WTA - Australian Open 2013

[Barty]

Barty na finał debla idzie

Po prostu nie lubie sie chwalic, wole jak inni beda mowic o moich malutkich sukcesikach.

[MG FCB]

Maszka na szlema. Barty powodzenia w finale.

[Bizon]

Naćpana Na Li gromi jak na razie Sharapovą, kto by pomyślał

[Hankmoody]

Brawo Li

[DUN I LOVE]

Naćpana Na Li gromi jak na razie Sharapovą, kto by pomyślał

Co tu się wyrabia? Drugi dzień z rzędu dostaję info o sensacji (niespodziance?). Dla mnie to chyba jednak to pierwsze, patrząc jak łatwo Masha pokonywała kolejne rywalki.

[robpal]

Największy show to i tak podobno był medical Wiki

[Jacques D.]

Powiedziałbym Lince jak kiedyś A-Rod Tipsarowi jak z nim przegrał na US-ie: "If you're going to lose now, I'm going to kill you".

[DUN I LOVE]

Największy show to i tak podobno był medical Wiki

A co się podczas niego wydarzyło?

[Robertinho]

Szkoda nawet tej Szarej, zmarnować taką formę...

[robpal]

A co się podczas niego wydarzyło?

Nie widziałem, ale wygląda na to, że przy 5:4 w drugim wzięła sobie 10-minutowego, wysoce wątpliwego medicala przed serwisem Stephens (Amerykanka po przerwie oddała podanie, przegrywając mecz).

E: Wyglądało to jeszcze gorzej, bo chwilę wcześniej Aza serwowała na mecz przy 5:3 i żenująco oddała serwis.

[asiek]

Aga zostaje rozgrzeszona z porażki

[Sempere]

Co ta Maryśka najlepszego zrobiła.

[Robertinho]

A ktoś oglądał i może zdać relację? Bo domyślam się, że Li swoje robiła, ale ciężko mi sobie wyobrazić, jaki error fest odwaliła Szara, że wynik jest aż tak miażdżący, zwłaszcza, że w tym meczach co widziałem, to trafiała wszystko jak chciała...

[MG FCB]

Co ta Masza zrobiła jakaś tragedia dobrze, że nie oglądałem, bo bym się zdenerwował zmarnować taką szansę.W finale zagrają Aza z Li gorszej pary prawie być jak dla mnie nie może.

[Bizon]

A ktoś oglądał i może zdać relację? Bo domyślam się, że Li swoje robiła, ale ciężko mi sobie wyobrazić, jaki error fest odwaliła Szara, że wynik jest aż tak miażdżący, zwłaszcza, że w tym meczach co widziałem, to trafiała wszystko jak chciała...

Meczu nie oglądałem, ale z tego co słyszałem Sharapova kiepsko trafiała pierwszym, a drugi był od razu atakowany przez Li, dzięki czemu przejmowała inicjatywę w wymianie. Ogólnie Chinka miała dzień konia, a będąca pod presją Maria robiła dużo błędów. Być może trochę mylące były drabinki Sereny i Mashy, grały z niżej notowanymi zawodniczkami i przez to dochodziło do pogromów, gdy trafiły się przeciwniczki w formie to sami widzimy co się stało...
Czyżby to był zły prognostyk dla Murraya?

[robpal]

Ogólnie Chinka miała dzień konia, a będąca pod presją Maria robiła dużo błędów.

Sorry, ale mistrzynie wielkoszlemowe nie miewają "dni konia"
O ile rozumiem, że takowy może mieć Shuai Peng (bo papa Radwański chyba po raz pierwszy użył tego sformułowania przy okazji porażki córki z Chinką podczas US Open), to nie Li Na

[Bizon]

Używając zwrotu dzień konia miałem na myśli to, że Chinka była świetnie dysponowana, wszystko jej wychodziło przy minimalnej ilości błędów. Każdy, nawet najwięksi mistrzowie mają wachania formy - raz grają genialnie, raz poniżej swojego optymalnego poziomu. Być może inaczej rozumiemy zwrot "dzień konia"

[robpal]

Ależ ja doskonale rozumiem, co miałeś na myśli
Dla mnie to brzmi jednak trochę jak "farcik", a mistrzynie WS farta nie miewają.

[Bizon]

Zaskoczeniem dla mnie nie jest sama wygrana, bo co prawda nie spodziewałem się jej, ale nie mogłem jej nie brać pod uwagę. Między zawodniczkami nie ma różnicy jak między nr. 2, a nr. 6 w męskim tenisie. Natomiast rozmiary porażki już tak. Sharapova przejechała się po wszystkich przeciwniczkach jak walec, a tu takie baty. Pisząc wcześniejszego posta nie chodziło mi o to by podkreślać że Na Li miała farta. Podobno zagrała świetne zawody i wygrała zasłużenie.

[Robertinho]

Ogólnie Chinka miała dzień konia, a będąca pod presją Maria robiła dużo błędów.

Sorry, ale mistrzynie wielkoszlemowe nie miewają "dni konia"
O ile rozumiem, że takowy może mieć Shuai Peng (bo papa Radwański chyba po raz pierwszy użył tego sformułowania przy okazji porażki córki z Chinką podczas US Open), to nie Li Na

Ależ ja doskonale rozumiem, co miałeś na myśli
Dla mnie to brzmi jednak trochę jak "farcik", a mistrzynie WS farta nie miewają.

Tak Robciu, fajnie, że w to wierzysz.