mtenis.com.pl

Tak ogólnie to dzwonił rok 2002, chcą ich szlema spowrotem.

Myślicie, że kwestia wyprzedzenia Steffi może mieć tu znaczenie?

Serena nie wygląda mi na kogoś kto przejmuje się cyferkami i rekordami oraz tym jakie tytuły przypiszą Jej bądź nie dziennikarze i kibice. Ona zna swoją wartość i nie pozwoli nikomu Jej podważyć.

Nie sądze też, by ewentualna porażka z Venus jakoś szczególnie Ją zasmuciła, zapewne miała w swojej karierze bardziej dotkliwe klęski.

Wchodzę teraz w głowę zawodniczki i trochę się zabawiam, ale mam wrazenie, że Serena koncentruje się nie na rekordach jako liczbach, ale na utrzymaniu dominacji nad obecnie grającymi rywalkami. Na pewno nie podobało Jej się to, że została zdetronizowana przez Kerber czy pokonana przez Vinci (to dopiero musiało boleć), a to, że jakiś rekord przy tym nie padł (lub został odsunięty w czasie) ma tu drugorzędne znaczenie. SW czerpie przyjemność z poczucia, że rządzi tymi rozgrywkami jak chce, lubi pokazywać innym miejsce w szeregu.

Oczywiście te wszystkie założenia nie dotyczą Venus, to jest rywalka różna od wszystkich innych. Jest między nimi rywalizacja, ale nie taka jak na przykład z Sharapovą, którą Serena wgniatała w kort z uśmiechem na twarzy.

Nasza juniorka Chwalińska wygląda, jak kopia Patty Schnyder.

Serena 2-1/2-0 z walką, czy jest jakaś szansa na niespodziankę?

Liczę na 2-0.

A ja liczę na powtórkę Wimbledonu 2008. Choć będzie ciężko.

Trzymam kciuki za Venus.

"Presja jest niezbędnym elementem budowy tenisowego mistrza", biedne zawodniczki, które tych mądrości muszą słuchać...

Badzia, badzia, badzia. Nie pójdzie ten turniej na marne tylko w przypadku gdy Coco i Dimitrov pociągną to dalej. Finał słabawy.

Nie był to feneomenalny finał, na pewno siostry w środku emocjonowały się nim bardziej niż ja. Trudno się jednak dziwić, One znają się doskonale i trudno im się wzajemnie zaskakiwać. Venus zrobiła świetny wynik, ale dziś sporo Jej brakło do Sereny, która pewnie miała jeszcze rezerwy. Mimo wszystko nie zamieniłbym Venus na inną rywalkę, to mógł być Jej ostatni raz, więc Jej nie żałuję.

Serena znów na tronie, gratulacje. Ciekawe jak zaplanuje swój dalszy kalendarz.

Typowy mecz never in doubt. Fajnie było zobaczyć powrót do przeszłości, ale minusem takich meczów jest to, że są do bólu przewidywalne i tylko utrwalają/potwierdzaja wypracowany przez lata stan.

Niemniej, brawa dla sióstr.

Venus ma ładny głos To, co mówi też mi się podoba.

Niestety, do bólu przewidywalny finał. Jutro pewnie będzie podobnie. Niemniej brawa dla sióstr.

Brawo dla obu.

Skończyło się tak, jak musiało się skończyć. Serena niezagrożona, rekordowe zwycięstwo wielkoszlemowe odniesione bez straty seta po finale z siostrą - piękne osiągnięcie. Finał rozczarowujący, szczególnie mając w pamięci zeszłoroczne spotkanie. Venus zrobiła bardzo wiele w tym turnieju - mam nadzieję na dobry występ w Londynie.

Niesamowite jest to Australian Open. W finałach najwybitniejsza singlistka, najwybitniejsi singliści i najwybitniejsza para deblowa w historii. Można narzekać na to, że nadejście nowego znowu zostało odroczone w czasie, można się też cieszyć historycznymi chwilami dziejącymi się na naszych oczach. Osobiście nie chcę nawet myśleć, jak tenis będzie wyglądał bez tych ludzi.