Strona internetowa turnieju
Profil turnieju na oficjalnej stronie ATP
Nazwa turnieju: Monte-Carlo Rolex Masters
Miejsce rozgrywania turnieju: Monte Carlo, Monaco
Czas rozgrywania turnieju: 13.04.2014-20.04.2014
Drabinka: Singiel - 56 osób, Debel - 24 pary
Nawierzchnia: Clay
Pula nagród pieniężnych: € 2,884,675
Zwycięzca singla 2013:
- Novak Djoković (SRB)
Zwycięzcy debla 2013:
- Julien Benneteau / Nenad Zimonjić (FRA/SRB)
MONTE CARLO
21 kwietnia Anno Domini 2013 – tego pięknego, wiosennego dnia słońce wyszło wreszcie zza chmur po kilkumiesięcznej ulewie. I choć to tylko metafora porażki Rafaela Nadala w Księstwie Monako, które od ośmiu lat było rządzone niepodzielnie przez niego, to faktem jest, że w 34 pojedynku na szczycie między Hiszpanem a Novakiem Djokoviciem, Serb detronizując go w finale przerwał jego serię 46 z rzędu wygranych meczów w turnieju (ostatnia porażka miała miejsce w 2003 roku z Guillermo Corią) i 81 w miesiącu kwietniu.
To, że wreszcie padła twierdza Nadala, trzeba uznać za jedno z najsmakowitszych zwycięstw Djokovicia nad Rafą. Nic nie smakuje bowiem tak jak przerwanie czyjejś passy połączonej z własnym sukcesem i pokonaniem przeciwnika na jego ulubionym korcie na świecie. Sam mecz Serb rozpoczął piorunująco, bo od prowadzenia 5:0 i wygrania pierwszego seta. W drugim Nadal się wzmocnił i zmuszał rywala do obrony, jednak to Novak był równiejszy (podczas gdy Rafa miewał huśtawki) i odniósł zasłużone zwycięstwo w popisowym ze swojej strony tie-breaku, a w całym finale 6:2 7:6, stając się tym samym drugim aktywnym tenisistą mogącym pochwalić się tytułem w Monte Carlo, pierwszym z ośmioma z dziewięciu Mastersów na koncie i rewanżując się Hiszpanowi za dotkliwą porażkę sprzed roku, kiedy przeżywał problemy osobiste, które mogły w jakimś stopniu rzutować na jego postawę.
Jednakże w początkowej fazie zeszłorocznego turnieju Djokoviciowi zdarzały się chwile zwątpienia, co miało związek z urazem, jakiego doznał podczas wcześniejszego występu w Pucharu Davisa. W trakcie meczu z Juanem Monaco Novak wciąż się krzywił, a czasem nawet wściekał na swoją stopę i mocno ją rugał, że nie pozwala mu grać na sto procent. Siedząc na swoim krzesełku wyglądał chwilami tak, jakby zaraz miał poddać spotkanie. Co ciekawe im dalej w mecz, tym Serb prezentował się lepiej. Rzadziej spoglądał na bolącą nogę, grał coraz dokładniej i poruszał się bardziej miękko. Można zaryzykować nawet stwierdzenie, iż kontuzja złamała go bardziej mentalnie niż fizycznie, bowiem gdyby była ona groźna (choć lekarz początkowo odradzał mu grę), to prawdopodobnie nie dograłby meczu w Pucharze Davisa, nie mówiąc już o występie w Monte Carlo. Pozostawała jednak kwestia zwycięstwa w turnieju. Djoković doskonale wiedział, że w finale czekał będzie na niego Nadal i że aby podjąć walkę musi być przygotowany na sto procent. Jak się okazało, z biegiem turnieju Serb wybiegał swój drobny uraz, który doskwierał mu coraz mniej, oswajał się z mączką i w ćwierćfinale z Jarkko Nieminenem (Fin stoczył wcześniej bodaj najpiękniejszy mecz turnieju z Del Potro) i półfinale z rewelacją turnieju, Fabio Fogninim, osiągnął już swoją normalną dyspozycję i nie było po nim widać żadnych śladów kontuzji. Z kolei Rafa w pojedynkach z Grigorem Dimitrovem i Jo-Wilfriedem Tsongą pokazał ludzką twarz. Wyglądało więc na to, że można z nim powalczyć. Ten sygnał dotarł do Djokovicia i Novak wyszedł na finał w pełni skoncentrowany na zwycięstwie. Ten turniej i tak kosztował go już bardzo dużo, a on nie lubi pozostawiać niedosytu. Jeśli w końcu miał pokonać Nadala w Monte Carlo, to właśnie teraz. I tak jak w rozgrywkach Pucharu Davisa wygrał mecz dla Serbii grając z bólem, co ostatecznie okazało się niezwykle pozytywnym bodźcem, tak i tu dokonał nie lada wyczynu. Natomiast Rafie po finale pozostało powiedzieć, że przekazuje tytuł w dobre ręce. Djoković wyszedł tym samym z dołka i po nieudanych turniejach Masters 1000 w USA zdobył prestiżowy tytuł, kompletując w dodatku zwycięstwa nad Nadalem we wszystkich trzech wielkich imprezach na kortach ziemnych przed wielkoszlemowym RG (każde odniesione w dwóch setach). Nie można jednak wykluczyć, iż jakiś wpływ na postawę hiszpańskiego tenisisty (przynajmniej w pierwszym secie) i siłę rażenia jego topspinów mógł mieć opad deszczu, który nastąpił tuż przed planowanym rozpoczęciem finału.
Jak co roku w tenisowym kalendarzu Monte Carlo to znak, że najwyższy czas zainaugurować rywalizację na ceglanej mączce w Europie. I choć od 2009 roku Masters ten jest jedynym nieobowiązkowym turniejem tej rangi, to w tym sezonie organizatorzy, pomijając nieobecność Andy’ego Murray’a, Juana Martina Del Potro oraz Richarda Gasqueta, zapowiadają pełną obsadę, co powinno odbyć się z korzyścią nie tylko dla nich, ale również kibiców. W Monte Carlo nie zabraknie tym razem Szwajcara Rogera Federera, który po raz pierwszy od trzech lat zdecydował się przyjąć oferowaną przez włodarzy turnieju dziką kartę. Tegoroczna edycja zawodów, tak jak dwie poprzednie, powinna być jednak pierwszą odsłoną walki Rafaela Nadala i Novaka Djokovicia na kortach ziemnych. Czy Hiszpan po miesiącach biegania po hardzie i powrocie na ukochaną mączkę zwycięży tu po raz dziewiąty i dalej będzie śrubował swoje niesamowite rekordy. Czy Serb nie pozwoli mu odzyskać dominacji? A może wydarzy się coś niespodziewanego? Komu przypadnie zaszczyt władania Księstwem Monako wraz z księciem Albertem II? Tego kibice tenisa dowiedzą się w ciągu najbliższego tygodnia obserwując zmagania zawodników na zalanych słońcem i zdaniem wielu najpiękniej położonych kortach na świecie. Nie ukrywam, że sam mam nadzieję zobaczyć piękny mączkowy krajobraz i oczywiście wielki tenis.
- Wątek poświęcony temu eventowi przed rokiem: klik!