Drugi tydzień sezonu to ostatnia prosta przed pierwszą lewą Wielkiego Szlema. Turnieje odbywają się już tylko na antypodach, z dala od egzotycznych Dauhy czy Madrasu. Dla jednych są inauguracją roku rozgrywkowego, inni szukają dodatkowej praktyki meczowej po nieudanych występach w imprezach otwierających sezon. Oba turnieje - w Sydney i Auckland - rozgrywane są na kortach twardych, na nawierzchni Plexicushion, na której za tydzień przyjdzie tenisistom rywalizować w Melbourne Park. Obsada imprez nie powala, acz na obu listach startowych pojawiają się ciekawe nazwiska.
Sydney
Turniej w cieniu opery może poszczycić się wspaniałą historią, sięgającą końca XIX wieku, gdy tenis był jeszcze ekskluzywnym sportem dla najbogatszych warstw społeczeństwa. Lista triumfatorów turnieju pełna jest legendarnych nazwisk i może przyprawić o zawroty głowy. Począwszy od genialnego Jacka Crawforda, przez pozostałe największe tuzy australijskiego tenisa: Kena Rosewalla, Roda Lavera, Johna Newcombe'a, kończąc na Lleytonie Hewittcie. Wśród zwycięzców znajdują się także m.in. Roger Federer, który w Sydney wywalczył swój drugi zawodowy tytuł czy Pete Sampras, dla którego wygrana w roku 1994 była przedsmakiem pierwszego triumfu w Melbourne.
Prestiż turnieju niestety z roku na rok spada. W ubiegłorocznej edycji w Sydney nie pojawił się żaden przedstawiciel czołowej dziesiątki rankingu, a największą gwiazdą był powoli wracający do zdrowia Juan Martin del Potro. Sensacyjnym zwycięzcą został Jarkko Nieminen, który najpierw udanie przebrnął eliminacje, by następnie wygrać pięć kolejnych spotkań w turnieju głównym. W pięciu spotkaniach turnieju singlowego Fin stracił zaledwie jednego seta, przerywając koszmarną passę sześciu kolejnych porażek w finałach. Jego rywal w pojedynku o tytuł, Julien Benneteau, wciąż pozostaje bez turniejowego skalpu.
Tegoroczny turniej także nie zachwyca obsadą i jego głównym bohaterem będą prawdopodobnie piekielne temperatury, które mają przekraczać 40 stopni. Listę startową otwiera John Isner, który niedawno wycofał się z rozgrywek Pucharu Hopmana, a z występu zrezygnowali Jo-Wilfried Tsonga (kontuzja) oraz Richard Gasquet (powody osobiste, czyli zwycięstwo w Dausze). Spore nadzieje można wiązać z występem Grigora Dimitrowa, który w minionym tygodniu po raz pierwszy osiągnął finał turnieju ATP, a realne szanse na triumf w imprezie ma przynajmniej kilkunastu zawodników.
Auckland
Impreza w Nowej Zelandii, na rajskich kortach w Auckland, odbywa się tydzień po rozegraniu turnieju kobiecego, który w tym roku wygrała Agnieszka Radwańska. Rozgrywany od ponad 50 lat Heineken Open (choć nazwa sponsora tytularnego zmieniała się niewiele rzadziej niż partnerki Ilie Nastase) także może poszczycić się bogatą historią i kilkoma wybitnymi zwycięzcami, na czele z Royem Emersonem, Rodem Laverem, Bjornem Borgiem i Gustavo Kuertenem. Swoją przygodę z wielkim tenisem właśnie w Nowej Zelandii rozpoczął osiem lat temu Rafael Nadal, osiągając w Auckland pierwszy w karierze finał w grze pojedynczej.
W ostatnich dwóch latach impreza padała łupem Davida Ferrera, który może poszczycić się łącznie trzema triumfami w Auckland. Hiszpan pewnie wygrał cały turniej, w finale nie dając szans Olivierowi Rochusowi, którego pokonał 6-3, 6-4, rozpoczynając najlepszy sezon w swojej bogatej karierze. W turnieju deblowym równych nie mieli sobie Oliver Marach, były partner Łukasza Kubota, i Oliver Peya, którzy przetoczyli się przez imprezę jak walec, nie tracąc po drodze seta, w trzech pojedynkach oddając rywalom łącznie 15 gemów.
Tegoroczną listę startową ponownie otwiera David Ferrer, który liczy na trzeci kolejny triumf a Auckland, a jednocześnie chce powetować sobie niewyraźny występ w Dausze, gdzie w półfinale został zdeklasowany przez Nikołaja Dawidienkę. Szansę na dobry występ ma Tommy Haas, który w minionym sezonie przeżywał drugą młodość, warto także zwrócić uwagę na oznaczonego numerem drugim Philippa Kohlschreibera. Niestety już na pierwszej rundzie swój występ zakończył Jerzy Janowicz, który w trzech setach uległ Brianowi Bakerowi.
- Wątek poświęcony tym eventom przed rokiem: klik!