Potworzyły się jakieś stereotypy pt. że ja np. uważam talent za czynnik ważniejszy od innych w rozwoju zawodnika, a tak nie jest, uważam jedynie, że w przypadku Davida Ferrera ma on kluczowe znaczenie jeśli chodzi o jakość jego gry.
Stwierdzenie „Kwestia talentu nie zadnych predyspozycji” jest jednoznaczne. Później jeszcze odrzuciłeś znaczenie ciężkiej pracy. W związku z tym to nie stereotyp, a fakt.
Wyczes tymczasem nie potrafi mi odpowiedzieć na proste pytanie, skąd fundamentalne braki w jego technice, choćby wolejowej, jeśli tak jak twierdzi, wszystko da się wytrenować. Porusza dziesiątki wątków pobocznych, a samej odpowiedzi wciąż nie ma, poza mało poważnym stwierdzeniem, że wszyscy Hiszpanie są szkoleni w podobny sposób.
Proszę, zacznij używać argumentów i uzasadnij swoje zdanie w inny sposób niż zaczepkami do mnie, bo od kilku postów, jeśli nie od początku nic innego nie robisz.
Nie ulega wątpliwości, że obecnie jest mało wszechstronnych zawodników, nie wspominając już o najlepszych Hiszpanach, czy zatem obecni zawodnicy z niedoprowadzonymi do perfekcji uderzeniami, są beztalenciami? Nie sądzę. Myślę jednak, że środowisko ma znaczny wpływ na rozwój młodego zawodnika.
Wspomnianego sporo wcześniej Safina z Federerem, Wawrinką czy Riosem nie łączy „talent” do woleja, a coś bardziej „fizycznego” mianowicie… Peter Lundgren. Zatem deprecjonowanie roli treningu jest moim zdaniem bardzo nie na miejscu, a wręcz krzywdzące dla zawodników.
Wyczes koniecznie też chciał przy okazji poruszyć temat tenisa amatorskiego, który w mojej opinii pasuje tu jak pięść do nosa; ale skoro tak go drąży, wypowiem się do końca.
Według Ciebie talent to coś co ma się od urodzenia, zatem u amatorów powinien być on znacznie bardziej widoczny, gdyż u zawodników obraz fałszują nam tysiące godzin spędzonych na treningach.
Widzisz, Wyczes, dla mnie NTRP czy technika gry, to są czysto użytkowe rzeczy, które służą mi jako narzędzia do osiągnięcia pewnych celów. [/quote]Ale jeśli narzędzia nie są pewnej jakości to nie wmawiajmy sobie i co gorsza innym, że są. Obiektywizm to naprawdę przydatna cecha.
NTRP służy głównie do wyszukiwania sobie partnerów do gry; jeśli z ludźmi, którzy wyceniają się na ok. 3.0 gram w miarę równe mecze, a z tymi, którzy wyceniają się na ok. 2.0 wygrywam przekonująco (a tak zazwyczaj jest), to znaczy dla mnie, że mam 3.0. Tyle.
Chętnie bym z Tobą zagrał, również oceniam się na 3.0.
Dobrze podajesz funkcję NTRP, jednak według złej zasady przyjmujesz jej wartość. Daną cyferkę wpisujemy wtedy gdy spełniamy jej warunki dla niej i
wszystkich niższych, a nie, gdy wygraliśmy z kimś kto sobie wpisał daną wartość. Piękny przykład mamy na Youtube, gdzie większość używa tej klasyfikacji do popisania się przed internautami (bo nie widzę innego zastosowania), tylko jak cyferka w tytule filmiku może wpływać na samoocenę? Nie wiem.
Trzeba umieć spojrzeć na siebie obiektywnie, dobrym przykładem jest Gary z TN, ogrywa prawie wszystkich na forum, nawet tych o większych umiejętnościach technicznych, czy to znaczy, że dorównuje im technicznie? Nie. To znaczy, że pewne narzędzia wypracował do tego stopnia, że nie musi doskonalić innych, choć i tak to robi, a ja szczerze gratuluję mu samozaparcia i życzę sukcesów.
Tak samo, technika: ma mi służyć do tego, żeby mi się dobrze grało, na swój sposób, nie - podręcznikowy (w końcu po coś istnieje określenie technika osobnicza), żebym trzymał wymiany na określonym poziomie i mógł czerpać radość z gry, takiej, jaką lubię.
Ale czy ktoś Ci zabrania tak myśleć? Ja na pewno nie, po prostu czerpię przyjemność z dwóch rzeczy- poprawiania techniki i gry. Nie mam pojęcia dlaczego twierdzisz, że Twoje podejście jest lepsze od mojego, a tak to rozumiem, skoro moje nazywasz narcystycznym i wyśmiewasz je już któryś raz. Swoją drogą, ta technika „z wystawy” potrafi być skuteczna, wystarczy, że zajrzysz to wątku rozgrywkowego na forum, którego nazwy boisz się wymówić.
Slajs może i nie wygląda niezbyt imponująco i dziwnie - jak i reszta uderzeń, ale na większość moich partnerów do gry działa i jakoś go nie zabijają a i winnery z tego się zdarzają więc chyba wszystko jest w porządku.
Moje zagrania po ramie też bywają trudne czasem nawet niemożliwe do odbioru, czy zatem należy je uznawać za dobre? Nie sądzę.
Czasem jak patrzę na Twoje wpisy na wiadomym forum, to sobie myślę, że masz swoją grę na wystawę w Luwrze nagrać i umieścić, stąd tak się nad nią pastwisz i non stop coś Ci się w niej nie podoba.
Przepraszam z stwierdzenie, ale to co piszesz to po prostu bzdura, tak jak napisałem wyżej, ta „wystawowa” technika potrafi być skuteczna. Przy mojej skłonności do kontuzji i intensywności gier przyzwoita, jak na amatorski poziom, technika ma jeszcze jedną zaletę- pozwala mi uniknąć częstych urazów. Poza powyższym, ja po prostu nie umiem cieszyć się z byle czego.
Jak dla mnie tu gdzieś następuje zatracenie proporcji - tenis amatorski z samej definicji ma przede wszystkim przynosić radość. Nikt nikomu nie każe być wzorcem techniki a Ty wypowiadasz się o swojej grze w taki sposób, jakbyś pojutrze miał finał US Open i panikujesz, ze nie jesteś do niego idealnie przygotowany.
Kolejny raz brak argumentów, a jedynie zaczepka, naprawdę nie przyjemnie rozmawia się z kimś, kto do argumentowania wypowiedzi używa wyssanych z palca bajek i w dodatku w nie wierz. Wymyśliłeś, że mi poprawianie techniki nie sprawia przyjemności, nie wiem skąd bierzesz te wnioski, ale łagodnie mówiąc są błędne. Niektórym (w tym mi) praca nad sobą potrafi sprawiać przyjemność.
Dla mnie to jest właśnie odmiana narcyzmu - kokieterii, pt. "och jej, jaka ta moja gra brzydka!". - trochę bardziej finezyjna, bo nie polega na wiecznym chwaleniu swojego tenisa; ale poziom zafiksowania na własną grę a zwłaszcza jej estetykę tak samo wysoki.
Kolejna zaczepka i jednocześnie koniec mojej cierpliwości. Rozumiem, że rozmowa polegająca na wymianie argumentów nie jest Twoją mocną stroną, szczyt sarkazmu w swoich wypowiedziach osiągasz przez dodanie emotki na końcu, ale ja nie mam zamiaru rozmawiać w taki sposób. Myślałem, że z czasem Ci przejdzie i porozmawiamy jak dojrzali ludzie, tylko dlatego pisałem w tym temacie. Dziękuję za rozmowę wszystkim, którzy potrafili zachować poziom dyskusji!