mtenis.com.pl

Playing her final season on tour, 36-year-old Francesca Schiavone not only earned her eighth career WTA title at the Claro Open Colsanitas, but also gained valuable ranking points towards guaranteeing what would be her final French Open main draw appearance, outlasting No.4 seed Lara Arruabarrena, 6-4, 7-5.

"I'm very happy and emotional," she said in her on-court interview. "Today was a disaster match, but winning was the most important thing. Lara is improving a lot; I think she pulled a muscle and couldn't run as well that she could, but I thank God that I could win the last three games."

A former World No.4, Schiavone announced 2017 would be her last season, and came into the clay court season without winning a main draw match all year.

Just as she first did in 2010, when she won her maiden Grand Slam title at Roland Garros, the wildcard found some extra magic on the red clay of Colombia, shocking top seed and 2016 French Open semifinalist Kiki Bertens and No.3 seed Johanna Larsson en route to her first WTA final since the Rio Open last February.

"In this moment I have memories of my championship in Roland Garros," she added in her post-match press conference. "I have always had very good performances on clay. It was too long since I won a title and I am very pleased to win again. It was a very good tournament for me here in Bogota. I felt very excited to be playing my game."

It would nonetheless be a tough ask against Arruabarrena, a 2012 champion in Bogota who had enjoyed a career-best run at the Miami Open, where she reached the fourth round.

"There wasn't a big difference between us. It was very close."

The Italian kept up her impressive form to start Saturday's final, winning her ninth straight set as Arruabarrena got the upper hand in the second, breaking serve and holding four set points to force a decider.

"Play in this altitude is difficult, in the second set, it was hard because she started to play well. But she had a little injury in her leg so I started to move her around the court, and perform my backhand to ensure the victory."

Schiavone showed off her signature fighting spirit to save all four and roll through the final four games of the match to earn her 600th career win bring her ranking back to within striking distance of the Top 100.

"I'm not thinking about retirement," she said after striking 28 winners to just 21 unforced errors. "I'm enjoying tennis."

A beloved figure on the tour for nearly two decades, current and former players alike sent out their congratulations to the veteran:

AU REVOIR, RG? NOT YET, SAYS SCHIAVONE

The 2010 champion joins former semi-finalist Eugenie Bouchard among women's qualifying hopefuls.



Perennial favourite Francesca Schiavone had declared 2017 to be her last on the circuit, but when December arrived she backtracked, “inspired by Roger, Serena and Venus” and their ongoing age-defying achievements. Now ranked No.265, Schiavone turns 38 next month, and it is eight years since she lifted the Coupe Suzanne-Lenglen – the last woman with a single-handed backhand to win a Grand Slam title.

Her ranking peaked at No.4 following her 2010 success, and she was still in the top 100 as recently as April; but she has lost all six of her singles jousts this year. On her 18th visit to the Parisian clay, she meets Canada’s Carol Zhao in the Italian’s first Roland-Garros qualifying tournament since her debut here in 2000.

“I have this drug called tennis which runs through my veins,” she smiles. “As soon as I am in a competition, I feel it and I immediately want to go on to the court. I was born this way.”


Also in the qualifying fray is the 2014 Wimbledon runner-up Eugenie Bouchard, now ranked No.167 having dropped out of the top 100 in January for the first time in five years. In March the 24-year-old Canadian won undisclosed damages from the United States Tennis Association regarding her locker-room fall at Flushing Meadows in 2015, but that month also saw the departure of the fourth agent to represent her since that Wimbledon high-point.

At Roland-Garros she has progressed beyond the second round here just once in five visits, when she made the last four in her annus mirabilis of 2014. In her opening 2018 qualifying foray she will be up against Dalila Jakupovic, seeded No.13, who in six attempts has only once advanced beyond the first qualifying round of any Grand Slam.



The No.1 seed is Vera Lapko, whose up-to-date singles ranking of No.77 would usually earn her entry into the main draw by right. But the recent back-to-back ITF tournament wins which bounced her up there came too late for the main draw entry list. She faces the engaging Canadian Bianca Andreescu, still six weeks shy of her 18th birthday but already a stalwart of her nation’s Fed Cup squad and winner of the junior doubles here last year with Carson Branstine.

Other qualifying hopefuls of note include Tunisia’s Ons Jabeur. Last year as a lucky loser into the main draw, she not only became the first Arab woman to reach the third round of a Grand Slam, but did so by defeating the world No.6 Dominika Cibulkova. She kicks off here against Sesil Karatantcheva, who reached the quarter-finals here as a 15-year-old in 2005, upsetting Venus Williams en route. The same year Karatantcheva tested positive twice for nandrolone and received a two-year ban.

Belgium’s Arantxa Rus is remembered at Roland-Garros for coming from match point down to see off world No.2 Kim Clijsters here in 2011. She plays the French wildcard Manon Arcangioli. All eight wildcards have gone to domestic competitors.

Also in the mix is Cagla Buyukakcay who in 2016 won the Istanbul Cup to become the first Turkish winner of a WTA tournament. She faces the No.4 seed Anna Blinkova. For the US, 19-year-old Caroline Dolehide is one of a clutch of rising young Americans, with four ITF singles under her belt. She’s up against compatriot Irina Falconi

Brak kibiców to oczywiście bardzo smutny widok. Jednak każdy, kto spodziewa się powrotu tenisa na dotychczasowych zasadach, może się mocno rozczarować. Myślmy o zawodnikach, którzy chcą startować i zarabiać - powiedziała Justine Henin.

Czytaj także:

Ślub w maseczce. Polska tenisistka Paula Kania wyszła za mąż

Justine Henin uważa, że tenis zmieni swoje oblicze. "Kto myśli, że będzie tak jak dawniej, może się rozczarować"

Tenis. Łzy wzruszenia Novaka Djokovicia w Belgradzie. "To przypomina mi moje dzieciństwo"

Tenis. Koronawirus. Tommy Haas o kulisach odwołania turnieju w Indian Wells i szansach na rozegranie US Open

Tenis. Koronawirus. Richard Gasquet o zasadach bezpieczeństwa US Open: Kłopotliwe, ale możliwe do spełnienia
Justine Henin uważa, że tenis po pandemii koronawirusa zmieni swoje oblicze. Według Belgijki zawodnicy będą musieli dostosować się do nowej rzeczywistości. - Niektórzy mówią, że będzie im bardzo trudno, jeśli nie będą mogli jeździć na turnieje z całym zespołem. To są luksusowe problemy, a nikt z tego powodu nie umrze. Pomyślmy o innych, którzy chcą grać i zarabiać - cytuje Henin portal sporza.be.
- Szanuję tenisistów, którzy nie zdecydują się na grę, ale uważam, że trzeba zachować pozytywne nastawienie i nie myśleć tylko o własnych oczekiwaniach. Nie ma innego wyjścia, trzeba się zaadaptować do nowej rzeczywistości - skomentowała Belgijka.

Była liderka rankingu odniosła się do możliwości gry przy pustych trybunach. - Brak kibiców to oczywiście będzie bardzo smutny widok. Jednak każdy, kto spodziewa się powrotu tenisa na dotychczasowych zasadach, może się mocno rozczarować - stwierdziła. Powrót w nowej rzeczywistości może nastąpić już w sierpniu. W kalendarzu wciąż figurują dwie wielkoszlemowe imprezy, US Open (31 sierpnia - 13 września) i Roland Garros.


Okazje chodzą parami!
W duecie oszczędzasz 5 zł na każdym abonamencie >>>

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowita metamorfoza byłej pływaczki. Internauci są zachwyceni

Henin zdobyła siedem wielkoszlemowych tytułów, z czego cztery w Rolandzie Garrosie (2003, 2005, 2006, 2007). Z powodu pandemii paryski turniej został w tym roku przeniesiony z wiosny na jesień (20 września - 4 października). - W normalnych czasach rywalizacja na mączce, krótko po okresie gry na kortach twardych, nie jest czymś idealnym. Ale mamy 2020 rok, w którym z wiadomych względów trzeba zastosować nadzwyczajne rozwiązania - mówiła Belgijka.

- Myślę ponownie o tych tenisistach, którzy wciąż mają szansę zagrać w dwóch wielkoszlemowych imprezach. To od strony finansowej dałoby im trochę wytchnienia na najbliższe miesiące. Jednorazowo taki wariant może mieć miejsce, choć ze względów zdrowotnych długofalowo to na pewno nie jest korzystne rozwiązanie i z pewnością się nie powtórzy - dodała.

Henin oceniła też powrót swojej rodaczki, Kim Clijsters. - Nie wiem, jakimi przesłankami się kieruje. Jeśli była całkowicie gotowa na powrót, to przerwa wybiła ją z rytmu. Ale też mogła wykorzystać ten czas na fizyczne wzmocnienie. Na pewno jest to pozytywny przekaz dla innych matek w tenisie. Zobaczymy, co z tego będzie. Nie znam jej celów. Czy znów chce wrócić do Top 10, a może poczuć trochę radości. Jeśli nadal czuje, że jest dla niej miejsce w WTA Tour, to czemu miałaby nie spróbować - powiedziała.