Re: Australian Open 2016
: 31 sty 2016, 18:41
Sorry, patrzyłem tylko na same przegrane finały i max. bilans był 0-4.
Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA.
http://mtenis.com.pl/
Jaką legendę? Lavera czy Samprasa? Przepraszam, że to napiszę, ale takie podróże w czasie możemy sobie w buty wsadzić. Zwłaszcza w przypadku takiej dyscypliny jak tenis w której mamy do czynienia z dominowaniem rywala na przestrzeni lat. Pomijamy zupełnie fakt, że te wszystkie Berdychy, Gasquety, a nawet "kwitnące wiśnie" - generalnie potrafią grać w tenisa, czasem tworzą między sobą znośne matchupy, a dziwnym trafem zupełnie zapominają o dobrej grze i wyglądają jak ostatnie sieroty przy okazji spotkania z Fedem, Novakiem, czy wcześniej Nadalem.jaccol55 pisze:Wstaw sobie w miejsce Murraya jakąś legendę tenisa w formie i Novaka by nie było, po tym co dzisiaj pokazał...
To, że wybieram ciekawy i urozmaicony tenis zamiast takiego, który niczym mnie nie pociąga, to jest tworzenie sztucznego świata? Tzn oglądasz Murole, bo uważasz, że gdybyś tego nie zrobił, zakłamywalbys rzeczywistość? A może po prostu oznaczałoby to posiadanie jakichś własnych standardów i upodobań, zamiast wchłanianie z założenia tego, co Ci serwują?Robertinho pisze:Bo to jest tworzenie tenisowego Matrixa. Nie każdy chce w nim żyć.
Tak można uciekać przed wszystkim. Polityką, komercyjną sztuką, po prostu rzeczywistością. Wolę oglądać prawdziwe mecze o prawdziwe trofea i cierpieć, niż szukać czegoś na siłę. Zresztą mój dostawca tenisowej przyjemności z uporem godnym lepszej sprawy pcha się do tej walki. Mógłbym oczywiście w WS oglądać go tylko do poziomu 1/4, pewnie bym nerwów oszczędził. Tylko nie chcę. Sam tenis to dla mnie za mało, nigdy tego nie ukrywałem. Na dobre i na złe jestem z może nie idolem, ale kimś bliskim.Jacques D. pisze:To, że wybieram ciekawy i urozmaicony tenis zamiast takiego, który niczym mnie nie pociąga, to jest tworzenie sztucznego świata? Tzn oglądasz Murole, bo uważasz, że gdybyś tego nie zrobił, zakłamywalbys rzeczywistość? A może po prostu oznaczałoby to posiadanie jakichś własnych standardów i upodobań, zamiast wchłanianie z założenia tego, co Ci serwują?Robertinho pisze:Bo to jest tworzenie tenisowego Matrixa. Nie każdy chce w nim żyć.
Zerowe. Zresztą nawet przez chwilę nie był bliski zwycięstwa w tej partii, daj spokój.Robertinho pisze:Mogę ponabijać. Czy Waszym zdaniem Murray miał duże szanse wygrać, gdyby wydarł trzecią partię?
Peakerera dziś już nie ma.simon pisze:Nie rozpędzałbym się też z tymi Roddickami i Hewittami podkręcającymi swoje CV w obecnych czasach. Być może by tak było, ale jak sobie przypomnę, że cała armia tych super groźnych rywali ugrała z Peakererem mniej niż dwa młode pistolety w osobach jedzącego jeszcze pizzę Novaka i Murraya...
Ale jakże inaczej wyglądały ich mecze z Federerem od dzisiejszych meczów Kaszkietów, Knedla czy Kwitnących Świni. Oni wychodzili na kort aby wygrać i to było widać. A dziś wychodzą chłopcy do bicia którym nie widać aby zależało. Mentalnie to jest przepaść.simon pisze:Jaką legendę? Lavera czy Samprasa? Przepraszam, że to napiszę, ale takie podróże w czasie możemy sobie w buty wsadzić. Zwłaszcza w przypadku takiej dyscypliny jak tenis w której mamy do czynienia z dominowaniem rywala na przestrzeni lat. Pomijamy zupełnie fakt, że te wszystkie Berdychy, Gasquety, a nawet "kwitnące wiśnie" - generalnie potrafią grać w tenisa, czasem tworzą między sobą znośne matchupy, a dziwnym trafem zupełnie zapominają o dobrej grze i wyglądają jak ostatnie sieroty przy okazji spotkania z Fedem, Novakiem, czy wcześniej Nadalem.jaccol55 pisze:Wstaw sobie w miejsce Murraya jakąś legendę tenisa w formie i Novaka by nie było, po tym co dzisiaj pokazał...
Nie rozpędzałbym się też z tymi Roddickami i Hewittami podkręcającymi swoje CV w obecnych czasach. Być może by tak było, ale jak sobie przypomnę, że cała armia tych super groźnych rywali ugrała z Peakererem mniej niż dwa młode pistolety w osobach jedzącego jeszcze pizzę Novaka i Murraya...
Jutro zamykam. Może ktoś jeszcze chce przedłużyć tę chwilę i podzielić się wrażeniami z dzisiejszego finału.Robertinho pisze:70 postów o niczym, to jednak trochę dużo Dawidzie.
Uciekać? A może raczej wybierać to, co jest wartościowe? Popkultura - najczęściej oferuje sobą kompletną pustkę emocjonalną i intelektualną, ewentualnie jakieś popłuczyny po czymś, co mogło by mieć sens, ale nie ma, bo kasa musi się zgadzać. Polityka jest dla mnie tak samo odpychająca jak Murole. Jeśli od tego typu "przyjemności" wolę przeczytać dobrą książkę albo obejrzeć dobry mecz, to znaczy, że szukam czegoś "na siłę"? Raczej na siłę wydaje mi się wmawianie sobie, że ślęczenie przed Murole ma sens. Naprawdę, widzisz sens we wchłanianiu różnego typu badziewi, tylko dlatego, że mnóstwo ich krąży dookoła?Robertinho pisze: Tak można uciekać przed wszystkim. Polityką, komercyjną sztuką, po prostu rzeczywistością. Wolę oglądać prawdziwe mecze o prawdziwe trofea i cierpieć, niż szukać czegoś na siłę.