Lucas pisze:Rożnica między Conte (i Kovacem) a Inzaghim jest taka, że ci pierwsi to ludzie, którzy spędzili lata wewnątrz klubu, który później trenowali.
A ja to myślę, że albo jesteś dobry, albo nie. Seedorf był zanużony w kulturze Milanu przez tyle lat i jakoś mu to nie pomogło, ba, właśnie spuścił Depor do 2 ligi. A Simone nawet tego Lazio miał nie objąć, to przypadek sprawił, że Bielsa w swoim stylu się obraził, a starszy Inzaghi był opcją "last minute". I okazał się odkryciem. Czasem rządzi przypadek.
Lucas pisze: W momencie zatrudnienia Antonio nie mieliśmy nic do stracenia
Oczywiście, że mieliśmy dużo do stracenia. Exor dawał nam pożyczkę w wysokości 100 mln i spokojnie mogliśmy być w przypadku failu z Conte na pozycji dzisiejszego Milanu. A doświadczenie Antoniego na poziomie Serie A, to było spuszczenie Atalanty, za przeproszeniem, do kibla, parę lat przed angażem w Juve. Dostał posadę na kredyt za awanse z Serie B, cechy wolicjonalne oraz bycie częścią "starego, dobrego Juve, jego kapitanem". Mimo tego, że Kovac już zaliczył jakieś niepowodzenia w karierze trenerskiej, z dużą piłką ma on więcej do czynienia, niż miał Conte przed przyjściem do Juventusu.
Lucas pisze: Del Fed, ambicje można mieć, ale trzeba spojrzeć na świat realnie. Tak jak podkreślam w finale to zagraliśmy nawet dwa razy. I tak jak Borussia, Atleti (i zapewne Liverpool za jakiś czas) odbiliśmy się od ściany.
No patrzę realnie, i składu Borussi na skład Juve, ani zwłaszcza składu Live na skład Juve, bym nie zamienił. Oczywiście oprócz Salaha. Ale tenże Salah jeszcze do ubiegłego sezonu był minimalnie może lepszą wersją peak Cuadrado. i nic więcej.
Aha, z Barceloną szło powalczyć, cóż Tevez miał swoją okazję na 2-1, gdy zaczęło nam żreć, dopiero Suarez nas zabił, ale jeszcze Morata miał szansę w 89 min tamtego meczu. Szkoda, że Pirlo już nie nadawał się na naprawdę wysoki poziom, bo byłoby inaczej.
Lucas pisze:Niestety Real opanował do perfekcji sztukę męczenia buły i grania najlepiej gdy potrzeba, więc aktualnie nie mamy szans.
Ja myślę, że dobrze to zagrał Bayern, za to Lewy zagrał niestety fatalnie i pozwolił Realowi wygrać. Nie tylko on był nieskuteczny, ale to się rzuciło w oczy. Real jest po prostu pewny siebie, ma indywidualności, ale ma wiele szczęścia.(patrz oba finały z Atletico) I "szczęścia" (do sędziów). Przypominam, że przynajmniej jeden karny należał się Bayernowi. A może nawet dwa w zeszłym tygodniu.
U mnie, nie ma wolę czy nie wolę, chciałbym zobaczyć rozwój. Zresztą to, że Borussia się rozprzeda było oczywiste, to że Liverpool na dystansie 38 kolejek musi wymięknąć, również, sęk w tym, że w Bayernie wszystko poza mistrzostwem, zostałoby już uznane za klęskę. I chociaż wiem, że Napoli się postawiło, to jednak Donieck ich przerósł na końcu wszystkich rachunków. (wiem, wąski skład itd.)