Po mało zachwycającym US Open oraz mało emocjonującym dla nas pojedynku z Australią w Pucharze Davisa, przenosimy się ponownie w świat małych turniejów – jedni w ogóle się nimi nie interesują, inni natomiast widzą w nich błogosławieństwo dzisiejszego ATP (z powodu większej nieprzewidywalności tych turniejów).
Metz
Metz - zaledwie 120 tysięczne miasto, położone niedaleko Niemiec i Luksemburga, rozpoczyna wraz z Petersburgiem jesienną (z naszego pkt. widzenia) część sezonu tenisowego. Moselle Open (do 2010 r. Open de Moselle) jest rozgrywany od 10 lat - w tym czasie, turniej raz zmienił swoją lokalizację i obecnie jest rozgrywany w nowoczesnym Parc des Expositions. Jak na francuski turniej przystało – wygrywają w nim głównie Francuzi, a od 4 lat dominacja wychowanków Francuskiej Federacji Tenisowej jest niepodważalna. Gael Monfils, Gilles Simon oraz dwukrotnie Jo-Wilfried Tsonga wznosili ku górze jajowatą statuetkę dla zwycięzcy turnieju, ku uciesze rodzimych kibiców.
Przed rokiem, popularny „Ali” bronił tytułu i nie zawiódł pokładanych w nim nadziei – trudno zresztą się dziwić, gdyż pierwszą trudniejszą przeszkodę w postaci Nikołaja Dawidienki napotkał dopiero w półfinale imprezy. Zaś spotkanie o tytuł okazało się najłatwiejszym pojedynkiem Francuza w całym turnieju. Andreas Seppi zszedł z kortu jako pokonany po 50 minutach, z wynikiem 1-6 2-6.
Zeszłoroczna edycja turnieju była cieniem tej sprzed 2 lat wtedy to z bardzo dobrej strony zaprezentowali się Ivan Ljubicić (dotarł do finału), Ołeksandr Dołgopołow, Gilles Muller oraz Nicolas Mahut.
Czy tegoroczna edycja Moselle Open będzie ciekawsza od zeszłorocznej?
Niewiele na to wskazuje. Tsonga, Kohlschreiber, Paire, Seppi, Querrey oraz Simon to najwyżej rozstawieni imprezy. Z nierozstawionych należy zwrócić uwagę na obiecującego młodziana z Czech – Jiriego Veselego. Być może Mathieu osiągnie jakiś ciekawy wynik (we wczoraj zakończonym turnieju w Petagne osiągnął finał) albo może jego oponent z 1 rundy – Sijsling nas czymś zaskoczy? Byłoby miło, choć nie ma sensu przeczyć faktom – zapowiada się średnio ciekawie.
Petersburg
Turniej w Petersburgu kojarzy się głównie jako miejsce dające możliwość wypłynięcia na szerokie wody tenisa, dla mniej znanych/utytułowanych zawodników. Znakiem rozpoznawczym St. Petersburg Open są również puste trybuny, co już raczej nie powinno być powodem do dumy.
Niegdysiejsza stolica Rosji gości turniej ATP od 1995 roku. W tym czasie na listę zwycięzców wpisali się: Kafielnikow, Gustafsson, T. Johansson, Krajicek, Rosset, Safin, Grosjean, Kuerten, Jużny, Ancić, Murray, Stachowski, Kukuszkin, Cilić oraz Kliżan. 6 zwycięzców wielkoszlemowych, 9 zawodników dobrych, tudzież bardzo dobrych (przynajmniej w momencie wygrywania imprezy) – jest to wynik, jakiego może pozazdrościć Petersburgowi większość turniejów tej rangi.
W zeszłym roku w Petersburgu wygrał Słowak – Martin Kliżan. Czy było to wielkie zaskoczenie? Raczej nie. Reprezentant naszych południowych sąsiadów przez cały ubiegły sezon piął się w górę, a zwycięstwo w Rosji było przysłowiową kropką nad „i”. Czy wygrana przyszła Martinowi łatwo? Zdecydowanie nie - w półfinale wygrał najdłuższy mecz rozegrany kiedykolwiek w hali (w meczu do 2 wygranych setów) z reprezentantem gospodarzy, Michaiłem Jużnym. Dzień później odprawił z kwitkiem w finale Fabio Fogniniego, co było tym bardziej zadziwiające, że dzień wcześniej po morderczym pojedynku z Jużnym, Słowak rozegrał jeszcze pojedynek deblowy (dla odmiany przegrany po Super TB). Była to pierwsza wygrana turniejowa Kliżana i na chwilę obecną ostatnia. Co gorsza, nic nie wskazuje na to, aby ten stan rzeczy miał się szybko zmienić, ponieważ podopieczny Karola Kucery mocno cieniuje od zeszłorocznej wygranej w Petersburgu.
W zeszłym roku, Słowak otrzymał od ATP tytuł „Newcomer of the Year”, dla największego odkrycia roku. Czy nagroda była zasłużona? Pewnie tak, choć trzeba przyznać, że gdyby głosowanie odbyło się po zakończeniu turnieju w paryskiej hali Bercy, owe miano miałoby dużą szansę trafić w ręce Jerzego Janowicza.
W tegorocznej imprezie można znaleźć kilka ciekawych nazwisk. Fognini, Tipsarević, Gulbis oraz Jużny to z pewnością największe magnesy tegorocznej edycji turnieju w Petersburgu. Poza tym jest raczej przeciętnie - sytuacja ma się podobnie jak w Metz.
Turniej w Petersburgu będzie transmitowany na żywo w Polsacie Sport News w piątek i sobotę (finał będzie puszczony z odtworzenia w poniedziałek...). Natomiast turniej w Metz będzie transmitowany na żywo już od wtorku na włoskim kanale Super Tennis.
- Wątek poświęcony tym eventom przed rokiem: klik!