Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA. http://mtenis.com.pl/
Ademola Lookman (wypożyczony z Evertonu) strzela winnera dla RB Leipzig w meczu przeciwko Borussii Moenchengladbach, beka z Evertonu.
Re: Niemcy - Bundesliga
: 04 lut 2018, 8:45
autor: DUN I LOVE
Mógłby Lipsk ogarnąć to 2. miejsce, bo ten wyścig o wicemistrzostwo w mocno żółwim tempie.
Ale Batshuayi zaliczył wejście do drużyny. Cieszy dobry mecz Schurrle.
Re: Niemcy - Bundesliga
: 06 lut 2018, 9:43
autor: Damian
Bayern Monachium przed poważnym wyzwaniem. Polityka rotacji może zaszkodzić
Spoiler:
18 punktów przewagi nad drugim zespołem w Bundeslidze sprawia, że Bayern Monachium jest praktycznie pewny mistrzostwa, ale to niesie za sobą pewne zagrożenia - piszą niemieckie media.
O "pułapkach" pisze gazeta "Die Welt", która zastanawia się: czy dominacja w Bundeslidze będzie niebezpieczna dla Bayernu? Pep Guardiola też miał sporą przewagę w lidze, gdy był trenerem Bawarczyków i dlatego w drugiej części sezonu chętnie korzystał z rezerwowych. Nie zawsze zdawało to egzamin, a przede wszystkim nie udało się odnieść końcowego sukcesu w Lidze Mistrzów. Bayern odpadł w półfinale co było porażką dla klubu z Allianz Arena.
Teraz dla Juppa Heynckesa rozpoczęła się druga misja: utrzymać napięcie w zespole i opracować plan mistrzowski dla Ligi Mistrzów. - Oczywiście chcemy być liderem we wszystkich rozgrywkach, to logiczne - podkreśla Thomas Mueller.
234 zł
Pierścionek zaręczynowy 585 Brylant 0,04 ct Serce
ZOBACZ WIĘCEJ
Heynckes myśli długoterminowo i będzie korzystać z piłkarzy drugiego planu. 72-latek już zmienił swoją pierwszą jedenastkę przed meczem w Moguncji aż na siedmiu pozycjach. Ważne jest dla niego to, aby gwiazdy miały wystarczająco dużo przerw, żeby mogły w pełni wykorzystać swoje siły w "gorącym sezonie" w marcu i kwietniu. Zmiennicy też muszą być ograni. Heynckes przyznał, że przez takie roszady już w starciu z Mainz widział, że "defensywa nie była stabilna", ale mimo to Bawarczycy wygrali 2:0.
Tradycyjnie Heynckes został zapytany, czy może jednak zostanie w Bayernie na kolejny sezon. Na razie doświadczony trener cały czas podtrzymuje swoje zdanie i nie zamierza jesienią zasiadać na ławce rezerwowych.
Lothar Matthaeus krytykuje Borussię. "W Dortmundzie nic się nie zgadza, zmarnotrawili pieniądze"
Spoiler:
Borussia Dortmund dokonała kilku roszad personalnych, jednak patrząc na osiągnięte od tego czasu sukcesy, trudno mówić o pełnym zadowoleniu z poczynionych zmian. Politykę transferową BVB skrytykował Lothar Matthaeus.
REKLAMA
Szef Borussii Dortmund ostrzega piłkarzy. "Następny wyląduje na trybunach"
W 2014 roku Borussia Dortmund pozbyła się długów i wyszła na finansową prostą. Niestety dla BVB, był to jeden z niewielu sukcesów w ostatnim czasie. Do osiągnięć można jeszcze zaliczyć tylko Puchar Niemiec z poprzedniego sezonu oraz zdobycie Superpucharu w 2014 roku.
Dlaczego Borussia zawodzi? Jedną z przyczyn jest polityka transferowa. Na sprzedaży zawodników klub z Dortmundu zarobił około 400 milionów euro. Na ich następców wydano 315 milionów euro, zdaniem Lothara Matthaeusa, pieniądze te zostały wyrzucone w błoto.
- Jarmolenko wcale nie jest zastępcą Dembele. Pozyskanie byłych graczy, takich jak Kagawa, Gotze czy Sahin, także nie było najlepszym rozwiązaniem. Nie wspominając już o 30 milionach euro wydanych na transfer Andre Schuerrle. Mówiąc bez ogródek, pieniądze zostały tutaj zmarnotrawione. Potrzebni są gracze z charakterem i prezentujący najwyższą jakość. W Dortmundzie nic się nie zgadza - skrytykował Borussię były reprezentant Niemiec w rozmowie ze "Sport Bild".
REKLAMA
Zdecydowanie inny punkt widzenia prezentuje Mario Goetze. - Nie ma się o co martwić. Mamy świetny skład, z graczami wysokiej jakości. Na ten temat nie ma co dyskutować. A w każdym klubie jest tak, że jedni piłkarze odchodzą, a drudzy przychodzą - odpiera krytykę 25-latek.
Hans-Joachim Watzke, szef Borussii Dortmund, już zapowiedział kolejne zmiany kadrowe. Te nastąpią latem.
DUN I LOVE pisze:Hank, Bayern - Schalke masz zamiar oglądać?
Po co?
Re: Niemcy - Bundesliga
: 10 lut 2018, 17:41
autor: DUN I LOVE
Nie wiem, może z nudów? Ja Bundesligi w tej rundzie jeszcze nie oglądałem, a ten mecz odpalę (do momentu aż Bayern strzeli na 2-0).
Re: Niemcy - Bundesliga
: 10 lut 2018, 17:46
autor: Hankmoody
A ja odpale jak będzie 0:1 w 70 minucie.
Wieczorem pewnie dopiero na Napoli spojrzę.
Re: Niemcy - Bundesliga
: 15 lut 2018, 8:51
autor: Damian
Thomas Tuchel faworytem Bayernu Monachium
Spoiler:
Prawdopodobnie od nowego sezonu Bayern Monachium poprowadzi Thomas Tuchel. Były szkoleniowiec Borussii Dortmund jest faworytem zarządu.
Według tygodnika "Sport Bild", Uli Hoeness, menedżer Bayernu Monachium, chciałby zatrzymać w klubie aktualnego szkoleniowca, Juppa Heynckesa, ale ten raczej nie chce rezygnować z emerytury. Dlatego faworytem zarządu klubu do objęcia po nim posady jest Thomas Tuchel.
Dziennikarze sugerują, że również sam Heynckes zaangażował się w poszukiwanie następcy. I dodają, że prezydent, Karl-Heinz Rummenigge już rozmawiał wstępnie z Tuchelem.
Tuchel, według gazety, odrzucił kilka innych ofert pracy. M.in. z Schalke 04, Bayeru Leverkusen, Wolfsburga, Stuttgartu i Sevilli. Nie podjął nawet negocjacji. Podobno czeka na znacznie bardziej atrakcyjną ofertę, od klubu z europejskiego topu. Wśród zainteresowanych usługami Niemca ma być również londyńska Chelsea.
Tohmas Tuchel ma 44 lata. W karierze prowadził Mainz i Borussię Dortmund. Z tym ostatnim klubem sięgnął po Puchar Niemiec. Został zwolniony po konflikcie z zarządem.
Dziś Bawaria rzutem na taśmie, po karnym lewego w 90. minucie.
Re: Niemcy - Bundesliga
: 22 lut 2018, 12:26
autor: Damian
Pini Zahavi nowym agentem Roberta Lewandowskiego
Spoiler:
Pini Zahavi nowym agentem Roberta Lewandowskiego. 74-letni Izraelczyk to jeden z największych piłkarskich menedżerów na świecie.
REKLAMA
Robert Lewandowski i Cezary Kucharski. To nie było szczęście
W środę pojawiła się informacja o zakończeniu wieloletniej współpracy Roberta Lewandowskiego z dotychczasowym agentem Cezarym Kucharskim. Teraz o karierę piłkarza Bayernu Monachium ma dbać Pini Zahavi. 74-latek miał już rozpocząć zabiegi, przygotowujące grunt pod transfer "Lewego" z Bayernu do Realu Madryt.
O tym, że Zahavi może zostać nowym agentem Lewandowskiego w swoim felietonie pisał redaktor WP SportoweFakty, Marek Wawrzynowski. Informację tę potwierdził na Twitterze Mateusz Borek. - To dla mnie wielki zaszczyt i przywilej, ze będę reprezentował i dbał o karierę najlepszego napastnika świata - powiedział Zahavi w rozmowie z dziennikarzem Polsatu.
Izraelski menedżer ma pomóc w przeprowadzeniu ostatniego wielkiego transferu Polaka. W minionym roku był on zaangażowany w przenosiny Neymara z FC Barcelona do Paris Saint-Germain. Teraz wyzwaniem dla niego jest przyszłość Lewandowskiego.
REKLAMA
Zahavi w młodości był dziennikarzem sportowym, ale zdecydował się na karierę agenta piłkarskiego. Na przełomie wieków był jednym z najprężniej działających menedżerów. To on stał za transferem Rio Ferdinanda z Leeds United do Manchesteru United, dzięki czemu Anglik stał się najdroższym obrońcą w historii futbolu.
Zahavi zajmuje się również interesami Carlosa Teveza i Javiera Mascherano. Obaj piłkarze przenieśli się do Chin i zarobili fortunę. Co prawda Tevez w Chinach nie zachwycał i wrócił już do Argentyny, ale znacznie zwiększył środki na swoim koncie.
Marek Wawrzynowski: Lewandowski chce ostatniego wielkiego transferu (felieton)
Spoiler:
Rozstanie Roberta Lewandowskiego z Cezarym Kucharskim to wyraźnie wstęp do kolejnego transferu polskiego supersnajpera. Polski piłkarz od dłuższego czasu próbuje wyrwać się z uścisku Bayernu Monachium.
REKLAMA
Koniec współpracy Roberta Lewandowskiego z Cezarym Kucharskim. To zapowiedź spektakularnego transferu?
Od dłuższego czasu z obozu zawodnika dochodziły informacje o tym, że ten "związek" powoli wygasa. Jednak Robert Lewandowski zawsze zostawał wierny swojemu agentowi. Mimo iż od czasów transferu z Lecha Poznań do Borussii Dortmund panowie nie mieli żadnej umowy.
Zresztą Lewandowski coraz bardziej uniezależniał się od swojego agenta na różnych frontach. Kiedyś to Cezary Kucharski kierował marką piłkarza, ale z czasem ten po prostu zaczął kreować ją sam, otaczać się swoimi ludźmi, z których głównym rozgrywającym jest Tomasz Zawiślak, przyjaciel "Lewego" jeszcze z czasów dzieciństwa.
Co się kryje za tą zmianą? Łatwo się domyślić. Lewandowskiego w swojej stajni chce mieć każdy czołowy agent świata. Często pada tu nazwisko "superagenta" z Izraela, Piniego Zahaviego. O tym, kto będzie go reprezentował, zapewne zadecyduje to, kto jest w stanie przeprowadzić ostatni wielki transfer zawodnika.
REKLAMA
Lewandowski kończy w tym roku 30 lat i jest to dla niego ostatni gwizdek na transfer marzeń. Kucharski kierował karierą Lewandowskiego, jak na razie, wzorowo. Znicz, Lech, Borussia, Bayern. Coraz wyżej, coraz lepiej, ranga polskiego piłkarza w świecie rosła. I najlepszy polski piłkarz od czasów Bońka zapewne zdawał sobie z tego sprawę, skoro nigdy nie uległ pokusom i agenta nie zmienił.
ZOBACZ WIDEO Spektakl jak marzenie - osiem bramek w meczu Real Betis - Real Madryt [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]
Ale w ostatnich miesiącach trafił on jakby na szklany sufit. O tym świadczy choćby rywalizacja o wymarzoną Złotą Piłkę. Bayern, przegrywający w półfinałach Ligi Mistrzów, mu tę możliwość blokował. A przecież w ostatnich latach coraz głośniej było o tym, że zawodnik chce opuścić Bayern i przenieść się do Realu Madryt.
Włącz powiadomienia:
Piłka nożna
Włącz
Kucharski, jak widać, mimo wielu prób, nie mógł spełnić jego marzenia. A to jest marzenie kluczowe. Lewandowski ma prawo czuć, że zbliża się jego ostatnia szansa, by wyrwać coś ze światowego tortu reklamowego, wskoczyć pomiędzy wielkich graczy. Cristiano Ronaldo ma dziś 33 lata i jego rola w wielkim futbolu powoli dobiega końca. A życie nie znosi próżni. I Lewandowski zapewne spróbuje choć na krótko wejść na szczyt. Dlatego szuka nowych rozwiązań.
Robert Lewandowski i Cezary Kucharski. To nie było szczęście
Spoiler:
- Panie Czarku, mąż patrzy z góry i nam pomaga. Jeśli pan skrzywdzi Roberta, jego ręka pana dosięgnie. Nie pozwoli skrzywdzić syna, on za dużo już wycierpiał - mówiła Iwona Lewandowska. Cezary Kucharski jej dziecko chronił tak długo, jak tylko mógł.
REKLAMA
Po raz pierwszy zobaczył go w grudniu 2007 roku na hali sportowej w Pruszkowie. I pomyślał, że gdyby przyrównać kopiących piłkę chłopaków do koszykarzy, to z Polakami grał gwiazdor z NBA. Zapytał więc: - A ten to kto? - Lewandowski – dostał odpowiedź.
I już wiedział.
Kilkanaście miesięcy wcześniej, w kwietniu 2006 roku, rezerwy Legii Warszawa grały z Dolcanem Ząbki. Cezary Kucharski był już spadającą gwiazdą stołecznego klubu, został na ten mecz ściągnięty do drugiej drużyny. Zaczął od początku, w 54. minucie jego kolegę z ataku Marcina Klatta trener zdjął z boiska. 18-letni chłopak, którego posłał w bój u boku starego lisa, nazywał się Robert Lewandowski. Młody mignął mu tylko kilka razy przed oczami, po 5 minutach zszedł kontuzjowany i do końca sezonu już nie zagrał. Kucharski szybko zapomniał, że w ogóle taki młokos istnieje.
REKLAMA
Mama ostrzega, ojciec czuwa
Ostrzeżenie od mamy, aby nie ważył się zrobić chłopakowi krzywdy, Kucharski usłyszał niedługo po tym, gdy zobaczył Roberta na hali w Pruszkowie (dokładnie opisali tę scenę Łukasz Olkowicz i Piotr Wołosik w książce "Lewy. Jak został królem"). Nie był już piłkarzem, właśnie rozpoczynał pracę jako agent. Pieniądze miał, bo zawsze miał głowę na karku, był oszczędny, inwestował. Gdy na spotkanie do hotelu Ibis naprzeciwko stadionu Polonii Warszawa zaprosił Roberta Lewandowskiego (wtedy najlepszego piłkarza II-ligowego Znicza Pruszków) z mamą i siostrą, wcześniej zajmował się już karierami dwóch innych piłkarzy.
W rozmowie z rodziną był pewny siebie, przekonujący. Trafił do Lewandowskich, bo opowiadał o przemyślanych krokach, o tym, aby nie kierować się pieniędzmi i że widzi go strzelającego gole za granicą, ale dopiero za kilka lat.
ZOBACZ WIDEO Kamil Glik jak rasowy napastnik. Piękny gol Polaka [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 3]
SMS, który zmienił wszystko
Weryfikacja tego, jak Kucharski poważnie traktuje swojego nowego klienta, przyszła kilka tygodni później, gdy do walki o gwiazdę Znicza stanęły kluby ekstraklasy. Najbardziej zdeterminowana była Jagiellonia Białystok. Lewandowski miał mętlik w głowie, bo nagle słyszał podpowiedzi, że jego menedżer dba tylko o swoją kieszeń. Piłkarz wysłał słynnego już dziś sms-a do Kucharskiego: "Mam nadzieję, że trafię do klubu, gdzie będę mógł się rozwijać, a nie tam, gdzie dostaniesz największą prowizję".
REKLAMA
Ten zaprosił zawodnika na spotkanie do restauracji "Szwejk" w centrum Warszawy, pokazał mu wynegocjowaną ofertę z Lecha Poznań. Lewandowski mu wcześniej powiedział, że chciałby zarabiać 10 tys. złotych miesięcznie. Poznaniacy dawali 40 tys. Kucharski pokazał dokument i zaznaczył, że gdyby nie zależało mu na piłkarzu, to bez problemu załatwiłby mu tylko tę dychę.
Agent potem wielokrotnie powtarzał, że dla niego przede wszystkim liczy się rozwój zawodnika. A pieniądze same przy tym przyjdą. Wręcz zrobił z tego motto swej działalności. Oczywiście z różnymi piłkarzami wiodło mu się różnie. Prowadził Grzegorza Krychowiaka, którego umieścił w Sevilli, co było przełomowym krokiem w karierze pomocnika. Ale zajmował się też karierą cudownego dziecka Legii Warszawa Rafała Wolskiego. Wytransferował go do Fiorentiny, a tam Wolski przepadł. I nigdy już tak dobrze - jak przed transferem w 2012 roku - nie grał.
Nie kupuj tego Renault!
Z Lewandowskim po prostu dogadali się, nawet ich porównywano, gdy rozmowa schodziła na nieustępliwe charaktery. Kucharski opowiadał nam, jak odradzał piłkarzowi zakup sportowego Renault, gdy ten grał w Lechu. - Z ekonomicznego punktu widzenia zakup samochodu w tamtym momencie był nierozsądny, bo "Lewy" był tuż przed wyjazdem do zagranicznej ligi.
Lewandowski auto sobie kupił. - Kiedyś na przykład poprosił mnie też o kupienie mu skutera wodnego, ale powiedziałem, że tego nie zrobię. Nie chciałem robić czegoś, co byłoby dla niego ryzykowne.
REKLAMA
Piłkarz skuter kupił sobie sam.
Jakby na to nie spojrzeć – agent chronił piłkarza. Gdy urodzony w stolicy snajper przechodził do Poznania, Kucharski poprosił starszyznę w Lechu, aby młodym się zaopiekowała. Po dwóch latach w Poznaniu napastnik trafił do Borussii Dortmund za 4,8 mln euro. Mógł do Szachtara Donieck, który za utalentowanego zawodnika kładł na stół aż 8 mln euro. Poznaniakom oczy świeciły się od zawrotnej sumy, ale piłkarz i jego menadżer już wcześniej ustalili, że wschód ich nie interesuje. I rekordowe pieniądze wrażenia na nich nie robiły.
Jak ze świnią przez wieś
O Kucharskim mówiono potem, że jakim był piłkarzem, takim został menadżerem. Walczącym, nie przebierającym w środkach, może i topornym, ale za to wyciskającym każdą nadarzającą się okazję do maksimum. Z Lechem Poznań poszedł na wojnę do sądu o procent z transferu Lewandowskiego do Borussii Dortmund. Ostatecznie ją przegrał - więcej TUTAJ. W 2013 roku, gdy piłkarz chciał odejść z Borussii Dortmund do Bayernu Monachium, bił się z BVB w mediach. W książce Pawła Wilkowicza "Nienasycony" wspominał: - W tamtym czasie uważałem, że musimy narobić rabanu w mediach, bo nasz partner z Borussii nie dotrzymywał danego słowa, że latem 2013 pozwoli Robertowi odejść za dobrą cenę. I przerzucał odpowiedzialność na mnie.
Niemcy stanęli w tym sporze po stronie klubu. Gregor Reiter, szef związku agentów piłkarskich, nie bawił się w dyplomację. O Kucharskim i jego niemieckim współpracowniku Maiku Barthelu mówił: - Zachowują się przy tym transferze, jak ludzie prowadzący świnię przez wieś.
Manuel Bonke, dziennikarz monachijskiej gazety "TZ" mówi nam teraz z kolei: - Kucharski nie jest zbyt popularną osobą w Bayernie.
Negocjacje w sprawie nowej umowy dla Lewandowskiego nazywał najtrudniejszymi, jakie prowadził. I z pensją w wysokości 15 mln euro rocznie zrobił z Polaka najlepiej zarabiającego piłkarza w Niemczech. A trzeba dodać, że gdy kilka lat wcześniej poszli po podwyżkę w Dortmundzie usłyszeli od szefa Joachima Watzkego, że Polak w Borussii nie może kasować najwięcej.
Niemal w każdym oknie transferowym pojawiały się informacje, że piłkarz może odejść. Przede wszystkim do Realu Madryt. Latem ubiegłego roku władze Bayern nie wytrzymał, wydał oświadczenie, że transferu Lewandowskiego nie będzie. A dziennikarze niemieckiego "Focusa" uważali, ze zamieszaniem stoi Kucharski. Niemcy napisali, że prowizja agenta od transferu Polaka ma wynosić aż 10 procent, a to już gra o dużą stawkę. Nazwali go "człowiekiem zaprogramowanym na sukces", a jego metody nazwano kontrowersyjnymi. Przypomnieli, że wcześniej już miał się spotykać z Realem Madryt.
Marek Wawrzynowski: Lewandowski chce ostatniego wielkiego transferu (felieton)
I być może ten Real jest teraz przyczyną rozstania. Obaj - Kucharski i Lewandowski - powtarzali do tej pory, że Monachium jest najlepszym miejscem dla reprezentanta Polski. Ale piłkarz musi mieć swoje ambicje. W Niemczech wygrał wszystko, co było do wygrania. Lewandowski mógł trafić do Madrytu, gdy grał jeszcze w Borussii. Hiszpanie bardzo chcieli go pozyskać, ale on był już po słowie z Bayernem. Agent i piłkarz chcieli być fair. Poza tym, Kucharski uważał wówczas, że w Bayernie Lewandowski będzie tym najważniejszym. A w Realu - zaledwie jednym z wielu.
Nie wierzy w szczęście
Ale miłość Królewskich do Polaka nie zgasła. Tymczasem klub z Monachium nie ma najmniejszej ochoty, za żadne pieniądze, pozbywać się swojego asa. Być może teraz potrzebny jest już większy gracz na rynku. A Bayern - co zresztą mówią w Niemczech - okazał się dla Kucharskiego klubem nie do przeskoczenia.
Kucharski dbał o karierę Lewandowskiego przez 10 lat. Początkowy układ piłkarz - agent z czasem rozrósł się do całego sztabu ludzi. Robert od gwiazdy II ligi doszedł do poziomu jednego z najbardziej rozpoznawalnych piłkarzy na świecie. Sam o sobie mówi, że nie czuje się gorszy niż Ronaldo czy Messi. Kucharski Lewandowskiego potraktował jako projekt życia, kiedyś powiedział, że z Roberta i jego żony Anny zrobi polskich Beckhamów. Dzięki superstrzelcowi wyrobił swoją markę, zarobił miliony. Obaj są wygrani. Ich drogi zaczęły się powoli rozchodzić już dwa lata temu. Lewandowski krok po kroku uniezależniał się od agenta, tworzył własny sztab doradców, ale ciągle jeszcze byli w tym biznesie razem. Teraz rozeszli się już na dobre.
Agent wiele razy słyszał, że z Lewandowskim mu się poszczęściło. W książce mówi jednak: - Zdążyłem się przyzwyczaić. To mnie jednak różni od innych, że nie wierzę w szczęście. Pojechałem do Pruszkowa, bo chciałem się zająć piłkarzem. Czy to jest szczęście?
Włącz powiadomienia:
Piłka nożna
Włącz
---------------
W pracy nad tekstem korzystałem m.in z książek "Lewy. Jak został królem" autorstwa Łukasza Olkowicza i Piotra Wołosika oraz "Nienasycony" Pawła Wilkowicza.
Dobrze, że pozbył się Kucharskiego, który poza Niemcami niczego nie ogarnie, ale wyłącz Fifę. To znaczy, nie uwierzę, dopóki nie zobaczę, bo ta saga trwa już od pięciu lat.
Nie wiem, czy to może z obawy, że wąsaci janusze przerzuciliby się z Bayernu na Real, ale widzę kilku lepszych kandydatów na nowych Galacticos niż Lewego, zwłaszcza że tam za "9" tak naprawdę robi Ronaldo.
Re: Niemcy - Bundesliga
: 24 lut 2018, 17:24
autor: DUN I LOVE
Berlińska obrona Częstochowy zakończona sukcesem. Hertha wywozi punkt z Allianz Arena. Tak tylko odnotowuję.
Re: Niemcy - Bundesliga
: 24 lut 2018, 17:32
autor: Damian
NIEOCZEKIWANA REAKTYWACJA. KAPUSTKA ODŻYŁ WE FREIBURGU
Spoiler:
Ostatnie tygodnie pokazują, że Bartosz Kapustka nie jest jeszcze całkowicie stracony dla polskiej piłki. Ale nie tak chyba wyobrażał sobie karierę we Freiburgu.
Bartosz Kapustka
Bartosz Kapustka
0
‹ WRÓĆ
Bartosz Kapustka długo nie łapał się do składu SC Freiburg, ale ostatnie tygodnie ma udane. Zagrał w trzech kolejkach z rzędu i strzelił gola
Mimo dobrego okresu Polak ma jeszcze mankamenty. - Widać, że jeśli chodzi o posturę, to jeszcze bardziej chłopak, niż mężczyzna, co na pewno utrudnia mu grę - oceniają eksperci
SC Freiburg to miejsce, w którym kończy się czas, gdy wszystko Kapustce przychodziło łatwo. Polak walczy o uratowanie dużej kariery w silnych ligach w Europie i powrót do kadry
W październiku, gdy Bartosz Kapustka nie mieścił się w kadrze SC Freiburg, Christiana Streicha, trenera zespołu z południa Niemiec, zapytano jak wygląda sytuacja reprezentanta Polski. – Kapustka musi się nauczyć grać w defensywie. Tylko tyle. Po prostu musi się tego nauczyć. Wcześniej nie stawiano mu takich zadań – stwierdził i natychmiast się zreflektował. – W Leicester być może tak, ale tam doszli do wniosku, że albo to umie, albo nie – dodał. Kolejne tygodnie potwierdziły, że trener, który od ponad dwudziestu lat pracuje w klubie, najpierw szkoląc młodzież, a później wprowadzając ją z sukcesami do seniorskiej piłki, wiedział, co mówi i robi. Większą krzywdę zrobiłby Kapustce wpuszczając go do Bundesligi niegotowego, niż trzymając go poza kadrą meczową.
REKLAMA
>>> Robert Lewandowski czy Kamil Glik? Głosuj na swojego faworyta w 83. Plebiscycie „PS” na Sportowca Roku <<<
Chłopak, nie mężczyzna
Gdy w końcu 20-letni Polak dostał szansę w Bundeslidze, pokazał się z dobrej strony. W meczu z Schalke, który był jego debiutem w podstawowej jedenastce, nie dość, że pokazał atuty w ofensywie, to jeszcze harował w obronie. – Jego siła ofensywna jest bardzo duża i to było w tamtym spotkaniu widać – mówi Carsten Schrötter, dziennikarz magazynu „Kicker”, zajmujący się na co dzień klubem z Fryburga. – Tydzień później z Wolfsburgiem zaczął na ławce, bo dla trenera bardziej istotne było zabezpieczenie dostępu do własnej bramki. Ale wtedy wszedł z ławki i strzelił ładnego gola. To były dwa bardzo dobre występy. Dopiero przed tygodniem, z Moguncją, nie spisał się za dobrze. Był wyłączony z gry, nie miał za dużo dobrych akcji z piłką, zszedł już w przerwie. Widać, że jeśli chodzi o posturę, to jeszcze bardziej chłopak, niż mężczyzna, co na pewno utrudnia mu grę – ocenia Schrötter.
Wszystko szło łatwo
Dotychczasowa kariera Kapustki na Zachodzie to bolesna nauka cierpliwości. Gdy wyjeżdżał z Polski, był nastolatkiem, któremu łatwo przychodziło właściwie wszystko. Szybko został gwiazdą Cracovii. W debiucie w reprezentacji Polski, strzelił gola. W pierwszym występie na wielkim turnieju, rozegrał bardzo solidne spotkanie, zwracając uwagę Gary’ego Linekera. Po Kapustce nie było widać debiutanckiej tremy. Nastolatek spod Tarnowa wchodził w nowe środowisko i z miejsca robił to samo, co w starym. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, było oczywiste, że transfer bezpośrednio z Cracovii do mistrza Anglii nie może się udać. Patrząc z ówczesnej perspektywy, nikt nie mógł być tego pewny, bo temu chłopakowi naprawdę wychodziło wszystko.
Praca nad brakami
Po bolesnym roku w Anglii, gdzie brutalnie zderzył się ze ścianą, trafił do idealnego miejsca dla ratowania kariery. W Leicester City zdiagnozowali braki Kapustki i nic z nimi nie zrobili. W SC Freiburg zdiagnozowali braki i zaczęli nad nimi pracować. Skończył się etap Kapustki, któremu wszystko przychodzi łatwo.
Zaczął się etap ciężkiej, mozolnej, często niewidocznej pracy. W pierwszych latach seniorskiej kariery, były piłkarz Cracovii przeskakiwał kilka szczebli jednym susem. Teraz musiał zwolnić i wchodzić stopień po stopniu. Schrötter podkreśla, że we Fryburgu raczej się tego spodziewali. – W klubie wiedzą, jak się obchodzić z takimi zawodnikami, jak on. Wiedzieli, że przylatuje do Niemiec z kontuzją. Oczywiście mieli nadzieję, że będzie mógł grać szybciej, ale zdawali sobie sprawę, że nie grał przez rok i będzie potrzebował czasu, by przystosować się do taktycznych wymagań, zrozumieć system, przygotować się fizycznie, poradzić sobie z językiem – tłumaczy dziennikarz.
Tłok na skrzydłach
Początkowo, gdy Kapustka trafił do badeńskiego klubu, wydawało się, że drogę do podstawowego składu ma otwartą. Do Borussii Mönchengladbach sprzedany został Vincenzo Grifo, gwiazda zespołu, a jedynym rywalem do gry na lewej pomocy był Florian Kath, wcześniej wypożyczony do III-ligowego FC Magdeburg. W kolejnych tygodniach, w klubie zaczęli się pojawiać następni skrzydłowi. Te transfery nie były jednak spowodowane wyłącznie niezadowoleniem z Kapustki. – Od razu było wiadomo, że trzeba będzie mieć więcej zawodników. Yoric Ravet i Marco Terrazzino zostali ściągnięci jako zawodnicy „na już”. Tylko Ryan Kent, wypożyczony z Liverpoolu w ostatnim dniu okienka transferowego, pojawił się we Fryburgu, bo zobaczono, że Kapustka nieprędko pomoże zespołowi – wyjaśnia Schrötter.
Gra o przyszłość
Szczęściem Polaka jest, że wszyscy nowo pozyskani zawodzą. Nawet ci, którzy mieli być wzmocnieniami od razu, strzelili od Kapustki mniej goli. Trener Streich zauważa, że nowa grupa trafiła do trudnego środowiska. – Byłoby im łatwiej, gdyby trafili do stabilnego środowiska. Tymczasem sytuacja jest taka, że to od nich oczekuje się zapewnienia stabilizacji. Gdyby przyszli do nas w poprzednim sezonie, gdy drużyna była zgrana, po prostu by się do niej wpasowali. Teraz jeszcze żadnemu się to w pełni nie udało – zaznacza szkoleniowiec. Pierwszym sukcesem Kapustki jest to, że zaczął być kandydatem do podstawowego składu. Kolejnym celem musi być ustabilizowanie pozycji. Polak jest do Freiburga tylko wypożyczony i gra o swoją przyszłość. – By go wykupić, trzeba zapłacić Leicester sześć milionów euro. To dla SC Freiburg duża kwota. Wiele zależy od tego, jak się rozwinie w następnych miesiącach. Jeśli ustabilizuje formę, świetnie wypadnie w zimowych przygotowaniach, strzeli wiosną z pięć goli i zaliczy siedem asyst, klub go wykupi. Jeśli będzie grał tak, jak jesienią, nawet się nad tym nie zastanowi – kończy Carsten Schrötter.