Przed nami przedostatni tydzień w Azji oraz przedostatni tydzień z turniejami rangi ATP World Tour 500. Będą to również jedne z ostatnich turniejów w sezonie, rozgrywane pod gołym niebem. W drugim tygodniu Asian Swing, tenisiści tradycyjnie zawitają do stolic dwóch najważniejszych państw tego regionu świata - Pekinu i Tokio.
PEKIN jest drugą co do wielkości metropolią w Chinach (po Szanghaju). Samo miasto skupia blisko 8 mln mieszkańców, zaś cała aglomeracja niemal 20 mln ludzi. Nazwa Pekinu w tłumaczeniu dosłownym oznacza Północną Stolicę, jednak Pekin nie zawsze był stolicą, jak choćby w latach 1927-1945 stolicą Chin był Nankin, a Pekin przez pewien okres tego czasu zajmowała Japonia. Po starych dynastiach pozostało wiele drogocennych zabytków, z których najbardziej rozpoznawalnymi obecnie są Zakazane Miasto oraz tak źle kojarzący się nam w dzisiejszych Plac Tian’anmen.
Mimo, że turniej China Open po raz pierwszy został rozegrany przed 19-stu laty, w tym roku odbędzie się dopiero jego 13 edycja, gdyż w latach 1998-2003 event nie był rozgrywany. 3 pierwsze imprezy wygrał Michael Chang, jedno zwycięstwo mniej na swoim koncie ma Novak Djoković, który wygrał 2 ostatnie edycje turnieju. Rusedski, Courier, Safin, Nadal, Baghdatis, F. Gonzalez i Roddick dopełniają listę zwycięzców. Warto nadmienić, że turniej w Pekinie jest najlepiej opłacaną „500” w kalendarzu ATP, dzięki czemu co roku ściągają tu najlepsi zawodnicy Touru (przed rokiem 7 z 8 rozstawionych zajmowało miejsca w Top-10 rankingu). Jak dobrze pamiętamy, przed trzema laty Chiny gościły Igrzyska Olimpijskie, na czym China Open skorzystała, ponieważ to właśnie w Centrum Olimpijskim rozgrywany jest obecnie turniej. Łączna liczba miejsc siedzących w całym kompleksie Olimpijskim wynosi ponad 17 tys., z czego większość (10 tys.) znajduje się na Narodowym Stadionie Tenisowym. Areny główne przyjmują postać kwiatu lotosu – emblematu IO.
Zeszłoroczna edycja padła łupem Novaka Djokovicia, który nie stracił w marszu po końcowy triumf nawet seta. Należy jednak zaznaczyć, że turniej dla Serba rozpoczął się tak naprawdę dopiero od ćwierćfinału, gdyż w 1. rundzie grał z bliżej nieznanym szerszej publiczności Chińczykiem (Mao-Xin Gongiem), a w 2. rundzie walkowerem mecz poddał Mardy Fish, który doznał kontuzji kostki. W ćwierćfinale Nole dosyć gładko pokonał Gillesa Simona, który 2 tygodnie wcześniej odniósł triumf w Metz. Z drugiej części drabinki do półfinałów zakwalifikowali się David Ferrer oraz Ivan Ljubicić, który dosyć niespodziewanie pokonał bez straty seta: Jużnego, Dołgopołowa oraz samego Andy’ego Murray’a. Chwilowa zwyżka formy Ivana okazała się jednak niewystarczająca na regularnie grającego Hiszpana, i to właśnie David był finałowym rywalem Djokovicia o tytuł. Sądząc po wyniku, Serb bardziej męczył się w półfinale z Johnem Isnerem, niż w finale z Ferrerem (finał zakończył się wynikiem 6-2 6-4). Warto nadmienić, że zeszłoroczny pojedynek pomiędzy Nole a Ferru, z powodu opadów deszczu został rozegrany z jednodniowym opóźnieniem.
Sporo radości sprawili nam rok temu nasi debliści – Fyrstenberg i Matkowski, którzy awansowali do finału turnieju w Pekinie, pokonując na swojej drodze Daniela Nestora i Nenada Zimonjicia 7-6(3) 6-4. W finale za mocni okazali się Bob i Mike Bryan’owie, jednak osiągnięcie naszych deblistów sprzed roku z pewnością budzi szacunek.
Tegoroczna edycja turnieju zapowiada się jak zwykle interesująco. Już w pierwszych rundach mamy kilka ciekawych pojedynków: Tsonga vs Dimitrov, Llodra vs Verdasco, Jużny vs Almagro oraz Roddick vs Anderson. Z turnieju wycofali się niestety: Novak Djoković, Robin Soderling oraz Richard Gasquet. Matka i Frytka spróbują powalczyć o obronę punktów z zeszłego roku, jednak już w ćwierćfinale zapowiada się powtórka ubiegłorocznego finału z braćmi Bryan, tak więc obrona finału może się okazać niewykonalna (Polska para nie jest rozstawiona w tegorocznej edycji).
TOKIO leży na największej wyspie Japonii – Honsiu. Granice miast zamieszkuje ponad 13 mln osób. Wraz z kilkoma innymi miastami m.in.: Kawasaki, Jokohamą, Osaką czy Kioto, Tokio tworzy megalopolis (jedno wielkie miasto), które skupia ok. 83 mln ludności. Tokio w tłumaczeniu dosłownym oznacza Wschodnią Stolicę. Miasto od czasu swojego powstania było nękane katastrofami naturalnymi, które niejednokrotnie zniszczyły je niemal doszczętnie, jak np. trzęsienie ziemi z 1 września 1923 r., które zabiło ponad 142 tys. osób, a 2/3 miasta zostało zrównane z powierzchnią ziemi. Dzisiaj Tokio kojarzy nam się głównie z nowoczesnością oraz wielkimi możliwościami.
Pierwsza edycja Japan Open Tennis Championships odbyła się w 1974 roku, co czyni ją najstarszym, ciągle kontynuowanym turniejem tenisowym w Azji. Od roku 1987, turniej rozgrywany jest w Ariake Forrest Tennis Park, który posiada 48 kortów tenisowych, a arena główna - Ariake Coliseum, może pomieścić 10 tys. widzów. Ponadto jest to jeden z pierwszych stadionów tenisowych na świecie, na którym zainstalowano rozsuwany dach. Pierwszą edycję turnieju wygrał nie kto inny, jak sam Rod Laver. Na liście zwycięzców królują jeszcze inne wielkie nazwiska: Pete Sampras, Stefan Edberg, Lleyton Hewitt, Roger Federer oraz Rafael Nadal.
Zeszłoroczna edycja turnieju padła łupem Rafy Nadala. Hiszpan po wpadce w Bangkoku, w drodze po tytuł miał jedynie problemy w półfinale z Victorem Troickim, jednak słaba głowa Serba w kluczowych momentach spotkania okazała się wystarczająca do awansu do finału. W finale Gael Monfils, który w ćwierćfinale stoczył bardzo zacięty pojedynek z Andy Roddickiem, a w półfinale wyeliminował bez większych problemów Radka Stepanka, musiał uznać wyższość lidera światowego rankingu. Znowu o sobie dała znać „niemoc” finałowa Gaela, który przyjął warunki gry Hiszpana i był tylko tłem dla Rafy. Warto przypomnieć, że to właśnie w Japonii przed rokiem Monf zasłynął dość nietypową fryzurą, która zwracała na siebie uwagę. Słabo w ubiegłorocznej edycji zaprezentował się natomiast inny Francuz, obrońca tytułu z 2009 r., rozstawiony z „trójką” Jo-Wilfried Tsonga, który powrócił na korty w Kraju Kwitnącej Wiśni po 3 miesięcznej przerwie, spowodowanej kontuzją kolana. W turnieju deblowym zwyciężyli Erik Butorac i Jean-Julien Rojer, którzy w finale pokonali parę Seppi/Tursunov.
W tegorocznej edycji turnieju główną gwiazdą będzie ponownie Rafael Nadal. Jego głównym rywalem do tytułu będzie Andy Murray, który w dniu dzisiejszym odniósł w Bangkoku swoje 19 turniejowe zwycięstwo w karierze. Co ciekawe, jego rywalem w 1. rundzie będzie finalista innej ledwo co zakończonej imprezy w Kuala Lumpur – Marcos Baghdatis. W Tokio nareszcie wystąpi po długiej przerwie Milos Raonić, który w drugiej rundzie ma szansę zmierzyć się z Nadalem (przed rokiem również spotkali się w tej fazie turnieju). Pecha w Azji drugi rok z rzędu ma Łukasz Kubot, który przed rokiem w Pekinie w 1. rundzie spotkał się z Nicolasem Almagro, a w tym roku w Tokio ponownie trafił na bardzo trudnych przeciwników już na samym początku turnieju. Na Polaka w 1. rundzie czeka bowiem Ernests Gulbis, a następnie zwycięzca pojedynku pomiędzy Mardy Fishem, a Ryanem Harrisonem. Polak wystąpi również w deblu w parze z Radkiem Stepankiem, jednak o dobry wynik będzie bardzo ciężko, ponieważ już w ćwierćfinale będą czekali albo [1] Bopanna/Qureshi albo Melo/Soares.
Turniej w Pekinie od czwartku będzie transmitowany w SportKlubie, natomiast we włoskiej stacji Super Tennis, od czwartku będziemy mogli obserwować transmisje zarówno z Pekinu, jak i z Tokio.
Różnica czasu z Pekinem wynosi -6h, natomiast z Tokio -7h.
- Wątek poświęcony tym eventom przed rokiem: klik!