ZAGRZEB
Rozgrywany od 2006 roku w stolicy Chorwacji turniej rangi „250” jest małym świętem agresywnego, technicznego tenisa. Co roku uczestniczą w nim czołowi zawodnicy zaplecza czołówki rozgrywek męskich, preferujący najczęściej ofensywny styl gry w różnych jego odmianach. Tryumfowali tu zarówno klasyczni allrounderzy (Jużny, Ljubicic), jak i gracze nowocześniejsi (Baghdatis, Dodig i trzykrotny zwycięzca imprezy – Cilic) a nawet reprezentant wymierającego stylu s&v (Stachowski). Na starcie imprezy oprócz Cilicia zameldowali się również trzej inni byli tryumfatorzy – Jużny, Stachowski i Dodig. Z numerem jeden rozstawiony jest wciąż bardzo groźny weteran, Niemiec Haas, który jednak zaliczył słaby początek 2014 roku oraz jego rodak Kohlschreiber, podobnie jak on prezentujący tenis wysublimowany pod względem technicznym. Na osobne wspomnienie zasługuje występ 17-letniej wielkiej nadziei męskiego tenisa, rodzimego gracza, Borny Coricia, zwycięzcy juniorskiego US Open 2013.
W całej drabince tegorocznego turnieju w Zagrzebiu nie znajdziemy niemal żadnego zawodnika grającego w ewidentnie defensywny sposób. Do najciekawszych spotkań I rundy zaliczyć należy pojedynek dwóch klasycznie grających mistrzów serwisu, Karlovicia i Brandsa, mecz słynnego wimledońskiego pogromcy Rafy Nadala, Czecha Rosola z posiadaczem jednego z piękniejszych jednoręcznych backhandów w całym tourze, Dudim Selą, oraz spotkanie wspomnianego Coricia z kwalifikantem i dwukrotnym finalistą turnieju, leworęcznym Niemcem Berrerem. Jedynym polskim akcentem tegorocznej edycji są debliści Bednarek-Kowalczyk, którzy w pierwszej rundzie zmierzą się z czesko-izraelską parą Erlich-Rosol.
MONTPELLIER
Halowy turniej w Montpellier, będący kontynuacją długoletniej tradycji turnieju lyońskiego, został zainaugurowany w 2012 roku, a jego pierwszym zwycięzcą został Czech, Tomas Berdych. Po roku trofeum wróciło we francuskie ręce – konkretnie znakomicie wówczas grającego Richarda Gasqueta. Wcześniejsze, lyońskie edycje Open Sud de France wielokrotnie wygrywali reprezentanci gospodarzy – pośród nich znaleźli się legendarny magik kortu Santoro, niezwykle efektownie grający Grosjean czy zwycięzca ostatniej edycji przed przeniesieniem, Monfils. Poza Francuzami zaś zwyciężali tu – jak przystało na dość szybkie korty halowe – zawodnicy ofensywni – Ljubicic, Rosset czy Kafielnikow, a nawet sami Pete Sampras i John McEnroe.
Tegoroczna edycja, choć uszczuplona o pierwotnie zgłoszonego sensacyjnego tryumfatora niedawnego Australian Open, Stanislasa Wawrinkę, zdaje się kontynuować interesujące tradycje turnieju. Na starcie bowiem pojawią się zawsze groźni Francuzi – Simon i Bennetau, obrońca tytułu, rozstawiony z numerem jeden Gasquet oraz ulubieniec tłumów Monfils. Z „trójką” zagra polska nadzieja – niepokorny Janowicz, oprócz niego zobaczymy również aż dwóch reprezentantów naszego kraju – Kubota i Przysiężnego. Pojawią się również bardziej doświadczeni zawodnicy – Nieminen czy Tursunow, oraz, grający swój ostatni sezon, posiadacz jednego z lepszych wolejów w ATP, Llodra.
Występujący w turnieju Polacy już na jego starcie nie będą mieli łatwych przepraw. Michał Przysiężny rozpocznie meczem z coraz lepiej grającym na jesieni swojej kariery Roger-Vasselinem, zaś Łukaszowi Kubotowi przyjdzie się zmierzyć z samym Monfilsem. Tylko Jerzy Janowicz, jako jeden z czterech czołowych rozstawionych awansujących bezpośrednio do drugiej rundy, w której zmierzy się z chybotliwym Adrianem Mannarino bądź kwalifikantem, wydaje się mieć łatwa drogę do 1/4 finału. Tam zaś, być może, w pojedynku hicie będzie czekać na niego Richard Gasquet.
VINA DEL MAR
Royal Guard Open, znany wcześniej pod różnymi nazwami (przez długie lata – Movistar Open, ostatnie 2 edycje – VTR Open) chilijski turniej tenisowy zanotował swoisty przełom w zeszłym roku, gdy do Vina del Mar zawitał „Król Mączki”, sławny Rafael Nadal, powracający po długotrwałej przerwie spowodowanej kontuzją. Hiszpan zameldował się w finale, jednak nie sprostał w nim grającemu natchniony, najlepszy jak dotychczas swój tenis Zeballosowi. I choć „Rafa” już w tym roku na osłonecznionych kortach w Chile się nie pojawi, duch ważnej sportowej rywalizacji w Vina del Mar nie zaniknął.
Oprócz argentyńskiego obrońcy tytułu, o trofeum zawalczą też Włoch Fognini, który w zeszłym roku przeszedł imponującą transformację z tenisowego błazna w jednego z lepszych specjalistów od gry na mączce, Hiszpanie Almagro i Robredo, którzy razem mają na tej nawierzchni aż 23 tytuły, będący zawsze niewygodnym rywalem Marcel Granollers czy nieprzewidywalny Ukrainiec Dołgopołow. W tegorocznej drabince znajdziemy prawie samych specjalistów od gry na nawierzchni ceglanej; szczególną uwagę wśród par pierwszej rundy, zwraca pojedynek-rewanż za zeszłoroczny, ciekawy mecz pomiędzy młodziutkim Christianem Garinem i chimerycznym, acz efektownie grającym Francuzem Chardym, w którym to świetnie radzący sobie Garin zdołał „urwać” swemu znacznie bardziej doświadczonemu przeciwnikowi seta.
Zwycięzca tegorocznych zmagań nawiąże do wieloletnich, wspaniałych tradycji – turniej przez 30 lat jego istnienia wygrywały bowiem takie legendy ceglanej mączki jak Gonzalez, Coria, Bersategui czy nawet sam Gustavo Kuerten. W turnieju, który w parze z Olivierem Marachem w rywalizacji deblowej wygrał w 2010 roku Łukasz Kubot, tym razem brak jest polskich akcentów.
- Wątek poświęcony tym eventom przed rokiem: klik!