar użytkownika
Lucas
Moderator
Posty: 27011
Rejestracja: 04 cze 2014, 21:45

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Lucas »

Robercie, wspaniały post :). I jaką ładną klamrą go zamknąłeś. Powinienem dodać coś od siebie by było bardziej merytorycznie, ale gdy dzieło jest kompletne nie warto po nim bazgrać :).
“I doubt about myself, I think the doubts are good in life. The people who don’t have doubts I think only two things: arrogance or not intelligence.”- Rafa Nadal

"There are other tournaments in which I would like to win. However, in the end, trophies are just pieces of metal. The main thing that I took from tennis is love. She will remain with me forever, and I am sincerely grateful for this “ - David Ferrer
Awatar użytkownika
Jacques D.
Posty: 7255
Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Jacques D. »

@Robertinho - Emocje to część składowa każdego sportu, emocje takie, jakie opisałeś - każdego sportu indywidualnego. Nie czynią tenisa unikatowym. Przy czym Ty nie rozumiesz mojego podejścia, bo ja nie odzieram tenisa z emocji - przyjemność, zachwyt odczuwane podczas obcowania z wyrafinowanym, urozmaiconym, często po prostu pięknym tenisem, to również stany emocjonalne, nawet całkiem głębokie. :)
Ta dramaturgia, o której piszesz - już jest na poziomie WS prawie nieobecna. Djokovic robi, co do niego należy, Murray mu statystuje, wszyscy rozchodzą się do domów. Nawet reakcja na zwycięstwo jest już mocno umiarkowana, a przy piłce meczowej nic specjalnego się nie dzieje. Co będzie dalej? Co będzie, gdy fab 3 odejdzie i w finałach WS będą grali całkiem przeciętni tenisiści, a mecze te będą miały ciężar gatunkowy o wiele mniejszy od finału Cilić - Nishikori? Z którym z tych herosów będziesz wówczas współprzeżywał?
Co do mojego "niezrozumienia" - to była raczej ironia, nie uważam Cię za kibica sukcesu, ale fakt, że po zakończeniu karier przez fab 3, zainteresowanie tenisem u gigantycznej większości forum może zostać wystawione na ciężką próbę - to szukanie magii za wszelką cenę w postaciach typu młodzi Australijczycy dobitnie o tym świadczy. U bardzo wielu, łącznie z Tobą, ta fascynacja, nawet wieloletnia, może wygasnąć. Mnie to raczej nie grozi.
Awatar użytkownika
Robertinho
Posty: 44260
Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Robertinho »

Jacques D. pisze:@Robertinho - Emocje to część składowa każdego sportu, emocje takie, jakie opisałeś - każdego sportu indywidualnego. Nie czynią tenisa unikatowym. Przy czym Ty nie rozumiesz mojego podejścia, bo ja nie odzieram tenisa z emocji - przyjemność, zachwyt odczuwane podczas obcowania z wyrafinowanym, urozmaiconym, często po prostu pięknym tenisem, to również stany emocjonalne, nawet całkiem głębokie. :)
Ta dramaturgia, o której piszesz - już jest na poziomie WS prawie nieobecna. Djokovic robi, co do niego należy, Murray mu statystuje, wszyscy rozchodzą się do domów. Nawet reakcja na zwycięstwo jest już mocno umiarkowana, a przy piłce meczowej nic specjalnego się nie dzieje. Co będzie dalej? Co będzie, gdy fab 3 odejdzie i w finałach WS będą grali całkiem przeciętni tenisiści, a mecze te będą miały ciężar gatunkowy o wiele mniejszy od finału Cilić - Nishikori? Z którym z tych herosów będziesz wówczas współprzeżywał?
Ale czy intensywne? Żarty żartami, nie chcę przerzucać się na "a ty nie rozumiesz mojego podejścia". Nie chodzi mi tu przecież wyłącznie o dramaturgię, czy sukcesy, równie dobrze można wspierać kogoś, kto zwykle obrywa, nawet obrywa częściej niż wygrywa w tych wielkich meczach. W końcu Roddick czy Hewitt mieli rzesze fanów i co oni przeżyli, to ich. I nie, doznanie estetyczne to nie to samo, bo wtedy kontemplujemy tylko nasze własne emocje, a nie odczuwamy je w związku z czyimiś.

Powiedz mi lepiej, kto w ATP ma dostarczać tych głębokich, estetycznych doznań i niech nie będą to wymysły typu rzekomo poetycki slajs Doktora Ivo. :D
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Awatar użytkownika
Jacques D.
Posty: 7255
Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Jacques D. »

Prawdę mówiąc, moja potrzeba współodczuwania z zawodnikami jest bardzo ograniczona. :P Choć nie powiem - włącza mi się empatia, gdy Magda Rybarikova tak ślicznie przegrywa, jak to zwykła czynić. :D
Kogo podziwiać - zależy czy pytasz o teraźniejszość czy niedaleką przyszłość. Jeśli chodzi o.tę pierwszą, to oprócz Feda jest zawsze jakiś Feli / Kolba / Mahut. Jeśli zaś idzie o przyszłość, to cóż - nie ma co udawać, słabo to wygląda. Technicznie spodobał mi się bardzo swego czasu Kozlov, Rublev i Garin pod względem dynamiki gry. Muszę przyjrzeć się jeszcze temu Fritzowi, to co do tej pory widziałem nie porwało, ale za mało tego było na miarodajną opinię. Generalnie, urodzaju nie ma i sądzę, że zbliżają się czasy, w których wygrywać będą już typowi klepacze, a co ciekawsi zawodnicy będą już oddelegowani jednoznacznie do kurnikow. Tyle że wiesz, ja jestem jednak w dość komfortowej sytuacji - w WTA Gawrilovych i Switolin nie brakuje. I tak oglądam więcej touru kobiecego, co najwyżej jeszcze bardziej się przerzucę. :)

E: A slajs doktora może nie poetycki, ale bardzo dobry, ostry i w przypadku gry Ivo, możliwy do efektywnego użytku w różnych sytuacjach. Skoro taki spec od atakowania slajsów jak Nadal miewał z nim spore kłopoty, to chyba niezła rekomendacja.
Rroggerr
Posty: 9951
Rejestracja: 19 lip 2012, 19:54

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Rroggerr »

4 miesiące bez oglądania tenisa, żadnych newsów, Wilandera, a wiedzę o dyscyplinie czerpiesz raz na dwa miesiące, gdy napisze do Ciebie Dawid, bo Fritz wygrał challengera. Nadrobienie zaległości to z kolei obczajenie wyników Djokovicia co trwa jakieś 40 sekund, resztę można sobie dopowiedzieć. Polecam, człowiek nabiera dystansu. :ok:
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 171253
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: DUN I LOVE »

Nawet nie wiesz jak dobrze Cię tu widzieć. :D
MTT - tytuły (27)
2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril

MTT - finały (35)
2023 (3) Waszyngton, Indian Wells M1000, Buenos Aires, 2022 (3) Wimbledon, Miami M1000, Australian Open, 2021 (4) San Diego, Wimbledon, Halle, Genewa, 2020 (2) Paryż-Bercy M1000, Acapulco, 2019 (2) Kitzbuhel, Genewa, 2018 (3) Sankt Petersburg, Stuttgart, Marsylia, 2017 (2) Sztokholm, Indian Wells M1000, 2016 (2) Newport, Rotterdam, 2015 (1) Halle, 2014 (1) Tokio, 2013 (2) Basel, Kuala Lumpur, 2011 (3) WTF, Cincinnati M1000, Rzym M1000, 2010 (2) Basel, Marsylia, 2009 (4) WTF, Stuttgart, Wimbledon, Madryt M1000, 2008 (1) WTF
Awatar użytkownika
Jacques D.
Posty: 7255
Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Jacques D. »

Rroggerr pisze:4 miesiące bez oglądania tenisa, żadnych newsów, Wilandera, a wiedzę o dyscyplinie czerpiesz raz na dwa miesiące, gdy napisze do Ciebie Dawid, bo Fritz wygrał challengera. Nadrobienie zaległości to z kolei obczajenie wyników Djokovicia co trwa jakieś 40 sekund, resztę można sobie dopowiedzieć. Polecam, człowiek nabiera dystansu. :ok:
Skądś to znam - miewałem takie dwu i trzymiesięczne przerwy od tenisa, jedną nawet dwuletnią. Zawsze pomagało. Z drugiej strony, to, jak oglądam rozgrywki w tej chwili pozwala już tych przerw sobie nie robić.
Herzlich willkommen, tak w ogóle. :)
Awatar użytkownika
Robertinho
Posty: 44260
Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Robertinho »

On wrócił. :o
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Awatar użytkownika
Mario
Posty: 35179
Rejestracja: 03 sie 2011, 1:34

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Mario »

Kurniki są świetne, nie ukrywam, że od kilku sezonów poświęcam im bardzo dużo uwagi, ale jest w nich jeden poważny problem. Może naiwnie podchodzę do sprawy, ale nie potrafię oddzielić tego kurnikowego świata od reszty i chciałbym by te mniejsze turnieju były czymś w rodzaju podprowadzenia do większych. By dobry tenis pokazany przez zawodnika w 250 miał swoją kontynuację w mastersie. Tymczasem, co z tego, że Fognini zagra dobre Golden Swing, skoro wiosną na cegle jedyne czym zabłyśnie to kłótnią z sędzią i rozwaloną rakietą, co z tego, że Sock zrobi kilka fajnych wyników w mniejszych imprezach, skoro w IW i Miami wysiądzie, gdy na korcie pojawi się trochę słońca/rywal postawi za trudne warunki, tych nazwisk można wymienić całe mnóstwo i tylko zmieniać sytuacje/okoliczności. Kilka dni temu nazwałem to lutowe szaleństwo fatamorganą, nie mam wątpliwości, że włączając streama/odpowiedni kanał w TV wciągnąłbym się od razu, problem w tym, że pierwszy raz od dawna zadałem sobie pytanie - po co. Na 99% żaden z wyróżniających się w tym czasie grajków nie wykona podobnej roboty w marcu, bo przebicie się przez Berdycha i Ferrera (a czasem i Gasqueta), o reszcie nawet nie wspominając, wciąż jest dla naszych nadziei zbyt ciężkim zadaniem. Więc po co znów być rozczarowanym?

I co by nie mówić, Szlemy są najważniejsze w całej zabawie w kibicowanie. Ja przynajmniej nie wyobrażam sobie śledzenie rozgrywek bez emocjonalnego zaangażowania. Wiadomo, fajnie gdy ktoś ładnie gra, ale takiego Mahut nie oglądam, żeby podziwiać jego slajsa, ale dlatego, że chcę zobaczyć jego zwycięstwo i wielokrotnie dopiero przy drugim podejściu (jakaś powtórka, skróty na YT) w pełni zachwycam się pojedynczymi zagraniami. Emocje to emocje, a wiadomo największe występują podczas największych turniejów. Dlatego choć Newport to zajebisty turniej i wielokrotnie grają tam świetne mecze, większe emocje wzbudza ćwierćfinał Wimbledonu, dlatego wolałbym zamiast zarywać nockę, by obejrzeć czołkującego Souzę w ćwierćfinale Rio, zobaczyć go w R3 Roland Garros albo chociaż Monte Carlo. Nie przez przypadek człowiek wciąż czeka na kolejny WS, mimo że ostatnich (wstaw dowolną dwucyfrową liczbę) okazało się zawodem...
MTT bilans finałów (17-26)
W: Queen's Club 13, Monte Carlo 14, Australian Open 15, Nottingham 15, Chennai 16, Rio de Janeiro 17, Wiedeń 17, Acapulco 18, Madryt 18, Queen's Club 21, Cincinnati 21, Indian Wells 21, World Tour Finals 21, s-Hertogenbosch 22, Roland Garros 23, Astana 23, Hong Kong 24
F: Auckland 14, Miami 14, Roland Garros 14, Waszyngton 14, World Tour Finals 14, Rio de Janeiro 15, US Open 15, Estoril 16, Pekin 17, Rio de Janeiro 18, Monte Carlo 18, Rzym 18, Lyon 18, Metz 18, Hamburg 20, Madryt 21, St. Petersburg 21, Adelajda-2 22, Buenos Aires 22, Rio de Janeiro 22, Cincinnati 22, Astana 22, Rio de Janeiro 23, Bastad 23, Rio de Janeiro 24, Dubaj 24
Awatar użytkownika
Jacques D.
Posty: 7255
Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Jacques D. »

Mario pisze: I co by nie mówić, Szlemy są najważniejsze w całej zabawie w kibicowanie.
I może właśnie stąd wynikają różnice między nami i powszechna niechęć do mojej postawy (brzmi apokaliptycznie, ale nie, nie chodzi o to, że jestem męczennikiem ;) ). Ja tego nie nazywam "kibicowaniem". Ja po prostu cieszę się tenisem -urozmaiconym, wszechstronnym, oryginalnym, pięknym. Jest mi dokładnie obojętne, gdzie go grają - czy to pierwsza runda Quito, czy finał Wielkiego Szlema. Owszem, potrzymam czasem kciuki za kimś, kto ze względów tak tenisowych, jak ludzkich staje mi się nieco emocjonalnie bliższy niż reszta, ale to jest tylko jeden z elementów układanki, poza wyjątkowymi przypadkami - niekoniecznie najważniejszy. Może jest tak również dlatego, że mam świadomość, że są postaci niezastąpione i mdło mi się robi na samą myśl, że miałbym szukać następczyni Martiny - takiej nie było, nie ma i nigdy nie będzie. Cieszę się, że w międzyczasie pojawiło się sporo ciekawych osób- jest Switolina, od lat już choćby Flipkens czy Rybarikova i dobrze, bo to cementuje fascynację tym sportem jeszcze bardziej, ale nie wyobrażam sobie, by szukać sobie teraz "nowych idolek" i bawić się w jakieś śmieszne udawanie, że znów mam 10 lat a pewna szesnastolatka o wdzięcznych krótkich włoskach i w jeszcze wdzięczniejszej krótkiej spódniczce właśnie zaczyna marsz ku swojemu pierwszemu tytułowi WS. :) Mam wciąż ciary na plecach, gdy wychodzi na kort, choć tylko w deblu - to wystarczy. Tymczasem gdy obserwuję ludzi, którzy przez lata kibicowali komuś takiemu jak Federer, a teraz szukają pocieszenia w ramionach Gyrosów, Kokkinakisów i Dimitrowów, bo trzeba za wszelką cenę znaleźć sobie kolejne obiekty westchnień, to wybaczcie, ale wydaje mi się to trochę... rozpaczliwe. ;-)

Co do zależności kurniki - WS: też się z tym czasem męczę, ale tylko w wypadku zawodników typu Switolina, w przypadku których wiem, że mają potencjał, by coś osiągnąć również w tym "wielkim świecie". Nie ukrywam - bardzo lubię Elinę i wiem, że ma możliwości, by zaistnieć w WS poważniej niż teraz, więc jej porażki w tych turniejach trochę bolą. Ale to jest odosobniony przypadek - reszta moich obecnych ulubieńców jest tak bardzo daleko owego wielkiego świata, że mogę się, jeśli przypadkiem coś w tych krzakach ugrają, cieszyć takim zwycięstwem bez antycypowania mrocznej przyszłości w wielkich turniejach. Czystą przyjemnością było dla mnie obserwowanie kolejnego tryumfu Estrelli - Burgosa w Quito - facet jest tak daleko od jakichkolwiek Szlemowych aspiracji, że nawet gdybym chciał włączyć tego typu kontekst, nie dałbym rady - byłoby to zbyt absurdalne. :D
I w przeciwieństwie do Mario lubię postrzegać kurniki, jako osobny świat, ze swoim osobnym klimatem, z dala od wielkich aren i forsy z kosmosu. Tam jakaś odrobina tej dawnej tenisowej magii, choć niewielka, ale się jeszcze zachowała. Finały Szlemów, kiedyś z definicji wyjątkowe, dziś odrzucają mnie wszechobecnym koniunkturalizmem i pragmatyzmem. To, ile kto na korcie zarobi obchodzi mnie najmniej z tego wszystkiego, a niestety dziś w rywalizacji największych to właśnie wysuwa się na pierwszy plan i z tym te najważniejsze mecze dziś mi się przede wszystkim kojarzą. Pięknie cieszący się z owego śmiesznego pucharu w Quito Estrella niesie ze sobą o wiele więcej emocji, niż Djokovic, który po wygraniu "prawdziwego" trofeum Szlemie nie potrafi się uśmiechnąć. A skoro ponoć to o owe emocje chodzi w tenisie przede wszystkim...
Awatar użytkownika
The Djoker
Posty: 4804
Rejestracja: 08 wrz 2015, 2:51
Lokalizacja: Legionowo

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: The Djoker »

Ja tak jak Mario tez przezywam.
Gdy Djokovic gra z kims z czolowki juz dzien przed czuje podekscytowanie i nerwy.
Gdy przegrywal finaly w Paryzu ,Us open i Wimbledonu dlugo dochodzilem do siebie.
Brak mi bylo dystansu. Wyklinalem go za 4 set finalu uso13,ze sie poddal,a to do niego niepodobne.
Znajomi smieja sie ze mnie i rodzina ,ze przezywam to jakby mi placil za to.
Bo w ich pojeciu trzeba cos z tego miec. Materialisci.
Na szczesciu te porazki nauczyly mnie juz troche dystansu i dzis porazki tak nie bola.
Ciesze sie z tego co osiagnal/osiagnie i jaki jest. Jak gra. Jak odejdzie koncze z tenisem.
Ajde Nole <3
Mtt mistrzostwa (8): Metz 16 , Paris-Bercy 16 , Shenzhen 18, Atlanta 19, Hamburg 20, Melbourne 21 (ATP250),
Stuttgart 21,Umag 22
Mtt finaly(7): Barcelona 16,Eastbourne 18,Rio 19,Acapulco 19,Metz 19,Cinci 20,Bastad 22
Debel(Mateusz): AO19 runner-up
Debel(Bombardiero): Miami Open presented by Itau 21 champion, Monte-Carlo Rolex Masters 21 runner-up, Mutua Madrid Open 21 champion, Internazionali BNL d'Italia 21 runner-up,Wimbledon 21 runner-up, Tokyo 20 Olympic Games gold medalist, Indian Wells 21 runner-up
IW 22 runner-up, Internazionali BNL d'Italia 22 runner-up, Roland Garros 23 champion.
Federasta20
Posty: 9038
Rejestracja: 08 wrz 2011, 18:07

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Federasta20 »

Zdecydowanie WS to największe emocje, Mastersy i kurniki czasem fajnie popatrzeć, ciekawe nazwiska się trafią, ale to takie niszowe turnieje są w porównaniu do największych imprez.

The Djoker - dziś nie ma porażek, najwyżej jakiś wypadek przy pracy typu RG czy Cincy szybko zrekompensowany Wimblem, USO i w halach. Co do emocji to naturalna rzecz odnośnie istotnych spotkań i dla wielu główny powód śledzenia tenisa.
Awatar użytkownika
Barty
Administrator
Posty: 42854
Rejestracja: 01 sie 2011, 15:40

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Barty »

Po Federerze raczej przyjmuję taktykę kibicowania graczom z ograniczonymi możliwościami, ale wyciągającymi z siebie dużo i jednocześnie grającymi przyjemnie.

No i trochę miejsca dla efekciarzy musi się również znaleźć.
Tytuły (27):
2023: Wiedeń 2022: Miami, Astana, Bazylea, WTF Turyn 2021: Monte Carlo, Madryt, Winston-Salem 2019: Newport, US Open, 2018: Brisbane, Quito, Indian Wells, Monte Carlo, Monachium, Roland Garros, 2017: Auckland, Waszyngton, Shenzen, 2015: Doha, Sydney, Houston, Roland Garros, 2013: US Open, 2012: Nicea, 2011: Los Angeles, WTF Londyn, Wcześniej: Za słaba era, żeby coś wpisywać.
Finały (36):
2024: Brisbane, Cordoba, Estoril 2023: Auckland, Rotterdam, Dubaj, Barcelona 2022: Rotterdam, Monte Carlo, Monachium, Rzym, Newport, Hamburg, Gijon 2021: Monachium, Rzym, 2020: Rzym, Antwerpia, 2019: Rotterdam, Rzym, Roland Garros, 2018: Halle, 2017: Stuttgart, 2016: Tokio, Shanghai, Bazylea, 2015: Wiedeń, WTF Londyn, 2014: Doha, 2013: Cincinnati, 2012: Monte Carlo, Roland Garros, Sztokholm, 2011: Marsylia, Monte Carlo, Wimbledon, US Open, Wcześniej: Za słaba era, żeby coś wpisywać.
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 171253
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: DUN I LOVE »

The Djoker pisze: Znajomi śmieją się ze mnie i rodzina ,ze przezywam to jakby mi płacił za to.
Bo w ich pojęciu trzeba coś z tego mieć. Materialiści.
U mnie to samo. :D Ile to już razy byłem wyśmiewany za emocjonalne reakcje po wygranych Rogera. :D
MTT - tytuły (27)
2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril

MTT - finały (35)
2023 (3) Waszyngton, Indian Wells M1000, Buenos Aires, 2022 (3) Wimbledon, Miami M1000, Australian Open, 2021 (4) San Diego, Wimbledon, Halle, Genewa, 2020 (2) Paryż-Bercy M1000, Acapulco, 2019 (2) Kitzbuhel, Genewa, 2018 (3) Sankt Petersburg, Stuttgart, Marsylia, 2017 (2) Sztokholm, Indian Wells M1000, 2016 (2) Newport, Rotterdam, 2015 (1) Halle, 2014 (1) Tokio, 2013 (2) Basel, Kuala Lumpur, 2011 (3) WTF, Cincinnati M1000, Rzym M1000, 2010 (2) Basel, Marsylia, 2009 (4) WTF, Stuttgart, Wimbledon, Madryt M1000, 2008 (1) WTF
Federasta20
Posty: 9038
Rejestracja: 08 wrz 2011, 18:07

Re: Sztuka kibicowania

Post autor: Federasta20 »

Wcale bym się nie zdziwił gdyby oni sami reagowali podobnie podczas np. fazy pucharowej podczas Euro 2016 :]
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 37 gości