Tenis w Polsce

Obrazek
Awatar użytkownika
jaccol55
Posty: 14863
Rejestracja: 15 lip 2011, 8:59
Lokalizacja: Grochów

Tenis w Polsce

Post autor: jaccol55 »

Mamy wątek zawodniczy o Polakach, jednak nie zawsze o tenisie mówi się w kontekście samych tenisistów. Dlatego właśnie powstaje teraz ten wątek, aby poruszać w nim kwestie tenisowe, a nie jedynie tematy samych zawodników. Rzadko są podnoszone publicznie tego typu dyskusje (z tego co mi wiadomo), więc wątek ten będzie raczej niezbyt często odświeżany, jednak wydaje mi się, że jest on potrzebny.

Na początek tekst, który "pchnął" mnie do założenia tego topicu:
Wybór

Medialne relacje z sobotniego wydarzenia na warszawskim Torwarze uwypukliły jedną, za to niesłychanie ważną okoliczność. Pierwszy raz w powojennej historii naszego tenisa zdarzyło się, że Walne Sprawozdawczo-Wyborcze Zgromadzenie Delegatów PZT zaoferowało przybyłym szansę dokonania prawdziwego wyboru nowego sternika dyscypliny. Po wielu latach, gdy na takie zjazdy prezesi obowiązkowo przynoszeni byli w teczkach, wcześniej namaszczeni przez partyjne komitety, albo rozmaite inne, ważne państwowe instytucje, po okresie radosnej twórczości środowiskowych towarzystw wzajemnej adoracji, na sali wyborczej pojawiło się w końcu trochę inicjatywy oddolnej.

Przede wszystkim dwaj wyraziści kandydaci: bankowiec oraz biznesmen. Obaj zgłoszeni dużo wcześniej i publicznie. Na stronie internetowej związku, prezentujący siebie i swoje programy. Dodatkową okazję do przedstawienia obaj otrzymali także podczas zjazdu. Delegaci przy urnie, kiedyś ślepo posłuszni wskazaniom z regionu i głosujący tzw. blokiem tym razem zachowali się inaczej. Zdecydowana większość najpierw uważnie wysłuchała wystąpień kandydatów i dopiero na tej podstawie dokonała potem wyboru. Z późniejszych kuluarowych rozmów wynikało, że wygrał nie kandydat przez kogoś wcześniej wskazany, lecz ten, który się dużo lepiej, czytelniej i bardziej logicznie, zaprezentował.

Dla kogoś, kto podczas wyborów kilka razy oglądał w akcji szczwanych tenisowych działaczy, zjazd na warszawskim Torwarze tchnął optymizmem. Na sali nie dominowała już grupa, określona kiedyś w PZPN-nie „towarzystwem leśnych dziadków”. Zjawili się za to z mandatem delegata rozpoznawalni u nas zawodnicy, trenerzy, szefowie prywatnych klubów. Cisnęło się na usta słówko: nareszcie. W końcu inne pokolenie tenisowe, inny sposób patrzenia na świat. Z rozmów wynikało, że w większości związków regionalnych doszło do zmiany pokoleniowej, a w związku z tym jednak do małej rewolucji. Na sali słychać było i widać, że momentami jeszcze trochę trzeszczy, a stare i nowe niekoniecznie używa tego samego języka. Udało się jednak na koniec osiągnąć porozumienie i teraz w polskim tenisie z nadzieją można czekać na efekty nowego otwarcia.

Nowy prezes PZT, Krzysztof Suski, ma 50 lat i jest biznesmenem z Warszawy. W rankingu tygodnika „Wprost” umieszczony na liście czterdziestu najbogatszych Polaków. Kreśląc precyzyjny 5-punktowy program naprawy naszego tenisa sprawę finansów określił tam, jako „ważną, może nawet najważniejszą”. Wcześniej wyjaśnił, skąd się w tym tenisie w ogóle wziął. Opowiedział historię nastoletniego syna, który na wczasach odkrył przypadkiem zaniedbany kort, a potem zafascynował grą na nim. Z powodu pasji dziecka jego ojciec po latach wrócił do sportu, który sam uprawiał, biegając kiedyś na juniorskie treningi w SKT Sopot. Kiedy go namawiano do kandydowania na prezesa PZT decyzję podjął po dłuższym namyśle. Właściwie dopiero wtedy, jak pomyślał o łańcuchu pokoleń. „Postanowiłem, że się podzielę tym, co wypracowałem w biznesie, a więc częścią moich pieniędzy. Po to, by w przyszłości ci młodzi polscy tenisiści, którzy z nich skorzystają i kiedyś na korcie sami zaczną zarabiać, mogli wykonać podobny ruch i w ten sam sposób pomóc następnym” – tłumaczył swoje credo delegatom.

Krzysztof Suski nazwał siebie osobą przedsiębiorczą, optymistyczną i dobrze zorganizowaną. Zamierza doprowadzić do tego, aby podobnie funkcjonował również Polski Związek Tenisowy. Nie da się ukryć, że podjął się ogromnego zadania, w klimacie oczekiwania zewsząd na cud i przy przesadnie nieraz wygórowanych żądaniach ze strony tych, którzy grają, bądź ich otoczenia. Na starcie Roland Garros 2013 dyrektor tej imprezy, a jednocześnie sekretarz generalny Francuskiej Federacji Tenisowej, Gilbert Ysern, udzielił wywiadu, w którym wyjaśnia swoim rodakom przyczyny, dla których od 30 już lat żaden z reprezentantów tego kraju nie jest w stanie powtórzyć paryskiego zwycięstwa Yannicka Noaha. Nad Sekwaną – co trzeba tutaj podkreślić – mają niezwykle prężną i fantastycznie zorganizowaną federację, nowoczesną bazę, silne kluby, armię trenerów i co roku przynajmniej kilkunastu nowych kandydatów na mistrzów. Pompują w ten sport, dzięki sponsorom i zarobkom z wielkich imprez, kwoty, jakimi u nas obraca Ministerstwo Finansów, a nie skromne stowarzyszenie z ul. Frascati. „System, jaki stworzyliśmy – mówi Ysern – nie jest jeszcze doskonały, ale nie tam trzeba szukać przyczyny. W naszym sporcie gwiazd się nie produkuje. Trzeba się po prostu mistrzem urodzić. Nie mamy wpływu na to, co tkwi w ludziach w środku, zwłaszcza w ich głowach. Czasem graczom brakuje techniki, czasem siły fizycznej. Problem dotyczy jednak sfery mentalnej.”

Nie ma rozsądnego wytłumaczenia, dlaczego przez tyle związkowych kadencji nasz tenis nie był w stanie zorganizować jednej sporej własnej zawodowej imprezy, serii turniejów mniejszych, nie zbudował centralnego ośrodka treningowego, nie poukładał sensownie wielu spraw ważnych dla upadających klubów, ambitnych trenerów czy perspektywicznych graczy. Nadrabianie tych różnych zaległości potrwa trochę, ale pogoń za światem trzeba zacząć, bo w zbyt wielu sprawach wciąż jeszcze tkwimy na głębokiej prowincji. Z drugiej strony warto sobie dziś zapamiętać wypowiedź Gilberta Yserna. Nawet największe pieniądze i najśmielsze inwestycje niewiele w sumie dadzą, o ile trafiać będą do tych, którzy gry w tenisa nie traktują jak drogi do wielkoszlemowego finału.

Karol Stopa
http://rotacjawsteczna.blog.pl/2013/05/29/wybor/
Awatar użytkownika
przemusiowa
Posty: 1847
Rejestracja: 24 sty 2013, 11:34
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Tenis w Polsce

Post autor: przemusiowa »

Cóż, cieszy to, że coś się jednak w tym naszym tenisowym światku zaczyna ruszać. Wprawdzie powoli, bo z tekstu wynika że są to jeszcze obietnice które nie wiadomo czy się spełnią (mówić każdy potrafi, wprowadzenie planów w życie to zupełnie inna historia), ale wybór nowego prezesa napawa optymizmem ;) Wydaje mi się że w tym momencie właśnie pieniądze są najważniejsze, żeby trochę rozkręcić ten nasz polski, tenisowy świat. ;)
Nie ma rozsądnego wytłumaczenia, dlaczego przez tyle związkowych kadencji nasz tenis nie był w stanie zorganizować jednej sporej własnej zawodowej imprezy, serii turniejów mniejszych, nie zbudował centralnego ośrodka treningowego, nie poukładał sensownie wielu spraw ważnych dla upadających klubów, ambitnych trenerów czy perspektywicznych graczy. Nadrabianie tych różnych zaległości potrwa trochę, ale pogoń za światem trzeba zacząć, bo w zbyt wielu sprawach wciąż jeszcze tkwimy na głębokiej prowincji.
Jest wytłumaczenie i to bardzo proste. Większość członków zapewne wolała mieć pieniądze dla siebie niż dla zawodników, by jakoś im pomóc w rozwoju kariery. Było o tym głośno w mediach i każdy o tym wie. Taki jest niestety nasz kraj.
Owszem, nadrabianie zaległości potrwa i to bardzo długi czas oraz również pochłonie to wiele pracy, ale chyba warto, prawda? Żeby było więcej takich sióstr Radwańskich czy Janowiczów ;)
„System, jaki stworzyliśmy – mówi Ysern – nie jest jeszcze doskonały, ale nie tam trzeba szukać przyczyny. W naszym sporcie gwiazd się nie produkuje. Trzeba się po prostu mistrzem urodzić. Nie mamy wpływu na to, co tkwi w ludziach w środku, zwłaszcza w ich głowach. Czasem graczom brakuje techniki, czasem siły fizycznej. Problem dotyczy jednak sfery mentalnej.”
W tych słowach jest dużo prawdy.
“I'm really, really emotional” RN
Awatar użytkownika
jaccol55
Posty: 14863
Rejestracja: 15 lip 2011, 8:59
Lokalizacja: Grochów

Re: Tenis w Polsce

Post autor: jaccol55 »

A teraz zupełnie z innej beczki:
Janowicz z Federerem na Narodowym?!

Jerzy Janowicz rozegra mecz z Rogerem Federerem na Stadionie Narodowym w Warszawie? To bardzo prawdopodobne. Jak zdradził na łamach "Super Expressu" ojciec słynnej tenisistki Karoliny Woźniackiej Piotr Woźniacki, prowadzone są już rozmowy na ten temat z Polskim Związkiem Tenisowym. Dochód z imprezy miałby zostać przeznaczony na cel charytatywny.

Piotr Woźniacki wyznał w rozmowie z "Super Expressem", że powstał pomysł zorganizowania meczu tenisowego na Stadionie Narodowym. Po obu stronach kortu mieliby stanąć Jerzy Janowicz i Roger Federer.

- Prowadziłem już na ten temat rozmowy z Polskim Związkiem Tenisowym. Mierzymy w Federera, ale nie wykluczamy, że może to być Djoković czy Nadal - mówi ojciec Karoliny Woźniackiej. Do meczu dojdzie najwcześniej w 2014 roku.

- Najlepsi tenisiści są bardzo zajęci i potrzeba czasu, aby dograć wszystkie szczegóły. Idealnym terminem byłby po Wimbledonie w 2014 roku. Mecz odbyłby się na nawierzchni trawiastej, a dochód z imprezy został przeznaczony na cel charytatywny - dodaje Woźniacki.

Pozytywnie nastawiony do tego pomysłu jest Jerzy Janowicz senior. Jego zdaniem na takim meczu mógłby paść rekord frekwencji na spotkaniu tenisowym. Jak podaje "Super Express" najlepszy wynik należy do Kim Clijsters i Sereny Williams. Ich mecz w Brukseli zakończony wygraną Clijsters 6:3, 6:2 oglądało 35 681 widzów.

Do tej pory Jerzy Janowicz tylko raz mierzył się na korcie z Rogerem Federerem. Dwa tygodnie temu w ćwierćfinale turnieju w Rzymie Szwajcar pokonał Polaka w dwóch setach 6:4, 7:6.
http://sport.wp.pl/kat,1035299,title,SE ... omosc.html

Wiadomo, że gniot i to jeszcze z SE, no ale. :P
Joao
Posty: 6485
Rejestracja: 17 lip 2011, 9:19

Re: Tenis w Polsce

Post autor: Joao »

Po co przepłacać, niech zrobią mecz Davis Cup z Australią na Narodowym hahaha
Awatar użytkownika
przemusiowa
Posty: 1847
Rejestracja: 24 sty 2013, 11:34
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Tenis w Polsce

Post autor: przemusiowa »

Jeżeli to organizuje Woźniacki no to ... nie bardzo chce mi się w to wierzyć ;)
“I'm really, really emotional” RN
Awatar użytkownika
przemusiowa
Posty: 1847
Rejestracja: 24 sty 2013, 11:34
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Tenis w Polsce

Post autor: przemusiowa »

Federer: jestem otwarty na mecz z Janowiczem na Stadionie Narodowym

- Nie słyszałem o tym, ale jestem gotów, by porozmawiać na ten temat - tak Roger Federer specjalnie dla Eurosport.Onet.pl skomentował piątkowe rewelacje "Super Expressu", że na Stadionie Narodowym może dojść do charytatywnego meczu pomiędzy nim a Jerzym Janowiczem.

- Może paść na takim meczu światowy rekord frekwencji na meczu tenisowym - emocjonował się na łamach gazety Jerzy Janowicz senior.

Stadion Narodowy może pomieścić pod 60 tysięcy kibiców. Do tej pory największą tenisową widownię zgromadził pojedynek Kim Clijsters z Sereną Williams. W Brukseli oklaskiwało je na żywo 35 tysięcy osób.

Piotr Woźniacki, który wpadł na pomysł zorganizowania takiego meczu w Warszawie, myśli o nawierzchni trawiastej. Mecz miałby zostać rozegrany po przyszłorocznym Wimbledonie. Udział Jerzego Janowicza jest pewny. Teraz jeszcze tylko trzeba zakontraktować gwiazdę ze ścisłej światowej czołówki. Celem numer 1 Woźniackiego jest Roger Federer.

- Nie słyszałem o tym pomyśle. Ledwo znam Piotra Woźniackiego i Jerzego Janowicza, dlatego ciężko mi się do tego odnieść - zaznaczył Federer w rozmowie z Eurosport.Onet.pl.

- Ale uwielbiam grać pokazówki. Chodzi w tym o popularyzowanie tenisa, grę w różnych środowiskach, często przy wielkiej publiczności, jak pewnie by było w tym przypadku. Bardzo miło wspominam takie mecze w Ameryce Południowej. Tak więc zawsze jestem otwarty na rozmowę na ten temat - mówił.

Roger Federer wyraził wstępne zainteresowanie meczem w Warszawie. Problem jest tylko jeden - z dopięciem terminów.

- Mam bardzo napięty grafik, a przecież jeszcze kiedyś trzeba trenować i odpocząć między sezonami. Ale jeśli to by było w dobrym terminie, jestem gotów, by porozmawiać na ten temat. A jeśli nie ze mną, to i tak mam nadzieję, że dojdzie do takiego meczu - zadeklarował.
http://eurosport.onet.pl/tenis/roland-g ... omosc.html

Teraz rewelacje Onetu :P
“I'm really, really emotional” RN
Awatar użytkownika
jaccol55
Posty: 14863
Rejestracja: 15 lip 2011, 8:59
Lokalizacja: Grochów

Re: Tenis w Polsce

Post autor: jaccol55 »

Mistrzostwa bez mistrzów

Obrazek

Korty przy stadionie Olimpijskim we Wrocławiu mają długą i piękną historię. Prawie 39 lat temu złoty medal mistrzostw Europy zdobyła na nich czeska nastolatka Martina Navratilova. W roku 1989 satelitę ATP w cyklu „Złota Polska Jesień” wygrał młody holenderski dryblas, Richard Krajicek. Obiekt sąsiaduje z Akademią Wychowania Fizycznego, cały czas tętni życiem. Nie ma miesiąca, by „Olimpijski Club Tennis and Sports” nie gościł fajnej imprezy. W mijającym tygodniu korty powinny błyszczeć w sposób szczególny. Taka okazja, jak 87. Narodowe Mistrzostwa Polski w Tenisie, trafia się przecież rzadko. Tymczasem mieliśmy emocje Wimbledonu, potem w mediach było długo, długo nic, wreszcie krótka informacja o tym, że ktoś tam we Wrocławiu o coś walczył.

Zajrzałem do swych notatek sprzed trzech lat: „Siedemset gołębi wypuszczonych w niebo, by upamiętnić jubileusz miasta, specjalna strona internetowa, starannie obmyślana uroczystość otwarcia i zamknięcia. Na poprawę humoru jeszcze popisy na korcie kabareciarzy, do tego wstawki estradowe. O organizatorach Narodowych Mistrzostw Polski w Szczecinku nie da się rzec złego słowa. Mało jest dziś osób, które tak się starają i tak im zależy na spektaklu. Z drugiej strony, tej sportowej, na zadbanym obiekcie Regionalnego Centrum Tenisowego odbyła się niestety dość marna impreza. Na jej poziom nie mieli wpływu gracze, którzy akurat przyjechali do Szczecinka, zainteresowani obroną barw swego klubu, czy punktami do krajowego rankingu. Zadecydowali głównie nieobecni. Patrząc szerzej: działacze, którzy na takie rozmiary absencji zezwolili, nie potrafiąc się dopasować, do wyglądającego dziś inaczej niż przed laty, kalendarza zawodowego tenisa.”

W czasach mojej młodości Narodowe Mistrzostwa Polski to było zawsze wydarzenie nr 1 każdego sezonu. Pamiętam z kortów Warszawianki przygotowania i treningi Mieczysława Rybarczyka, jego rozmowy z trenerem Ksawerym Tłoczyńskim o tym, co powinien zrobić, by kolejny złoty medal nie trafił w ręce Wiesława Gąsiorka, aby po drodze do finału poradzić sobie z Tadeuszem Nowickim czy Bronkiem Lewandowskim. Zdjęcia z tamtych, znakomicie zawsze obsadzonych czempionatów, tak jak fotki z meczów Pucharu Davisa, stanowią po dziś dzień ozdobę świetlic wielu polskich klubów tenisowych. Boję się, że fotograficzne kadry oraz puchary ze Szczecinka trzy lata temu, czy teraz z Wrocławia podobnego zaszczytu w przyszłości raczej nie dostąpią.

Nasi najlepsi tenisiści i tenisistki coraz liczniej startują dziś w zawodowych turniejach poza granicami kraju. We wspomnianym Wimbledonie pięć osób zagrało singla, pięć dodatkowo debla, dwie panie próbowały szczęścia w eliminacjach. Jak do tej listy z minionego tygodnia dodać challengery ATP i ITF plus kilka futuresów to łatwiej pojąć, czemu najważniejsza krajowa impreza miała tak słąbą obsadę. Poza wszystkim innym, ci młodzi ludzie z rakietami, wbrew wyobrażeniom niektórych panów działaczy, znakomicie potrafią liczyć. Kwota 25 tys. zł na nagrody (ok. 8 tys. $) w imprezie z udziałem prawie stu osób nie stanowi dla nich magnesu. Zwłaszcza, gdy pamiętają problemy sprzed lat z wypłacaniem tych pieniędzy, tajemnicze zmniejszanie się kwot, albo długi czas oczekiwania na gotówkę. Przy takim ryzyku wolą dziś wybrać mały futures, bo tam koszty startu są zbliżone, a kasa, jaką gwarantuje im ITF, na pewno większa. Moje wspomnienia z krajowych batalii o tytuł ewidentnie dotyczą lat, gdy ludzie polskiego tenisa mieli jeszcze zerowy kontakt z grą profesjonalną. Obraz czempionatów współczesnych, w szczególności zaś ich obsada, niestety, napawa smutkiem. Medialne zajmowanie się tego rodzaju rywalizacją od pewnego czasu nie ma żadnego sensu.

Rozwiązań problemu – jedno z pilnych zadań dla nowych władz PZT – da się znaleźć kilka. Niestety wszystkie drogi naprawy zaczynają się od kasy. Bez puli nagród, porównywalnej z ITF-em 25 tys. $, lepiej nawet nie zaczynać. Przy porządnym funduszu namawianie na start coraz liczniejszej u nas grupy, która utrzymuje się ze startów w ITF, WTA i ATP, wygląda już bardziej realnie. Wzorem Hiszpanów czy Włochów można robić takie mistrzostwa po sezonie, gdy najlepsi mają więcej wolnych terminów. Atrakcyjne premie, niekoniecznie zaraz finansowe, powinny zwiększyć szanse pomysłu. Inne rozwiązanie to utrzymanie daty, ale zmiana nazwy turnieju, na mniej oficjalną, np. „przegląd zaplecza”, czy „mistrzostwa rezerw”. Z doświadczeń ITF, zebranych wśród juniorów, wynika jasno, że nie da się dziś zatrzymać pędu w stronę startów profesjonalnych. Lepiej wobec tego oszczędnie szafować tytułami, bo inaczej narażamy się na śmieszność. Mistrz kraju to określenie, które powinno jednak coś znaczyć. Samo wykorzystanie ministerialnej dotacji i wpisanie w pustą rubrykę czyjegoś nazwiska to nic więcej, jak zwykłe urzędnicze odfajkowanie. Problemu na pewno nie rozwiązuje, wstyd z roku na rok robi się większy.

Karol Stopa

29 czerwiec 2013
http://rotacjawsteczna.blog.pl/2013/06/ ... -mistrzow/
Awatar użytkownika
SebastianK
Posty: 2243
Rejestracja: 27 sty 2012, 18:47

Re: Tenis w Polsce

Post autor: SebastianK »

Kasa kasa kasa.. W Skierniewicach kochane "miasto" zabrało szkółce tenisowej dotację (2 tys zł) i dało na pływalnię.. No i liczbę godzin na kortach obcięto :)

Nie na­leży my­lić praw­dy z opi­nią większości.
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 171281
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Tenis w Polsce

Post autor: DUN I LOVE »

Nie wiem, czy dobrze uderzam, ale ATP podkreśliło skalę "polskiego" zjawiska w 1/4 tegorocznego Wimbledonu.

Janowicz, Kubot Make Polish Tennis History
http://www.atpworldtour.com/News/Tennis ... elzer.aspx
MTT - tytuły (27)
2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril

MTT - finały (35)
2023 (3) Waszyngton, Indian Wells M1000, Buenos Aires, 2022 (3) Wimbledon, Miami M1000, Australian Open, 2021 (4) San Diego, Wimbledon, Halle, Genewa, 2020 (2) Paryż-Bercy M1000, Acapulco, 2019 (2) Kitzbuhel, Genewa, 2018 (3) Sankt Petersburg, Stuttgart, Marsylia, 2017 (2) Sztokholm, Indian Wells M1000, 2016 (2) Newport, Rotterdam, 2015 (1) Halle, 2014 (1) Tokio, 2013 (2) Basel, Kuala Lumpur, 2011 (3) WTF, Cincinnati M1000, Rzym M1000, 2010 (2) Basel, Marsylia, 2009 (4) WTF, Stuttgart, Wimbledon, Madryt M1000, 2008 (1) WTF
Awatar użytkownika
jaccol55
Posty: 14863
Rejestracja: 15 lip 2011, 8:59
Lokalizacja: Grochów

Re: Tenis w Polsce

Post autor: jaccol55 »

Żarty na bok

Obrazek

Gdy nasz samolot kołował na lotnisku Goleniowo w stronę pasa startowego, Jerzy Janowicz właśnie przegrał w Londynie z Andy Murray’em pierwszy gem wimbledońskiego półfinału. Jak tylko maszyna dotknęła płyty lotniska Okęcie, poszły w ruch elektroniczne zabawki i zaraz Marcin Daniec poinformował pasażerów, że pierwszy set dla Jerzyka, a w tie-breaku Polak wygrał do dwóch. Na pokładzie wybuchła ogromna wrzawa. Uczestników jedenastych tenisowych mistrzostw artystów i aktorów „Baltic Cup 2013” interesowała odtąd jedynie szybka podróż w stronę domu. Krzywił się za to znany satyryk i jego familianci. W stolicy mieli przesiadkę i długi czas oczekiwania, lądowanie w Krakowie wyznaczono im przed północą. „Taka okazja, a ja akurat w drodze” – narzekał Marcin, po czym ruszył szukać w poczekalni telewizora z odpowiednim programem. Reszta gnała już tylko po odbiór bagażu.

Pięć lat temu „Rzeczpospolita” wydrukowała mój felieton, zatytułowany: „Radwańska przy sandaczu”. Próbowałem w nim oddać osobliwe klimaty, związane z oglądaniem Wimbledonu w towarzystwie zakochanych w tenisie ludzi teatru, kabaretu i filmu. Pisałem wówczas: „Jeszcze przy kiełbaskach z wędzonego węgorza sytuacja kształtowała sie nieciekawie. Nasłuch komórkowo-radiowy potwierdzał, że Agnieszka przegrywa z Kuzniecową 1:4 w trzecim secie, więc sny o ćwierćfinale trzeba będzie odłożyć na potem. Przy zupie rybnej nastroje za stołem wyraźnie drgnęły. Najodważniejsi prognozowali obsadę finału i dywagowali, z kim Isi w meczu o tytuł będzie najłatwiej. Talerze ze świeżo upieczonym sandaczem, halibutem i dorszem wjeżdżały w absolutnej ciszy. Radwańska akurat zbliżała się do piłek meczowych. Po chwili taras smażalni ryb „Rybka” w Pogorzelicy oszalał ze szczęścia. Prym wiodła grupa krakowsko-śląska, wyjątkowo głośna i spontaniczna w swych śpiewach. Liczna ekipa ze stolicy starała się dorównać kolegom z południa.”

Przed rokiem, gdy Radwańska walczyła o historyczny finał, wśród artystów nastąpiła erupcja uczuć kibicowskich. Zaskoczyli wtedy uczestnicy turnieju, granego w znanej z mikroklimatu i pięknych, czystych plaż gminie Rewal. Pokazali, że ich różne popisy z kortów w Niechorzu to skromna przygrywka do repertuaru, jaki wnoszą na salę telewizyjną w pensjonacie Sandra SPA w Pogorzelicy. Kiedyś sądziłem naiwnie, że wiem już prawie wszystko o nastrojach, towarzyszących oglądaniu ważnego dla Polaka meczu tenisowego. Dziś trafiłem na sytuacje znane mi dotąd tylko z futbolu. Poziom szaleństwa na meczach Agnieszki z Chinką Li Na, a potem w półfinale z Niemką Sabine Lisicki przekroczył stany najwyższe. Chóralne śpiewy i okrzyki, zaklinanie odbić rywalki, wyprzedzanie decyzji sędziowskich, spontaniczne gesty triumfu po udanych zagraniach Polki – momentami wydawało się, że cały ten, spory przecież budynek, za chwilę uniesie się w powietrze.

Niewiarygodne sceny towarzyszyły symultanicznej transmisji meczów IV rundy z udziałem obu Polaków: Łukasza Kubota i Jerzego Janowicza. Dyrygentem był, trzymający pilota w ręku, Tomek Stockinger, sterowała nim jednak nabita ludźmi sala. Na rozkaz tłumu Tomek przeskakiwał z kanału na kanał. Końcówki obu pojedynków były dramatyczne, w obu to nasi tenisiści byli bliżej zwycięstwa. Następowały jednak, jak to na korcie, zwroty akcji, pojawiały się rozmaite, pojedyncze szanse rywali i wtedy to przeskakiwanie z kortu na kort miało swoją szczególną wymowę. Ostatnie piłki i tu, i tu, po kolei radość jednego, a potem drugiego polskiego tenisisty, spotęgowały radość na sali do absurdalnych rozmiarów. Ludzie mniej zorientowani, gdy wchodzili na znajdującą się tuż obok kręgielnię, na twarzy mieli zdziwienie. Tumult był taki, że trudno się było w pierwszej chwili zorientować, czy tutaj kogoś biją, czy jednak tak aż bardzo się cieszą.

Na zawsze zapamiętam polski ćwierćfinał Wimbledonu, mecz Łukasza z Jurkiem. Pojedynek, podczas którego na sali nie było żadnego wskazywania faworyta. Widać było za to, jak dumni są z tych chłopaków wszyscy patrzący i jak ogromnie podoba im się ten mecz. A na koniec, kiedy sobie obaj nasi tak przepięknie dziękowali za walkę, widziałem łzy na twarzach prawie wszystkich obecnych. Lekki zgrzyt nastąpił w tym samym miejscu po przegranym półfinale Agnieszki. Ludzie kibicowali jej jak szaleni, byli zachwyceni tym, jak znakomicie potrafi walczyć, lecz ten osobliwy sposób podania ręki po ostatniej piłce nie przypadł widowni do gustu. Patrzący rozumieli, dlaczego tak się stało, nie mieli jednak ochoty usprawiedliwiać zawodniczki. Opowiadali potem o zbliżonych sytuacjach ze sceny, czy planu filmowego. O tym, że często miewają złe dni, boli ich głowa, dostali fatalną wiadomość, a tu na koniec spektaklu trzeba się uśmiechać się do publiczności. „Profesjonalizm polega na tym, że mimo wszystko szczerzę wtedy zęby. Dopiero jak opadnie kurtyna wyrzucam z siebie stres i emocje, czasem w mocno nieparlamentarny sposób” – ta opinia jednej z mistrzyń Baltic Cup 2013 wydaje mi się idealną puentą do całej sytuacji.

Letnia zabawa artystów z rakietami nad polskim morzem miała w tym roku skromniejszą obsadę. Między innymi z powodu wimbledońskiego turnieju. Słynna wokalistka jazzowa Urszula Dudziak już rok temu po wyczynie Agnieszki mówiła twardo, że jedzie do brytyjskiej stolicy, bo takie pojedynki nie mogą się odbywać bez jej udziału. Uli nie było tym razem w kolejnym finale w Pogorzelicy, za to można ją było dostrzec w boksie dla gości specjalnych przy Church Road. Leszek Malinowski z kabaretu „Koń Polski” postanowił upiec od razu dwie pieczenie, więc wybrał się do Londynu na pierwszy tydzień zmagań. Przyjechał potem w Zachodniopomorskie oczarowany i wniebowzięty. „To było fantastyczne. Tylu gwiazd naraz jeszcze nie oglądałem. Na dodatek zaliczyłem obecność na wszystkich zwycięskich meczach Polaków w początkowych rundach. No powiedz, czy może być coś piękniejszego” – mówił mi z przekonaniem, a wyraz twarzy podpowiadał, że nie są to żadne kabaretowe żarty.

Szalejący ze szczęścia przed telewizorem wszyscy ci mistrzowie dowcipu, estradowej puenty czy teatralnej maski to jeszcze jeden dowód, jak wyjątkowy był to dla nas turniej. Ten „polski Wimbledon 2013” swym przebiegiem i zakończeniem kojarzy mi się z niezapomnianymi piłkarskimi mistrzostwami świata roku 1974 i medalową drużyną Kazimierza Górskiego. Jeśli dziś miałbym wyrazić jedno życzenie to przede wszystkim, by ten sukces miał inny ciąg dalszy. Trwalszy i długofalowy. By za parę lat kolejne pokolenie kabareciarzy, widząc na wimbledońskiej trawie Polaka z rakietą, odkładało na bok żarty i zaczynało szalony taniec kibica.

Karol Stopa
http://rotacjawsteczna.blog.pl/2013/07/06/zarty-na-bok/
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 171281
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Tenis w Polsce

Post autor: DUN I LOVE »

Janowicz senior chce dokonać rewolucji w polskich systemie szkolenia, innymi słowy: stworzyć go. :D

Szokujące dane podano - budżet polskiego związku wynosi 5 mln złotych (?!) rocznie, a takiej federacji francuskiej 200 mln euro. Widać różnicę. :]
MTT - tytuły (27)
2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril

MTT - finały (35)
2023 (3) Waszyngton, Indian Wells M1000, Buenos Aires, 2022 (3) Wimbledon, Miami M1000, Australian Open, 2021 (4) San Diego, Wimbledon, Halle, Genewa, 2020 (2) Paryż-Bercy M1000, Acapulco, 2019 (2) Kitzbuhel, Genewa, 2018 (3) Sankt Petersburg, Stuttgart, Marsylia, 2017 (2) Sztokholm, Indian Wells M1000, 2016 (2) Newport, Rotterdam, 2015 (1) Halle, 2014 (1) Tokio, 2013 (2) Basel, Kuala Lumpur, 2011 (3) WTF, Cincinnati M1000, Rzym M1000, 2010 (2) Basel, Marsylia, 2009 (4) WTF, Stuttgart, Wimbledon, Madryt M1000, 2008 (1) WTF
Awatar użytkownika
jaccol55
Posty: 14863
Rejestracja: 15 lip 2011, 8:59
Lokalizacja: Grochów

Re: Tenis w Polsce

Post autor: jaccol55 »

DUN I LOVE pisze:Szokujące dane podano - budżet polskiego związku wynosi 5 mln złotych (?!) rocznie, a takiej federacji francuskiej 200 mln euro. Widać różnicę. :]
Najbardziej bawiło mnie, jak podczas Wimbledonu gazety zagraniczne wyliczały, ile wydaje się na szkolenie w Polsce, a ile u nich. No parodia po prostu, tak jakby PZT miał cokolwiek wspólnego z sukcesami Polaków. :roll:
Rroggerr
Posty: 9951
Rejestracja: 19 lip 2012, 19:54

Re: Tenis w Polsce

Post autor: Rroggerr »

tak jakby PZT miał cokolwiek wspólnego z sukcesami Polaków.
Tak jakby to była wina PZT.
Awatar użytkownika
jaccol55
Posty: 14863
Rejestracja: 15 lip 2011, 8:59
Lokalizacja: Grochów

Re: Tenis w Polsce

Post autor: jaccol55 »

Rroggerr pisze:
tak jakby PZT miał cokolwiek wspólnego z sukcesami Polaków.
Tak jakby to była wina PZT.
Pieniądze, czy słabe zarządzanie?
Rroggerr
Posty: 9951
Rejestracja: 19 lip 2012, 19:54

Re: Tenis w Polsce

Post autor: Rroggerr »

Pieniądze.
jonathan
Posty: 6546
Rejestracja: 01 sie 2011, 19:49

Re: Tenis w Polsce

Post autor: jonathan »

Dla mnie sprawa jest prosta - na odpowiednich stanowiskach muszą zasiadać prawdziwi pasjonaci tej dyscypliny, a nie jacyś pasiburżuje, którzy chcą się nakraść pieniędzy, i tyle.
Awatar użytkownika
jaccol55
Posty: 14863
Rejestracja: 15 lip 2011, 8:59
Lokalizacja: Grochów

Re: Tenis w Polsce

Post autor: jaccol55 »

http://sport.tvp.pl/11699480/bohaterowi ... prezydenta

Pod powyższym adresem znajduje się ponad czterominutowy filmik z dzisiejszego spotkania polskich tenisistów z Prezydentem Komorowski.

Głos zabrał również Bohdan Tomaszewski. :)
Awatar użytkownika
jaccol55
Posty: 14863
Rejestracja: 15 lip 2011, 8:59
Lokalizacja: Grochów

Re: Tenis w Polsce

Post autor: jaccol55 »

Jedna sześćdziesiąta

”Dlaczego Wielka Brytania jest taka słaba w tenisie?” – tytułowe pytanie, zadane przez Paula Newmana na łamach „The Independent”, szokuje nas dziś w dwójnasób. Wtedy jednak, w marcu 2010, takie gazety, jak „The Times” czy „Guardian” wyjątkowo ostro domagały się rozliczeń z The Lawn Tennis Association. Miarka się przebrała, gdy we wrześniu 2009 roku wyspiarze, z Andy Murrayem w składzie, przegrali w Liverpoolu z Polską baraż o Grupę I Pucharu Davisa, a w kolejnym cyklu, już bez swego asa, ulegli Litwie. „Jak to możliwe – krzyczały media trzy lata temu – by federacja z rocznym budżetem, wynoszącym blisko 60 mln funtów została pokonana przez kraj, który wykłada na tenis niecałe 90 tys. funtów. W rankingu ATP mamy sklasyfikowanych 52 graczy, a Litwinów jest tam zaledwie trzech”.

Od wielu lat brytyjski tenis pod względem finansów plasuje się w światowej trójce. Co roku do kasy LTA wpływa przynajmniej 25 mln £, zarobionych podczas Wimbledonu oraz 30 mln £ od strategicznego sponsora, firmy ubezpieczeniowej Aegon. Sześć lat temu za prawie 40 mln £ wybudowano w Roehampton supernowoczesne centrum treningowe oraz siedzibę dla tenisowych władz. Ze swoich najlepszych Brytyjczycy utworzyli „Team Aegon”. Początkowo liczył aż 43 osoby. Roczne utrzymanie grupy generowało sumy absurdalne, ok. 25 mln £ . Ponieważ ten sposób inwestowania w dyscyplinę nic nie dawał nastąpiła zmiana taktyki. Najpierw za brak postępów skreślono z teamu kilkanaście osób. Potem nastąpiła rewolucja w systemie przyznawania wimbledońskich dzikich kart. Koniec prezentów dla smarkaczy, którzy lubili nocne zabawy, a niekoniecznie ciężki trening.

Kraj niemal dwukrotnie większy niż Polska, jeśli idzie o liczbę ludności, postawił zbudować najpierw solidną bazę. Wyspiarze posłużyli się tu przykładem Francuzów, którzy zatrudniają poprzez FFT 5,5 tys. wysokiej klasy trenerów, a rocznie organizują 12 tys. federacyjnych turniejów. Żeby do tego doprowadzić Brytyjczycy spowodowali, że dziś 2 miliony dzieci ma u nich dostęp do tenisa w szkole. Ponad 200 tys. maluchów korzysta z mini-tenisa poprzez struktury LTA. Zainwestowano bardzo mocno w 140 ośrodków wysokiego szkolenia. Każde z tych „High Performance Centres” ma sieć satelitarnych klubów, których zadaniem jest w pierwszej kolejności wyławianie młodych-zdolnych. Powstało sto specjalnych miejsc, tzw. „Beacon” (latarnia morska), gdzie można się zgłosić i za darmo uzyskać pomoc trenerską. Co tydzień na 20 tysiącach kortów w tenisa gra w Anglii prawie pół miliona dorosłych. Ponad milion osób przewija się podczas sezonu przez turniejowe trybuny. Komercyjne wpływy federacji z reklam i sprzedaży praw w roku 2006 nie przekraczały 2 mln funtów. W roku 2012 były pięciokrotnie większe.

Kilka miesięcy temu organizacja Sport England, odpowiednik naszego ministerstwa sportu, obcięła rządową dotację dla brytyjskiego tenisa o sześciocyfrową kwotę. Przyczyna była prozaiczna. Doliczono się, że na przestrzeni ostatnich kilku lat średnia grających w tenisa raz w tygodniu spadła na wyspie o 100 tys. osób. Dla urzędników okolicznością łagodzącą nie był ani złoty medal olimpijski, ani sukces Andy Murray’a w US Open 2012. Wygrana Szkota w tegorocznym Wimbledonie, historyczny sukces, na który czekano 77 lat, też niczego tu nie zmieni. Zwłaszcza, że krytycy LTA podkreślają na każdym kroku zerowy udział federacji w odkryciu trzech największych talentów: Andy Murraya, Laury Robson i Heather Watson. Jedni, z premierem W.Brytanii na czele, mówią teraz o złotej erze brytyjskiego tenisa, drudzy, ci z opozycji, twardo przypominają, że status dyscypliny określać powinno coś więcej niż wyniki trzech osób, z których dwie panie niczego poważnego dotąd nie wygrały. „Popatrzcie na Francję, Hiszpanię, Rosję, Niemcy albo Włochy. To są kraje, które mogą się teraz chwalić zarówno jakością swego tenisa, jak i jego ilością. Gdyby Marcos Baghdatis wygrał turniej wielkiego szlema tamtejsza LTA nie miałaby prawa opowiadać dziś o złotej erze cypryjskiego tenisa. Mogłaby, co najwyżej, bić brawo swojemu tenisiście i dziękować mu za wielki wyczyn”.

Na trasie pomiędzy Hyatt Regency Warsaw Hotel, gdzie w miniony poniedziałek odbyła się konferencja prasowa Polskiego Związku Tenisowego, Belwederem, gdzie na Agnieszkę Radwańską, Jerzego Janowicza i Łukasza Kubota czekał Prezydent Rzeczpospolitej oraz ministerstwem sportu, gdzie minister Joanna Mucha przygotowała wreszcie dobre wieści dla dyscypliny był czas na krótki bilans. Liczby naszego tenisa na tle LTA to w pierwszym rzędzie – niestety – zawstydzające świadectwo przeszłości. Okazję mamy odświętną, powinniśmy się cieszyć i być dumni, ale proporcji i faktów nie wolno nam zgubić. To, czym dysponujemy, wciąż świadczy o wieloletnich zaniedbaniach, zaniechaniach, o ciągłym kiedyś odsuwaniu dyscypliny na plan dalszy. Skromne 3 tys. kortów, trochę ponad 500 trenerów, jakieś 550 turniejów, budżet federacji na poziomie 5 mln zł w roku 2012. Dokładnie jedna sześćdziesiąta tego, czym co roku dysponują wyspiarze.

Skoro jednak nasi najlepsi potrafią im dorównywać, a nawet z nimi wygrywają, znaczy to, że na korcie nie wszystko zależy od wysokości kwot, zainwestowanych w przygotowania do gry. Z drugiej strony: ten wielki honor i uznanie dla polskich gwiazd, poza szacunkiem, jaki im w ten sposób wyrażamy, niczego jeszcze dla białego sportu u nas nie załatwia. Nie ma dziś dla tenisa w Polsce innej niż ta wybrana 3 lata temu przez LTA. Solidna praca u podstaw, inwestycje w najmłodszych, wejście z tym sportem do szkół, budowanie ogólnodostępnych kortów i hal, szkolenie trenerów i instruktorów, powiększanie wszelkimi metodami środków finansowych, jakimi PZT dysponuje. Potrzeby jest gigantyczny zasiew, bo poletko przez lata zamieniło się w ugór. Trzeba będzie trochę poczekać, nim cokolwiek na nim teraz urośnie. Byłem na wszystkich poniedziałkowych spotkaniach, przyglądałem ludziom, którzy od 6 tygodni sterują polskim tenisem, słuchałem ich wypowiedzi. Ryzykiem jest chwalić dzień przed zachodem słońca, mimo wszystko jestem dziś ostrożnym optymistą. Może to wreszcie będzie to!

Karol Stopa

Warszawa 10 lipca 2013
http://rotacjawsteczna.blog.pl/2013/07/ ... dziesiata/
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 171281
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Tenis w Polsce

Post autor: DUN I LOVE »

Tak się zastanawiam, czy dzięki Janowiczowi tenis faktycznie wyszedł z niszy, jeżeli idzie o krajowe podwórko. Jeżeli tak, to ja to sobie jednak trochę inaczej wyobrażałem. Trochę szumu po Wimbledonie (niewiele jak na polski ćwierćfinał, co było wydarzeniem bez precedensu w naszej historii), z którego wynikło tylko tyle, że przybyło trochę "Januszów". W moim otoczeniu można było odnieść wrażenie, że bum na tenis jest niespotykany, ale to tak naprawdę czysta fikcja - ludzie zbierają się tylko na ważny mecz Polaka, a kiedy ten takich nie gra, to zainteresowanie jest żadne. Zresztą, z polskich stacji TV tylko Polsat ma Wimbledon, poza tym nikt nie ma nic. NIC. Na rynku AO, RG, USO - jak widać nie ma zapotrzebowania, bo jakieś badania muszą być prowadzone. Cały czas w absolutnym cieniu piłki, siatki i być może skompromitowanego kolarstwa - tam mamy TdP, a w tenisie nie stać nas nawet na jeden narodowy turniej. Jak już jest pomysł, to czar pryska po 1-2 edycjach.

Pamiętam jak byłem na pokazówce WTA w 2008 roku - Radwańska była już w gronie najbardziej obiecujących tenisistek WTA, a oprócz niej zjechały absolutne gwiazdy jak Kuzniecowa, Davenport czy Dementieva. Na trybunach może ze 200 osób, z czego 50 to Vipy i inni oficjele. Centrum stolicy.

Wydaje mi się, że 70% ludzi, którzy oglądali Janowicza przeciwko Murrayowi, nie ma pojęcia, że teraz trwa USO - przecież Jurek odpadł w 1. rundzie, a w mediach nikt nie trąbił o jakimś wielkim meczu.

Szkolenie zostawiam, bo nie mam żadnej wiedzy na ten temat.
MTT - tytuły (27)
2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril

MTT - finały (35)
2023 (3) Waszyngton, Indian Wells M1000, Buenos Aires, 2022 (3) Wimbledon, Miami M1000, Australian Open, 2021 (4) San Diego, Wimbledon, Halle, Genewa, 2020 (2) Paryż-Bercy M1000, Acapulco, 2019 (2) Kitzbuhel, Genewa, 2018 (3) Sankt Petersburg, Stuttgart, Marsylia, 2017 (2) Sztokholm, Indian Wells M1000, 2016 (2) Newport, Rotterdam, 2015 (1) Halle, 2014 (1) Tokio, 2013 (2) Basel, Kuala Lumpur, 2011 (3) WTF, Cincinnati M1000, Rzym M1000, 2010 (2) Basel, Marsylia, 2009 (4) WTF, Stuttgart, Wimbledon, Madryt M1000, 2008 (1) WTF
Awatar użytkownika
robpal
Posty: 22712
Rejestracja: 07 sie 2011, 10:08

Re: Tenis w Polsce

Post autor: robpal »

Ja Ci Dawidzie powiem, że zainteresowanie jest znacznie większe (co można poprzeć danymi). Oczywiście, przede wszystkim Polacy, ale mimo wszystko część z tych ludzi zaczyna się interesować także sportem w ogólności. Zresztą to chyba zawsze tak jest -- zaczyna się od pojedynczego zawodnika/drużyny, a potem coraz bardziej rozszerza horyzonty.

Odnośnie edukacji, racja. Polscy kibice są absurdalnie wręcz niewykształceni jeśli idzie o tenis. I niech nikogo nie myli mtenis (gdzie zażarte dyskusje dotyczą zazwyczaj spraw światopoglądowych i różnych punktów wiedzenia, a nie autentycznej wiedzy o sporcie) -- wystarczy poczytać komentarze pod artykułami o Radwańskiej i włos się na głowie jeży.

Winni? Przede wszystkim media, zwłaszcza te mainstreamowe, gdzie pisze się o naszych, a nie o sporcie (a do tego pisze się, poza nielicznymi wyjątkami, na porażająco niskim poziomie). Najbardziej szkodliwe podejście dla nowych kibiców, najlepsze dla portfela stacji/gazety/portalu.
MTT career highlights (26-17):
2021: Delray Beach (F);
2020: Antwerpia (W), Cincinnati (W), Dubaj (F), Montpellier (F);
2019: Bazylea (W), Sztokholm (W), Szanghaj (W), Metz (W), Winston-Salem (F), Stuttgart (W), Madryt (W), Monachium (F), Barcelona (F), Houston (W), Acapulco (W), Buenos Aires (F);
2018: Paryż (F), Bazylea (F), Metz (W), Toronto (W), Estoril (F), Miami (W), Australian Open (F);
2017: WTF (W), Sztokholm (W), Hamburg (W), Stuttgart (W), Acapulco (W);
2016: WTF (F), Bazylea (F), Cincinnati (W), Roland Garros (F), Marsylia (W), Doha (W);
2015: WTF (W), Bazylea (W), Winston-Salem (W), Hamburg (W), Wimbledon (F), Stuttgart (W), Monte Carlo (F), Indian Wells (F);
2014: Halle (F)
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 76 gości