Strona 52 z 52

Re: NBA 2015/2016

: 21 cze 2016, 10:42
autor: simon
DUN I LOVE pisze:Simon, czy ten blok z kosmosu przy remisie może przejść do historii NBA?
Czas pokaże. Jedno z dwóch kluczowych zagrań g7, więc na pewno warto je zapamiętać. Iggy mógł próbować kończyć z góry, zamiast bawić się w layupy i próby unikania faulu (czując się pewnie na linii poszukałby kontaktu) Smitha. No, ale każdy mądry po fakcie. W ogóle LeBron zabezpieczał przy tym bloku dwie strony obręczy, w razie jakby Iggy próbował reverse'a.

Ciągle nie ogarniam tego co się stało. Z resztą wszystkie trzy najważniejsze serie tych PO z logiką miały niewiele wspólnego.

Re: NBA 2015/2016

: 21 cze 2016, 12:40
autor: matek20
Cavs, słabe na na słabym wchodzie przez cały sezon. Na majstra obstawiało się GSW, SPURS, OKC. Koniec końców wygrało Cavs przez choke GSW, czuje się oszukany. Tak samo jak Spurs mocno mnie zawiodło.
Sezon do zapomnienia.

Re: NBA 2015/2016

: 21 cze 2016, 13:11
autor: simon
Chcesz zapomnieć o być może najciekawszym sezonie w historii? Wiem, że wygrali nie ci co powinni, ale bez przesady.

Re: NBA 2015/2016

: 21 cze 2016, 13:38
autor: Hankmoody
W ciemno było można zakładać, że Cavs mając słabych rywali na wschodzie zostawią wszystko co najlepsze na finały, a w zasadzie LeBron zostawi.

Ten mocarny zachód, to umówmy się, to są 3 drużyny, reszta zebrała by od Cavs w podobnym stosunku co Detroid.

Tyle o ile OKC mi szkoda, bo zostawili serce na parkiecie, tak z porażki GSW niezmiernie się cieszę, bo zaczęli chłopcy gwiazdorzyć. Green myślał że wszystko mu wolno w lidze, Curry to już w ogóle zachowywał się na parkiecie jakby był największym koszykarzem w historii, a reszta zamiast odpowiedzieć na boisku jak mężczyźni, wolała odpowiadać na Twiterze. Jeśli kogoś mi szkoda, to tylko Igiego.

Cieszę się też z tego, że zostały zamknięte pyski wszystkich pajaców, którzy koszykówkę oglądają od roku a krzyczeli jak to to GSW jest najlepsze, a Curry to już w ogóle lepszy od Jordana i Magica razem wziętych, a taki LeBron to może mu podawać ręcznik. Teraz Ci sami ludzie uważają że GSW przegrało przez wykluczenie Grenna, które było ukartowane.

Tymczasem LeBron robił swoje i w finale pokazał że liga należy do niego. Nawet jakby przegrał, to liczby które wykręcił są obłędne i pokazują kto jest rewelacyjnym koszykarzem, a kto tylko świetnym strzelcem, i to w dodatku wtedy kiedy idzie.

Irving myślę że również udowodnił że jest prawdziwą gwiazdą, a nie tylko widowiskowo grającym zawodnikiem. Cieszy tez pierścień dla JR'a.


Zgadzam się też z Simonem, że Kerr swoje dołożył do tej porażki.

Fajna historię napisała liga w tym roku, mam nadzieję że za rok będzie równie ciekawie, z tym że wygra SAS.

Re: NBA 2015/2016

: 21 cze 2016, 14:17
autor: Mario
Wprawdzie miałem już tu nie pisać, ale potraktujmy to jako pożegnalny wpis.

Ciekawa sprawa z tym Jamesem, nawet nie chodzi o reakcję u nas, ale tak ogólnie w świecie. Wystarczyło, że pojawiła się drużyna, która pobiła wydający się nie do pobicia rekord, której lider rozegrał historycznie dobry regular season i nagle wszystko uległo zmianie. Ludzie znaleźli nowy obiekt hejtu, Draymond Green, który robi to, czego wszystkim tak w lidze brakuje (czyli jest po prostu brudno grającym skur*ielem) jest gnojony z każdej strony, bo Rodman w 97 robił to niby inaczej, Curry'emu dostaje się za wszystko, nawet za to, że Klay Thompson trafia do kosza, a Iguodala jest świetnym koszykarzem, Kerr trenuje samograja itd.
I najlepsze, ten LeBron, który owszem miał swoich fanów jak każdy wielki sportowiec oraz kilku niby obiektywnych, którzy doceniają wielkość wszystkiego i wszystkich, ten LeBron nie mający żadnych umiejętności stricte koszykarskich atleta, wygrywający dzięki sędziom, opuszczający tonący statek, łączący się w wielkie trójki, płaczek symulant, pozer, no samo zło, przeciwko któremu kibicowalibyśmy w każdej sytuacji, staje się sprzymierzeńcem, lekarstwem na nowe największe zło czyli Warriors.
A dlaczego? No dlatego, że z jego strony nic już nie grozi. Fakt, może awansuje do top 5 all time, czy ewentualnie top 3, może dorzuci kolejne mistrzostwo, zrobi coś niezwykłego, ale na sumieniu ma już zbyt wiele, żeby zostać GOAT-em. Curry i spółka z kolei, gdyby tak czasem wygrali, później powtórzyli to jeszcze z 2 razy, Stefan zgarnąłby kilka MVP, no wtedy mogłoby być różnie...

Oczywiście nie jest to żaden zarzut/atak z mojej strony, bardziej taka obserwacja socjologiczna. Zresztą, w tenisie mieliśmy podobnie, kiedy wielu nie obraziłoby się, gdyby dotychczas największa zaraza - Nadal, pokonała tego żenującego Serba w Paryżu...

Re: NBA 2015/2016

: 21 cze 2016, 15:01
autor: Rroggerr
Czyli za rok wszyscy będą znowu hejtować LeBrona, bo jest na szczycie, ma tytuł, każdy znowu go uznaje za najlepszego gracza na świecie, gdy Curry to jednak nie jego poziom? W zasadzie nawet hejterzy przyznają jak kapitalnie zagrał w fnałach, a już pewnie nikt nie stawia go tam gdzie Kobego, a wyżej, prędzej to zadecydowało o jego zmianie statusu. Nie wspominając, że Cavs to Cavs, robili historyczne rzeczy, walka o powrót 1-3, tego nie grano, naturalnie było im kibicowanie.

A co do Curry'ego, to Bryant/LBJ byliby nieporównywalnie bardziej hejtowani po podobnym występie w finałach. Trochę słabo jak na cały świat przeciwko Curry'emu. :(

Bryant też w 2006 roku był znacznie bardziej hejtowany niż po b2b. Nie przesadzałbym, naturalna kolej rzeczy, że ludzie z czasem doceniają największych graczy w historii. Troche Dawid o tym pisał na przykładzie swojego stosunku do Agassiego. Może też kiedyś go docenisz. ;-)

Re: NBA 2015/2016

: 21 cze 2016, 15:16
autor: simon
Mario pisze:Ciekawa sprawa z tym Jamesem, nawet nie chodzi o reakcję u nas, ale tak ogólnie w świecie. Wystarczyło, że pojawiła się drużyna, która pobiła wydający się nie do pobicia rekord, której lider rozegrał historycznie dobry regular season i nagle wszystko uległo zmianie. Ludzie znaleźli nowy obiekt hejtu, Draymond Green, który robi to, czego wszystkim tak w lidze brakuje (czyli jest po prostu brudno grającym skur*ielem) jest gnojony z każdej strony, bo Rodman w 97 robił to niby inaczej, Curry'emu dostaje się za wszystko, nawet za to, że Klay Thompson trafia do kosza, a Iguodala jest świetnym koszykarzem, Kerr trenuje samograja itd.
I najlepsze, ten LeBron, który owszem miał swoich fanów jak każdy wielki sportowiec oraz kilku niby obiektywnych, którzy doceniają wielkość wszystkiego i wszystkich, ten LeBron nie mający żadnych umiejętności stricte koszykarskich atleta, wygrywający dzięki sędziom, opuszczający tonący statek, łączący się w wielkie trójki, płaczek symulant, pozer, no samo zło, przeciwko któremu kibicowalibyśmy w każdej sytuacji, staje się sprzymierzeńcem, lekarstwem na nowe największe zło czyli Warriors.
A dlaczego? No dlatego, że z jego strony nic już nie grozi. Fakt, może awansuje do top 5 all time, czy ewentualnie top 3, może dorzuci kolejne mistrzostwo, zrobi coś niezwykłego, ale na sumieniu ma już zbyt wiele, żeby zostać GOAT-em. Curry i spółka z kolei, gdyby tak czasem wygrali, później powtórzyli to jeszcze z 2 razy, Stefan zgarnąłby kilka MVP, no wtedy mogłoby być różnie...
+1000

Głównym argumentem, którym posługiwali się zwolennicy teorii o spadku atrakcyjności ligi, była ogólnopojęta miękkość zawodników oraz brak dirty dancing z lat 80-tych i 90-tych. Bad Boys Pistons robili jako obiekt westchnień, chociaż byli mieszanką brutalnej (Mahorn potrafił celowo deptać McHale'a po złamanej rok wcześniej stopie) i chamskiej gry, wymieszanej ze sporą ilością flopowania (Laimbeer). Jak przychodzi co do czego, do głosu dochodzą jednak zwolennicy pełnej kultury. Takie czasy. Rurki na tyłku, dziwny fryz, 27cm w bicepsie i kolorowe drinki pite podczas disco.

Warriors to w ogóle ciekawy przypadek, bo jeszcze w latach 13-14, byli jedną z najbardziej lubianych drużyn. Zbudowani przed dobre wybory w drafcie, sporo funu z oglądania itd. Tylko, że wtedy pełnili rolę ekipy przegrywającej w dobrym stylu (serie z Clipps i przede wszystkim Spurs), tylko podszczypującej najlepszych, a nie paki bijącej rekordy. Jeszcze w zeszłym sezonie sympatia do nich się utrzymywała, ale już w tym roku pojawiła się spora ilość hejterów. Teorii o gwiazdorzeniu nie kupuję ponieważ jakoś jej nie dostrzegłem.

Jeszcze zobaczymy jak będzie z tym LeBronem:
http://forums.realgm.com/boards/viewtop ... start_here

A to nie jest MTF napakowany trollami. Dawid nie wiedział co czyni.
Mario pisze:Wprawdzie miałem już tu nie pisać, ale potraktujmy to jako pożegnalny wpis.
Nie rób sobie jaj. Dobrze by było, żebym w grudniu nie pisał sam ze sobą.
Hankmoody pisze:Ten mocarny zachód, to umówmy się, to są 3 drużyny, reszta zebrała by od Cavs w podobnym stosunku co Detroid.
Cztery, jeśli Clipps są zdrowi. Cavs w swojej konfie nie mają ani jednego rywala z półki contenderów. Dzięki temu mogą jechać przez cały regular na trzecim biegu, bo wiedzą, że jedna seria bez HCA jest do przełknięcia. LeBron mając świadomość rozegrania 470 meczów (+ IO w międzyczasie) w ciągu poprzednich pięciu sezonów, przez pół roku ciśnie na 70% i szykuje peak formy na czerwiec, niczym Armstrong na TdF. Z drugiej strony są Warriors, którzy nawet nie napinając się na rekord Bulls, przez cały sezon czuliby na plecach oddech Spurs. Spadek na drugie miejsce dawałby z kolei ścieżkę z Thunder w drugiej rundzie, Spurs w finale konfy i oczywiście Cavs w finałach.
Hankmoody pisze:Cieszę się też z tego, że zostały zamknięte pyski wszystkich pajaców, którzy koszykówkę oglądają od roku a krzyczeli jak to to GSW jest najlepsze, a Curry to już w ogóle lepszy od Jordana i Magica razem wziętych, a taki LeBron to może mu podawać ręcznik.
Robił ktoś GOAT-a z Curry'ego? Generalnie maltretowany był temat RS granego na poziomie GOAT i wirtualnych matchupów GSW vs Bulls 95/96. Wszystko.
Rroggerr pisze:A co do Curry'ego, to Bryant/LBJ byliby nieporównywalnie bardziej hejtowani po podobnym występie w finałach. Trochę słabo jak na cały świat przeciwko Curry'emu. :(
Ale Curry był hejtowany jeszcze przed rozpoczęciem finałów.

Re: NBA 2015/2016

: 21 cze 2016, 15:32
autor: Mario
Rroggerr pisze:Czyli za rok wszyscy będą znowu hejtować LeBrona, bo jest na szczycie, ma tytuł, każdy znowu go uznaje za najlepszego gracza na świecie, gdy Curry to jednak nie jego poziom? W zasadzie nawet hejterzy przyznają jak kapitalnie zagrał w fnałach, a już pewnie nikt nie stawia go tam gdzie Kobego, a wyżej, prędzej to zadecydowało o jego zmianie statusu. Nie wspominając, że Cavs to Cavs, robili historyczne rzeczy, walka o powrót 1-3, tego nie grano, naturalnie było im kibicowanie.

A co do Curry'ego, to Bryant/LBJ byliby nieporównywalnie bardziej hejtowani po podobnym występie w finałach. Trochę słabo jak na cały świat przeciwko Curry'emu. :(

Bryant też w 2006 roku był znacznie bardziej hejtowany niż po b2b. Nie przesadzałbym, naturalna kolej rzeczy, że ludzie z czasem doceniają największych graczy w historii. Troche Dawid o tym pisał na przykładzie swojego stosunku do Agassiego. Może też kiedyś go docenisz. ;-)
Ale mnie chodziło o to dlaczego to przyznają? Bo jakoś jestem dziwnie spokojny, że gdyby James nie pokonał w finałach Warriors (a więc nowy obiekt hejtu) tylko np. Thunder albo Spurs, i gdyby nawet zamiast 30/8/10 czy ile on tam miał, robił 35/12/12, mnóstwo ludzi do dziś wylewałoby żale o zawieszenie ówczesnego Greena czy aptekarskie gwizdki na Durancie/Leonardzie w G6 (teraz robią to tylko hardcory pokroju Matka), a zachwyty pod adresem Jamesa czytalibyśmy głównie ze strony jego fanów.

A LeBron na główny obiekt hejtu jeszcze nie wróci, ale jeśli zrobi B2B, a wschód wciąż będzie tak słaby i pojordanowskim sierotą zacznie palić się wiadomo gdzie, to wspomnisz moje słowa.

Może się z LeBronem docenimy tak gdzieś 30 lat po zakończeniu przez niego kariery. Dla mnie LBJ to mniej więcej to samo co Nadal dla federastów.
simon pisze:Nie rób sobie jaj. Dobrze by było, żebym w grudniu nie pisał sam ze sobą.
NBA ma ten plus (w porównaniu z np. tenisem), że teraz czeka nas 4 miesiące przerwy. Zobaczymy, może wystarczy albo w offseason zdarzy się coś ciekawego...

Re: NBA 2015/2016

: 21 cze 2016, 21:59
autor: Hankmoody
simon pisze:
Hankmoody pisze:Ten mocarny zachód, to umówmy się, to są 3 drużyny, reszta zebrała by od Cavs w podobnym stosunku co Detroid.
Cztery, jeśli Clipps są zdrowi. Cavs w swojej konfie nie mają ani jednego rywala z półki contenderów. Dzięki temu mogą jechać przez cały regular na trzecim biegu, bo wiedzą, że jedna seria bez HCA jest do przełknięcia. LeBron mając świadomość rozegrania 470 meczów (+ IO w międzyczasie) w ciągu poprzednich pięciu sezonów, przez pół roku ciśnie na 70% i szykuje peak formy na czerwiec, niczym Armstrong na TdF. Z drugiej strony są Warriors, którzy nawet nie napinając się na rekord Bulls, przez cały sezon czuliby na plecach oddech Spurs. Spadek na drugie miejsce dawałby z kolei ścieżkę z Thunder w drugiej rundzie, Spurs w finale konfy i oczywiście Cavs w finałach.
Hankmoody pisze:Cieszę się też z tego, że zostały zamknięte pyski wszystkich pajaców, którzy koszykówkę oglądają od roku a krzyczeli jak to to GSW jest najlepsze, a Curry to już w ogóle lepszy od Jordana i Magica razem wziętych, a taki LeBron to może mu podawać ręcznik.
Robił ktoś GOAT-a z Curry'ego? Generalnie maltretowany był temat RS granego na poziomie GOAT i wirtualnych matchupów GSW vs Bulls 95/96. Wszystko.
1.Fakt, umkneli mi Clips, ale ich nikt poważnie i tak nie brał. Ale ok.
To nie jest wina Cavs, że mają słabych rywali w konferencji i na ten temat nie na sensu dyskutować, a wręcz trzeba się cieszyć że jest chociaż to Cavs, bo w przeciwnym razie finał byłby absolutnie jednostronny. LeBrona też nie będziemy się chyba czepiać, że gra na pół gwizdka w RS i wszystko co najlepsze zostawia na finały. Gra ile musi i tyle, Messi z Levante też nie chodzi na obrotach takich jak w spotkaniach z Realem.


2.Na polskim forum NBA, kiedyś przez Ciebie powoływanym są setki takich wpisów.

Re: NBA 2015/2016

: 21 cze 2016, 22:16
autor: lake
Porównywanie NBA do ATP miałoby sens gdyby podział na konferencje skończyłby się przed PO a nie dopiero w finale. Tak jak jest teraz, to tak jakby w tegorocznym RG przerzucić Djokovica do dolnej połówki a na górze górnej postawić zdrowego Nadala.

Re: NBA 2015/2016

: 21 cze 2016, 22:20
autor: Mario
Ten pierwszy argument przypomina mi dyskusje z fanami naszej dumy narodowej o jej łatwych drabinkach. Oczywiście, że to nie jej/jego wina, ale równie oczywiste jest to, że mają dzięki temu łatwiej w późniejszych fazach. Zostając przy tenisie, to trochę tak, jakby po jednej stronie drabinki czekali topowy Nadal i Djokovic, a po drugiej Nishikori z Berdychem. Wiadomo, że ten z dołu będzie miał sporą przewagę w finale.

Nie czytaj tego forum, to niszczy głowę jeszcze bardziej niż MTF.

Re: NBA 2015/2016

: 21 cze 2016, 22:29
autor: Hankmoody
Kiedyś Simon wspomniał i wszedłem, najciekawszym wątkiem był ten z awantura o kasę w tle.

Re: NBA 2015/2016

: 21 cze 2016, 22:32
autor: Mario
Tam jest kilku ludzi z naprawdę ogromną wiedzą, ale mimo wszystko trzeba przekopać się przez pokaźną grupę trolli, ludzi nieogarniających statystyk, którymi się posługują, zaślepionych kibiców itd. Coś jak MTF.

Re: NBA 2015/2016

: 21 cze 2016, 23:27
autor: simon
Hankmoody pisze:2.Na polskim forum NBA, kiedyś przez Ciebie powoływanym są setki takich wpisów.
Naprawdę ktoś tam pisał o Currym jako GOAT? Nie czytam wszystkiego co chłopaki tam tworzą. Z powodów o których wspomniał Mario, uzbierało mi się sporo ludzi na ignorze. Dlatego pytam.
Hankmoody pisze:To nie jest wina Cavs, że mają słabych rywali w konferencji i na ten temat nie na sensu dyskutować, a wręcz trzeba się cieszyć że jest chociaż to Cavs, bo w przeciwnym razie finał byłby absolutnie jednostronny. LeBrona też nie będziemy się chyba czepiać, że gra na pół gwizdka w RS i wszystko co najlepsze zostawia na finały. Gra ile musi i tyle, Messi z Levante też nie chodzi na obrotach takich jak w spotkaniach z Realem.
Nie mam pretensji do Cavs i nie czepiam się LeBrona. Stwierdzam tylko fakt, że łatwiej przyszykować się do najważniejszej serii sezonu, jeśli w PO możesz sobie pozwolić na mini wakacje (7 dni wolnego po pierwszej rundzie i 8 dni po drugiej). Gwiazdek przy ich mistrzostwie też nie mam zamiaru stawiać, bo Warriors byli wyraźnymi faworytami finałów, mimo prawdopodobnie większego zmęczenia sezonem. I tak, mimo wszystko wole dzisiejszy wschód niż ten z lat 01-03.

Re: NBA 2015/2016

: 21 cze 2016, 23:39
autor: Hankmoody
Serio pisali, nie rejestrowałem się tam, więc nie mam opcji ignoruj.

Z reszta pełna zgoda, tak jak piszesz to są fakty.

Zobaczmy co się będzie działo na rynku teraz. Kiedy start nowego sezonu? Koniec października?