Strona internetowa turnieju
Profil turnieju na oficjalnej stronie ATP
Nazwa turnieju: Western & Southern Open
Miejsce rozgrywania turnieju: Cincinnati, Ohio, Stany Zjednoczone
Czas rozgrywania turnieju: 11.08.2013-18.08.2013
Drabinka: Singiel - 56 osób, Debel - 24 pary
Nawierzchnia: Hard
Pula nagród pieniężnych: $ 3,079,555
Zwycięzca singla 2012:
- Roger Federer (SUI)
Zwycięzcy debla 2012:
- Robert Lindstedt / Horia Tecau (SWE/ROU)
Faworyt wygrał, ale nie zachwycił. Rutynowa wygrana Nadala, Djokovica, Murray'a, Federera. W tym meczu liczył się wynik końcowy, a nie styl gry. Ileż razy tak właśnie zaczynała się relacja z turnieju, często ważnego meczu, bywało, że i finału. Co tu dużo mówić, życie fana tenisa, zarówno takiego, który ogląda grę dla samej gry, jak i kibica konkretnych graczy, to często pasmo rozczarowań poziomem tego, co przychodzi mu oglądać. Na szczęście jednak, czasem jest nam to nagrodzone. Pięknymi meczami zaciętymi meczami, bądź perfekcyjnymi indywidualnymi występami. Czasem, dość rzadko, zdarza się, że możemy zobaczyć danego gracza w doskonałej formie cały turniej. Jeszcze lepiej, gdy jest to gracz prezentujący miły dla oka tenis. Gdy zaś przytrafi się, że perfekcyjny turniej rozegra tenisista prezentujący najbardziej efektowną grę w historii dyscypliny, mamy szansę doświadczyć prawdziwej tenisowej ekstazy.
Sam rzut oka na statystyki Rogera Federera w trakcie ubiegłorocznej edycji turnieju w Cincinnati budzą respekt. Wygrana bez straty nie tylko seta, ale i gema serwisowego, to wyczyn niebywały. Ale suche liczby nie oddadzą wyjątkowości i maestrii występu Szwajcara. Przybył Roger na turniej jako faworyt, zarówno z racji osiągnięć w tej imprezie, warunków do gry na niej panujących, jak niezłej formy jaką prezentował, wygrywając Wimbledon i zdobywając srebrny medal na Olimpiadzie. Jednak tu udało mu się zaskoczyć nawet najwierniejszych fanów, którzy stracili już dawno nadzieję na powrót "prawdziwego Federera". Kolejni rywale odprawiani gładko, choć nie bez walki(tajbreki z Fishem i Wawrinką), doskonałe serwowanie, obieganie forhendu przy każdej okazji i kończące strzały z tego uderzenia, gra w korcie, perfekcyjna defensywa. Takiego Federera pokochał cały świat dekadę wcześniej.
W finale doszło do konfrontacji z Novakiem Djokovicem, modelowym i zdaniem wielu najdoskonalszym przedstawicielem młodszej, od lat podgryzającej Szwajcara generacji i zarazem innej, bardziej fizycznej filozofii gry. Przed meczem przyznawano rywalom dość równe szanse, jako że Serb również prezentował się bardzo solidnie, nie stracił po drodze do finału seta, w potyczce półfinałowej łatwo pokonał Del Potro.
Tym większym szokiem był pierwszy set. Federer od samego początku wszedł na najwyższe obroty i dosłownie zmiótł Novaka z kortu, co chwila zagrywał wirtuozerskie piłki i wygrał partię do zera. Wielkich graczy poznaje się jednak po tym, że potrafią podnieść się po takim nawet ciosie. I Djokovic ten egzamin zdał. W drugim secie wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności, a że Roger bynajmniej nie spuścił z tonu, mogliśmy podziwiać grę na niebywałym poziomie, zawrotnie szybkie wymiany, efektowne winnery, defensywę na kapitalnym poziomie, jak i wiele ciekawych technicznie zagrań. Żaden z rywali nie zamierzał ustąpić, więc nieunikniony był tajbrek, który okazał się równie zacięty jak cały set. W pewnym momencie wydawało się, że Federer ustąpi pod naporem młodszego przeciwnika, jednak wytrzymał presję, zagrał kolejne kapitalne piłki, wygrał dodatkowego gema i cały mecz. Ten turniej był prawdziwą wisienką na torcie, przypieczętowaniem powrotu Rogera na pozycję numer jeden światowego tenisa.
Pozostaje mieć nadzieję, że i w tegorocznej edycji najlepiej kilku graczy zaprezentuje znakomitą formę. Federer po fatalnym sezonie będzie chciał pokazać, że jednak jeszcze chce i potrafi, Djokovic udowodnić, że to on jest obecnie królem hardu, Murray szykuje się do obrony tytułu w Nowym Jorku, a Nadala może nieść wygrana w Montrealu. Czekamy na piękne mecze na kortach uważanych za jeden z ostatnich bastionów efektownego tenisa.
- Wątek poświęcony temu eventowi przed rokiem: klik!