Dlaczego już nie oglądam tenisa...

Obrazek
Rroggerr
Posty: 9952
Rejestracja: 19 lip 2012, 19:54

Re: Wimbledon 2015

Post autor: Rroggerr »

Anty pisze:
Lucas pisze:Może obecnie poszło to trochę za daleko, ale gdybym płacił za bilety (oglądam tylko w telewizji więc moje prawo do narzekania jest jakby mniejsze) to nie chciałbym oglądać festiwalu serwowania i akcji na 3 uderzenia, wole już to przebijanie.
Ja z kolei pamiętam jak narzekano na Wimbledon pod koniec lat 90, że wszystko tam opiera się na serwisie i nic się dzieje bo nie ma praktycznie przełamań. Fakt, że proces spowalniania nawierzchni może i poszedł za daleko, ale ja mając naście lat z Wimbledonu to pamiętam tylko mecze kobiet - inna sprawa, że i tenis kobiecy miał wtedy swoją złotą erę. Wyjątkowe spotkania typu Rafter-Ivanisevic i emocje temu towarzyszące to była rzadkość. Z punktu widzenia młodego tenisisty to była frajda żadna jak goście jeden przez drugiego pilnowali swoich podań i nic ich więcej na korcie nie obchodziło. Rąbnął serwisem potem bach forehand i praktycznie już zmiana stron. Trzeba się zastanowić skąd narodził się pomysł, by troszkę skomplikować wydarzenia na korcie.
Ale skąd założenie, że relacja między s&v (bo chyba o to chodzi), a zwolnieniem nawierzchni jest tak duża? Bo gra zaczęła przenosić się coraz bardziej za końcową gdzieś tak w połowie lat 90-tych, a na koniec 2000 roku, mieliśmy w top10 Kuertena, Safina, Hewitta, Agassiego, Enqvista, Normana, Corretję i Kafelnikowa. Ivanisević i Sampras dwa lata później nie grali w tenisa, a ci New Ballsi którzy weszli później to albo typowi baselinerzy, albo w najlepszym wypadku allrounderzy. Gdzie tu zagrożenie festiwalem serwowania i akcji na 3 uderzenia?

Nie jest tak, że szybsze nawierzchnie spowodowałby, że największe turnieje wygrywaliby nagle zawodnicy typu Isnera i Raonicia, tak jak nie jest z drugiej strony, że homogenizacja nawierzchni zniszczyła tenis. I to potwierdzają te nieliczne turnieje na szybkich kortach - w Pekinie dominuje co roku Djoković, w Cincy finał zrobił Ferrer, w Szanghaju finał zrobił 30-letni Simon, a w Brisbane rok temu (chyba najszybszy turniej w sezonie) wygrał stary Hewitt. Tyle, że zupełnie zmienia się to, jak wygląda sama gra.

Więc skąd założenie, że tutaj alternatywą dla zwalniania nawierzchni była ''gra jak z lat 90-tych'? Jeden z najbardziej irytujących mitów w tych rozmowach o zwalnianiu nawierzchni.
Awatar użytkownika
Mario
Posty: 35182
Rejestracja: 03 sie 2011, 1:34

Re: Wimbledon 2015

Post autor: Mario »

Szacun, że chciało Ci się to wyjaśniać. Bo jak widać, z większości z nas już chyba uszło powietrze, przynajmniej czasowo...
MTT bilans finałów (17-26)
W: Queen's Club 13, Monte Carlo 14, Australian Open 15, Nottingham 15, Chennai 16, Rio de Janeiro 17, Wiedeń 17, Acapulco 18, Madryt 18, Queen's Club 21, Cincinnati 21, Indian Wells 21, World Tour Finals 21, s-Hertogenbosch 22, Roland Garros 23, Astana 23, Hong Kong 24
F: Auckland 14, Miami 14, Roland Garros 14, Waszyngton 14, World Tour Finals 14, Rio de Janeiro 15, US Open 15, Estoril 16, Pekin 17, Rio de Janeiro 18, Monte Carlo 18, Rzym 18, Lyon 18, Metz 18, Hamburg 20, Madryt 21, St. Petersburg 21, Adelajda-2 22, Buenos Aires 22, Rio de Janeiro 22, Cincinnati 22, Astana 22, Rio de Janeiro 23, Bastad 23, Rio de Janeiro 24, Dubaj 24
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 171499
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wimbledon 2015

Post autor: DUN I LOVE »

System niszczy i tak przekonanie, że każdy kto nie lubi ZET, chciałby cały czas oglądać S&V. Przypomnę tylko, że w latach 90. poza serwisową łupaniną mogliśmy oglądać także "nudne przebijactwo" (cegła) i agresywną grę z linii końcowej (hard). Dorzucono jeszcze ultraszybki dywan w hali późną jesienią. Proporcje były bardzo ładnie rozłożone, każdy fan dyscypliny miał "swój czas" w tenisowym kalendarzu i chyba o to nam chodzi - nie o dominację jednej i tej samej klepaniny, którą to świat (poza nawiedzonymi durniami z mtenis) tak się zachwyca.

O dziwo, jako "dwudziestoparoletni fan Federera" doskonale pamiętam zmierzch ery specjalistów i w żadnym wypadku nie byłem krytykiem tamtego układu. Rzeczywiście, koniec świata, przez 4 turnieje w roku oglądać najbardziej klasyczną odmianę tej pięknej dyscypliny sportu.
MTT - tytuły (27)
2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril

MTT - finały (35)
2023 (3) Waszyngton, Indian Wells M1000, Buenos Aires, 2022 (3) Wimbledon, Miami M1000, Australian Open, 2021 (4) San Diego, Wimbledon, Halle, Genewa, 2020 (2) Paryż-Bercy M1000, Acapulco, 2019 (2) Kitzbuhel, Genewa, 2018 (3) Sankt Petersburg, Stuttgart, Marsylia, 2017 (2) Sztokholm, Indian Wells M1000, 2016 (2) Newport, Rotterdam, 2015 (1) Halle, 2014 (1) Tokio, 2013 (2) Basel, Kuala Lumpur, 2011 (3) WTF, Cincinnati M1000, Rzym M1000, 2010 (2) Basel, Marsylia, 2009 (4) WTF, Stuttgart, Wimbledon, Madryt M1000, 2008 (1) WTF
Awatar użytkownika
Mario
Posty: 35182
Rejestracja: 03 sie 2011, 1:34

Re: Wimbledon 2015

Post autor: Mario »

Inna sprawa, że ja te łupanki serwisowe (wyłączając jakieś patologiczne przypadki typu Raonic - Anderson) naprawdę lubię. Każde po 30 wywołuje emocje, w tb od początku wyczuwasz dramaturgię, a wśród nielicznych wymian (spięć przy siatce) wyłapiemy więcej ciekawego tenisa niż przy niejednym murole. Dla przykładu choćby Karlovic - Brown z czwartku.
MTT bilans finałów (17-26)
W: Queen's Club 13, Monte Carlo 14, Australian Open 15, Nottingham 15, Chennai 16, Rio de Janeiro 17, Wiedeń 17, Acapulco 18, Madryt 18, Queen's Club 21, Cincinnati 21, Indian Wells 21, World Tour Finals 21, s-Hertogenbosch 22, Roland Garros 23, Astana 23, Hong Kong 24
F: Auckland 14, Miami 14, Roland Garros 14, Waszyngton 14, World Tour Finals 14, Rio de Janeiro 15, US Open 15, Estoril 16, Pekin 17, Rio de Janeiro 18, Monte Carlo 18, Rzym 18, Lyon 18, Metz 18, Hamburg 20, Madryt 21, St. Petersburg 21, Adelajda-2 22, Buenos Aires 22, Rio de Janeiro 22, Cincinnati 22, Astana 22, Rio de Janeiro 23, Bastad 23, Rio de Janeiro 24, Dubaj 24
Anty
Posty: 39
Rejestracja: 17 lip 2015, 11:58

Re: Dlaczego już nie oglądam tenisa...

Post autor: Anty »

Rroggerr pisze:Tyle, że zupełnie zmienia się to, jak wygląda sama gra.

Więc skąd założenie, że tutaj alternatywą dla zwalniania nawierzchni była ''gra jak z lat 90-tych'? Jeden z najbardziej irytujących mitów w tych rozmowach o zwalnianiu nawierzchni.
Pisałem wyłącznie o Wimbledonie, gdzie do 2001 roku włącznie królował s&v, a nie jak wyglądał ówczesny top 10. To, że mi czy innym "dzieciakom" ze szkółki tenisowej ten styl w tamtych latach wydawał się przeraźliwie nudny nie stanowiło żadnego problemu bo rzeczywiście był wybór komu kibicować. Miałem swojego Riosa, potem Safina, potem Juana Carlosa Ferrero i Corię do spółki. I do głowy by mi nie przyszło, że można zwalniać grę na trawie. Traktowałem różnorodność sezonu jako coś oczywistego i niepodważalnego.
Na fakt, że sama gra wygląda teraz inaczej ma wiele innych czynników. Piłki są większe i cięższe, nowe naciągi i rakiety dają więcej możliwości, zwłaszcza w kierunku nadawania większych rotacji. Średni wzrost zawodników jest zdecydowanie wyższy dochodzi do tego nacisk na przygotowanie fizyczne. To wszystko w jakiś sposób odbija się na technice i samej filozofii gry.
Dla zainteresowanych wrzucam ciekawy wywiad Leanderem Paesem z tegorocznego Wimbledonu, o tym co zmieniło się na przestrzeni lat w tenisie i w jakim kierunku zmierza dyscyplina.
https://www.youtube.com/watch?v=EzIeDoqvkhU
Awatar użytkownika
lake
Posty: 13564
Rejestracja: 19 kwie 2012, 11:51

Re: Dlaczego już nie oglądam tenisa...

Post autor: lake »

DUN oczywiście że nie jesteś krytykiem tamtego układu zresztą ja również nie jestem, ale obaj dobrze wiemy, że ZET narodził się w czasach dominacji Djoka i Nadala, którzy niezależnie od formy(Chociaż ostatnio Wujek wyśmiał mnie gdy stwierdziłem że w 2011 mieliśmy do czynienia ze średnim Nadalem) grali ze sobą na okrągło w finałach najważniejszych imprez, co wynikało ze słabości zaplecza. Problem w tym że my ZET podawaliśmy jaką lepszą alternatywę dla dominacji JEDNEGO zawodnika a Wy ZET przyrównywaliście do czasów z przed dominacji Federera. Czasów bez wątpienia ciekawszych zarówno od niedoszłego klasyka RF czy niedoszłych Rafa Slam , czy Nole Slam. Minęło parę lat i za chwilę wrócimy do tej samej dyskusji o której za chwilę będzie można powiedzieć "wiódł ślepy kulawego".

Swoją drogą czemu przeniesione do tego tematu a nie "ulubionego". Rozumiem że wciąż trauma po finale?
*****
***

MTT Career highlights:
GS: W Wimbledon '15, US Open '17
WTF: -SF '17
M 1000: W Indian Wells '14, Monte Carlo '17, F IW '16, Cincinnati '17
ATP 500:W Halle '18 F Waszyngton '16
ATP 250: W s-Hertogenbosch '14, Newport '17, Sankt Petersburg '17 F Chennai '17, F Quito '17


Debel:
GS: US Open '17, '19, F US Open '15, F Wimbledon '16
M 1000: W Indian Wells '19, Rzym '19, F Miami '19
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 171499
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dlaczego już nie oglądam tenisa...

Post autor: DUN I LOVE »

lake pisze:Swoją drogą czemu przeniesione do tego tematu a nie "ulubionego". Rozumiem że wciąż trauma po finale?
Nie chciałem nowej dyskusji w temacie Wimbla, który faktycznie powinien kilka dni temu zostać zamknięty. Szukałem nowego miejsca i jakoś treść tego tematu wydała się optymalna. "Poziom Tenisa dziś" raczej śednio pasuje no i ma kilkaset wpisów.

Przy tym wyborze nie było żadnych podtekstów. Oczywiście ok z pozostałą częścią Twojego wpisu.
MTT - tytuły (27)
2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril

MTT - finały (35)
2023 (3) Waszyngton, Indian Wells M1000, Buenos Aires, 2022 (3) Wimbledon, Miami M1000, Australian Open, 2021 (4) San Diego, Wimbledon, Halle, Genewa, 2020 (2) Paryż-Bercy M1000, Acapulco, 2019 (2) Kitzbuhel, Genewa, 2018 (3) Sankt Petersburg, Stuttgart, Marsylia, 2017 (2) Sztokholm, Indian Wells M1000, 2016 (2) Newport, Rotterdam, 2015 (1) Halle, 2014 (1) Tokio, 2013 (2) Basel, Kuala Lumpur, 2011 (3) WTF, Cincinnati M1000, Rzym M1000, 2010 (2) Basel, Marsylia, 2009 (4) WTF, Stuttgart, Wimbledon, Madryt M1000, 2008 (1) WTF
Awatar użytkownika
lake
Posty: 13564
Rejestracja: 19 kwie 2012, 11:51

Re: Dlaczego już nie oglądam tenisa...

Post autor: lake »

:ok:
*****
***

MTT Career highlights:
GS: W Wimbledon '15, US Open '17
WTF: -SF '17
M 1000: W Indian Wells '14, Monte Carlo '17, F IW '16, Cincinnati '17
ATP 500:W Halle '18 F Waszyngton '16
ATP 250: W s-Hertogenbosch '14, Newport '17, Sankt Petersburg '17 F Chennai '17, F Quito '17


Debel:
GS: US Open '17, '19, F US Open '15, F Wimbledon '16
M 1000: W Indian Wells '19, Rzym '19, F Miami '19
Awatar użytkownika
Lucas
Moderator
Posty: 27034
Rejestracja: 04 cze 2014, 21:45

Re: Dlaczego już nie oglądam tenisa...

Post autor: Lucas »

Jeśli chodzi o te prośby/ sugestie/ narzekania na temat przyśpieszania nawierzchni to rzeczywiście niewiele zostało naprawdę szybkich kortów. Nie znam się na tych niuansach i po obrazie nie umiem stwierdzić czy kort jest wolniejszy czy szybszy niż rok wcześniej, ale widzę to tak, że ta ostatnia część sezonu po US Open (jako że jest częściowo grana pod dachem) powinna być grana na jak najszybszym podłożu. Wtedy ta równowaga pod hasłem dla każdego coś miłego byłaby zachowana i i mi to odpowiada, choć pewnie za wiele bym nie oglądał (bo tu nie o moje upodobanie chodzi, tylko o jako takie docenienie wszystkich rodzajów graczy i fanów).

Jeśli zaś chodzi o Szlemy tu jestem zwolennikiem uśrednienia, w taki sposób aby każdy miał mniej więcej równe szanse, czyli jak hard to ani tak wolny jak clay, ale też nie tak szybki jak np w Bris. Trawa obecnie chyba nie jest taka najgorsza, bo ziemniaki wylatują elegancko w pierwszych rundach, dla mnie jest ok. Kiedyś był trend zwalniania, boję się, że jak w końcu zaczną przyśpieszać to też przesadzą i wyleją dziecko z kąpielą.

Żeby nawiązać do tytułu tematu to mnie jeszcze rozbrat z oglądaniem tenisa nie dopadł, ale zastanawiałem się jak daleko jest do tego stanu. Jeśli miałbym sobie wybrać jakichś graczy z młodszej generacji to chyba poza Nishikorim byliby to Goffin i Kokkinakis Niestety żaden z nich nie angażuje mnie tak jak Rafa obecnie, być może Jego "następca" w moim kibicowskim zestawie jest jeszcze juniorem i dopiero Go poznam. Zawsze marzyłem sobie by ta zmiana głównego idola odbyła się jakoś płynnie, ale na razie się na to nie zanosi.
“I doubt about myself, I think the doubts are good in life. The people who don’t have doubts I think only two things: arrogance or not intelligence.”- Rafa Nadal

"There are other tournaments in which I would like to win. However, in the end, trophies are just pieces of metal. The main thing that I took from tennis is love. She will remain with me forever, and I am sincerely grateful for this “ - David Ferrer
Awatar użytkownika
Robertinho
Posty: 44309
Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13

Re: Wimbledon 2015

Post autor: Robertinho »

lake pisze:
Anty pisze:Ludzie teraz narzekają, że trawa taka wolna i nudne jest to niemiłosierne przebijanie typu Djoko/Murray. Ja z kolei pamiętam jak narzekano na Wimbledon pod koniec lat 90, że wszystko tam opiera się na serwisie i nic się dzieje bo nie ma praktycznie przełamań. Fakt, że proces spowalniania nawierzchni może i poszedł za daleko, ale ja mając naście lat z Wimbledonu to pamiętam tylko mecze kobiet - inna sprawa, że i tenis kobiecy miał wtedy swoją złotą erę. Wyjątkowe spotkania typu Rafter-Ivanisevic i emocje temu towarzyszące to była rzadkość. Z punktu widzenia młodego tenisisty to była frajda żadna jak goście jeden przez drugiego pilnowali swoich podań i nic ich więcej na korcie nie obchodziło. Rąbnął serwisem potem bach forehand i praktycznie już zmiana stron. Trzeba się zastanowić skąd narodził się pomysł, by troszkę skomplikować wydarzenia na korcie.
Witamy na forum. Wybrałeś dobry moment na wejście. Gdyby nie stypa to dominujący na forum dwudziestoparoletni fani Federera, którzy w latach 90 mieli o tenisie pojęcie lekkopółśmieszne natychmiastowo w najlepszym razie uznali by Cię za piewce wymyślonej przez siebie Złotej Ery Tenisa wpieranej "innowiercom" jako argument że ci nie znają się na tenisie ;) Ale chwilowo pozostają w norkach. :D Rafafani zresztą też. Djoko wciąż nam się odbija czkawką za 2011.
Kolejny raz podziękował za odmłodzenie. Za rok DUN również dziękować zacznie. Reszty "przemyśleń", które pojawiły się w tym wątku, komentować nie będę, wszedłem, bo miałem nadzieję, że to inny Anty. :(
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Awatar użytkownika
TadX
Posty: 341
Rejestracja: 02 cze 2012, 15:13

Re: Dlaczego już nie oglądam tenisa...

Post autor: TadX »

Rakietę w ręku miałem w październiku zeszłego roku. Od tamtej pory ani razu. Od tamtej pory nie oglądam też tenisa i znacząco ograniczyłem aktywność w Internetach w tym zakresie. Ostatnio sam sobie zacząłem (z wielu powodów) zadawać pytanie "dlaczego". Temat ten na tym forum mi gdzieś umknął w czasie przeglądania, sam nie wiem czemu. Może dlatego, że jest tu takie bogactwo wyboru, że się pogubiłem. Jest co czytać i jest gdzie tu pisać!

1. Od dawna powtarzam, że nawierzchnie obecnie są zunifikowane. Czy są znaczące różnice wśród nich? Nie. Wszystkie promują przebijactwo i grę na wyniszczenie. Technika schodzi na dalszy plan. Mecze dla mnie zlewają się w jedno, stały się nudne. Poza tym wciąż te same twarze. W zeszłym sezonie (jak jeszcze mniej-więcej na bieżąco śledziłem) to jeszcze tam Cilic i Kei powalczyli w końcówce. Tak to było średnio (w mojej pamięci). Brakuje takich ludzi jak Soderling, którzy są w stanie i chcą namieszać. Czasem odnoszę wrażenie, że wszyscy tam się pogodzili z obecnie obowiązującą rzeczywistością i nikt się nie chce wychylać. Może to głupie, ale w pewnym stopniu tak to odbieram - pół żartem, pół serio.

2. Od paru miesięcy poszukuję pracy, więc to też wpływa na to, że nie oglądam tenisa i nie mam za co grać :D. No trudno, taka sytuacja, klimat i co tam jeszcze. Zostało mi bieganie i od czasu do czasu piłka. Jest ok, nie narzekam, inni mają gorzej. Czasowo po prostu nie daję rady oglądać. Nie mówiąc już o pisaniu tutaj, ale staram się czytać i dzięki Wam być mniej-więcej na bieżąco. Finał RG i Wimbla obejrzałem i były to jedyne mecze od AO obejrzane przeze mnie.
Anty pisze:Serio, rozumiem fanów Rogera, spotykam się z nimi na korcie, przyjaźnię poza nim i próbuję się dowiedzieć dlaczego tak bardzo zależy im na kumulacji wielkoszlemowych trofeów przez jednego zawodnika.
Lubię jego styl gry, elegancję na korcie (choć z tym ostatnio bywało różnie). No i 1HBH :D. Jeszcze jak gra na siatce to już w ogóle :D.
Anty pisze:Fakt, że proces spowalniania nawierzchni może i poszedł za daleko
Dla mnie to główny powód zabicia tenisa.
Anty pisze:Jeśli Karlovic w wieku 36 lat nieźle sobie teraz poczyna w tourze to zdecydowanie potrafię wyobraźić sobie Fedka w tym wieku nadal w ścisłym czubie rankingu i liczącego się o w walce o Szlemy
Kiedyś przy pierwszych kryzysach Feda myślałem, że już nic z tego nie będzie. Co się stało wszyscy pamiętamy. Od tamtej pory nie skreślam Feda dopóki nie odpadnie z turnieju ;).
Anty pisze:Z 7 lat temu wstąpiłem na forum tenisnet, ale atmosfera wokół niektórych nazwisk zaczęła mi nie odpowiadać więc stwierdziłem, że trzeba zabierać zabawki i poszukać innej piaskownicy.
Przez lata znosiłem mniej lub bardziej cierpliwie niektórych z administracji tenisnetu, gdzie leczyli swoje kompleksy kosztem innych oraz zamiast przyznać się do wytkniętych im błędów to woleli usuwać niewygodne dla siebie posty i straszyć banami ;). Ostatnio jednak przesadzili, bo próbowali zrobić z tamtego miejsca forum własnych klakierów, więc od paru miesięcy nie udzielam się tam. Wybiórczo czytam. Tutaj na mtenis takich rzeczy nie ma i wszyscy ze sobą rozmawiają.
Awatar użytkownika
Robertinho
Posty: 44309
Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13

Re: Dlaczego już nie oglądam tenisa...

Post autor: Robertinho »

Temat bardzo aktualny i na czasie, więc przyklejam. Doskonałe miejsce dla opuszczających forum, co obecnie jest bardzo modne, a po fenomenalnych finale US Open, będzie pewnie jeszcze modniejsze, by na pożegnanie napisać kilka ciepłych słów o tej najcudowniejszej z cudownych erze tego sportu. Sam też niebawem coś sklecę, także bądźcie czujni.
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 171499
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dlaczego już nie oglądam tenisa...

Post autor: DUN I LOVE »

Ja oczywiście z zainteresowaniem będę oglądać kolejne turnieje (o ile limit transfery mnie nie ograniczy).
MTT - tytuły (27)
2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril

MTT - finały (35)
2023 (3) Waszyngton, Indian Wells M1000, Buenos Aires, 2022 (3) Wimbledon, Miami M1000, Australian Open, 2021 (4) San Diego, Wimbledon, Halle, Genewa, 2020 (2) Paryż-Bercy M1000, Acapulco, 2019 (2) Kitzbuhel, Genewa, 2018 (3) Sankt Petersburg, Stuttgart, Marsylia, 2017 (2) Sztokholm, Indian Wells M1000, 2016 (2) Newport, Rotterdam, 2015 (1) Halle, 2014 (1) Tokio, 2013 (2) Basel, Kuala Lumpur, 2011 (3) WTF, Cincinnati M1000, Rzym M1000, 2010 (2) Basel, Marsylia, 2009 (4) WTF, Stuttgart, Wimbledon, Madryt M1000, 2008 (1) WTF
Awatar użytkownika
grzes430
Posty: 7514
Rejestracja: 09 sie 2011, 15:08

Re: Dlaczego już nie oglądam tenisa...

Post autor: grzes430 »

Nie chcę w żaden sposób wbijać szpilki, ale temat powinien brzmieć, dlaczego już nie oglądam Federera. Będąc całkiem szczery nie wyobrażam sobie by po zakończeniu kariery Djokovica również zakończyła się moja kariera oglądania tenisa.
MTT:
Tytuły (8): US OPEN 2012 -debel, Sztokholm 2012, Australian Open 2013 - debel, Abu Dhabi 2014, Barcelona 2014, Australian Open 2016 - debel, Marsylia 2018, ATP Finals 2018 - debel

Finały (8): US OPEN 2013, Monte Carlo 2014, Umag 2014, Rotterdam 2015, Sydney 2016, US OPEN 2016 - debel, Winston-Salem 2018, US OPEN 2018 - debel
Awatar użytkownika
Robertinho
Posty: 44309
Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13

Re: Dlaczego już nie oglądam tenisa...

Post autor: Robertinho »

Możesz wbijać. Jeśli komuś się podoba teraźniejszość ATP, to dobrze dla niego, niech podziwia te epickie pojedynki wirtuozów w topowej formie. Poza kilkoma clownami, którzy rzeczywiście potrafią dać fajne widowiska i albo wtopić w nich, albo ośmieszyć się w kolejnym spotkaniu, a kibicowanie im jest jeszcze bardziej bezcelowe, niż liczenie na zaplecze czołówki, nie bardzo widzę te tabuny fajnych graczy do oglądania, poza incydentalnymi dobrymi meczami Szwajcarów. Może ktoś odnajduje się w podziwianiu obecnych wydań Djokovica i Murraya, oraz Gasqueta i Andersona, aktualnie zdaje się najlepszych tenisistów zaplecza, ja nie. Oczywiście są kurniki, ale ja jednak lubię poważny sport.
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Awatar użytkownika
Robertinho
Posty: 44309
Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13

Re: Dlaczego już nie oglądam tenisa...

Post autor: Robertinho »

DUN I LOVE pisze:Ja oczywiście z zainteresowaniem będę oglądać kolejne turnieje (o ile limit transfery mnie nie ograniczy).
Za chwilę jeszcze Serbostralia i powrót Nadala, dopiero będzie można nakarmić zmysły.
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Awatar użytkownika
Artras
Posty: 1195
Rejestracja: 09 lis 2012, 16:53

Re: Dlaczego już nie oglądam tenisa...

Post autor: Artras »

Może i nie powinienem składać deklaracji o odejściu, ale po tym finale naprawdę czułem się źle i nadal jestem wściekły bo ten mecz był do wygrania :( . Ktoś powie, że przecież to jest tylko sport, a zachowywanie się jak nadąsany młokos nie przystoi dorosłemu facetowi. Chce napisać coś od serca, coś co we mnie siedzi już od dawna. W sporcie sukces jest wyjątkiem od reguły jaką są porażki. Nie ma sportowca niezwyciężonego i nigdy się taki nie narodzi. Na forum spędziłem wiele godzin czytając masę Waszych komentarzy, dzięki temu moja wiedza na temat tej dyscypliny uległa znacznej poprawie, sam może niewiele pisałem, ale i nie chciałem aby wyszedł mój brak merytorycznego przygotowania do dyskusji. Moja przygoda z tenisem na poważnie nie trwa zbyt długo, tak na naprawdę zainteresowałem się tą dyscyplina w 2008 roku, Federer już był po swoim apogeum, ale od razu wiedziałem, że to jemu chce kibicować. Dzisiaj jestem pewien, że muszę udać się na co najmniej kilkumiesięczny urlop od tenisa, a może nawet do czasu aż Szwajcar zakończy karierę. Nie potrafię kibicować bez zaangażowania emocjonalnego, niby już trochę dojrzałem i mniej to przeżywam i nawet starałem się nie nakręcać na ten mecz (co ostatecznie skończyło się na planach), poszedłem spać, ale nie dawało mi to spokoju i musiałem odpalić transmisję kolejnego meczu, którego przebieg znałem już w sobotę. Chciałem, żeby wygrał, wierzyłem mocniej niż zwykle, a potem balon który sam napompowałem pękł z hukiem. Człowiek nie ma już na to siły. Czasami mam wrażenie, że te porażki na Fedzie nie robią takiego wrażenia jak na jego fanach.
Napisałem wyżej, że to tylko sport, i nie mam prawa robić z tego takiej afery, ludzie mają większe problemy i stawiają temu czoła, a ja wkurzam się po przegranym meczu tenisowym. Jednak dawno nie byłem tak nabuzowany negatywnie, ostatni raz chyba po finale AO 2009, nawet przegrany Wimbledon 2008 tak na mnie nie działał. Przez te ponad 7 lat z Federerem przeżyłem wiele niezapomnianych chwil, ale tych gorszych było znacznie więcej. Kibicuję tenisiście wybitnemu, który osiągnął Himalaje dyscypliny, ale z drugiej strony jego chimeryczność powoduje, że jest on najbardziej przegranym w tym swoim wygrywaniu. Przegrywanie meczu, które są wyłącznie na jego rakiecie są jego specjalnością.
Roger szlema już nie wygra, kolejny sezon będzie zapewne gorszy, a i rywale nie śpią, postaram się dalej śledzić dyscyplinę, ale na dzień dzisiejszy mam dość tenisa, nie potrafię oglądać bez zaangażowania, a kolejne porażki tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że może lepiej przerzucić się na szachy bądź curling, przynajmniej będę zdrowszy. Zarzucić mi można, że jestem kibicem sukcesu, traktuję sukcesy Feda jako coś co pomaga mi żyć, jedni kochają muzykę, drudzy pracę a jeszcze inni hazard, ja pozostawiłem cząstkę mnie sportowi, może to po części chora ambicja, frustracja spowodowana brakiem możliwości robienia czegoś co robią idole (choć samemu staram się już od kilku lat odbijać :D )
Moje kibicowanie ma trochę jednowymiarowy charakter, jest Federer i nic po za tym, zawsze podziwiałem Mario, który kibicuje tenisistom, którzy przez wielu na forum określanych jest mianem klaunów czy innych pajaców. Potrzebuję nieco dystansu, poszukania nowych inspiracji, łapania każdej chwili z gry Rogera, ale i nie tylko jego. Jutro mi już przejdzie, ale jak po pewnym czasie odpalę skróty znowu ogarnie mnie złość, która tak naprawdę nic nie da. Powinienem cieszyć się, że Roger w takim wieku osiąga takie wyniki, jednak strasznie przygnębiają mnie takie porażki jak ta ostatnia.
Za kilka miesięcy ochłonę i pewnie powrócę do oglądania meczy i znowu odpalę mecz Feda i będą go przeżywał jak przy pierwszym jego meczu, który widziałem.
Dziś jestem zły, przygnębiony i wypływa ze mnie żółć, ale to dla niektórych z Was nic nowego. Tymczasem bywajcie, może odezwę się za kilka miesięcy, a jeżeli tak się nie stanie to forum za wiele nie straci. Nie mówię Część jak poprzednio tylko do zobaczenia :)
Awatar użytkownika
Robertinho
Posty: 44309
Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13

Re: Dlaczego już nie oglądam tenisa...

Post autor: Robertinho »

Piękny wpis Artras, fajnie, że napisałeś coś od serca, a nie na siłę trzymając fason, bardziej nawet nie przed innymi, a przed sobą samym. Heh, ja również miałem napisać, że trochę zazdroszczę Mario dywersyfikacji kibicowskich aktywów :) , niby cały jego portfel inwestycyjny jest wart mniej niż jedna nasza spółka, ale jednak u niego zawsze można liczyć, że jak nie ten, to jakiś inny da trochę radości.

Taka totalna kibicowska monogamia, ocierająca się o kult jednostki, ma swoje wady i zalety. Kiedy idzie, kiedy jest sukces idola, to się przekłada na inne sprawy, wszystko wydaje się jakieś lepsze, problemy mniejsze, własne cele łatwiejsze do osiągnięcia. A kiedy przychodzi porażka, to część świata się trochę wali, a wraz z nią jakiś kawałek duszy cierpi, czasem umiera. Nie widzę powodu, by się tego wstydzić. Niedojrzałość? Być może, ale utrata takich pasji, to z kolei przedsionek starości. Cynizm i niezrozumienie dla tych najpiękniejszych przecież emocji.

Masa dorosłych ludzi jeździ na mecze, koncerty, albo robi różne niebezpieczne rzeczy, po to, żeby coś poczuć, mieć ten naturalny haj. I Federer nam go daje, wraz z nim rośliśmy przez ostatnie tygodnie, pęcznieliśmy karmieni nadzieją na upragniony sukces. Nie udało się i to nie udało w sposób wyjątkowo bolesny. Trzeba pocierpieć, wyrzucić to z siebie, pozbyć się tej trawiącej umysł trucizny, żeby za jakiś czas móc iść dalej tą drogą. On pewnie spróbuje raz jeszcze, my pójdziemy za nim.
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Awatar użytkownika
Mario
Posty: 35182
Rejestracja: 03 sie 2011, 1:34

Re: Dlaczego już nie oglądam tenisa...

Post autor: Mario »

Wprawdzie w przeciwieństwie do kolegów porażki Federera jakoś przesadnie mnie nie ruszają, tak sukcesy Djokovica przeciwnie. Nie lubię gościa, nie ma co ukrywać i kolejny Szlemy wpadającego na jego kontu, w połączeniu, z eufemistycznie rzecz ujmując, zmiennymi losami moich faworytów zmuszają do podobnych przemyśleń.

Niby przeczekało się Nadala, to przeczeka się i Serba. Problem w tym, że dominacja Hiszpana zrobiła swoje i kto wie czy w razie kolejnego sukcesu Nole w Melbourne, nie trzeba będzie poważniej potraktować tego tematu...
MTT bilans finałów (17-26)
W: Queen's Club 13, Monte Carlo 14, Australian Open 15, Nottingham 15, Chennai 16, Rio de Janeiro 17, Wiedeń 17, Acapulco 18, Madryt 18, Queen's Club 21, Cincinnati 21, Indian Wells 21, World Tour Finals 21, s-Hertogenbosch 22, Roland Garros 23, Astana 23, Hong Kong 24
F: Auckland 14, Miami 14, Roland Garros 14, Waszyngton 14, World Tour Finals 14, Rio de Janeiro 15, US Open 15, Estoril 16, Pekin 17, Rio de Janeiro 18, Monte Carlo 18, Rzym 18, Lyon 18, Metz 18, Hamburg 20, Madryt 21, St. Petersburg 21, Adelajda-2 22, Buenos Aires 22, Rio de Janeiro 22, Cincinnati 22, Astana 22, Rio de Janeiro 23, Bastad 23, Rio de Janeiro 24, Dubaj 24
Awatar użytkownika
Jacques D.
Posty: 7255
Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02

Re: Dlaczego już nie oglądam tenisa...

Post autor: Jacques D. »

Robertinho pisze: Taka totalna kibicowska monogamia, ocierająca się o kult jednostki, ma swoje wady i zalety. Kiedy idzie, kiedy jest sukces idola, to się przekłada na inne sprawy, wszystko wydaje się jakieś lepsze, problemy mniejsze, własne cele łatwiejsze do osiągnięcia. A kiedy przychodzi porażka, to część świata się trochę wali, a wraz z nią jakiś kawałek duszy cierpi, czasem umiera. Nie widzę powodu, by się tego wstydzić. Niedojrzałość? Być może, ale utrata takich pasji, to z kolei przedsionek starości. Cynizm i niezrozumienie dla tych najpiękniejszych przecież emocji.
Dojrzałe czy nie, jest to na pewno bardzo nietrwałe źródło silnych emocji. Federer prędzej czy później skończy karierę (a może nie...? :D ) i co będzie katalizatorem owego "naturalnego haju"? Archiwalne mecze RF odtwarzane z youtuba?
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 43 gości